Dwie czy trzy minuty później rozległo się stukanie do drzwi.
– Panie Rook? – odezwał się Harris.
– Proszę – odparł Jim. – Ma pan minę kota, który dobrał się do kawioru.
– Cóż, pomyślałem sobie, że pewnie ucieszy pana wiadomość, że w sprawie morderstwa Martina Amato nastąpił przełom.
– To dobra nowina. Aresztował pan już kogoś?
Harris uniósł triumfalnie jeden palec do góry.
– To była perfekcyjna robota – oznajmił. – Przeprowadziliśmy wywiad we wszystkich domach na Venice Beach, a potem posłaliśmy ludzi na molo, by zatrzymywali wszystkich rowerzystów, biegaczy i spacerowiczów. Wypytaliśmy wszystkich kulturystów z Muscle Beach i wrotkarzy z Graffiti Pit.
Jim odłożył pióro, czekając, by porucznik Harris skończył zachwycać się przedsięwziętymi przez siebie krokami proceduralnymi.
– Udało się nam znaleźć dwóch młodych facetów z Idaho. Przyjechali tu autostopem aż z Boise, by statystować w filmach. W sobotę nie mieli gdzie się zatrzymać, więc postanowili przespać się na plaży, i wtedy wpadło na nich dwóch mężczyzn.
Porucznik Harris wziął do ręki małe gipsowe popiersie Szekspira stojące na biurku Jima i obejrzał je uważnie.
– A to kto? To ten gość ze Star Trek? - zapytał.
– Poruczniku… – przerwał mu zniecierpliwiony Jim.
– Ach tak. Cóż, doszło do małej szamotaniny między tymi chłopakami z Idaho i facetami, którzy na nich wpadli. Nic poważnego i te dzieciaki pewnie by o tym zapomniały, ale gdy tamci dwaj zwiali, jeden z chłopaków zauważył, że ma ręce usmarowane krwią. Najpierw pomyślał, że dostał nożem, więc poszedł do pobliskiej knajpki, umył się dokładnie i wtedy okazało się, że nawet nie jest draśnięty. To musiała być krew tamtego drugiego faceta.
– I co z tego wynika?
– Ano to, że tamten facet tuż przedtem pochlastał kogoś i umazał się jego krwią.
– Skąd pan to wie?
Porucznik Harris uśmiechnął się triumfalnie.
– Ci goście z plaży zidentyfikowali go jako brata Catherine Biały Ptak, Szarą Chmurę, a w jego towarzyszu rozpoznali Paula, drugiego brata Catherine.
– Nabiera mnie pan. Udają twardzieli, ale tak daleko by się nie posunęli.
– To z pewnością ich sprawka, panie Rook. To oczywiste. Nie podobało im się, że ich siostra spotyka się z białym chłopakiem, a kiedy nie zgodziła się z nim zerwać… Honor plemienia i tak dalej.
– Aresztował ich pan?
– Tak. Są podejrzani o morderstwo pierwszego stopnia – oświadczył Harris. – Ale przyznaję, że wciąż nie wiem, jakim sposobem zadali Martinowi Amato te potworne rany. Jednak w chwili jego śmierci przebywali na plaży, a Szara Chmura miał ręce umazane krwią. Przeprowadzamy teraz testy hematologiczne i DNA i jeżeli okaże się, że krew należała do Martina… to koniec pieśni, panowie.
– A szatnia? A moje mieszkanie? A mój kot?
– Podejrzewam, że w pana przypadku w grę wchodzi ktoś inny.
– Ale wyżłobienia pasują do siebie, prawda?
– Istnieje pewna powierzchowna zbieżność, ale nasze laboratorium jeszcze nie zakończyło badań.
– Panie poruczniku, to nieprawda – zaprotestował Jim. – Coś łączy wszystkie te sprawy. Szatnię zdemolowała ta sama osoba, która zabiła mojego kota i zniszczyła moje mieszkanie, -ta sama osoba jest również zabójcą Martina Amato.
– Być może, ale jest jeden niewielki problem – odparł Harris.
– Problem? Jaki problem?
– Kiedy mordowano pańskiego kota i zmieniano wystrój pańskiego mieszkania, Paul i Szara Chmura jedli w domu obiad ze swoim ojcem i jego pięcioma kumplami z obsady programu.
– I co z tego wynika? – spytał Jim.
– To, że te dwie sprawy nie są ze sobą związane.
– A jeśli Paul i Szara Chmura są niewinni? Wtedy taki związek mógłby istnieć.
– Owszem, panie Rook – przyznał Harris. – Ale tak nie jest i kiedy to udowodnimy, Paul i Szara Chmura dostaną za swoje.
Otwarły się drzwi i do środka ostrożnie wsadził głowę David Littwin.
– Można wejść, panie Rook? Przyszedłem wcześniej, żeby skończyć mój wiersz.
– Pewnie, wejdź – powiedział Jim. – Porucznik Harris właśnie wychodzi.
– Być może będziemy musieli jeszcze porozmawiać – oświadczył Harris. Najwyraźniej żywił ciężką urazę do Jima za to, że nie poklepał go po plecach i nie nazwał najwybitniejszym detektywem od czasów Maigreta.
– Oczywiście, kiedy tylko będzie pan chciał – odparł Jim.
Harris zatrzymał się na moment w progu, a potem wyszedł. Jim powrócił do oceniania prac domowych. Sherma Feldstein napisała: „Uważam, że»Wyspa skarbów«powinna być zakazana, ponieważ jedyną występującą w niej osobę ograniczoną ruchowo przedstawiono w bardzo niekorzystnym świetle. Jest to Długi John Silver, ma tylko jedną nogę, ale to nie jego wina. Ta książka może pogłębić uprzedzenia wobec ludzi niepełnosprawnych, przedstawiając je jako osoby chciwe, niemoralne i gotowe wykorzystać swe ułomności dla własnej korzyści”.
Jim dał Shermie dodatkowy punkt za poprawną pisownię i bogate słownictwo, ale nie miał pojęcia, jak ocenić jej interpretację „Wyspy skarbów” jako diatryby w obronie niepełnosprawnych.
Porucznik Harris wzbudzał w nim podobne uczucia. Być może miał rację i Martina zamordowali Paul i Szara Chmura, ale Jim miał wrażenie, że porucznik Harris rozumował podobnie jak Sherma Feldstein – ignorował wszystko oprócz swych własnych uprzedzeń.
Długi John Silver nie był wcale ofiarą dyskryminacji. Wręcz przeciwnie, dominował nad pozostałymi postaciami – a Paul i Szara Chmura sprawiali wrażenie ludzi natchnionych jakąś ideą, która być może była niezrozumiała dla białych ludzi, ale na pewno nie sprowadzała się jedynie do atakowania wszystkich, którzy zbliżyli się do ich siostry.
Na początku lekcji okazało się, że brakuje trojga uczniów. Titus Greenspan III miał kolejny ciężki atak astmy, Seymour Williams pojechał na pogrzeb ciotecznej babki, a Catherine Biały Ptak po prostu nie przyszła do szkoły. Nietrudno było pojąć dlaczego.
Jim nie poinformował klasy o aresztowaniu braci Catherine. Sami wkrótce się o tym dowiedzą.
– Może powiecie mi, jak wam poszło z wierszami? – zapytał. – Pomogły wam wyrazić to, co czujecie?
– Kiedy czuję się tak podle, wolałbym chyba coś rozwalić – odezwał się Ray. – No wie pan, wybić szybę, wykopać drzwi. Wtedy frustracja szybciej wyłazi z człowieka.
– Więc śmierć Martina była dla ciebie źródłem frustracji?
– Frustracji…? Jaja pan sobie ze mnie robi? Cały czas myślę tylko o tym. Facet był taki młody. Całe życie przed nim i trafia na jakiegoś świra, który go załatwia. Szkoda, że mnie tam nie było. Szkoda, że nie mogłem go uratować. Chciałbym, żeby dziś była sobota i żeby Martin jeszcze żył.
– I co zrobiłeś? Napisałeś wiersz czy rozwaliłeś coś?
– Jedno i drugie. Poszedłem do domu i połamałem moją gitarę. Waliłem nią o ścianę tak długo, dopóki nie zostały z niej same struny i kupa drzazg.
– Poczułeś się od tego lepiej?
Ray wzruszył ramionami i odparł:
– Owszem. Poczułem się lepiej.
– A wiersz? Chcesz go nam przeczytać?
Ray wyjął z ust gumę i przy kleił ją pod blatem swojego stolika, a potem wziął do ręki starannie złożoną kartkę papieru i odchrząknął. Zwykle reszta uczniów powitałaby to gwizdami i okrzykami, jednak dzisiaj wszyscy milczeli. Wiedzieli, że trudno mu się wysłowić, ale rozumieli, co czuje.
– Ten wiersz ma tytuł „Rozwalona gitara” – powiedział Ray i zaczął czytać:
Читать дальше