Joanna Chmielewska - Wszyscy jesteśmy podejrzani

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Wszyscy jesteśmy podejrzani» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wszyscy jesteśmy podejrzani: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wszyscy jesteśmy podejrzani»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wszyscy jesteśmy podejrzani — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wszyscy jesteśmy podejrzani», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Dobrze. Jeżeli to był list do mnie od niego i jeżeli Tadeusz go zabrał, to wiedział o perskim konkursie i Witek miał najpoważniejszy powód, żeby go usunąć ze świata. Możliwości też miał. Należałoby sprawdzić, czy te przypuszczenia są słuszne, napisać do faceta i spytać. Co, jak wiesz, jest niemożliwe, bo nie mam zielonego pojęcia, gdzie ów osobnik przebywa.

— Bardzo dobrze. Na szczęście do tego śledztwa jest jeszcze milicja, nie tylko ty. Milicja znalazła coś ciekawego w waszym wychodku...

— Właśnie! Co?!

— Dowiesz się w swoim czasie. Milicja przeprowadza ekspertyzę klucza.

— Czekaj no, czekaj! Dlaczego mówiłeś, że o kluczu wiem tylko ja i morderca?

— Bo tak jest. Przekonasz się. To znaczy, tak było, teraz już byłaś uprzejma wtajemniczyć w to prokuratora... Nie przeczę, że ten klucz dużo wyjaśni. Czekaj, nie przerywaj mi, a propos prokuratora...

— Nie zmieniaj tematu, bo mi pomieszasz w głowie!

— Nie ma obawy, nie zdołam bardziej niż już masz pomieszane. No co, nie miałem racji z prokuratorem?

Z uczuciami, które mnie przepełniały niejako warstwami, zrobiło się nagle coś takiego, jakby ktoś przewrócił naczynie do góry nogami. Na wierzchu znalazły się jasne oczy i piękna, asymetryczna twarz.

— Ale z przepisami prawnymi nawet ty nie dasz sobie rady — powiedziałam wbrew sobie z satysfakcją. — Dobrze wiesz, że nie może mnie poderwać przed zakończeniem śledztwa.

— W duchy wierzysz — oświadczył diabeł pogardliwie. Milczał chwilę, przyglądając mi się drwiąco.

— No to wracamy do tematu — zażądał, dokonując tym na nowo przewrotu mojego wnętrza. — Sama widzisz, że sprawa ma dużo stron i taka bardzo jasna nie jest.

— A ty ją zaciemniasz jeszcze więcej — powiedziałam zniecierpliwiona. — Najpierw upierałeś się przy Zbyszku, potem przy Monice, potem wyszła na jaw Jadwiga, a teraz wrabiasz Witka. Zdecyduj się na coś!

— Jeszcze czego. Ja ci podsuwam myśli, a ty sobie sama wyciągaj wnioski. Nie mam co robić, tylko pracować za ciebie! No, teraz się możesz zastanowić, gdzie są te brakujące rzeczy.

— Albo spłynęły kolektorem do Wisły, jeżeli je zabrał morderca — powiedziałam, zamyślając się — albo zostały gdzieś ukryte przez Tadeusza. Wiesz — dodałam, patrząc bystro na diabła — że nawet to drugie bardziej mi się podoba. Trudno przecież przypuszczać, że jedyne materiały, jakimi dysponował, były zawarte w notesie. To były tylko podręczne notatki, zasadnicze rzeczy powinien trzymać gdzie indziej, zręcznie ukryte. Diabeł uczynił coś w rodzaju ukłonu.

— Moje uznanie — powiedział. — Zaczynam naprawdę wierzyć, że do czegoś dojdziesz. Gdzie?

— A ty wiesz, gdzie?

— No pewnie, że wiem! Jazda, myśl!

— W domu?... — powiedziałam niepewnie.

— A gdzie jeszcze mógłby?...

— W pracowni nie. Przewrócili ją do góry nogami. Skrytka pocztowa? Nonsens! Musiałby mieć klucz i chyba jakieś zaświadczenie. Zresztą niech milicja sprawdza... U jakiejś rodziny? Wątpię... Nie, chyba tylko w domu.

— A jak w domu, to gdzie?

— Przecież nie pod poduszką! Czyja wiem, w różnych miejscach. Jeżeli się liczył z możliwością rewizji... Albo włamaniem którejś z ofiar... To musiał to dobrze schować. Przed żoną chyba też. I przed dzieckiem. Gdzie schować?...

— Pomogę ci — powiedział diabeł miłosiernie. — Głupia jesteś taka, że przykro patrzeć. Czym był Tadeusz z zawodu?

— Instalatorem sanitarnym...

— No? Nic ci to nie mówi?...

— W urządzeniach sanitarnych? — spytałam z powątpiewaniem. — Kto wie? Może i masz rację?... Diabeł pochylił się nieco i znów wpatrzył się we mnie hipnotycznie.

— Skup się — rozkazał. — Skup się! I patrz!...

Zaciągnął się niedopałkiem papierosa i wypuścił wielki kłąb dymu. Dym, gęsty i ciemny, zasłonił go, kotłował się chwilę, aż przybrał postać najzwyklejszego w świecie zlewozmywaka, przytwierdzonego do ściany. Obejrzałam zlewozmywak dokładnie, przykucnęłam i odkręciłam syfon pod spodem. Wyleciało nieco brudnej wody i nic więcej.

Znajdowałam się w mieszkaniu nieboszczyka Tadeusza Stolarka. W kuchni poza zlewozmywakiem nie było nic interesującego, przeszłam więc do łazienki. Odkręciłam syfon pod umywalką. Nic, jeżeli nie liczyć jednej małej spinki od mankietu. Położyłam spinkę na pralce, zajrzałam przy okazji do wnętrza pralki, obejrzałam dokładnie wannę. Wanna była obmurowana i wyłożona glazurą. Nic, żadnej skrytki. Wlazłam na wannę i zajrzałam do rezerwuaru. Również nic.

Zamyśliłam się, stojąc na środku łazienki. Żona Tadeusza była niewątpliwie idealną gospodynią, bo wszystko lśniło czystością. Zachęcona tą czystością zaczęłam oglądać miskę klozetową, bez przekonania usiłując pokręcić wszystkim, cokolwiek wystawało.

Z góry wiedziałam, że jeżeli to urządzenie ma prawidłowo działać, to nic tam nie powinno się ruszać. Ale miska klozetowa też musi mieć syfon... Tak, tylko że tędy przepływa woda... Zajrzałam od tyłu, ujęłam klapkę, przykręconą poniżej wlotu rury wodociągowej, i o dziwo! Klapka ruszyła się!

Zdziwiło mnie to niesłychanie. Jak to, przecież to powinno być wbite na mur! Pokręciłam klapką dalej, aż cała wyszła z gwintu, pomacałam trochę i wyczułam pod palcami okrągłe metalowe pudełko. Jako żywo niczego takiego nie umieszcza się w żadnym przewodzie!

Przejęta do nieprzytomności z trudem wyciągnęłam pudełko, w którym niegdyś było kakao, i stwierdziłam, że za pudełkiem był uszczelniający pakunek. Tak, to była skrytka Tadeusza!

I w tym samym momencie zamarłam, siedząc w kucki pod miską klozetową, bo nagle dobiegł mnie dźwięk, który zmroził mi krew w żyłach! Ktoś grzebał kluczem w zamku...

Sama nie wiedząc kiedy, wbiłam z powrotem pudełko do skrytki, wepchnęłam dekielek i wyprysnęłam z łazienki. Byłam sama w pustym mieszkaniu nieboszczyka Tadeusza, pora, sądząc po słońcu, była przedpołudniowa, żona w pracy, dziecko w szkole, Tadeusz w kostnicy, a drzwi usiłował otworzyć morderca, który przyszedł po dowody swojej zbrodni...

Co do tego, że to morderca, nie miałam najmniejszych wątpliwości. Co najdziwniejsze, mniej interesowała mnie możliwość postradania życia w tych dramatycznych okolicznościach niż nadzieja przekonania się wreszcie, kto to jest! Półprzytomna z wrażenia, od stóp do głów przepełniona ciekawością, schowałam się w przedpokoju pod niską ławą, zasłoniętą jakąś dekoracyjną szmatą, na skutek ciasnoty przyjąwszy pozycję bardzo niekorzystną, a mianowicie tyłem do drzwi wejściowych, a przodem do łazienki.

Morderca wszedł i nie zadając sobie trudu szukania gdziekolwiek indziej, udał się wprost do owej miski klozetowej. Drzwi od łazienki zostawił otwarte i wyraźnie widziałam, jak przykucnął w tej samej pozycji, co ja przed chwilą, jak wyciągnął owo pudełko... Jeszcze chwila, a wyprostuje się i odwróci...

— Joanna!!! — wrzasnęło mi coś przeraźliwie nad uchem.

Skoczyłam na równe nogi. Wrażenie było okropne! Przez długą chwilę nie mogłam oprzytomnieć wpatrując się wybałuszonymi oczami w stojącą obok Alicję.

Alicja zdziwiła się nieco.

— Co ci się stało? Czego mi się przyglądasz, tak się ostatnio zmieniłam? Nie idziesz do domu?

— Na litość boską — powiedziałam, ochłonąwszy z pierwszego szoku. — Jak mogłaś!...

— A co? — zaciekawiła się Alicja. — Robiłaś coś ważnego? Wydawało mi się, że nic nie robisz.

— Odkrywałam mordercę. Jeszcze sekunda, a już bym wiedziała, kto to jest. Krzyknęłaś dokładnie w chwili, kiedy miał się odwrócić do mnie przodem!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wszyscy jesteśmy podejrzani»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wszyscy jesteśmy podejrzani» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Wyścigi
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Zbieg Okoliczności
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Babski Motyw
Joanna Chmielewska
libcat.ru: книга без обложки
Joanna Chmielewska
libcat.ru: книга без обложки
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Kocie Worki
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Jak wytrzymać z mężczyzną
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Romans Wszechczasów
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Złota mucha
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «Wszyscy jesteśmy podejrzani»

Обсуждение, отзывы о книге «Wszyscy jesteśmy podejrzani» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x