Joanna Chmielewska - Wszyscy jesteśmy podejrzani

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Wszyscy jesteśmy podejrzani» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wszyscy jesteśmy podejrzani: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wszyscy jesteśmy podejrzani»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wszyscy jesteśmy podejrzani — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wszyscy jesteśmy podejrzani», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Otumaniona wszystkimi kolejnymi rewelacjami, a potem szaleńczym waleniem w maszynę, również straciłam zapał do pracy. Spojrzałam na Wiesia i przypomniała mi się jego tajemnica. Mój Boże, co on znów takiego mógł wymyślić i czy ja się tego kiedyś dowiem? W gruncie rzeczy Wiesio był skryty...

Witold, który nie lubił niepotrzebnie tracić czasu, wściekły na to obłędne oprawianie projektu, z obitą ręką, ze śmietnikiem na stole, postanowił iść do domu. Zebrał swoje rzeczy i znikł. Lekkomyślnie spojrzałam w kąt za jego pustym stołem.

Oczywiście, diabeł zmaterializował się natychmiast, jakże mogło być inaczej. Odwrócił krzesło Witolda, ustawiając je twarzą do mnie, wyjął zza ucha bardzo długiego papierosa, zapalił go, używając moich zapałek, i usiadł wygodnie. Przypatrywałam mu się bardzo niechętnie i czekałam, co powie. Diabeł milczał.

Nie zamierzałam się do niego pierwsza odzywać, bo byłam wściekła, a on najwyraźniej w świecie traktował mnie lekceważąco. Rozglądał się po pokoju, omijając mnie wzrokiem, aż wreszcie zatrzymał spojrzenie na Wiesiu. Wpatrywał się w niego i wpatrywał, a Wiesio siedział sobie beztrosko, nie wiedząc wcale, że jest przedmiotem obserwacji złego ducha. Wreszcie nie wytrzymałam nerwowo.

— Gdybyś był dobrze wychowany, tobyś przynajmniej powiedział „dzień dobry" — oświadczyłam zgryźliwie.

— Niby dlaczego? — zdziwił się diabeł, spoglądając wreszcie na mnie. — Przecież cały dzień cię widzę.

Zamurowało mnie. Rzeczywiście, to bydlę mogło się przez cały czas koło mnie pętać, a ja bym o tym nic nie wiedziała. Okropna myśl!

— Wczoraj też mi siedziałeś nad głową? — spytałam, tknięta niepokojem, kiedy już odzyskałam głos.

— A coś ty myślała? Taką idiotkę mam zostawić samopas?

— Nie powiesz chyba, że czepiałeś się mnie całe życie?! A jakoś sobie dawałam radę?

— A rzeczywiście, znakomicie! I z jakim rezultatem! Dwoje dzieci, puszczona w trąbę przez męża i przez gacha, zapracowana jak wół roboczy... Tylko ci zazdrościć! A jak sobie mogłaś ułożyć życie na atłasach, to co zrobiłaś? Szlachetna byłaś, co? Moralna? Bezinteresowna? Ech, ty oślico, żebyś wiedziała, że nic mnie tak nie denerwuje, jak ta twoja szlachetność! Czekaj, jeszcze ci kością w gardle stanie!

— Powieś się — mruknęłam gniewnie. — Po to tu przyszedłeś, żeby się ze mną głupio kłócić? O co ci chodzi?

— O nic. Wracajmy do tematu. Czego nie wiesz?

— Właśnie — przypomniałam sobie natychmiast wszystkie wątpliwości, które narastały we mnie przez cały dzień. — Gdzie jest ten papier Jadwigi?

— Powoli, powoli — powiedział diabeł, uśmiechając się złośliwie i wyraźnie rozkoszując swoją przewagą. — Zaraz do tego dojdziemy. Słusznie zauważyłaś, że zbrodniarz nie miał czasu szukać notesu Tadeusza. Bardzo słusznie, pod warunkiem, że był tam opisany. Ale jeżeli poszło o jakąś sprawę, której nieboszczyk nie zanotował?... To co?

— No, jak to co? To wtedy notes w ogóle był niegroźny.

— A jak ci się zdaje? Czy mógł się posunąć aż do morderstwa, jeżeli Tadeusz nie dysponował żadnym dowodem jego czynów?

— Mógł — odparłam jadowicie. — Jeżeli ty się w to wtrąciłeś...

— Nie wysilaj mi się tu na złośliwości, tylko myśl! Musiał mieć jakiś dowód czy nie?

— No... musiał.

— I co się z tym dowodem stało?

— Idiotyczne pytanie. Skoro go milicja nie znalazła, to znaczy, że go zabrał.

— A przy okazji zabrał papier Jadwigi?

— Możliwe — odparłam i nagle coś mi błysnęło.

Czekaj no, czekaj... A może?... Jak to, sądzisz, że jest możliwe... Że on się pomylił i zabrał papier Jadwigi, zamiast tego czegoś swojego?!...

Diabeł wydmuchnął wielki kłąb dymu.

— Czasem to nawet można z tobą wytrzymać — przyznał. — Skup się jeszcze trochę i myśl: są dwie możliwości...

Zatrzymał się wyczekująco i natychmiast wpadłam mu w słowa.

— Jedna, że to Jadwiga. W takim razie, gdzie jest ten jej szpargał? Druga, że to ktoś inny, kto go zabrał przez pomyłkę. W takim razie, gdzie jest to coś tego kogoś? Ograniczasz się dziwnie — dodałam po chwili. — Jest jeszcze trzecia możliwość: że papier Jadwigi i to coś jest gdzieś razem.

— Obojętne. Nie chodzi o ilość rzeczy, tylko o miejsce. Za chwilę sama na to wpadniesz, nie jesteś tak przeraźliwie głupia, jak na to wyglądasz. Przedtem jeszcze proponowałbym ci pozastanawiać się troszkę nad kierownikiem pracowni.

— Jak to? — zdziwiłam się. — Sam mówiłeś, że o nim za mało wiem.

— Tym bardziej pomyśl. Przyda ci się. W milczeniu patrzyłam na diabła. Dziwna w tej sytuacji lojalność zawodowa powstrzymywała mnie od mówienia. Nie wiadomo czemu wydawało mi się, że diabeł nie wie wszystkiego i chce się dowiedzieć ode mnie.

Diabeł się zniecierpliwił.

— No co tak siedzisz jak ofiara? Nie wiesz, co było z konkursem perskim? Zdajesz sobie sprawę, co by dla niego znaczyło ujawnienie tego kantu?

— Opamiętaj się — powiedziałam sucho. — Sugerujesz, że Witek go zabił, żeby się nie rozgłosiło? Przecież by raczej zabił mnie!

— Co za kretynka z ciebie bez granic! — krzyknął diabeł, chwytając się rękami za rogatą głowę. — A skąd Witek ma wiedzieć, że ty coś wiesz?! Najpierw stawałaś na głowie, żeby się żywa dusza nie dowiedziała o twoich kontaktach z tamtym facetem, a teraz sobie wyobrażasz, że cały świat jest o tym powiadomiony!

Rzeczywiście, diabeł miał rację. Wiedziałam o perskim konkursie tylko dzięki temu, że byłam w bardzo bliskich stosunkach z człowiekiem, który oficjalnie był moim dalekim znajomym. I to wiedziałam bardzo niedokładnie, nie znałam szczegółów.

— No dobrze, niech ci będzie. Ale weź pod uwagę wobec tego, jak mało osób miało o tym jakieś pojęcie. Skąd tu Tadeusz?

Diabeł przyglądał mi się błyszczącymi oczami, jakby mnie chciał zahipnotyzować. Poczułam się odrobinę nieswojo i w głowie zaczęły mi się kłębić szczątki jakichś obrazów.

— No? — powiedział zachęcająco. — No? Przypomnij sobie, przypomnij... Koło Nowego Roku... Co Matylda mówiła?...

Diabeł znikł mi z oczu i ujrzałam na jego miejscu Matyldę, mówiącą z zakłopotaniem:

— Doprawdy, pani Joanno, chyba go ktoś wziął. Przed chwilą tu leżał. Ja się jeszcze zapytam i niech pani też zapyta. Nie wiem, czy to coś ważnego, bo bez nadawcy...

Obraz Matyldy zamazał się i znów diabeł patrzył na mnie błyszczącymi oczami.

— Święci patroni! — powiedziałam wstrząśnięta. — Masz rację, zaginął wtedy jakiś list do mnie! Czyżby?...

Diabeł się lekko wzdrygnął.

— Mogłabyś się powstrzymać od tych idiotycznych inwokacji. Właśnie, skąd wiesz, co to był za list i kto go zabrał? A jeżeli to był list od tamtego i wszystko tam było opisane?...

— Pozwól mi chwilę pomyśleć, bo jestem zbulwersowana. Nie, no co ty mówisz! Tadeusz był przytomny facet, niemożliwe, żeby mnie nim nie zaczął szantażować, gdyby się dowiedział!...

— Po pierwsze, z ciebie miał dosyć korzyści przez ORS. A po drugie, list był bez nadawcy, a on, jak się podpisywał?

— Nieczytelnym gryzmołem...

— To kogo można było tym szantażować, zakładając, że opisał tam sprawę perskiego konkursu?

— Masz rację, tylko Witka...

—Uffl

Diabeł odetchnął głęboko, przechylił się do tyłu na oparcie krzesła, wyciągnął zza drugiego ucha jeszcze dłuższego papierosa i zapalił.

—A więc, zreasumuj... — powiedział, puszczając misterne kółko.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wszyscy jesteśmy podejrzani»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wszyscy jesteśmy podejrzani» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Wyścigi
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Zbieg Okoliczności
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Babski Motyw
Joanna Chmielewska
libcat.ru: книга без обложки
Joanna Chmielewska
libcat.ru: книга без обложки
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Kocie Worki
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Jak wytrzymać z mężczyzną
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Romans Wszechczasów
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Złota mucha
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «Wszyscy jesteśmy podejrzani»

Обсуждение, отзывы о книге «Wszyscy jesteśmy podejrzani» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x