Dick Francis - Ryzyko

Здесь есть возможность читать онлайн «Dick Francis - Ryzyko» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ryzyko: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ryzyko»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pierwszy z serii „końskich kryminałów” Dicka Francisa.
Roland Britten był utalentowanym dżokejem-amatorem. Był również nieustępliwym księgowym. Zdawał sobie sprawę, że kilku oszustów ostrzy sobie na niego zęby. Nie przypuszczał jednak, że ktoś mógłby porwać go, tym bardziej z toru, tuż po zwycięstwie w Cheltenham Gold Cup! Gdy to się stało, długo nikt nie miał pojęcia, kto i dlaczego uprowadził Brittena. Porwanemu jednak udało się wyrwać ze szponów prześladowców, w czym wydatnie pomogła mu Hilary Pinlock, emerytowana dyrektorka szkoły. I teraz Brittenowi pozostaje wysilić swój logiczny umysł księgowego, by wytropić swoich porywaczy. Nie wie jednak, co oni mają w zanadrzu.

Ryzyko — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ryzyko», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Po chwilowym ochłonięciu, Finch ponownie zaczął tracić nad sobą panowanie, więc stwierdziłem, że lepiej nie wypowiadać na głos ciągu dalszego popełnionych przez niego oszustw.

Pobierał od Nantucketów pieniądze na pensje dla większej ilości stajennych, niż w rzeczywistości zatrudniał: sztuczka trudna do wykrycia, bo liczba stajennych w każdej stajni była inna.

Naciągnął firmę Nantucketów na dziewięć tysięcy funtów wydanych rzekomo na wynajmowanie dużych boksów dla koni i ich utrzymanie przez miejscowego rolnika, aleja wiedziałem, że tak naprawdę zapłacił bardzo nieznaczną część tej sumy, bo ten rolnik był jednym z moich klientów.

Pobierał od nich dużo większe sumy na wynagrodzenie dla dżokejów, niż im w rzeczywistości płacił; wymyślał też koszta podróży na wyścigi dla koni, które w ogóle nie wyjeżdżały ze stajni.

Inkasował ogromne sumy pieniędzy od agenta handlującego końmi czystej krwi w postaci prowizji od sprzedaży różnym klientom koni Nantucketów: jakieś pięćdziesiąt tysięcy funtów w zeszłym roku, potwierdził agent w rozmowie telefonicznej ze mną, nie wiedząc, że Finch w ogóle nie miał prawa do tych pieniędzy.

Podejrzewałem, że Finch wysyłał też zawyżone rachunki wszystkim innym właścicielom, nie tylko Nantucketom, namawiając ich, żeby wystawiali czeki bezpośrednio na niego, a nie na firmę, z czego zapewne zabierał co nieco dla siebie przed wpłaceniem jakiejś sumy na konto firmy.

Nantucketowie mieszkali daleko stąd i nie interesowali się jego poczynaniami. Podejrzewałem, że interesował ich minimalny chociażby zysk, a on zapewniał im wystarczająco duży, by siedzieli cicho.

Szczytem ironii było to, że wystawił Nantucketom rachunek na sześć tysięcy funtów jako zapłatę za usługi rewidenta, a nigdzie w naszych księgach nie było śladu po tych sześciu tysiącach funtów otrzymanych od Axwood Stables. Być może Trevor zainkasowal swoją połowę na boku. Bardzo zabawne.

Długa lista różnych oszustw. Dużo trudniejszych do wykrycia niż jedno duże. Po zsumowaniu okazywało się, że Finch wyciągał jakieś dwa tysiące funtów tygodniowo. Nieopodatkowane.

Cały czas.

Z pomocą swojego księgowego.

A nie wątpiłem, że również z pomocą swojej wiecznie chorej sekretarki, Sandy chociaż nie wiedziałem, czy za jej wiedzą, czy bez. Jeśli bywała tak często chora i w związku z tym nie przychodziła do pracy, może nie wiedziała. A może dzięki temu, że wiedziała, mogła sobie pozwolić na takie częste chorowanie. Ale, jak zawsze w przypadku dużych oszustw, papiery musiały być prowadzone nienagannie i w Axwood Stables tak się rzeczywiście działo.

Dziewięćdziesiąt albo i sto koni. Dobrze wytrenowanych, często startujących w wyścigach. Duża stajnia z ogromnymi cotygodniowymi obrotami. Świetny trener. Trener, pomyślałem, który nie był właścicielem swojej własnej stajni, któremu płacono tylko pensję, swoją drogą wysoko opodatkowaną, którego czekała starość bez kapitału, tak potrzebnego w ciężkich czasach inflacji. Mężczyzna po pięćdziesiątce, pracownik, oczyma wyobraźni widzący swoją przyszłość bez profitów. Skazany na odejście na emeryturę. Bez własnego domu. Pozbawiony wpływów. Człowiek, przez którego ręce póki co przepływało tyle pieniędzy, ile wody przez rzekę wezbraną podczas powodzi.

Wszyscy trenerzy koni wyścigowych byli przedsiębiorcami z głową na karku. Większość prowadziła interesy na własną rękę i nie miała firmy nieobecnych właścicieli, którą można by oszukiwać. Gdyby William Finch sam był sobie panem, podejrzewam, że oszustwo nigdy by mu nie przyszło do głowy. W normalnej sytuacji z jego zdolnościami nie byłoby takiej potrzeby.

Potrzeba. Możność. Okazja. Zastanawiałem się, jak wiele dzieli człowieka od posunięcia się do nieuczciwości. Do przestępstwa.

Chyba niewiele. Wystarczy wymyślić fundusze na pensję dla fikcyjnego stajennego, żeby regularnie otrzymywać trochę dodatkowych pieniędzy. Do tego zagarnąć forsę za niezamówioną belę siana.

Drobne przekręty, przemyślane szwindle, rozmnażające się i puchnące, prowadzące do coraz większych oszustw.

– Trevor – powiedziałem łagodnie. – Jak dawno temu zauważyłeś… nieprawidłowości u Williama?

Trevor spojrzał na mnie ze smutkiem, po czym uśmiechnął się słabo.

– Zobaczyłeś je… na samym początku… w księgach – odpowiedziałem za niego. – I powiedziałeś mu, że to mało.

– Tak było.

– Zasugerowałeś, że jeśli naprawdę by się do tego przyłożył, to obydwaj dobrze byście na tym wyszli – dodałem.

Finch zareagował gwałtownym gestem całej ręki, ale Trevor po prostu jeszcze bardziej się zasmucił.

– Zupełnie jak w przypadku Connaughta Powysa – kontynuowałem. – Szczerze próbowałem uwierzyć, że naprawdę nie wiedziałeś, do jakich celów wykorzystywał ten komputer, ale podejrzewam… Muszę stawić czoła temu, że robiliście to razem.

– Ro… – rzekł ze smutkiem.

– No w każdym razie wysłałeś księgi na doroczną kontrolę – zwróciłem się do Fincha – i po tylu latach ani ty, ani Trevor już się specjalnie nie denerwujecie. Trevor i ja zawsze mieliśmy chroniczne zaległości w pracy, więc pewnie zamknął twoje księgi w szafce, żeby zająć się nimi, jak tylko czas mu na to pozwoli. Wiedział, że nie zajrzę do twoich ksiąg. Przez sześć lat ani razu tego nie zrobiłem, a poza tym miałem zbyt dużo swoich własnych klientów. I wtedy, kiedy Trevor był na wakacjach, zdarzyło się coś nieprzewidzianego. W dniu, w którym się odbywa Gold Cup, przyszło do naszego biura wezwanie do stawienia się w urzędzie skarbowym za dwa tygodnie…

Wpatrywał się we mnie wściekle swoimi ciemnymi oczyma, a jego silna, elegancka, wysoka i wyprostowana postać przypominała teraz dumnego jelenia trzymającego na dystans nierozważnego psa. Po krawędziach zasłon było widać, że na dworze zmierzcha. Wewnątrz nasze postacie spowijało dyskretne, elektryczne światło. Uśmiechnąłem się krzywo.

– Wysłałem ci list. Napisałem: Nie martw się, Trevor jest na wakacjach, ale wniosę o odroczenie i sam zajmę się twoimi księgami. Potem pojechałem prosto na Gold Cup i zapomniałem o całej sprawie. Ale dla ciebie ten list oznaczał ruinę. Degradację, oskarżenie, a być może i więzienie.

Przeszył go dreszcz. Nabrzmiały mu mięśnie żuchwy.

– Wyobrażam sobie, że stwierdziłeś, iż najprostszym rozwiązaniem byłoby odzyskanie ksiąg – ciągnąłem. – Ale były zamknięte w szafce Trevora, do której tylko on i ja mieliśmy klucze. A gdybyś odmówił mi możliwości zajęcia się twoimi księgami, pamiętając o tym, że masz urząd podatkowy na karku, uznałbym to za bardzo podejrzane. Szczególnie podejrzane, jeśli włamano by się do biura i ukradziono te dokumenty. Takie postępowanie niechybnie skończyłoby się dochodzeniem, a co za tym idzie i katastrofą. Więc skoro nie mogłeś zapobiec temu, żebym nie zajrzał do ksiąg, mogłeś odciągnąć mnie od nich. Miałeś wszystko, czego potrzebowałeś. Nową łódź, niemalże gotową do wypłynięcia. Po prostu załatwiłeś to tak, żeby wypłynęła nieco wcześniej i w dodatku ze mną na pokładzie. Gdyby udało ci się nie dopuścić mnie do biura aż do czasu powrotu Trevora z wakacji, wszystko by się dobrze skończyło.

– Same brednie – rzucił sucho.

– Nie wymyślaj. Nie ma sensu zaprzeczać. Trevor miał wrócić do pracy w poniedziałek, czwartego kwietnia, więc miałby trzy dni na złożenie do urzędu skarbowego podania o odroczenie. Czyli spokojnie zdążyłby to zrobić. Wtedy Trevor zająłby się księgami Axwood Stables tak jak zawsze, a ja zostałbym uwolniony i nigdy bym się nie dowiedział, dlaczego zostałem porwany.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ryzyko»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ryzyko» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Dick Francis - Straight
Dick Francis
Felix Francis - Dick Francis's Gamble
Felix Francis
Dick Francis - Versteck
Dick Francis
Dick Francis - Todsicher
Dick Francis
Dick Francis - Sporen
Dick Francis
Dick Francis - Rat Race
Dick Francis
Dick Francis - Knochenbruch
Dick Francis
Dick Francis - Gefilmt
Dick Francis
Dick Francis - Festgenagelt
Dick Francis
Dick Francis - Hot Money
Dick Francis
Dick Francis - For Kicks
Dick Francis
Отзывы о книге «Ryzyko»

Обсуждение, отзывы о книге «Ryzyko» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x