Robert Wegner - Północ-Południe

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Północ-Południe» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Północ-Południe: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Północ-Południe»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Północ-Południe — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Północ-Południe», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tylko sama Wielka Matka wiedziała, ile ją kosztowało wypowiedzenie tych słów.

Issar stał przed nimi, kołysząc się nieznacznie w przód i w tył. Aerin wiedział, że się modli. Złapał żonę za rękę, nakazując wzrokiem ciszę.

Wreszcie Yatech znieruchomiał. Zza zawoju dobiegło ciężkie westchnienie.

– Dobrze, Ellando i Aerinie-ker-Noel, zostanę w waszym domu i będę go strzegł, jakby był moim własnym.

Skłonił się im niemal dostojnie.

– Jeszcze jedno, Yatech... – Aerin dopiero teraz coś sobie przypomniał.

– Tak?

– Dziękuję.

—— • ——

– Uuuch... Nie myślałam, że coś takiego jest w ogóle możliwe. – Przeciągnęła się jak kotka wstająca z drzemki na słońcu. – Jak to zrobiłeś? Trzeba przełożyć jedną nogę tu, drugą tam, trzecią... och, to nie była noga.

Roześmieli się oboje.

– Za chwilę pokażę ci to znowu. Teraz jednak...

Słyszała, jak wstaje i chodzi po pokoju. Brzęknęło szkło.

– Mam nadzieję, że lubisz ciepłe wino. Innego nie mam.

Poczuła w dłoni kielich, wino było cierpkie, słodkawo-cierpkie i mocne.

– Czerwone altarskie, ulubione wino ojca.

– Dał mi kilka butelek.

– Jesteś jego ulubieńcem. Czasem myślę, że Erath powinien być o ciebie zazdrosny.

– A ty?

– Ja? Ja jestem twoją ulubienicą, nieprawdaż?

– Oczywiście. Ty i Seren z kuchni, i ta nowa pokojówka, jak jej tam...? Ouch! – Stęknął, trafiony w splot.

– Nie radzę ci przypominać sobie jej imienia – mruknęła, rozmasowując sobie nadgarstek. – W ogóle nie powinieneś znać imion innych dziewczyn. Nie po tym, co im o tobie naopowiadałam.

– Ha! Więc to twoja sprawka. A ja zastanawiałem się, dlaczego uciekają na mój widok. Swojemu kuzynowi też naopowiadałaś bajek?

– Hergenowi? Nie, on zawsze był pajacem.

—— • ——

Aerin przechadzał się po ogrodzie w swojej miejskiej rezydencji, szczerze żałując, że nie jest gdzie indziej. Decydujący wpływ na jego uczucia miało towarzystwo bratanka. Młody oficer, świeżo mianowany porucznik Czwartej Kompanii pułku Lamparta, paradował przez cały czas w wypucowanej na błysk kolczudze, w hełmie i z mieczem. Szary płaszcz, obszyty czerwoną lamówką, oznaką rangi, nosił, jakby to była cesarska purpura.

Jego poglądy lub to, co uważał za swoje poglądy, pasowały do całej postaci.

– Podobno Karchonowie robią jakieś problemy naszym kupcom. Nie mogę się doczekać, aż pokażemy im, kto tu rządzi.

Albo:

– Podobno te brudne psy z klanu Deedhyr ukradły dwieście sztuk bydła. Już wkrótce zapłacą za to własną krwią.

Zupełnie jakby piechota mogła coś zdziałać przeciw koczownikom.

– Mój kapitan twierdzi, że być może wkrótce pomścimy klęskę pod Efharyn. Pułk Lamparta odzyska honor.

To ostatnie zabrzmiało groźnie. Aerin postanowił wtrącić się do tego nieprzerwanego potoku przechwałek.

– Ostatnim razem, gdy pułki uderzyły na Issarów, wróciła mniej niż piąta część żołnierzy. A potem wschodnie Ayrepr spłynęło krwią.

Spojrzenie jasnoniebieskich oczu wyrażało czyste zdumienie.

– Ależ wuju – sam ton sugerował, że tylko szacunek dla rodu powstrzymuje chłopaka od nazwania Aerina głupcem. – Byliśmy wtedy zupełnie nieprzygotowani. A generał het-Boren dał się wciągnąć w zasadzkę. Teraz znamy już przeciwnika, to dzikusy i zbóje. Na dodatek są uzależnieni od wody, a w tych pustynnych górach nie ma jej zbyt wiele. Wystarczy, że zajmiemy największe źródła i trochę poczekamy. W dziesięć dni sami przyjdą, błagając o choćby łyk, albo wybiją się, walcząc o te kałuże, które im zostawimy.

Aerinowi nie spodobało się to ciągłe „my” i „my”.

– Twoim dowódcą jest kapitan Reegfod?

– Tak. Skąd wiesz?

– Nietrudno się domyślić. Coś ci powiem, chłopcze. Twój dowódca ma teraz prawie pięćdziesiątkę i ciągle jest kapitanem. Nie wydaje ci się to dziwne? Pochodzi przecież ze znakomitego rodu.

Młody oficer zesztywniał.

– Kapitan Reegfod, który uczynił mi zaszczyt na swoich urodzinach i dopuścił do kompanii...

– To znaczy, że schlaliście się jak świnie. Noo, mów dalej, nie przerywaj.

– Kapitan Reegfod wyjaśnił mi, że to z powodu jego bezkompromisowej postawy omijają go awanse. I że teraz wszystko się zmieni, wszyscy zobaczą, kto od samego początku miał rację.

Kupiec spojrzał jeszcze raz na bratanka. Szczera twarz, wysoki, szczupły, mundur leżał na nim jak ulał. Przystojny jak diabli. Najwyraźniej w tej gałęzi rodziny bogowie postanowili wymienić rozsądek na urodę.

– Kiedyś opowiem ci o młodym oficerze, który po klęsce w górach poprowadził resztki swojej kompanii do pewnego miasteczka. Wysłano mu rozkaz, żeby został tam i bronił się, jednak na wieść o zbliżaniu się Issaram porzucił osadę i pomaszerował ze wszystkimi żołnierzami na północ tak szybko, że zatrzymano ich dopiero w połowie drogi do Starego Meekhanu. Potem tłumaczył się, że rozkazu nie otrzymał, a szczęśliwie dla niego, gońca wysłanego z rozkazem rzeczywiście znaleziono martwego. Bez żadnych pism. Zapewne ktoś go ograbił...

Hergen poczerwieniał.

– Co chcesz przez to powiedzieć, wuju?

– Nic, to tylko jedna z historii z tamtych okropnych czasów.

– Doprawdy...? – Młody oficer zmrużył oczy. – A może opowiadasz te bajeczki, bo sam trzymasz w domu oswojonego dzikusa?

Więc tu był pies pogrzebany.

– Mówisz o Yatechu?

– Więc on ma jakieś imię? Nie ma twarzy, a imię ma, coś takiego. Trzymasz go na łańcuchu? Karmisz surowym mięsem?

Szczeniak pozwalał sobie zdecydowanie na zbyt dużo.

– Yatech jest gościem w tym domu. Gościem i przyjacielem. Mieszka z nami od roku i ufam mu jak sobie.

– A ciotka Ellanda?

Pudło.

– Ellanda również mu ufa.

Hergen dramatycznym gestem wzruszył ramionami.

– Jak można ufać komuś, kto nie odsłania twarzy? Podobno za życia wszyscy mają zwierzęce mordy, dopiero po śmierci, dla niepoznaki, zmieniają się w ludzi. To dlatego noszą te wszystkie zawoje.

Aerin jęknął.

– Litości. Więc po to było pięć lat szkolenia w akademii? Żebyś opowiadał historyjki dobre dla ciemnego chłopstwa? Po co właściwie przyjechałeś?

Chłopak zrobił zdumioną minę.

– Żeby odwiedzić rodzinę, rzecz jasna. Nie widziałem Eratha i Isanell dobre dwa lata. Podobno kuzynka wyrosła na piękną pannę.

– O tak, i robi się coraz bardziej nieznośna. Za rok albo dwa trzeba ją będzie wydać za kogoś o stalowych nerwach i cierpliwości kamienia.

– A Erath?

– Uczy się. Częściowo w szkole przy świątyni, częściowo u guwernerów, którzy kosztują mnie fortunę.

– A nie myśli o armii? Ja w jego wieku szykowałem się już do akademii. Rozumiesz, wuju, kupiectwo to szlachetna profesja, ale Imperium potrzebuje nowych żołnierzy. Erath mógłby od razu zostać oficerem, jak ja. Przecież pochodzimy z tego samego rodu.

– Niestety – Aerin mruknął to tak, żeby nikt nie usłyszał. – A co tam u ojca?

– Zdrów. Matka też. Zapraszają was na jesienne winobranie.

– Jak co roku. A dziś, co jeszcze zamierzasz?

– Wrócę do siebie, do garnizonu w Asserd. Trzeba tam trochę podciągnąć dyscyplinę.

Los żołnierzy nie zapowiadał się najlepiej.

Doszli właśnie do części ogrodu wydzielonej gęstymi krzewami.

– Teraz.

Usłyszeli świst, brzęk i odgłos upadku.

– Auć! Bolało!

Głos należał do młodego chłopca.

– Erath, na święte kamienie, pady, pady i jeszcze raz pady. Ile razy będziemy to powtarzać? Podciągnij brodę do piersi, głowa nie powinna stykać się z ziemią. Robisz pad przez bark, po skosie przez plecy, podciągasz jedną nogę i od razu wstajesz. Nie staraj się wyhamować ruchu, wykorzystaj impet, który już masz. No, jeszcze raz. Świst, brzęk, upadek.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Północ-Południe»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Północ-Południe» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Wegner - Niebo ze stali
Robert Wegner
Robert Wegner - Wschód - Zachód
Robert Wegner
Robert Sheckley - Coś za nic
Robert Sheckley
Robert Wagner - Die Grump-Affäre
Robert Wagner
Olaf Wegner - Eleonora
Olaf Wegner
Wolfgang Wegner - Nacht über Marrakesch
Wolfgang Wegner
Jennifer Wegner - SOKO Mord-Netz
Jennifer Wegner
Robert Stevenson - Nuevas noches árabes
Robert Stevenson
Отзывы о книге «Północ-Południe»

Обсуждение, отзывы о книге «Północ-Południe» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x