Robert Wegner - Północ-Południe
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Północ-Południe» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Północ-Południe
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187080
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Północ-Południe: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Północ-Południe»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Północ-Południe — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Północ-Południe», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Świetnie! A gdzie miecz? Stoisz tyłem do mnie, musisz złożyć paradę, zwłaszcza jeśli nie widzisz, gdzie ja jestem. Albo robisz jeszcze jeden pad, w bok i wychodzisz półklęcząc, przodem do mnie. Ale to niebezpieczne, jeśli będę szybki, dojdę cię w dwóch skokach i będziesz miał problem. W tej pozycji trudno jest się bronić.
– Spróbujmy.
– Dobrze.
Aerin i Hergen ruszyli wzdłuż krzewów do najbliższego przejścia.
Świst, brzęk, upadek, jeszcze jeden, dwa szybkie szczęknięcia mieczy, odgłos uderzenia.
– Mówiłem, w tej pozycji trudno jest się bronić, szczególnie jeśli ktoś stoi tuż przy tobie. Zawsze będzie miał przewagę. Bolało? Przepraszam.
Wyszli na spory placyk, przylegający do budynku głównego, wysypany drobnymi, kolorowymi kamykami. Zamaskowany wojownik pomagał właśnie wstać z ziemi jasnowłosemu chłopcu. Chłopak miał niewyraźną minę, lewą ręką trzymał się za żebra, a w prawej ściskał morderczy issarski yphir.
– Yatech, na miłość boską... – Aerin podszedł do syna i odebrał mu miecz. – Jeśli jego matka to zobaczy, wszyscy pójdziemy do łóżek bez kolacji. A ja bez czegoś jeszcze. Przecież obiecałeś.
– Tak, obiecałem, że nie dam mu do ręki ostrej broni, jeśli nie będzie gotów. Jest już gotów. I tak za długo okładaliśmy się drewnianymi mieczami.
Odebrał kupcowi broń i wsunął ostrze do pochwy.
– Mamy gościa – powiedział po chwili.
Aerin spojrzał na bratanka, przypominając sobie o jego obecności. Nie podobał mu się wyraz twarzy oficera. Ani ton głosu Yatecha.
Pułk Lamparta, cholera.
Trzeba było jakoś załagodzić sytuację.
– To mój bratanek Hergen-ker-Noel, porucznik Dwudziestego Pierwszego Pułku Lamparta.
Yatech skinął głową, ledwo, ledwo, ale to już było coś.
– A to wojownik Issaram, gość i przyjaciel mojego domu, Yatech d’Kllean.
Może to zapobiegnie awanturze.
Spojrzał na Hergena i zrozumiał, że nic jej nie zapobiegnie. Młody oficer wyglądał jak kogut stroszący pióra przed walką.
– Więc to jest ten Issar, który wkradł się w twoje łaski, wuju? Nie tak go sobie wyobrażałem.
Yatech schował drugi miecz i ukłonił się Aerinowi.
– Powinienem już iść – powiedział. – Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
Żołnierz zignorował tę dość wyraźną sugestię. Zaczął obchodzić wojownika.
– Nawet nie cuchnie tak mocno, jak można by się tego spodziewać.
Erath, czując, co się święci, czmychnął w kąt placu. Oczy błyszczały mu podnieceniem. Aerin wtrącił się delikatnie:
– Myślę, że mógłbyś zajrzeć do stajni. Meechar ma już nowe siodło dla twojego konia.
Yatech jeszcze raz skłonił się lekko i odwrócił do wyjścia. Nagle oficer złapał go za ramię, zatrzymał i sięgnął do zawoju.
– Zawsze byłem ciekaw...
Uderzenie, twarz, szyja, splot, przyblokowanie stóp i cios otwartą dłonią w mostek.
Wszystko odbyło się tak szybko, że Aerin zrozumiał, co się stało, dopiero gdy Hergen zaszorował tyłkiem po żwirze. Chłopak zerwał się zaraz, wyciągając miecz.
– Tyyy...!
I stanął w pół kroku, z dwoma zakrzywionymi klingami przyłożonymi do gardła.
Aerin najpierw poczuł, jak drżą mu nogi, potem tułów, ramiona, szyja. Cały się trząsł. Co ten skretyniały bękart próbował zrobić? Co on próbował zrobić?! Podszedł do bratanka, czując narastającą furię. Zatrzymał się obok, przez chwilę z satysfakcją obserwując kropelki potu na twarzy oficera.
– Yatech, schowaj broń, proszę.
Zdziwił się, że mówi to tak spokojnie.
Issarskie miecze płynnym ruchem powędrowały na plecy wojownika.
Aerin wślizgnął się między nich, złapał za rękę Hergena. Na wpół wyciągnięty miecz znieruchomiał.
Potem spokojnie uniósł drugą dłoń i wymierzył mu potężny policzek. Poprawił z drugiej strony, na odlew.
Wciąż wszystko w nim wrzało. Ledwo poczuł rozcięcie grzbietu dłoni, zranionej o zapinkę hełmu.
Pchnął bratanka i oficer znów wylądował na ziemi.
– Ty gówniarzu! Smrodzie! Szczylu! Wiesz, co próbowałeś zrobić? Mówiłem ci, że ten człowiek jest tu gościem, łachudro! O mało nie zhańbiłeś mojego domu!
O mało nie zabiłeś nas wszystkich, pomyślał.
Żołnierz poderwał się na nogi, wymachując mieczem.
– Hańbą jest jego obecność tutaj! – wysyczał, po brodzie ciekła mu krew. – Ośmieliliście się zaatakować cesarskiego oficera! Prawo przewiduje za to surową karę.
Aerin stanął przed chłopakiem, założył ręce na piersi. Jak zwykle złość przechodziła mu szybko.
– Znam prawo lepiej niż ty, synu. Sam powiedziałeś, że przyszedłeś tu jako krewny odwiedzający rodzinę. Była to zatem zwykła rodzinna sprzeczka, sprowokowana twoim zachowaniem.
– Doprawdy, wuju? – Oficer wciąż wymachiwał mieczem.
– Uważaj z tym żelazem, chłopcze. Yatech jest nie tylko moim gościem, ale też strażnikiem. Jeśli uzna, że zamierzasz mi zrobić krzywdę, on zrobi krzywdę tobie. A ja przysięgnę na łzy Wielkiej Matki, że oszalałeś i trzeba było cię powstrzymać siłą.
Miecz żołnierza zamarł, po chwili powędrował do pochwy. Hergen wyprostował się dumnie, otrzepał płaszcz.
– Generał nal-Jearsek dowie się o tym, co tu zaszło.
– Nie trudź się pisaniem raportu. Sam mu opowiem tę historię. Pojutrze spotykamy się na dorocznym balu u gubernatora.
Zdumiewające, jak szybko może z człowieka ujść pewność siebie. Młody oficer jakby się skurczył.
– Erath? – Kupiec obrócił się, szukając syna. – Wyłaź z tych krzaków i powiedz matce, że Hergen nie zostanie na kolacji. Pilnie wezwano go do garnizonu, prawda?
Żołnierska buta Hergena postanowiła udawać, że jej nie ma.
– T... tak. Muszę już jechać.
– Tak właśnie myślałem. Trafisz sam do wyjścia, czy posłać z tobą służącego?
– Trafię.
– Doskonale. Idź już proszę, Imperium czeka.
Hergen odwrócił się sztywno, jak na defiladzie, i pomaszerował do wyjścia. Gdy tylko zniknął za ścianą żywopłotu, Aerin odetchnął. Spojrzał ze zdumieniem na lewą dłoń, zakrwawioną od grzbietu po czubki palców. Bolało. Wziął jeszcze raz głęboki oddech i znów zaczął się trząść. Cholerny głupiec!
Spojrzał w bok.
– Erath! Jeszcze tu jesteś? Zmykaj do matki.
Chłopak zniknął.
– Yatech, dziękuję.
– Za co?
– Że go nie zabiłeś. Mimo wszystko należy do rodziny.
– Nie było potrzeby. Zresztą od początku wiedziałem, że będzie próbował mnie sprowokować. Słyszałem, jak rozmawialiście, idąc tutaj.
– To dobry chłopak. Po prostu znalazł się w złym towarzystwie.
– Wiem, kapitan Reegfod, słyszałem. Nie zdziwiłbym się, gdyby to on maczał w tym palce.
Aerin też już o tym pomyślał.
– Ale po co?
– Gdyby zdarł mi ekchaar, musiałbym zabić wszystkich, którzy ujrzeli moją twarz, lub sam zginąć. Pewnie liczył na to, że mnie pokona i zyska sławę wybawcy rodziny od śmierci z rąk szalonego mordercy, albo coś takiego.
– Raczej nie mógł liczyć na to, że cię zabije.
– Tylko głupiec chwali się, że jest nie do zwyciężenia. Może by mu się udało, chociaż po tym, co pokazał, wątpię.
Nagle Aerin poczuł, jakby dostał kijem w głowę. Zrobiło mu się zimno.
– A ja myślę, że ten jego dowódca, Reegfod, liczył przede wszystkim na to, że mu się nie uda. Że zmusi cię do... – Reszta podejrzenia nie chciała mu przejść przez gardło. Yatech też wyglądał na wstrząśniętego.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Północ-Południe»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Północ-Południe» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Północ-Południe» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.