Robert Wegner - Północ-Południe

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Północ-Południe» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Północ-Południe: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Północ-Południe»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Północ-Południe — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Północ-Południe», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Ten twój bratanek, on chyba nie jest aż tak głupi?

Kupiec milczał.

– Nie jest, prawda?

– To podrzutek. – Aerin z kamienną twarzą wpatrywał się ponad głową wojownika. – Znaleziono go na stepie, a mój brat nie miał serca zostawić dziecka w jakiejś świątyni. Kiedy podrósł, posłali go do wojska, bo tylko do tego się nadawał.

Issar skinął głową.

– Rozumiem. A co z kapitanem Reegfodem?

Aerin pozwolił sobie na paskudny uśmieszek.

– Generał nal-Jearsek jest mi winien przysługę. Za miesiąc Reegfod będzie liczył aherskie łby w którymś z północnych fortów.

– To miłe. – Issar odwrócił się do wyjścia.

– Jeszcze jedno, Yatech.

Wojownik zatrzymał się.

– Tak?

– Gdyby... gdyby udało mu się zerwać ci zasłonę, to czy byłbyś... mógłbyś...

Yatech powoli odwrócił się w stronę mężczyzny. Potem nagłym ruchem zerwał zawój. Pod pierwszą zasłoną znajdowała się druga.

– Człowiek przezorny żyje dłużej i dłużej cieszy się towarzystwem przyjaciół. – Zewnętrzny zawój powędrował na swoje miejsce. – Mogę już iść? Chciałbym obejrzeć to nowe siodło.

– Oczywiście. – Aerin otarł pot z czoła. – Kolację przyślemy ci jak zwykle do pokoju.

Dopiero gdy wojownik zniknął za drzwiami, kupiec uświadomił sobie, że nie uzyskał odpowiedzi na najważniejsze pytanie. Czy człowiek, którego uważał niemal za drugiego syna, poderżnąłby mu gardło?

Mówią, że Issar zawsze nosi w sercu prawo gór.

—— • ——

– Przez ciebie o mało nie zerwaliśmy kontaktów z rodziną. Wuj Verdon ledwo dał się przeprosić.

– Przeprosić? A za co?

– Nie wiem, co mu Hergen naopowiadał, ale przez następny rok wuj udawał, że nas nie zna. Nie pojechaliśmy na dwa winobrania.

– Żałujesz?

– Nie. – Przytuliła się mocniej. – I nie będę żałować nigdy w życiu.

—— • ——

Tego wieczoru wrócił do swojej komnaty później i bardziej zmęczony niż zwykle. To był ciężki dzień. Na równinach kończyła się zima, to znaczy okres burz, deszczy i ulew, które zmieniały zielone stepy w grząskie bagno. W ostatnim miesiącu kilkakrotnie padał tam nawet śnieg, co w tych okolicach zdarzało się naprawdę rzadko. W taką pogodę koczownicy przenosili swoje obozowiska w pobliże gór, na wyższe tereny. Ciężkie wozy czekały w stajniach, aż rozmokły step stanie się znów przejezdny, i tylko z rzadka wyruszały z miasta do miasta, przejeżdżając po utwardzonych imperialnych drogach. Interesy w tym okresie załatwiano najczęściej przy pomocy banków i posłańców, kupowano i sprzedawano towar, który nie opuszczał magazynów. Także bandyci na ogół znikali wtedy z widnokręgu, zimując po wsiach i obozowiskach koczowników. Wojsko rzadko wychodziło ze stanic i garnizonów. Ogólnie biorąc, była to najpaskudniejsza i zarazem najnudniejsza pora roku.

Nuda. W gruncie rzeczy nawet nie o to chodziło. Yatech nudził się, ale przede wszystkim był zmęczony. Bogaci miejscy kupcy i arystokracja jeśli nie załatwiali interesów, to spędzali czas na zabawach, przyjęciach, ucztach i bankietach, usiłując w ten sposób zabijać czas. Z mizernym zresztą skutkiem. Często towarzyszył Aerinowi i jego rodzinie w tych przyjęciach, zarówno proszonych, jak i tych, które wydawali u siebie.

Jak dziś.

Miał już od dawna wyrobiony pogląd na temat większości tych ludzi. Te bankiety, będące orgiami próżności i pychy, były dla jego cierpliwości ciężką próbą. Z początku musiał znosić zdumione, przestraszone, a czasem pełne otwartej niechęci spojrzenia. Niekiedy kryła się w nich zaciekła nienawiść. Ignorował głupie zaczepki lub wręcz prostackie prowokacje ze strony podchmielonych mężczyzn. Zazwyczaj kończyły się one w chwili, gdy proponował najbardziej zadziornemu wyjście na zewnątrz.

A niekiedy nie.

Ale po trzech dość spektakularnych pojedynkach liczba zaczepek raptownie spadła.

No i była jeszcze trzecia reakcja, ze strony kobiet. Po początkowym przestrachu część z nich, zwłaszcza znudzonych mężatek, usiłowała go uwieść. To akurat mu nie przeszkadzało, chociaż Aerin zawsze uprzedzał go, zaloty których dam powinien zdecydowanie odrzucić. Ich mężowie mieli zbyt wielkie wpływy, by narażać się na odwet. Najczęściej jednak zostawiał mu wolną rękę.

Flirt przebiegał zawsze w ten sam sposób. Najpierw powolne podchody, najczęściej w towarzystwie głupawo wyszczerzonej przyjaciółki. Potem, na ogół, niby przypadkowe potrącenie go. Udany przestrach, gorące przeprosiny, pytanie o imię (chociaż był jedynym Issaram na przyjęciu), kilka zwyczajowych uwag o jego obowiązkach. Czy to prawda, że zabił dwudziestu bandytów gołymi rękami? Czy pokonał dziesięciostopowego demona? Ile ludzi już zabił? I tak dalej. Chyba wszystkie uważały, że dzieli swój czas między walkę i ostrzenie broni.

Potem następowało przejście do nieco bardziej frywolnych pytań. Czy Issarowie nigdy nie zdejmują zawoju? Nawet w nocy? Czy to prawda, że jego miecz jest dłuższy niż meekhańskie? (tu zazwyczaj następował kokieteryjny chichot). Czy nie uważa, że jest tu bardzo duszno? Czy mógłby ją oprowadzić po ogrodzie? Czułaby się bezpieczniej...

W tym momencie przyjaciółka dyskretnie się oddalała, a on miał już zajęcie na całą noc.

Średnio co trzecia kochanka usiłowała namówić go, żeby zabił jej męża, ojca, bogatego stryja, kłopotliwego „przyjaciela”. Reszta chciała po prostu pochwalić się egzotyczną przygodą.

Z tego powodu musiał stoczyć jeszcze kilka pojedynków.

Lecz dzisiejsze przyjęcie było pod tym względem wyjątkowo nieudane. Stał się obiektem ataku ze strony żony jednego z arystokratów, baronowej Jakiejśtam. Ta czterdziestoparoletnia niewiasta o dość sporej tuszy była najwyraźniej święcie przekonana, że gruba warstwa makijażu i drogich kosmetyków uczyni z niej ponętną dwudziestolatkę. Po trwającym pół nocy szturmie Yatech był gotów zamordować ją gołymi rękami. Aerin zaś najwyraźniej świetnie się bawił, obserwując jego zmagania.

Wszedł do swojego pokoju, zamknął drzwi. Jednym ruchem ściągnął chaffdę i rzucił ją w kąt. Podchodząc do okna, rozpiął krzyżujące się na piersi pasy i starannie odłożył broń. Zerknął na zewnątrz, jego pokój znajdował się na piętrze, a okno wychodziło na najbardziej zarośnięty zakątek ogrodu. Niemal mógł dotknąć gałęzi starego, powykręcanego dębu, będącego ozdobą tego miejsca.

Zamknął okiennice i odwrócił się, szukając po omacku lichtarza. Psiakrew, powinien zapalić świecę od lampy w kuchni.

Szelest. Zza kotary oddzielającej część pokoju. Płynnym ruchem przemknął do łóżka i sięgnął po odłożoną broń, przesadził mebel, wyciągając oba miecze. Złowrogi dźwięk spłoszył intruza, kotara odchyliła się i wyskoczyła zza niej drobna postać.

– Yatech, to ja...

Wpadli na siebie w połowie drogi, ledwo zdążył skręcić miecz.

– Auu!

Puścił broń, upadli na łóżko i po trwającym sekundę balansowaniu na krawędzi rąbnęli o podłogę.

– Auć!

Schwycił dziewczynę za ramiona, potrząsnął.

– Isanell! Co ty tu robisz?! Przecież mogłem cię... Mogłem ci...

Przypomniał sobie jej pierwszy okrzyk.

– Nic ci nie jest? Zraniłem cię? – Potrząsnął nią jeszcze mocniej.

– Nnnie... Ale zaraz odleci mi głowa.

– Przepraszam... – Podniósł się. – Co ty tu właściwie robisz? Czy ojciec wie...

Przerwał, uderzony niedorzecznością pytania.

– Ależ tak. Powiedziałam mu, że w środku nocy przyjdę prawie naga do twojego pokoju. Nawet się ucieszył.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Północ-Południe»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Północ-Południe» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Wegner - Niebo ze stali
Robert Wegner
Robert Wegner - Wschód - Zachód
Robert Wegner
Robert Sheckley - Coś za nic
Robert Sheckley
Robert Wagner - Die Grump-Affäre
Robert Wagner
Olaf Wegner - Eleonora
Olaf Wegner
Wolfgang Wegner - Nacht über Marrakesch
Wolfgang Wegner
Jennifer Wegner - SOKO Mord-Netz
Jennifer Wegner
Robert Stevenson - Nuevas noches árabes
Robert Stevenson
Отзывы о книге «Północ-Południe»

Обсуждение, отзывы о книге «Północ-Południe» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x