Robert Wegner - Północ-Południe
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Północ-Południe» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Północ-Południe
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187080
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Północ-Południe: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Północ-Południe»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Północ-Południe — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Północ-Południe», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Przymknął oczy, recytując w myślach yillę – modlitwę pokuty. Za grzech pychy.
Potem zaczął się przysłuchiwać rozmowie, a raczej kłótni kupca z żoną.
– Ależ Ell...
– Żadne Ell, żadne Ell – kobieta mówiła wysokim, piskliwym głosem. Na granicy paniki. Jakakolwiek próba przemówienia jej do rozsądku była z góry skazana na niepowodzenie.
– A jeśli ktoś zobaczy jego twarz?! Jeśli ją zobaczy? A dzieci? Są takie ciekawskie. Jeśli Erath zakradnie się i zobaczy jego twarz?!
Aerin spojrzał w stronę rezydencji, w której zniknął jego syn. Westchnął.
– Erath jest rozsądnym chłopcem. Poza tym Yatech dostanie osobną komnatę. Naprawdę nie ma powodu do niepokoju. Issar nie odsłania twarzy przypadkowo.
– Tak. Tylko wtedy, gdy zamierza kogoś zabić.
– Niezupełnie. Widziałem, jak zabijał i wcale nie odsłaniał przy tym twarzy.
To chyba nie był najlepszy argument.
– Wi... widziałeś jak zabijał?! I przywiozłeś go do naszego domu?!
– Przecież ci mówiłem, że napadli nas bandyci. Naprawdę byłem wdzięczny losowi, że Yatech dołączył do karawany.
Przez chwilę milczała.
– Ja... jak właściwie go spotkałeś?
– Seyraen, naczelnik plemienia, zaproponował mi jego usługi.
– Usługi?
– To wojownik. A czasy robią się niespokojne. Przyda nam się w domu taka straż. Sama jego obecność wystarczy, żeby zniechęcić większość nieproszonych gości. U księcia kea-Wetonr jest ich aż sześciu.
– Książę podobno trzyma też młodego urawyra i oswojoną maresthę. Ale to nie znaczy, że i ty musisz.
– Och Ell, zrozum, wyświadczam Seyraenowi przysługę. Wielu młodych Issarów schodzi z gór, żeby poznać życie ludzi równin. A ja handluję z jego plemieniem od lat. Wszyscy na tym zyskamy.
Pokręciła głową.
– Nie. Nie zgadzam się. On musi odejść. Niech gdzie indziej poznaje nasze życie. Albo on zniknie, albo ja wracam do miasta. Z dziećmi.
—— • ——
– Wydawało się, że będziesz musiał odejść.
– Tak. Ten argument, albo to, albo ja odchodzę, jest starszy niż sam świat.
– U was też?
– O tak. – Uśmiechnął się w mrok. – Powinnaś posłuchać, jak mówi to moja ciotka.
– Byłam pewna, że już cię więcej nie zobaczę.
– Taaak – westchnął. – Ja też zacząłem się już zastanawiać, jak wrócę w góry. To daleka droga dla pieszego wędrowca.
Przytuliła się mocniej.
– Potem był napad. Wiesz, to prawie tak jak w opowieściach niani.
– Co?
– Wszystko. Kiedy już wydaje się, że sytuacja jest beznadziejna, Eyfra tak splata losy bohaterów, że wszystko kończy się szczęśliwie.
– Nie mieszałbym Pani Przeznaczenia do tego – zganił ją tylko na wpół żartobliwie. – Ani też nie nazywałbym napaści pół setki bandytów szczęśliwym zakończeniem.
– Nie bądź taki poważny. – Ugryzła go w ramię.
– Użesz ty!
Przeturlał się tak, że znalazła się pod nim.
– Noo – wymruczała. – A już myślałam, że masz zamiar przegadać całą noc.
—— • ——
Wiał lekki, ciepły wiatr z południa. Księżyc w pełni oświetlał dziedziniec srebrnym światłem. Cienie kładły się plamami czerni tam, gdzie nie docierała nocna poświata. Było cicho. Konie wyprzęgnięto, oporządzono i zaprowadzono do stajni. Wozy nie zostały rozładowane, za dwa dni i tak czekała je droga do miasta. Stały teraz obok stajni, ustawione w karnym dwuszeregu. Niemal wszyscy spali, tylko przed bramą sennym krokiem przechadzało się dwóch strażników uzbrojonych w miecze i włócznie.
Aerin-ker-Noel stał na tarasie i patrzył w niebo. Wreszcie westchnął ciężko, spojrzał na towarzyszącego mu wojownika. Przez ułamek sekundy wydawało mu się, że za gęstym zawojem dostrzega błysk oczu.
– Przykro mi, Yatech. Ona nie da się przekonać.
– Wiem. Inaczej nie budziłbyś mnie w środku nocy.
– Myślę, że powinieneś wyjechać skoro świt. Dam ci dobrego konia. Powiedz starszemu, że ponieważ to ja złamałem umowę, możecie zatrzymać zapłatę.
Ciemna postać skłoniła głowę.
– Powiem. Ale sądzę, że przy najbliższej okazji zwróci ci pieniądze.
– Też tak sądzę. Czuję się, ech... Po prostu głupio mi, że wyciągnąłem cię z afraagry po próżnicy.
Prawie mógł sobie wyobrazić uśmiech Issara.
– Wcale nie po próżnicy. Zobaczyłem równinę, była ładna, miła walka. No i przekonałem się, że prawdą jest to, co zawsze powtarzał mój dziadek.
– A co mówił?
– Że to kobiety rządzą światem.
Kupiec uśmiechnął się powściągliwie.
– Jej ojciec i brat zostali zabici w czasie wojny z Issaram ćwierć wieku temu. Wracali do domu powozem, gdy otoczyła ich grupa wojowników z gór. Podobno niektórzy mieli odsłonięte twarze. Zabili wszystkich dorosłych. Tylko ją zostawili. Konie same wróciły do domu. – Spojrzał tam, gdzie powinny być oczy wojownika. Potem odwrócił się do niego plecami. – Wyobrażasz to sobie? Pięcioletnia dziewczynka siedząca obok swojego martwego ojca i brata, w powozie ciągnionym przez głupie zwierzęta. Schlapana krwią najbliższych. Zbyt przerażona, by płakać. Dopiero dzisiaj mi o tym opowiedziała. Wiedziałem, że straciła ojca w tamtej wojnie, ale nie wiedziałem, że w taki sposób. Nigdy bym cię nie zaprosił do domu, gdybym...
Przerwał mu łagodny głos.
– Nie było żadnej wojny. I ty o tym dobrze wiesz. Kiedy wam, Meekhańczykom, udało się odeprzeć se-kohlandzki najazd, potrzebowaliście jakiegoś zwycięstwa, by podbudować morale w Imperium. Więc najechaliście na nas. I do tej pory macie pretensje, że wasza krew też się polała. Ale kiedy pułki Lamparta i Orła wkroczyły w nasze góry, pierwszą rzeczą, jaką zrobiły, było wyrżnięcie do nogi ośmiu osad. Zabili wszystkich, mężczyzn, kobiety, dzieci. Wszystkich.
– Słyszałem, że wasze kobiety same rozbijały dzieciom głowy, a potem rzucały się z nożami na żołnierzy.
Rozmowa zmierzała w zdecydowanie złym kierunku.
– Nikt nie może zobaczyć twarzy Issaram, dopóki kołacze się w nim życie. Takie jest prawo. Jeśli ktoś ujrzy twoją twarz, on lub ty musicie stanąć przed Matką, nim nadejdzie kolejny świt. Takie jest prawo. – Wojownik umilkł na chwilę. – Po tym, jak zniszczyliśmy wasze pułki, na równiny nie zeszła żadna armia, tylko garść tych, którzy stracili rodziny w tamtych wymordowanych osadach. Niektórzy szukali zemsty, inni śmierci. Ale nie było żadnej wojny.
– Zabijali wszystko, co się ruszało.
– Nie wszystko. Prawo dotyczy tych, którzy ukończyli dziewięć lat. Młodsze dzieci nie potrafią skraść ci spojrzeniem duszy.
– Więc gdyby Erath albo Isanell...
Wkroczyli na naprawdę grząski grunt.
Zamaskowany wojownik wzruszył ramionami.
– Wiesz, kim jestem. Żyjemy z Prawem Harudiego od dwóch i pół tysiąca lat. Stosowaliśmy się do niego, kiedy tymi ziemiami władali Aralhowie, ludy f’Eldyr i Fennyjczycy, wreszcie wy, przybysze ze wschodu. Dzięki tym prawom Issaram pozostali tymi, kim są do tej pory. Nie sądzisz chyba, że zmienię je dla ciebie.
Aerin powoli skinął głową.
– Myślę, że lepiej będzie, jak odjedziesz – powiedział cicho.
– Wyruszę skoro świt.
– Weź, co ci będzie potrzebne na drogę, żywność, wodę.
– Poradzę sobie.
Kupiec odwrócił się, żeby wejść do środka. Usłyszał głośne westchnienie.
– Aerin... – głos Issara był dziwny.
– Tak?
– Coś się zbliża. Magicznego. Obudź ludzi, niech wezmą broń.
Yatech ruszył szybkim krokiem do bramy. Aerin stał i gapił się zdumiony, jak mężczyzna zatrzymuje się kilkanaście kroków przed wrotami i wyjmuje broń.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Północ-Południe»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Północ-Południe» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Północ-Południe» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.