Wiktor Suworow - Złoty Eszelon
Здесь есть возможность читать онлайн «Wiktor Suworow - Złoty Eszelon» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Юмористическая проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Złoty Eszelon
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Złoty Eszelon: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Złoty Eszelon»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Złoty Eszelon — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Złoty Eszelon», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Towarzyszu pułkowniku – zmienił ton Sałymon – przecież pamiętacie, jakeśmy razem na granicy tureckiej…
– Pamiętam.
– I nie weźmiecie mnie?
– Nie wezmę.
– A jak bym mógł odkupić swoją winę? Jestem gotów przejść przez szpaler – niech mi dadzą dwieście wyciorów.
– Wziąłbym cię może, Sałymon, ale jaki z ciebie żołnierz? Roztyłeś się. Ręki też już nie masz takiej pewnej.
– Ja? – Ty.
– No to udowodnię.
– Udowodnij.
– Dawać mi tu saperkę!
Ktoś pognał przejściem i w te pędy położył przed Sałymonem naręcze saperek.
– Gdzie walnąć, towarzyszu pułkowniku? Zubrow omiótł wzrokiem salę kompanii. Chyba nic się nie nadaje. Wszystko porżnięte, porąbane, pocięte siekierami i saperkami.
– O, tutaj.
Rezerwiści ucichli. Odsunęli się od wskazanego celu. Nie wiedzą: Zubrow żartuje czy chce wypróbować polityczną czujność.
– Tutaj – powtórzył Zubrow, wskazując jedyny nadający się do sprawdzianu i nieuszkodzony cel – czerwoną tablicę z portretami dwunastu przywódców.
Sałymon obrócił saperkę w rękach, przymierzając się i popatrując z ukosa na Zubrowa: mówi poważnie czy żartuje? Ale Zubrow odwrócił się od niego i patrzył na czerwoną tablicę. Sałymon wzruszył ramionami, jakby chciał się usprawiedliwić i powiedzieć: cóż, jak sobie życzycie. Po czym cisnął pierwszą saperką, trafiając w portret łysego wodza.
– Doskonale – pochwalił Zubrow. – Dalej.
I Sałymon, już nie tracąc czasu, zaczął rzucać saperkami. Rzucał daleko. Nie każdy by tak potrafił. Parę razy chybił, ale zaraz poprawiał drugą saperką. Rzucił tak z piętnaście sztuk i porąbał wszystkich wodzów.
– Świetnie, świetnie. Zostało w tobie jeszcze trochę ikry. Niczego nie obiecuję. Ale zobaczę. Daję ci na próbę trzy dni. Ze wszystkich rezerwistów trzynastej kompanii sformujesz nowy batalion. Ludzi wystarczy. A braki uzupełnimy zawodowymi z kompanii sztabowej i najlepszymi chłopakami z całej brygady. Nowy batalion będzie miał nietypową organizację – dowództwo i sztab, żadnych kompanii. Ma w nim być dziewięć plutonów po dwudziestu ludzi w każdym i pododdziały zabezpieczenia: łączność, saperzy, kierowcy, remontowcy, kuchnia i tak dalej. Z rozkazu ministra obrony batalion nie otrzyma numeru, ale nazwę „Złoty”. I masz ten batalion sformować z najsilniejszych i najlepszych ludzi.
Pod spojrzeniem Zubrowa Sałymon wyprężył się i trzasnął obcasami, a za jego przykładem stanęli na baczność wszyscy bez żadnej komendy.
– Szeregowy Sałymon!
– Jestem!
– Mianuję was tymczasowo szefem batalionu Specnazu w stopniu kaprala, z podporządkowaniem całego składu osobowego szeregowych i młodszych podoficerów.
– Ku chwale ojczyzny! – wrzasnął Sałymon.
– Kapralu Sałymon! Doprowadzić batalion do stanu gotowości bojowej!
– Tak jest!
– Regulaminy jeszcze pamiętasz?
– Tak jest!
– No to zrób naszym chłopcom szkolenie, bo się nudzą.
– Kiedy mam zacząć?
– Natychmiast.
Rozdział 4
Alichan Ibrahimowicz Husejnow jechał opancerzonym ZIŁ-em do siebie na daczę. Pobolewała go wątroba: za dużo sobie wczoraj pozwolił. Znowu trzeba przejść na dietę, niech to szejtan porwie! Cóż to za sprawiedliwość, jeżeli porządny człowiek ma chorą wątrobę, a inny, nieporządny – zdrową, i nawet wielka nauka jest tu na razie bezsilna!
Zmusił się, żeby pomyśleć o sprawach służbowych. Że dni jego członkostwa w Biurze Politycznym są policzone – wyczuwał bezbłędnie i nawet niezbyt się tym martwił. W takich czasach być w rządzie to jedynie niepotrzebne brzemię. Tylko człowiek nadstawia kark razem z tymi osłami! Układy nie są już teraz takie, żeby to mogło przynieść jakąś korzyść.
Przypomniał sobie, jak się to wszystko zaczynało, i uśmiechnął się: mądry człowiek zawsze wyjdzie na swoje! W środkowym okresie rządów Breżniewa dla każdego było jasne: wódz kolekcjonuje samochody, taka kolekcja może się nieustannie rozrastać – toteż najlepszym prezentem dla niego jest auto. W ładnym kolorze i z elektrycznie opuszczanymi szybami. Alichan jednak, będąc wówczas szefem jednej z większych mafii, nie poszedł przetartym szlakiem. Błękitny dwudziestokaratowy brylant, osadzony w przepięknym pierścieniu – oto co wyróżniało Alichana Ibrahimowicza z tłumu przynoszących dary. Został dostrzeżony, awansowany do aparatu KC, dzięki kontaktom politycznym jego mafia osiągnęła poziom światowy i wszystkie wydatki zwróciły mu się z nawiązką. Członkiem Biura Politycznego został później, już za rządów Gorbaczowa.
Polityka i nielegalny biznes splotły się w jego życiu na wiele lat. Złote czasy wojny w Afganistanie, przyjacielskie kontakty z bojownikami o komunizm w Ameryce Środkowej, Czerwone Brygady… Z króla narkotykowego Alichan już dawno stał się cesarzem, ale rozsądnie nie ograniczał swojej działalności do samych narkotyków. Cóż, teraz przyszła pora na wyplątanie się z polityki, w każdym razie z rosyjskiej. Czego się można spodziewać od bankrutów? Głodnej oślicy się nie doi, bo mleka nie da.
Samochód zahamował płynnie i Alichan szpalerem prężących się na baczność ochroniarzy przeszedł do domu. Przede wszystkim zerwał nienawistną marynarkę i krawat, i przyodział się w przyzwoity szlafrok, taki jakie noszą normalni ludzie.
Sekretarz Ahmed już czekał w gabinecie i skłonił się z szacunkiem.
– Melduj, Ahmed.
– Partia heroiny – ta stukilogramowa – przeszła pomyślnie. Kanał działa, ambasada nie stawia przeszkód. Można zacząć przesyłać poważne ilości.
– Dobrze.
– Tu są ostatnie wyciągi bankowe.
Alichan pobieżnie przejrzał wydruki. Jego osobiste konto w Credit Swiss wciąż jeszcze nie osiągnęło stu milionów. Co prawda, gdyby przelać wszystko z innych banków, to może dociągnęłoby się do pożądanej kwoty… Alichan był jednak mądrym człowiekiem, a nie zapalczywym chłopaczkiem. Umiał czekać.
– Mów dalej.
– Nasz afgański dostawca Mahmud-Chan prosi o dodatkową zapłatę. W czasie ostatniej przeprawy przez granicę stracił trzech ludzi.
– Prosi uprzejmie czy jest natrętny?
– Uprzejmie, Alichanie Ibrahimowiczu. Zwraca się jak do starszego.
– Co chce dostać, poza tym co zawsze?
– Blondynkę. Ale nie dwudziestoletnią staruchę, tylko dziewczynę.
– Przekaż tę sprawę Karimowi. On wie. Przypomnij mu tylko, żeby ją zaprowadził do ginekologa, bo poprzednim razem głupio wyszło. Za cztery dni leci do Pakistanu nasza delegacja związków zawodowych. Oni ją dostarczą. Mów dalej.
– Rodzina Saida Umarowa proponuje zawieszenie broni.
– To dobra nowina. Nareszcie w tym rodzie szaleńców znaleźli się mądrzy ludzie. Przerwać na razie działania wojenne przeciwko nim. Przekaż Saidowi w naszym imieniu, że jego ojciec był przyjacielem mojego ojca, a on jest dla mnie jak młodszy brat. Mów dalej.
– To już wszystko, Alichanie Ibrahimowiczu.
– Dobrze. A teraz słuchaj. Z Odessy do Moskwy wyruszy wkrótce pociąg z ładunkiem pod kryptonimem „Mydło”. Dowiedz się od naszych ludzi w Odessie, kiedy i jak. Pociąg będzie konwojowało wojsko. Prócz kontenera z ładunkiem będą wieźli jeszcze Amerykanina. Nazywa się Ross. Interesuje mnie i ładunek, i Ross. Zorganizuj porwanie. Tu, w Moskwie, ze sprawą jest powiązany pewien dyplomata nazwiskiem Harding. Niech się nim zajmie ktoś z naszych ludzi. Żeby wszystko wyśpiewał. Tylko nie zróbcie mu krzywdy. Nie chcę sobie psuć stosunków z Amerykanami. Jeżeli masz jakieś pytania, zadaj je od razu.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Złoty Eszelon»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Złoty Eszelon» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Złoty Eszelon» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.