Wiktor Suworow - Złoty Eszelon

Здесь есть возможность читать онлайн «Wiktor Suworow - Złoty Eszelon» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Юмористическая проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Złoty Eszelon: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Złoty Eszelon»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Polityczne intrygi, niedomówienia i tajemnice poliszynela. Starcia komunistów z opozycją – powieść ciekawa, wciągająca i pełna autoironicznego humoru.

Złoty Eszelon — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Złoty Eszelon», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jaki los młodzi chuligani przewidywali dla „jednej staruszki”, pozostało tajemnicą.

– Śpiewacie, dzieci grzechu? Narodzie bezecny, narodzie skażony bezprawiem, plemię bandyckie, na pohybel wam! – wykrzykiwał, przepychając się na przedni pomost, zasuszony oberwaniec z błędnym wzrokiem, w dziecięcym kapelusiku.

– Misza! Przepuście Miszę! – zaczął naraz krzyczeć cały wagon.

Misza-prorok był najwybitniejszym wariatem w mieście, postacią nawet bardziej popularną, niż starucha z czarną kurą. Mówiono o nim, że jak Misza rzuci klątwę, to święty Boże nie pomoże. Kiedyś przewodniczący rady miejskiej Sinica miał nieszczęście zwrócić na siebie jego uwagę. Misza spokojnie przechodził przez jezdnię, jak zwykle ignorując sygnalizację świetlną, samochody i całą resztę. W tej właśnie chwili czarna Wołga przewodniczącego o mało Miszy nie przejechała, zakłócając jego medytację. Misza podniósł dłoń w ślad za oddalającą się Wołgą i rzucił klątwę.

Po tygodniu Sinicę zdjęto ze stanowiska i postawiono przed sądem za przekręty mieszkaniowe. Najbardziej fascynujące było zaś to, że żaden z jego następców nie utrzymał się długo na stanowisku i wszyscy trafiali do paki.

Zubrow, oczywiście, nie miał o tym pojęcia. Ale i na nim zrobił wrażenie przemarsz Miszy przez zatłoczony wagon. Prorok nie musiał nawet zwalniać kroku.

– Ziemia wasza splądrowana; miasta wasze spalone ogniem; pola wasze na waszych oczach pustoszą obcy…

W ten sposób doszedł do Zubrowa; tu się nagle zatrzymał i wycelował w pułkownika koślawy palec z pękniętym paznokciem.

– Ty! Słuchaj, bezecny! Albowiem jarzmo, skuwające go, buławę, porażającą go, pałką ciemiężcy jego – kto skruszy? W ręce twoje przekazuje Pan całe naczynie plugastwa!

Zubrow usiłował się cofnąć, nie miał jednak postury myszy, więc tylko wbił się łopatkami w sprasowany tłum za sobą. Wionęło nań czosnkiem i brudnymi łachami. Misza ruszył dalej, nie zaszczycając go już uwagą.

I Zubrow zupełnie nie rozumiał, dlaczego pasażerowie, zwarłszy szeregi po przejściu Miszy, wpatrywali się w niego, Zubrowa, dopóki nie wysiadł na swoim przystanku.

– Kapitan Dracz!

– Jestem!

– No, wejdź!

– Towarzyszu pułkowniku, kapitan Dracz melduje się…

– Siadaj – przerwał Zubrow.

Kapitan usiadł na brzeżku krzesła. Dawno, dawno temu dwaj młodziutcy podporucznicy Dracz i Zubrow przybyli do uroczego miasteczka Czerkasy, by tam rozpocząć służbę. Od tego czasu upłynęło w Dnieprze dużo wody.

Od pierwszego dnia Dracza porwała fala kariery i niosła go coraz wyżej i wyżej. Po pół roku dowodził już kompanią zwiadu dalekiego zasięgu, po roku awansowano go przedterminowo na pełnego porucznika, a rok później – również przedterminowo na kapitana. A porucznik Zubrow nadal tyrał jako dowódca grupy zwiadu dalekiego zasięgu. Los rzucił ich w różne zakątki kraju i zetknął znowu po pięciu latach: obaj byli kapitanami. I znów los ich rozdzielił, i znów połączył. I oto siedzą naprzeciw siebie – pułkownik (na etacie generalskim) Zubrow i kapitan (wciąż jeszcze na etacie kapitańskim) Dracz. Takich kapitanów w Armii Radzieckiej nazywają – nawiązując do Juliusza Verne’a – piętnastoletnimi kapitanami. Dracz wiedział, że wkrótce jego stary druh Witia Zubrow otrzyma szlify generalskie, wiedział, że już teraz Zubrow ma generalskie uprawnienia i przywileje, toteż od dawna dzieliła ich owa niewidzialna granica, po jednej stronie której byli „dawno, dawno temu dwaj młodzi podporucznicy…”, a po drugiej – dowódca i podwładny. Dziś jednak Zubrow nie rozkazywał swemu dawnemu dowódcy kompanii, ale raczej proponował.

– Sprawa wygląda tak: polecono mi stanąć na czele specjalnego batalionu i wykonać odpowiedzialne zadanie rządowe.

Dracz milczał, aluzja odbiła się rykoszetem od jego uszu. Wobec tego Zubrow sformułował swoją propozycję dokładniej.

– Potrzebny mi w batalionie sensowny, gospodarny chłop na stanowisku kwatermistrza. Musi to być ktoś, kogo bym znał od dawna i całkowicie mu ufał. Nie znasz kogoś, kto by się nadawał na to stanowisko?

Dracz długo myślał, wreszcie wzruszył ramionami: nie, nie zna takiego kandydata. Zubrow zdawał sobie sprawę, że ani perswazje, ani obietnice nic nie dadzą. Oczywiście można wydać rozkaz… Ale sytuacja była nietypowa.

– No, dobra, kapitanie. Rozumiem. Wojsko cię nie rozpieszczało i od dawna masz go dosyć. Nie będę cię zmuszał. Możesz odejść.

Kapitan Dracz wstał, trzasnął obcasami i wyszedł.

– Stój! – krzyknął Zubrow. – Zaczekaj. Nie pożegnaliśmy się. Ty zostajesz tutaj, a mnie diabli niosą nie wiadomo dokąd. Nie wiem, czy się jeszcze spotkamy. Uściskajmy się, Wania. O, właśnie. Tyleśmy razem przeszli. Pamiętasz, Wania, jak zdobyliśmy pałac prezydencki gołymi rękami?

– Pamiętam, towarzyszu pułkowniku.

– Ty i ja, i grupa Specnazu.

– I rzeczywiście obeszło się bez strzelaniny. Gołymi rękami.

– Tworzyliśmy razem historię, Wania, choć co prawda, ta cholera historia nie uwieczniła naszych imion.

– Zrobiliśmy swoje, nie mam żalu do historii. Może to i dobrze, że nie uwieczniła naszych imion – sprawa nie była całkiem czysta.

– Ano, nie całkiem, Wania, nie całkiem. Cóż, żegnaj, na mnie już czas.

– Znowu będziecie tworzyli historię, towarzyszu pułkowniku?

– Nie wiem, może. Mam nadzieję, że tym razem historia nie będzie taka brudna.

– Towarzyszu pułkowniku, to weźcie mnie ze sobą.

– Jako kwatermistrza?

– Jasne.

– Ręka, Wania?

– Ręka, towarzyszu pułkowniku!

– To dobrze. Teraz w specjalnym batalionie Specnazu jest nas dwóch.

– Skąd weźmiemy resztę?

– Na razie nie wiem. W Siódmej Brygadzie Specnazu służy ponad tysiąc zabijaków. Jest młode wojsko, chłopcy bez doświadczenia, ale ślepo posłuszni. Są średniacy – doświadczeni i karni, i jest rezerwa – bardzo doświadczeni i kompletnie niezdyscyplinowani.

– Weźmiemy rezerwę, towarzyszu pułkowniku.

– Ryzykowne.

– Zaryzykujemy.

REZERWA JEST PEWNA, JAK UPADEK KAPITALIZMU! – wypisała na ścianie trzynastej kompanii czyjaś zuchwała ręka. Hasło było stare i w obecnych czasach już nie tak oczywiste.

Siódma Brygada Specnazu miała w swym składzie pięć kompanii z nazwami, ale bez numerów, i dwanaście kompanii (połączonych w cztery bataliony) z numerami, ale bez nazw. W okresach zwalniania roczników do cywila, pojawiała się na jakiś czas jeszcze jedna numerowana kompania – trzynasta. Wcielano do niej z całej brygady żołnierzy i kaprali, którzy już prawie odbyli służbę, aby swym wyglądem, słownictwem i zachowaniem nie psuli ogólnego obrazu. Pod względem stanu osobowego trzynasta kompania przewyższała nawet batalion, ale jako siła bojowa równała się zeru, a nawet wartości ujemnej. Gdy tylko w brygadzie pojawiała się trzynasta kompania, utrzymanie w ryzach brygady stawało się o wiele trudniejsze. Oddziaływanie trzynastej kompanii na wszystkie pozostałe kompanie i bataliony było dokładnie takie, jak oddziaływanie czarnobylskiej elektrowni atomowej na otaczające ją środowisko. Rezerwę trzymano w trzynastej kompanii przez ostatnie dni przed rozpuszczeniem do cywila. Kiedy zaś rezerwiści rozjeżdżali się po domach, trzynasta kompania całkowicie się przeobrażała. Przyjmowała w swoje mury około trzystu poborowych i uczciwie wyciskała z nich pot, krew i łzy. I grzmiały pieśni bojowe, i dudniła ziemia pod uderzeniami okutych butów, i lśniły latryny, wyczyszczone przez kotów szczoteczkami do zębów. Rekruci strzelali po raz pierwszy z własnej broni, składali przysięgę na wierność ojczyźnie, po czym wcielano ich do pododdziałów bojowych i trzynasta kompania przestawała istnieć do chwili, gdy znów trzeba było zebrać z całej brygady tych, którym kończyła się służba, i odizolować ich od całej reszty.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Złoty Eszelon»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Złoty Eszelon» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Wiktor Pielewin - Helm Grozy
Wiktor Pielewin
Margit Sandemo - Złoty Ptak
Margit Sandemo
Wiktor Suworow - Wybór
Wiktor Suworow
Lisa Jackson - Złoty Interes
Lisa Jackson
John Varley - Złoty wiek
John Varley
Wiktor Pielewin - Generation „P”
Wiktor Pielewin
Wiktor Suworow - Akwarium
Wiktor Suworow
Wiktor Suworow - Kontrola
Wiktor Suworow
Gomulicki Wiktor - Cudna mieszczka
Gomulicki Wiktor
Отзывы о книге «Złoty Eszelon»

Обсуждение, отзывы о книге «Złoty Eszelon» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x