Barbara Rosiek - Byłam Schizofreniczką

Здесь есть возможность читать онлайн «Barbara Rosiek - Byłam Schizofreniczką» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Byłam Schizofreniczką: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Byłam Schizofreniczką»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zapis codziennych zmagań z życiem i próba rozrachunku z brutalną przeszłoscią kobiety chorej na schizofrenię. Poruszająca historia człowieka, którego cierpienie i choroba psychiczna popychają ku samobójstwu.

Byłam Schizofreniczką — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Byłam Schizofreniczką», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

POST SCRIPTUM – 1

Drogi Czytelniku, w listopadzie 1994 roku ponownie znalazłam się w szpitalu psychiatrycznym w Częstochowie, na oddziale dr Marka Sternalskiego. Nie rozumiałam, co się ze mną dzieje, sądziłam, ba, byłam przekonana, że choroba już nigdy nie wróci. Całkowicie ogarnął mnie lęk i opanowały halucynacje, chociaż nie wiedziałam, że nimi są. Do tego dołączyły urojenia, o których też nic nie wiedziałam. Żyłam w wyimaginowanym świecie, zupełnie zamknięta w szklanej kuli i nie można było ze mną porozumieć się. Rozmawiałam z głosami, głównym rozmówcą był Tadeusz, który domagał się mojej śmierci. Zupełnie tego nie rozumiałam, a lęk ponownie prowadził mnie ku samozagładzie. Już wcześniej wyczuwałam wrogość Tadeusza, po tym, jak mu wyznałam prawdę. Tadeusz nienawidzi psychotyków. Nie wiem dlaczego, ale niszczy ich i nie ja pierwsza padłam jego ofiarą.

Przez ostatnie dwa lata usiłowałam wyżebrać akceptację dla swojej osoby, co było kolejnym absurdem, bo od nikogo nie można w ten sposób uzyskać żadnego uczucia. Miałam tylko niejasne informacje od ludzi z ekipy Tadeusza, że mnie niszczy, i trwałam w tym dwa lata do kolejnej eksplozji poczucia winy. Targały mną nienawiść, żal, wściekłość i nie umiałam sobie z tymi emocjami poradzić. Nie przytoczę tutaj faktów, bo o tym, Drogi Czytelniku, innym razem.

Do momentu konfliktu z Tadeuszem wszystko zdawało się być na swoim miejscu, byłam silna, spokojna, realizowałam się w pracy jako psycholog, pracowałam z rodzicami narkomanów i nikt nareszcie nie wypominał mi mojej przeszłości, wręcz odwrotnie, moja wiedza i doświadczenie były tutaj bardzo cenne. I rozsypałam się. Przez 5 tygodni pobytu w szpitalu usiłowałam sobie wytłumaczyć, dlaczego ponownie jestem w psychozie. Nie była to już schizofrenia, tylko stan psychotyczny wywołany konkretnymi sytuacjami. Bratam więc leki i modliłam się, by wizja pętli oddaliła się. Lekarze troskliwie zajmowali się mną, leki łagodziły lęk, a ja się bałam.

Miałam bardzo dużo czasu do myślenia.

Zrozumiałam, że ponownie muszę przewartościować moje życie. Pierwszym krokiem była rezygnacja z życia publicznego, które mnie rozstrajało, kosztowało zbyt dużo emocji. Potrzebowałam prywatności, spokoju, ciszy, by ponownie nie sprzeniewierzyć się Bogu, który też gdzieś mi się oddalił, przestałam z nim rozmawiać i zostałam całkowicie osamotniona.

Zrozumiałam, że mój życiorys jest dla mnie nie do uniesienia, a spotkania z innymi tylko to pogłębiają.

Zrozumiałam, że jestem bardzo nieszczęśliwym człowiekiem, pomimo sukcesów, jakie odnosiłam w życiu. Skończyłam studia pomimo choroby, pracowałam, pomagałam innym i zupełnie się w tym pogubiłam. Aż przyszedł czas, że musiałam przyznać się sama przed sobą, że sobie nie radzę, że za ogromny ciężar wzięłam na siebie.

Zaczęłam od prostych spraw, a może od najważniejszych. Pogodziłam się ze swoimi rodzicami, wybaczyłam im, a oni mnie. Było to nam potrzebne, chociaż wiem, że już nic mnie nie sklei, tam gdzie kiedyś pękło moje serce, że strata jest nie do odrobienia, ale też nie można się nią cały czas zadręczać.

Przepraszam Cię, Mamo, przepraszam Cię, Tato, za tę książkę, ale czuję, że jest ona potrzebna ludziom.

Nie wiem, jakie konsekwencje poniosę po wydrukowaniu tego tekstu, jest to dla mnie kolejne wyznanie, tak jak wyznaniem był „Pamiętnik narkomanki” i „Kokaina”.

Potrzebuję go, może w kimś coś się obudzi, może ktoś coś więcej zrozumie.

Zaufałam Tadeuszowi do końca. Zawiodłam go kolejnym samobójstwem, a on okazał się toksycznym terapeutą.

Nie ma co już tego rozdrapywać, stało się.

Najgorsze jest wyczekiwanie, kiedy łudzisz się, że coś się zmieni. Tadeusz nie dał mi kolejnej szansy.

Pogodziłam się z Ewą. To niesamowite, jak nasza przyjaźń pięknie się rozwija. Czekałyśmy na siebie cztery lata, teraz gonimy stracony czas.

Kasia odeszła i zaczęła żyć własnym życiem, spełniła swoją rolę i pozostała przyjaźń.

Nie udało mi się porozmawiać z Anką. Trwa w swoim buncie i widocznie tak ma być.

Cóż, Diabeł powrócił i chyba już nigdy mnie nie opuści.

I zakończę. Drogi Czytelniku, tak jak zaczynałam pierwsze wydanie „Pamiętnika narkomanki”.

Wszystko jest fikcją, ja również.

POST SCRIPTUM – 2

Dożyłam do lat dziewięćdziesiątych, ba 2000 – lecia. Przez ostatnie 8 lat walczyłam o przetrwanie, opuszczona przez niektórych przyjaciół zdobyłam nowych.

Dr Marek Sternalski opiekował się mną przez ostatnie 10 lat. Gdyby nie On, nie wiem co mogłoby się zdarzyć. Cierpliwie słuchał moich urojeń i halucynacji. Teraz jestem córką szatana.

Ze schizofrenii nie ma wyjścia.

Były liczne poprawy, kiedy zdrowiałam ale jądro schi nieustannie mnie męczyło. Schi mnie dopadało w najbardziej zaskakujących momentach, powalało i nie potrafiło normalnie funkcjonować.

Jestem chora, drogi Czytelniku, słyszę głosy, mam urojenia, zaburzenia świadomości, gubię się w znanych mi miejscach.

Tylko dr Marek Sternalski pomaga ukoić mój ból. Pokochałam go jako dającego ukojenie bólu, jako genialnego człowieka, którego nie dziwi, że znowu się wieszam czy truję.

Przez ostatnie 8 lat przyjmuje ze spokojem moje cierpienie, telefony o północy czy w święta, mam w nim prawdziwego przyjaciela, któremu mogę zaufać. Zawsze mnie wysłucha i zrozumie.

Jestem schizofreniczką i trzeba nauczyć się z tym żyć.

Przez ostatnie 8 lat byłam 26 razy u Niego w szpitalu, w lęku, z myślami samobójczymi, zdezorientowana.

Wieszałam się, bo nie mogłam unieść ciężaru choroby, głosów, które kazały mi się powiesić, i toczyliśmy ze sobą walkę i zwyciężyła zawsze miłość, którą Go obdarzam, bo nie miałam innej miłości oprócz miłości rodziców a szatan kusił, kiedy się załamię i oddam mu moje życie.

Przez 8 lat oddawałam to, co ukrywałam przez 20 lat psychozy. Nareszcie przemówiłam.

Tadeusz Kobierzycki i Anna Marczak dołożyli swoje. Jak oni mnie nienawidzą. Za to, że nie rozróżniałam jaźni od rzeczywistości. Ale to już historia.

Odnalazłam się w psychozie i nikt mi tego nie odbierze.

A szatan towarzyszy mi w codzienności.

Zabijałam się przez ostatnie 8 lat.

I wierzyłam, że się odrodzę. Może ten 2000 rok przyniesie jakąś ulgę ze świadomością, którą teraz poznałam.

Na oddziale byłam pełna lęku nie do wytrzymania, gonił mi się czas, zdezorientowana i tylko Ciebie, dr Marku, rozpoznawałam, byłeś moim wentylem bezpieczeństwa, tylko Tobie wierzyłam i zaufałam. Wyznawałam Ci miłość, kiedy już nic nie działało, a Ty mnie przytulałeś i lęk odchodził, to było jak oświecenie, że jest ktoś, kto mnie rozumie w całkowitej rozterce psychicznej.

Tylko Ty rozumiałeś mój lęk.

8 lat walki o przetrwanie. Jestem już bardzo zmęczona, Doktorze, ale się nie poddam. Tylko

Ty znasz skalę mego cierpienia, byt i alkohol, by się nie powiesić.

Plączę.

Tyle musiałam wycierpieć. Ale na oddział przychodziłam trzeźwa, po dłuższej abstynencji i to nie miało wpływu na rozwój choroby. Głosy szatana mam od 14 roku życia, kiedy byłam jeszcze trzeźwa. Nie oszukiwałam Pana, po prostu nie mówiłam wszystkiego. Rozwój mojej choroby, to byty dwa różne nurty mojej choroby. Najpierw była psychoza później eliminowałam lęk mojej choroby. Lęk mnie niszczy Panie Doktorze.

A ja tak kocham życie!

Nikt nie wiedział o mojej chorobie, jedynie Pan się domyślał 20 lat temu. Jaka jest granica cierpienia?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Byłam Schizofreniczką»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Byłam Schizofreniczką» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Byłam Schizofreniczką»

Обсуждение, отзывы о книге «Byłam Schizofreniczką» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x