Barbara Rosiek - Kokaina. Zwierzenia Narkomanki

Здесь есть возможность читать онлайн «Barbara Rosiek - Kokaina. Zwierzenia Narkomanki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kokaina. Zwierzenia Narkomanki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kokaina. Zwierzenia Narkomanki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książka wprowadza czytelnika w brutalny świat nałogu – świat rządzący się swoimi prawami, gdzie ciało staje się towarem, za który można kupić upragnioną działkę – świat pozbawiony miłości i zrozumienia.

Kokaina. Zwierzenia Narkomanki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kokaina. Zwierzenia Narkomanki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
Barbara Rosiek Kokaina Zwierzenia Narkomanki Bóg jest Skąd o tym wiesz Bo - фото 1

Barbara Rosiek

Kokaina. Zwierzenia Narkomanki

Bóg jest. Skąd o tym wiesz? Bo ja jestem.

Ja jestem. Skąd o tym wiesz? Bo Ty jesteś. Ty jesteś.

Dlaczego? Bo Bóg jest.

Mirce

Basia

Niektórym udaje się przejść na drugą stronę lustra.

Nie byli kochani.

Nie byli wolni.

Miłość i wolność to dwie nici, które wzajemnie się przeplatają i wiążą człowieka z rzeczywistością.

Więź ta została przerwana.

Lecz nawet w ostatnich momentach jest nadzieja, że przyjaciel odnajdzie twoją drogę i pomoże ci z niej zawrócić, ofiarowując ci uwolnienie na drodze w poszukiwaniu miłości.

B. R.

Odsłona pierwsza: dzieciństwo

Sierpień 1990.

Przeszłość i przyszłość są ze sobą połączone tylko im znanymi sygnałami. Czas obecny jest bez znaczenia. Istnieje lub zanika bez względu na odmierzanie go przez zegary, odsłania tajemnice lub przecina losy ludzi, którzy nigdy nie powinni się spotkać.

Tak było z moimi rodzicami, którzy powołali mnie do życia. Następnego dnia po powrocie z kliniki położniczej matka ze zdumieniem stwierdziła, że nie śpię i nie chcę ssać pokarmu z obrzmiałych sutek. Niektórzy sądzili, że Bóg pragnie mnie stąd zabrać, od momentu pierwszego krzyku coś nie podobało się Najwyższemu. Z przekazów dorosłych, którymi mnie obarczano nieco później, słowami oskarżającymi, wypowiadanym przez nich w koszmarnych ilościach, które zlewały się niczym tropikalny deszcz w ścianę, zaczęłam pojmować istotę kłamstwa.

Nawet pułapka, w którą usiłowali mnie pochwycić, była nieprawdziwa. Uciekałam w świat marzeń, w jedno szczególne miejsce na polanie w lesie, który nigdy nie mógł zaistnieć i zbierałam nierealne kwiaty, które do mnie przemawiały systemem kolorów i odcieni. One właśnie spełniały moje marzenia, były ciche i spokojne, ciepłe jak delikatny dotyk wiosennego słońca.

Muszę to opisać zanim dosięgnie mnie kres. Jestem chora a choroba ta jak większość przypadłości, zakończy się śmiercią. Być może to wszystko mój czytelniku wyda ci się nierealne jak Spowiedź szaleńca Strindberga lecz nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Piasek w klepsydrze w stałym rytmie odmierza mój czas. Jestem bliska ostatecznego poznania Tajemnicy, która mnie ściga przez całe życie.

Teraz wiem, że już blisko do jej rozwiązania. Kres wypełnia się w przeciwną stronę, bo nie dane mi było zaistnieć w objęciach miłości.

Moje dzieciństwo. Przez wiele lat czyli przez całe moje życie, nie potrafiłam do niego powrócić, opowiedzieć czy opisać. Może nie było komu. Przyjaciele często okazują się wrogami a obojętni nagle wyciągają pomocną dłoń.

Niedawno straciłam ostatniego przyjaciela a może tylko kochanka lub wroga. Nie wiem. Nie potrafię tego ocenić w wymiarze ciosu jaki mi zadano.

TO przychodziło nocą, czasami już o zmierzchu, siła, która rozdrabniała ucisk wokół serca na tysiące kłujących tępo szpilek, osaczał mnie lęk szumiących drzew i uśpionych ptaków. Wtedy to wędrowałam po mieszkaniu w somnambulicznym śnie, otwierałam okna i wołałam:

Już czas. Dziecięcym umysłem usiłowałam rozwiązać zagadkę nocnego istnienia w innych stanach świadomości.

Podczas dnia ograniczano mój ruch przymusem siedzenia przy stole. Od tej pory szpinak stał się dla mnie symbolem ostatecznego zniewolenia i wyrzygiwałam go publicznie, wręcz radośnie na czyste obrusy lub idealnie wyprasowane spodnie ojca. Wzbudzanie wstrętu oraz napady gwałtownego smutku lub niepohamowanej radości były bronią przeciwko pozornemu zrównoważeniu dorosłych. To mnie wyczerpywało, ale wtedy czułam, że istnieje coś ponad mną, poza obrębem doświadczenia, nad czym zupełnie nie panuję, co delikatnie obejmuje moje spłoszone ciało, potrząsa, przygniata do ziemi, rozdeptuje.

Byłam bita nieustannie odkąd zaczęłam chodzić. Kara cielesna zabija duszę. Moja skryła się w tajemnym świecie po to, by na koniec samej się zgładzić.

Muszę chwilę odpocząć. Przygotowuję sobie nową dawkę narkotyku, co jest niezbędne bym mogła pisać dalej, ułożyć słowa w zdania na tyle sensowne, bym sama potrafiła zrozumieć, co było przyczyną upadku.

Doprawdy, nie pojmuję dlaczego mnie tak okaleczano od początku. Moja postać musiała wzbudzać dziwny rodzaj nienawiści, który daje prawo dorosłym do znęcania się nad bezbronną istotą. Chciano, bym stała się podobna do nich. Wtedy pozorna wina byłaby po mojej stronie.

W tym okresie mogłam jedynie poruszać się bezpiecznie zawieszona na murze dziecięcego podwórka jak ociemniała lub okaleczona w inny sposób.

Szkoła. Przypominała siedlisko występku, grupa bezbronnych niewolników i kat nauczyciel, pilnujący z lubieżnością w sercu rozdziału kar. Domagano się od nas doskonałości. Kto wie, może i spadały głowy. Czasami jakieś dziecko nie przychodziło następnego dnia i skreślano je z listy uczniów.

Już wtedy siostra zakonna, prowadząca lekcje religii, prosiła rodziców, by zaprowadzili mnie do psychiatry, lecz tego nie uczynili. Od tej pory czułam się zawsze oszukiwana przez dorosłych.

Obserwowałam uważniej swoje reakcje oraz odpowiedzi dorosłych. Nie potrafiłam sobie wyobrazić ani początku ani kresu w zagubionej rodzinie, którą zwałam moją. Czas odliczał zwariowane sekundy jak po pijanemu, a moja aktywność stawała się coraz bardziej dla nich niezrozumiała.

Nie mogłam ich jeszcze zaatakować, byłam na to za słaba. Odnalazłam zawór bezpieczeństwa robactwo w ogrodzie, które łatwo dawało się rozdeptywać. Zabijanie małych stworzeń zaraz po śniadaniu, pozwalało mi na lokalizację siebie w tej czasoprzestrzeni, po której oni poruszali się z lekkością i zdecydowanie.

Już wiem, na czym polega anorexia neryosa. Przekarmienie z rąk złoczyńcy.

Wydawało mi się, że po każdym zabójstwie przemieniałam się w inną formę życia: drzewo, dziką kaczkę nad rzeką, mego sennego psa, czy kolorowego motyla. Byłam zgładzana własną dłonią wystającą stamtąd. Jeszcze nie potrafiłam zapytać, czy istnieje możliwość powrotu, albo już nie chciałam ujrzeć innej postaci. Kres, kres jest jeden. Wszystko było przesiąknięte chęcią ataku jak nieznośnym zapachem. Moje imię często wyłaniało się z rogu pokoju, jak pająk przebiegało w załamki cieni i usiłowało utkać sieć. Polowałam na nie ze szczotką klozetową.

Odkąd nauczyłam się siedzieć, usypiałam kiwając się godzinami lub ssałam palec przy każdej innej czynności. Diagnoza mądrych ludzi brzmiała: choroba sieroca. Od dziesiątego roku życia przestałam płakać, a oczy nabrały przenikliwego spojrzenia, którym hipnotyzowałam otoczenie niczym wąż polujący nieruchomo na drobne gryzonie. Właśnie wtedy ojciec poznawał smak alkoholu.

Teraz moje oczy są puste i szkliste. Zdaje mi się, że gdy je pchnę, wpadną do oczodołu, gdzie po śmierci jest ich miejsce. Wzrok mój powodował, że żadne dziecko nie chciało się ze mną bawić, wyczuwało nieokreślone niebezpieczeństwo, wręcz zagrożenie, jak że strony rodzica. Nagle stałam się dorosła.

Śmierć kojarzyła mi się z nowym doznaniem, które wywoływało rozpacz lub drażliwość innych dorosłych i jakieś majestatyczne, chwilowe przeżycie lub paniczny lęk lub ulgę tych, co pozostawali.

Sądzę, że właśnie wtedy zapoznałam się z jej smakiem, tej towarzyszki, której prawdziwie jestem wierna. Która prawdziwie jest mi wierna.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kokaina. Zwierzenia Narkomanki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kokaina. Zwierzenia Narkomanki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Kokaina. Zwierzenia Narkomanki»

Обсуждение, отзывы о книге «Kokaina. Zwierzenia Narkomanki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x