• Пожаловаться

Barbara Rosiek: Kokaina. Zwierzenia Narkomanki

Здесь есть возможность читать онлайн «Barbara Rosiek: Kokaina. Zwierzenia Narkomanki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Современная проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Barbara Rosiek Kokaina. Zwierzenia Narkomanki

Kokaina. Zwierzenia Narkomanki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kokaina. Zwierzenia Narkomanki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książka wprowadza czytelnika w brutalny świat nałogu – świat rządzący się swoimi prawami, gdzie ciało staje się towarem, za który można kupić upragnioną działkę – świat pozbawiony miłości i zrozumienia.

Barbara Rosiek: другие книги автора


Кто написал Kokaina. Zwierzenia Narkomanki? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Kokaina. Zwierzenia Narkomanki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kokaina. Zwierzenia Narkomanki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Naznaczyłam sobie kres po zakończeniu tego wspomnienia. Jest to 20 października, zaznaczyłam datę w kalendarzu. Tego dnia połączę się z moją gwiazdą.

To Mały Książę nakłonił mnie do wyzbycia się cielesności, bym mogła z nim wędrować po gwiezdnych szlakach. Być może pył kosmiczny powoduje zniekształcenie widzenia rzeczywistości, że uważa mnie za swoją różę.

Wszystko powoli stawało się oczywiste, miało swój bieg, piękno i zło. To inni nie potrafili zaistnieć w roli narzuconej przez samych siebie, spętani w nienaturalnych gestach, zagryzani przez własne twory stanów emocjonalnych. Sądzę, że ich przeszłość, z pozoru zwykła i codzienna, nosiła w sobie ładunek samozagłady, silniejszy od tego, który ja zbudowałam z każdej dawki trucizny.

Ich mroczny świat, wyrzucający ich przy najmniejszym podmuchu w nieznaną przestrzeń, po powrocie przesuwał się o kilka sekund do przodu i powracali w szoku, w zupełnie niezrozumiałe sytuacje.

Zaczęłam ich opisywać w swoich dziennikach około 13 roku życia. Jeszcze się nie szprycowałam, pozwalałam sobie na nieduże dawki alkoholu, po których wiedziałam, że jeszcze mnie nie dopadną, a moja przestrzeń poszerzała się o kilka centymetrów i mogłam głębiej oddychać do momentu, kiedy zarzygany głos ojca stawiał mnie na ziemi: Ty kurwo słyszałam z każdego zakamarka ścian.

W ciemnościach nocy, kiedy przychodziło ZŁO, które powodowało całkowite znieruchomienie, widywałam diabły o szklanych oczach lub opadałam w wir tworów nieustannie zmieniających kształty. Usiłowały mnie opleść i skonsumować. Kim były? Nocne wędrowanie wyciszało dzień, mniej bałam się ludzi, jakby obcowanie z demonami dawało mi pewność, że życie ludzkie, jego drobne codzienności, są mało istotne. To Księżyc wskazywał nowe drogi, a Słońce porażało, zmuszało do poszukiwania cienia.

Tutaj, właśnie tutaj byłam po drugiej stronie nieskończoności. Kokaina stała się mną, a ja rozpadem, czymś nieuchronnym, czego nie można powstrzymać, jak drżenia ziemi czy erupcji wulkanu.

Nadszedł czas rozwoju. W ciągu sekundy świat runął, polała się krew i dostałam pierwszej miesiączki. Naprawdę starałam się poczuć kobietą, lecz oprócz boleści i poczucia bezsilności nie było NIC. Poraziła mnie myśl, że oto mogę stać się matką, gdy jakiś samiec zechce wlać we mnie swoje nasienie w przypływie napadu pożądania i mogę wydać na świat jeszcze jedno niekochane istnienie, być może sobowtóra, którego będę chciała zniszczyć.

Akt seksualny jawił mi się jako tajemnicza siła, która czyniąc cud w naturze, zniewala, poniża, zabiera poczucie własności ciała. Nie pojmowałam cyklu, potrzeby kopulacji w innym celu niż prokreacja. Z zaciekawieniem i dziwną tęsknotą przyglądałam się kobietom w ciąży. Nie wiedziałam, gdzie byłam przed moimi narodzinami. Czułam sprzeczność w dążeniach własnych.

Zaczęłam obawiać się śmiertelnego grzechu, o którym opowiadał nieustannie ksiądz na religii. Byłam tak przerażona, że nigdy więcej nie poszłam do kościoła. Byłam pewna, że za niezawinione grzechy zostanę ukarana nagle i boleśnie, porażona piorunem lub niezwykłą chorobą.

Kokaina rozsypuje moje pióro, papier, palce. Poraża zniszczeniem wszystko, czego dotknie. Zabija rodzinę, znajomych. Nie wytrzymuję obecności drugiego bliżej, niż na odległość siedmiu metrów. Przy próbie dotyku wpadam w szał, gryzę, tnę nożem powietrze dla odstraszenia wroga. Urazy wczesnodziecięce. Matka katowała mnie zamiast przytulać. Mam nadzieję, że teraz nikt mi nie przeszkodzi. Potem odejdę.

Ona od początku chciała mojej śmierci. To proste i oczywiste, dlatego takie porażające. Aborcja emocjonalna, jeżeli nie stać cię na odwagę realnego skalpela. Nie, nie możesz wyskrobać własnego dziecka, co by ludzie powiedzieli. Lecz kiedy już się pojawi, można nienawiść przekształcić w poświęcenie, można zawsze obwinić ofiarę. Oto jest, patrzcie, wyrodne dziecko, syn marnotrawny, upadła córa. A myśmy tak kochali, karmili, opierali, dawali pieniądze na najlepszych lekarzy, odcinali pętle, wyciągali z więzień, prali zasrane gacie. Zawsze gotowi do usług, tylko niech już się zabije skutecznie. Co za ulga, można pomnik postawić, kwiaty posadzić, łzy ronić dla społeczeństwa. Można pojednać się z Bogiem. Amen. Oto stanie się. Już niedługo.

Poznawanie tajemnic własnej płci. Według mężczyzn byłam najlepszą dupą do pieprzenia, trzynastka, jeszcze dziecko a już z oznakami kobiecości. Wprawdzie nie potrafiłam tak jak Tajka żonglować wargami sromowymi, lecz moja niewinność rozpalała facetów do białej gorączki, bez udziału mojej świadomości. Sądziłam naiwnie, że drapanie się po jądrach i szybkie wzwody członka, który opadał po chwili, należą do natury ich istnienia. Obudziłam się wieczorem. Kiedy nie piszę, nie pamiętam dnia.

W szóstej klasie zazdrościłam chłopcom wolności bez comiesięcznego krwawienia. Ubierałam się w spodnie, włosy zawsze przystrzyżone do granic możliwości, by nie wyglądały dziwacznie. Aby się upodobnić do płci przeciwnej, nosiłam w obcisłych spodenkach piłeczki do pingponga. To dawało mi poczucie przewagi, wręcz siły. Byłam dwupłciowa. Dopiero rok później zrozumiałam, że w roli dziewczyny tkwi niepojęta moc. Miałam w sobie broń, którą mogłam zaatakować w każdej chwili, obezwłasnowalniającą. Trzech chłopców z mojej klasy brałam ze sobą na wagary, nad rzekę. Piliśmy tanie wina owocowe i tam poznałam smak dotyku, na trawie chłodnej, zroszonej poranną mgłą. Zwycięzca po bitwie dostawał nagrodę, pocałunek. Nie wiedziałam jeszcze do czego im służą nabrzmiałe członki, z których po kilku ruchach tryskała lepka, mętna ciecz.

Jasność bez światła.

Ciemność bez mroku.

Każdy nosi w sobie niespełnioną miłość.

Zaczęło mi brakować pieniędzy. Odczuwałam wręcz fizyczną potrzebę alkoholu. Upijałam się codziennie z dziecięcym uporem, do nieprzytomności, bez odruchu instynktownego lęku przed zagrożeniem.

Kradłam, kłamałam. Tak jak oni.

Ludzie przemijają.

Dopiero teraz, kiedy wiem, że się rozpadam, ktoś mógłby mnie przytulić, maskując twarz w odrażającym geście. NIE! Kolejne oszustwo bezmiłości.

Powoli uświadamiałam sobie różnicę pomiędzy nastolatkami, których nic nie interesowało po wyczerpaniu masturbacją a starszymi panami, którzy wyczuwali moje zagubienie. Właściciel pobliskiego kiosku z owocami zapraszał mnie do środka i pokazywał ogromnego penisa, cmokając rozchylonymi wargami. Dotykałam zaciekawiona pulsującego, czarnego fallusa i słuchałam jęku zadowolenia. Nigdy nie zaproponował mi stosunku czy minety. Sądzę, że obawiał się mojej zdrady. Miał żonę i małą córeczkę.

Jeżeli będzie się podchodziło do nałogu jak do osobistego dramatu, żalu czy nieszczęścia, a nie jak do choroby, nigdy nie wybaczymy pacjentowi jego szaleństwa.

Podobieństwo uzależnionych jest bliźniacze. Chodzi tu o kwestię wyboru trucizny.

Właśnie w tym okresie wyostrzył mi się zmysł węchu i rozpoznawałam nadchodzącą śmierć ludzi, którzy mnie otaczali. Wraz z zapachem pojawił się obraz, odbijany jak na ekranie gigantycznego kina śmierć drobnym krokiem baletnicy, z rozkołysanymi piszczelami, brała skazanego delikatnym muśnięciem za rękę i popychała w stronę wąskiego tunelu. Po tej stronie pozostawało jedynie ciało, wiotkie, w fioletowopomarańcznwych plamach, przypominające nadpsuty, dojrzały owoc, z przestrachem w porażonych oczach. Z ostateczną ulgą. Pytałam ją, dlaczego ludzie tak odmiennie przyjmują oczywisty los, lecz śmierć mijała mnie z lekceważącym gestem i mówiła: Nie, na ciebie jeszcze nie dano mi pozwolenia.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kokaina. Zwierzenia Narkomanki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kokaina. Zwierzenia Narkomanki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Jacek Piekara: Miecz Aniołów
Miecz Aniołów
Jacek Piekara
Barbara Rosiek: Pamiętnik Narkomanki
Pamiętnik Narkomanki
Barbara Rosiek
J. Ballard: Zatopiony Świat
Zatopiony Świat
J. Ballard
Aleksander Grin: Migotliwy swiat
Migotliwy swiat
Aleksander Grin
George Orwell: Rok 1984
Rok 1984
George Orwell
Отзывы о книге «Kokaina. Zwierzenia Narkomanki»

Обсуждение, отзывы о книге «Kokaina. Zwierzenia Narkomanki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.