Manuela Gretkowska - Polka
Здесь есть возможность читать онлайн «Manuela Gretkowska - Polka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Polka
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Polka: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Polka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Polka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Polka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Po czterech miesiącach smak zielonej herbaty z cytryną. Pola na początku ciąży, wstrętnie protestując, uznała ją za wywar z petów. Dzisiaj przełknęła i zabulgotała (radośnie?).
W dzień, zakryta ubraniem, bez bólów i nudności, zapominam o tym, co w środku. Leżąc w wannie, nie umiem się przyzwyczaić do siebie. Pępek przesunięty niesymetrycznie gdzieś pod pachę niby portfel (w drodze za wyrostkiem robaczkowym, wędrującym pod ramię – ilustracja z książki o zmianach po piątym miesiącu).
Brzuch przypomina stwora, wylegującego się na moim żołądku. Z profilu jeszcze to jakoś wygląda – macierzyńsko; z góry – niekształtny bebech. Zawsze byłam ze skóry, kości. Bez krągłości kobiecych – nagle eksplozja. Żeby wiedzieć, skąd dokąd jest Pola, wyczuć. Nic z tego. Tajemnica, uciskająca żołądek.
Przypadkowo, pstrykając po kanałach, znalazłam film BBC o malowidłach naskalnych. Coś, na co czekałam od lat. Składne wyjaśnienie symboliki jaskiniowych obrazów. Nie przekonywały mnie podręcznikowe tłumaczenia: „Nasi przodkowie sprzed trzydziestu – - dwudziestu tysięcy lat malowali doskonale zwierzęta, zaledwie szkicując ludzi, polowanie było bowiem istotą ich życia”. A powtarzające się w różnych jaskiniach wzory geometryczne: „Rodzaj pisma obrazkowego, opisującego ilość ubitej zwierzyny”. Skoro ktoś potrafi niemal trójwymiarowo narysować konia, to dlaczego nie narysuje twarzy? Ludzie od zawsze byli zakochani w sobie albo w innych. Te same kratki, kreski i spirale w odległych od siebie miejscach, w czasach, gdy nie było wspólnej kultury, tylko hordy łowców i zbieraczy?
Angielscy archeolodzy porównali malowidła Buszmenów z malowidłami w jaskiniach francuskich. Buszmeni z obrzeży pustyni Kalahari bez problemu objaśnili badaczom, co przedstawia malunek przodków, i odtańczyli go w transie. Buszmeński szaman opisał transowy lot w przestworzach, prowadzony przez duchy zwierząt. Przeszywający ból, cierpienie widoczne na jego spoconej twarzy są oznaką łaski. Bóstwo wysłuchało prośby o zesłanie mocy. Droga krzyżowa miłosierdzia.
Podobne rezultaty, lot poprzez kolory, przestrzenie, uzyskuje się przy głębokiej hipnozie, gdy nie wydaje się poleceń i pozwala mózgowi pracować na wolnych obrotach. Wyświetla wtedy własne halucynacje. W pewnym momencie na ekranie umysłu pojawiają się kreski, kraty, spirale. Te same wzory (także z jaskiń) i przeżycia, niezależnie od wieku badanych i kręgu kulturowego. Przypominam sobie LSD – owe podróże w kalejdoskopowych tunelach barw. Pierwsze doświadczenia z LSD przepaliły mi głowę. Już nigdy po zażyciu kwasu nie będę miała tej lekkości pierwszych przeżyć. Gdybym za pomocą kilku farb miała namalować, co wtedy widziałam – odlot w kolorach – wyglądałoby to mniej więcej na czarne albo czerwone kropki z naskalnych malowideł.
Kraty i kreski okazały się nie pułapkami na zwierzęta i pierwszymi cyframi, lecz symbolem wizji. Ludzie, przeszyci szamańskimi strzałami, doznają bolesnej mocy przejścia na drugą stronę rzeczywistości, prowadzeni przez zwierzęta, symbolizujące nadludzkie moce. Przekonuje mnie to tłumaczenie, tak jak święte obrazy, gdzie precyzyjnie wymalowani są święci, aniołowie wiodący w zaświaty, zaś zwykli śmiertelnicy boczkiem, niezauważalnie. Czy nadprzyrodzone siły, wyciągające człowieka z materialnego świata niby rzepkę z ziemi, nazwie się koniem, bawołem albo bawolim świętym Markiem… nie ma różnicy. Aureola lub dziób pierzastego przewodnika po zaświatach – to nieistotne szczegóły.
Mało sensowna jest stara podręcznikowa hipoteza, że ściany jaskiń, ich forma pobudzały do szukania znajomych kształtów zwierząt i malowanie ich mogło wywołać trans.
Pomyślałam o Poli, zamkniętej w przytulnej jaskini macicy, obmacującej ją łapkami. Pogrążona w prawiecznym śnie. Co pokazuje jej budujący się warstwa po warstwie mózg, o czym śni? O kreskach, świetlistych punktach? Mój mały człowieczek w transie tworzenia samego siebie.
16 XI
O siódmej rano ciemno. Siadam w kuchni, popijam herbatę i wsłuchuję się w dom. Przedmioty warują posłusznie: garnki na piecu, spocony czajnik. Za oknem szuranie dzieci, idących do szkoły – ciężkie tornistry, wyginające im do tyłu ręce – zwichnięte skrzydła.
Pietuszka przykłada ucho do mojego brzucha. Nie słychać Poli: ani bicia serduszka, ani porannego tupania. Za wcześnie.
Na zakupach zaglądamy do dziecięcego sklepu. Cudawianki: kołyski, łóżeczka, dziwne przyrządy do podskakiwania, nosidełka, odciągarka pokarmu. Chodzę z rozdziawioną gębą. Liczę: tysiąc, dwa tysiące koron. Oglądam pozytywki, zastanawiam się, czy już nie kupić i nie przystawiać do brzucha (Pola słyszy) przed snem. Może zapamięta i będzie przy tym łatwiej zasypiać? Pietuszka, widząc mój zachwyt wiklinowym łóżeczkiem na kółkach, radzi wybrać zwykłe, drewniane.
– Zmienia się w nim poziomy, starczy na dwa, trzy lata. Z wiklinowego wyrośnie po pół roku.
– No tak, ale… jest lekkie, można je wozić po domu. Piszę – kołyska koło mnie, gotuję – w kuchni, idę do łazienki – Pola ze mną. Solidne drewniane łóżeczko ze szczebelkami skazuje na krążenie wokół niego i dziecka. Mój najważniejszy argument za wiklinowym – jest śliczne, z baldachimem, białą haftowaną pościelą.
– Niech będzie, też się wychowałem w wiklinowym koszu na bieliznę – Pietuszka kapituluje.
Wszystko jest tu słodkie, krasnoludkowe. Horrorem są jedynie wózki. Z boku podobne do karawanu. Pamiętam takie czarne, ponure kredensy z trzęsącymi się szybami i trumną w środku, z której wystawały falbanki pościeli. Przejeżdżały koło mojego łódzkiego podwórka, ciągnąc za sobą orkiestrę, żałobników i zafascynowane hecą dzieciaki.
Wózki dziecięce mają plastikowe szyby, przygnębiające (praktyczne) kolory. Łapię za jeden z nich i z karawaniarza zamieniam się w bonę. Brakuje mi czepeczka. Mogłabym występować razem z rzędem tych wózków w musicalu o wyższych sferach. Wyższych, bo cena na te sprężyny i kiepski design – trzysta dolców. Nie spodziewam się rewolucji w wózkarstwie do kwietnia przyszłego roku. Pola najeździ się w łóżeczku – kołysce, a na spacery będzie chodzić w nosidełkach.
Z Polski wiadomość o nowej nagrodzie („Nie dla mnie sznur samochodów… nie dla mnie…”) imienia Józefa Mackiewicza. Przeciwwaga Nike dla poprawnych prawicowych pisarzy. I dobrze, im więcej nagród, tym lepiej. Do czego może się jeszcze przydać Mackiewicz? Jego obsesje, powieści nieco wyblakły. Wiadomo, nie będzie czytany, za to używany na zasadzie hasła.
Cenny był jego sposób myślenia, niespotykany w Polsce, może z wyjątkiem Brzozowskiego. Logiczny, jak na przyrodnika przystało. Nie wdawał się w niuanse, usprawiedliwiające wahania ludzkiej natury. Przyroda jest bezwzględna, człowiek zezwierzęcony przez historię (komunizm). Polowano na niego z prawa i z lewa, zaszczuto.
Mackiewicz byłby przydatny, gdyby komukolwiek po upadku Związku Radzieckiego zależało na pokazaniu różnicy między (prawdziwą?) Rosją a komunizmem. Znał Rosję, był nią uwiedziony, i znał dobrze komunizm. Nie utożsamiał ich, wyśmiewał teorie, udowadniające pochodzenie komunizmu z rosyjskich korzeni. Sowiety były dla niego zaprzeczeniem Rosji, jej diabelskim przedrzeźnianiem. Nie używał takich porównań. „Diabelski”, „demoniczny” to działka mistycyzującego Zdziechowskiego, podobnego do Mackiewicza w diagnozie komunizmu. Pisałam o nich magisterską pracę porównawczą w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym siódmym. Jeden z promotorów, porządny człowiek, ale tchórz, w ostatnim momencie odmówił brania udziału w egzaminie. Kiedy spotkałam go na Grodzkiej w Krakowie, nie chcąc mi się tłumaczyć (co miał do powiedzenia – że boi się ryzykować karierę? Kilka lat uczył nas odwagi myślenia wbrew politycznym systemom), zrobił unik i próbował wejść do sklepu. Pech, akurat naprzeciwko była ściana z rynną. Więc stał pod tą rynną, jakby zastanawiał się, czy wejść na dach.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Polka»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Polka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Polka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.