Joanne Harris - Czekolada

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanne Harris - Czekolada» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czekolada: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czekolada»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Do małej mieściny na francuskiej prowincji, gdzie czas się zatrzymał, przyjeżdża tajemnicza młoda i piękna kobieta z córeczką. Mieszkańcy Lansquenet ze zdumieniem obserwują, jak Vianne z Anouk odnawiają starą piekarnię na rynku, by urządzić tam sklep z czekoladą. W dniu otwarcia właścicielka ofiarowuje zaglądającym do niej ciekawskim takie słodycze, jakie każdy z nich lubi najbardziej, jak gdyby znała ich najskrytsze myśli i pragnienia. Czyżby ta dziwna kobieta była czarownicą?
Dla wielu mieszkańców miasteczka przyjazd Vianne jest prawdziwym darem losu, ale są i tacy, którzy zrobią wszystko, by opuściła Lansquenet. Zbliża się Wielkanoc i Vianne zamierza urządzić dla dzieci "festiwal czekolady", lecz jej wrogowie za wszelką ceną chcą jej w tym przeszkodzić…

Czekolada — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czekolada», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Armande Yoizin, Yianne Rocher, Anouk Rocher, Caroline Clairmont, Georges Clairmont, Luc Clairmont, Guillaume Duplessise, Josephine Bonnet, Julien Narcisse, Michel Roux, Blanche Dumont, Cerizette Plangon.

Przez chwilę nie rozpoznawałam tych dwóch ostatnich, potem sobie przypomniałam Blanche i Zezette, które nadal przebywają w okolicy, na rzece. Zdałam sobie sprawę, że dotychczas nie wiedziałam, jak Roux się nazywa -przyjmowałam, że Roux to przezwisko, może z powodu jego rudych włosów.

Goście zaczęli przybywać o ósmej. Wyszłam z kuchni o siódmej, żeby wziąć prysznic i szybko się wystroić, i kiedy wróciłam, łódź już cumowała przed domem, wchodzili rzeczni goście – Blanche w swojej zwykłej czerwonej chłopce i koronkowej koszuli, Zezette w starej czarnej sukni wieczorowej z tatuażem z henny na rękach i z rubinem na brwi, Roux w czystych dżinsach i białej trykotowej koszuli. Każde z nich niosło prezent' zapakowany w świstek złotego papieru, w tapetę, w kawałek płótna. Potem przybył Narcisse w niedzielnym garniturze, potem Guillaume z żółtym kwiatkiem w butonierce, a potem weseli Clairmontowie. Caro patrzyła na ludzi z rzeki ostrożnie, niemniej była gotowa dobrze się bawić, skoro takiej ofiary się od niej wymaga…

Przy aperitifach, solonych pinioletach i maleńkich herbatnikach patrzyliśmy, jak Armande rozpakowuje prezenty: od Anouk portret kota w czerwonej kopercie, od Blanche słoik miodu, od Zezette saszetki z lawendą, zdobne w wyhaftowany monogram B.

– Nie zdążyłam zmienić na pani literę – wyjaśniła Zezette niefrasobliwie – ale obiecuję, w przyszłym roku zmienię.

Od Roux wyrzeźbiony w drewnie liść dębu z kiścią żołędzi przy łodydze, misterny jak prawdziwy. Od Narcisse'a duży koszyk pełen owoców i kwiatów. Hojniejsze prezenty były od Clairmontów: srebrny wazon od Caro i szalik – nie od Hermesa, ale jedwabny. Od Luca coś połyskliwego, czerwonego w kopercie z karbowanej bibułki, coś, co on ukrył przed matką najlepiej, jak zdołał, pod stertą odrzuconych opakowań… Armande uśmiechnęła się do mnie i powiedziała:

– Ho, ho!

Josephine dała jej mały złoty medalionik, uśmiechając się przepraszająco.

– Nie jest nowy – zaznaczyła.

Armande włożyła medalionik na szyję, szorstko uściskała Josephine i zuchwale nalała sobie St Raphaela. Słyszę z kuchni rozmowę. Podawanie takiej ilości jedzenia to sprawa absorbująca, ale dociera do mnie sporo z tego, co się dzieje. Caro jest łaskawa, chce być zbawiona, Josephine milczy, Roux i Narcisse znajdują wspólne zainteresowanie: egzotyczne drzewa owocowe. Zezette piskliwym głosem śpiewa kawałek jakiejś piosenki ludowej, swoje niemowlę trzyma niedbale pod pachą. Nawet to maleństwo zostało odświętnie pomazane henną i pocętkowane, złociste z szarozielonymi oczami wygląda jak pulchny mały melon gris nantais.

Zasiadają do stołu. Armande w świetnym humorze wnosi duży wkład w rozmowę. Słyszę miły niski głos Luca, który mówi o jakiejś książce. Głos Caro trochę się zaostrza – podejrzewam, że Armande nalała sobie jeszcze jeden kieliszek St Raphaela.

– Maman, wiesz, że nie powinnaś – mówi Caro, ale Armande tylko się śmieje.

– To jest moje przyjęcie – oświadcza. – Nikt nie będzie sobie niczego żałował na przyjęciu u mnie. A już na pewno nie ja.

Na razie temat jest wyczerpany. Słyszę, jak Zezette flirtuje z Georges'em. Roux i Narcisse rozmawiają o śliwach.

– Belle du Languedoc – mówi Narcisse i powagą. – Moim zdaniem najlepsza. Śliwki słodkie, matę, kwiecie jak skrzydła motyla.

Ale Roux trwa przy swoim.

– Mirabelka – mówi stanowczo. – Jedyna żółta śliwka, koło której warto chodzić. Mirabelka.

Wracam do kuchni i przez chwilę nic więcej nie słyszę.

To jest umiejętność samouka, rezultat obsesji. Nikt mnie nie uczył gotować. Moja matka warzyła czarodziejskie zioła i napoje miłosne; ja wszystko bym przetwarzała w alchemię słodyczy. Wcale nie byłyśmy do siebie podobne. Ona śniła o szybowaniu, o spotkaniach w zaświatach, o tajemnych esencjach, ja ślęczałam nad przepisami kuchennymi i zwędzonymi w restauracjach spisami potraw, na które nigdy nie mogłyśmy sobie pozwolić. Ona łagodnie szydziła z moich przyziemnych zainteresowań.

– To dobrze, że nie mamy pieniędzy – mówiła mi. – Inaczej byłabyś gruba jak świnka.

Moja biedna matka. Trawił ją rak, a nadal była dość próżna, żeby cieszyć się, że zeszczuplała. Kiedy wróżyła z kart i mamrotała do siebie, ja przeglądałam kolekcję jadłospisów, recytując nazwy nieznanych dań jak zaklęcia, jak mantrę, jak tajemnicze formułki nieśmiertelności. Boeuf en daube. Champignons farcis d la greque. Escalopes d la Reine. Creme caramel. Schokoladentorte. Tiramisu. Skrycie w kuchni mojej wyobraźni robiłam to wszystko, kosztowałam, dodawałam do mojego zbioru przepisów gdziekolwiek przyjechałyśmy, przyklejałam je w albumie jak fotografie starych przyjaciół. Przepisy nadawały znaczenie tułaczce, połyskliwe wycinki z magazynów jaśniejące na wytłuszczonych stronicach stawały się drogowskazami przy naszym błędnym szlaku.

Teraz te przepisy przywołałam jak dawno niewidzianych przyjaciół. Soupe de tomatesd la gasconne podaję ze świeżą bazylią i kawałkami tartelette mendonale na cienkiej jak herbatnik pdte bńsee, soczystej od oliwy i sardeli. Podaję pyszne miejscowe pomidory z oliwkami, pieczone powoli, żeby wydobyć koncentrat aromatów, który wydaje się prawie niemożliwy. Do wysokich kieliszków nalewam

chablis 85. Anouk ma w swoim kieliszku lemoniadę i popija z miną przesadnie zblazowaną. Narcisse wypytuje o składniki moich specjałów, omawia wyższość tego miejscowego zdeformowanego pomidora Rousette nad niemającym smaku uprawianym na kontynencie pomidorem Moneyspinner. Roux zapala węgle w żelaznych koszach z obu stron stołu i skrapia je cytronellolem dla odstraszenia owadów. Widzę, jak Caro patrzy na Armande z dezaprobatą. Jem niewiele. Po wdychaniu kuchennych woni prawie przez cały dzień głowę teraz mam lekką, jestem podniecona i niezwykle wrażliwa, tak że kiedy podaję do stołu i Josephine nieumyślnie szturcha mnie łokciem w udo, podskakuję nieomal z okrzykiem. Chablis jest chłodne i cierpkie, piję więcej, niż powinnam. Kolory stają się jaskrawe, dźwięki krystaliczne. Słyszę, jak Armande chwali potrawy. Podaję sałatkę z ziół, żeby oddzielić smak dalszych potraw, a potem foie gras na ciepłych grzankach. Zauważam, że Guillaume przyprowadził do stołu swego psa i ukradkiem częstuje go pod szeleszczącym obrusem. Przeskakujemy w rozmowie z sytuacji politycznej na separatystów baskijskich i na modę damską, i na najlepszy sposób uprawiania aruguli i na dziką sałatę o ileż lepszą niż hodowlana. Chablis leje się jak płynny jedwab. Potem vol-au-vents, lekkie jak wietrzyk latem, potem sorbet z kwiatów czarnego bzu, a po nim plateau defruits de mer. homarce z rusztu, szare krewetki, ostrygi, berniques, kraby pająkowate i większe, tourteaux, które mogą odciąć palce człowiekowi tak łatwo, jak ja ścinam łodygę rozmarynu, małże palourdes, a przede wszystkim ogromny czarny homar, królewski na łożu z wodorostów. Ogromny półmisek lśni czerwienią i różowością, i morskimi zieleniami, i perłową bielą – istna spiżarnia syreny, swoim słynnym zapachem budząca tęsknotę do dziecięcych czarów nad morzem. Rozdajemy krakersy pod szczypce krabów, maleńkie widelczyki do skorupiaków, są ćwiartki cytryn i majonez. Nie sposób zachowywać powściągliwość przy takim daniu, ono wymaga pełnej uwagi i bezceremonialności. Kieliszki, srebrne sztućce migoczą w świetle latarń zwisających z kraty nad naszymi głowami. Noc pachnie mnóstwem kwiatów i rzeką. Armande ma palce zwinne jak koronczarka. Niemal skokowo rośnie na talerzu przed nią stos odrzuconych skorupek. Przynoszę jeszcze więcej chablis. Oczy błyszczą, twarze różowieją od wysiłku wyciągania śliskiego mięska ze skorupiaków.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czekolada»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czekolada» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanne Harris - Blackberry Wine
Joanne Harris
Joanne Harris - W Tańcu
Joanne Harris
Joanne Harris - Runas
Joanne Harris
Joanne Harris - Zapatos de caramelo
Joanne Harris
Joanne Harris - Chocolat
Joanne Harris
Joanne Harris - Jeżynowe Wino
Joanne Harris
Joanne Harris - Runemarks
Joanne Harris
Joanne Harris - Holy Fools
Joanne Harris
Joanne Harris - Sleep, Pale Sister
Joanne Harris
Joanne Sefton - Joanne Sefton Book 2
Joanne Sefton
Отзывы о книге «Czekolada»

Обсуждение, отзывы о книге «Czekolada» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x