Joanne Harris - Czekolada

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanne Harris - Czekolada» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czekolada: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czekolada»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Do małej mieściny na francuskiej prowincji, gdzie czas się zatrzymał, przyjeżdża tajemnicza młoda i piękna kobieta z córeczką. Mieszkańcy Lansquenet ze zdumieniem obserwują, jak Vianne z Anouk odnawiają starą piekarnię na rynku, by urządzić tam sklep z czekoladą. W dniu otwarcia właścicielka ofiarowuje zaglądającym do niej ciekawskim takie słodycze, jakie każdy z nich lubi najbardziej, jak gdyby znała ich najskrytsze myśli i pragnienia. Czyżby ta dziwna kobieta była czarownicą?
Dla wielu mieszkańców miasteczka przyjazd Vianne jest prawdziwym darem losu, ale są i tacy, którzy zrobią wszystko, by opuściła Lansquenet. Zbliża się Wielkanoc i Vianne zamierza urządzić dla dzieci "festiwal czekolady", lecz jej wrogowie za wszelką ceną chcą jej w tym przeszkodzić…

Czekolada — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czekolada», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Udar mózgu, powiedział lekarz. Musiałeś doznać zbyt wielkiego wstrząsu. Wycofałeś się. Odszedłeś w głąb siebie, chociaż wiem, że możesz mnie słyszeć, wiem, że widzisz teraz lepiej niż kiedykolwiek przedtem. I wiem, że kiedyś wrócisz do nas. Poszczę i modlę się, mon pere. Poniżam się pełen pokory. A przecież czuję się niegodny. Nadal jest coś, czego nie zrobiłem.

Po nabożeństwie dzisiaj jedna z dziewczynek, Mathilde Arnauld, podeszła do mnie. Włożyła rękę w moją dłoń i szepnęła z uśmiechem:

– Monsieur le cure, czy księdzu też przyniosą czekoladki?

– Kto ma przynieść czekoladki? – zapytałem ze zdumieniem.

Odpowiedziała niecierpliwie.

– Przecież dzwony! -I zachichotała. – Latające!

– Aha, dzwony. Oczywiście.

Byłem tak zaskoczony, że przez chwilę nie wiedziałem, co powiedzieć. Mathilde ciągnęła mnie za sutannę.

– Ksiądz wie, te dzwony. Lecą do Rzymu zobaczyć się z papieżem i wracają z czekoladkami…

To staje się manią prześladowczą. Refrenem złożonym z jednego słowa, szeptanym, wrzeszczanym, przeplatającym wszystkie myśli. Wbrew woli podniosłem głos tak gniewnie, że jej ochocza twarz zmięła się ze strachu. Ryknąłem:

– Czy wszyscy tu macie w głowach tylko czekoladki?

Mathilde z płaczem uciekła na rynek, daremnie ją przywoływałem, a okno wystawowe tego sklepiku, zapakowane jak prezent, uśmiechało się triumfalnie.

Dziś wieczorem odbędzie się uroczyste złożenie Hostii do Grobu i ostatnie chwile naszego Pana będą odtwarzać dzieci z parafii; świece zapalimy, gdy mrok zapadnie. Zwykle to dla mnie jest jeden z najbardziej doniosłych momentów w roku, moment, w którym oni należą do mnie, moje dzieci czarno odziane i poważne. Ale w tym roku, czy wzniosą się duchem, czy może do ust im będzie napływać ślina na myśl o czekoladzie? Te jej opowieści – latające dzwony i ucztowanie – przenikają, uwodzą. Staram się w kazaniach tchnąć moje uwodzicielstwo, lecz cóż znaczą dla nich ciemne splendory kościoła w porównaniu z lataniem na jej czarodziejskich dywanach?

Po południu poszedłem do Armande Voizin. Dziś są jej urodziny, w domu panowało zamieszanie. Oczywiście wiedziałem, że ma tam się odbyć przyjęcie urodzinowe. Wcale jednak nie przypuszczałem, że aż takie. Caro wspominała mi o tym parę razy – ona nie chce, lecz będzie na przyjęciu, ponieważ ma nadzieję przy tej sposobności dojść z matką do ostatecznego porozumienia, chyba jednak nawet ona nie przewiduje, jaka tam będzie huczna zabawa. Yianne Rocher prawie od samego rana przygotowywała w kuchni ucztę. Josephine Muscat odstąpiła kuchnię kawiarni, aby było dodatkowe miejsce do tych przygotowań, gdyż dom Armande jest za mały na takie wielkie zamieszanie. Gdy tam przyszedłem, cała falanga pomocników przyniosła z kawiarni półmiski, rondle i wazy. Mocny zapach wina dolatywał od otwartego okna i wbrew sobie stwierdziłem, że do ust napływa mi ślina, Narcisse pracował w ogrodzie, umieszczał kwiaty na czymś w rodzaju altany, postawionej pomiędzy domem a furtką. Efekt zaskakujący: powojnik, powój, bzy i jaśminek zdają się rozwlekać z tych drewnianych krat, tworząc kolorową strzechę, przez którą prześwieca słońce. Armande nigdzie nie widziałem.

Odwróciłem się zirytowany tą okazałością. Typowe dla Armande Yoizin, że wybrała na swoją uroczystość Wielki Piątek. Wystawność tego wszystkiego – kwiaty, jedzenie, skrzynki szampana dostarczone do drzwi razem z lodem, aby szampan się mroził – to prawie bluźnierslwo, kpiny z Wielkiego Piątku. Muszę z nią jutro porozmawiać. Już miałem odejść, gdy zobaczyłem Guillaume'a Duplessisa. Stał przy murku i głaskał jednego z kotów Armande. Grzecznie uchylił kapelusza.

– Pan pomaga? – zapytałem.

Guillaume przytaknął.

– Powiedziała, że mógłbym pomóc. Jeszcze jest mnóstwo roboty przed wieczorem.

– Dziwię się, że pan chce mieć z tym cokolwiek wspólnego – upomniałem ostro. -I to właśnie dzisiaj! Doprawdy myślę, że madame Yoizin posuwa się za daleko. Te koszty, już nie mówiąc o braku szacunku dla Kościoła…

Guillaume rozłożył ręce.

– Ma prawo do swoich urodzin – powiedział łagodnie.

– Prawdopodobnie umrze z przejedzenia.

– Jest dorosła, może robić, co chce – odparł. Przyjrzałem mu się krytycznie. Zmienił się, odkąd zaczął bywać u tej Rocher. Wyraz żałosnej pokory zniknął z jego twarzy i jest w nim teraz jakaś samowola, niemal wyzywająca. -Nie podoba mi się, że rodzina Armande chce kierować jej życiem za nią – ciągnął uparcie.

Wzruszyłem ramionami.

– Nie spodziewałem się, że pan, właśnie pan, stanie po jej stronie.

– Życie jest pełne niespodzianek – powiedział Guillaume.

– Chciałbym, aby było.

36

Piątek, 28 marca Wielki Piątek

W jakiejś chwili zupełnie zapomniałam, dlaczego ma odbyć się to przyjęcie, i zaczęłam się nim cieszyć. Kiedy Anouk bawiła się w Les Marauds, organizowałam przygotowania i pogrążałam się w soczystych szczegółach wielkiej sutej uczty, o jakiej nigdy dotąd mi się nie śniło. Miałam trzy kuchnie: moje duże piece w La Praline, gdzie piekłam torty, kuchnię Cafe des Marauds niedaleko, gdzie przyrządzałam mięczaki, i maleńką kuchnię Armande, gdzie gotowałam zupę, robiłam sosy i przybrania. Josephine chciała pożyczyć Armande sztućce i zastawę, ale Armande z uśmiechem potrząsnęła głową.

– To już załatwione – oznajmiła.

Rzeczywiście w czwartek rano przywieziono ciężarówką z dużej firmy w Limoges trzy skrzynie: kieliszki, srebro stołowe oraz piękną porcelanę – wszystko to opakowane w papierowe wiórki. Dostawca uśmiechał się, kiedy Armande podpisywała pokwitowanie.

– Któraś z pani wnuczek wychodzi za mąż? Hein? – zapytał wesoło.

Armande zachichotała.

– Możliwe – odpowiedziała – możliwe.

Przez cały piątek była w świetnym humorze. Rzekomo nadzorowała ostatnie przygotowania, ale naprawdę przeszkadzała. Jak psotne dziecko zanurzała palce w sosach, zaglądała pod nakrycia półmisków i pod pokrywki gorących rondli, aż w końcu poprosiłam Guillaume'a, żeby zabrał ją na dwie godziny do fryzjera w Agen. Wróciła z Agen przeobrażona – włosy szykownie podcięte, zawadiacki nowy kapelusz, nowe rękawiczki, nowe pantofle. Pantofle, rękawiczki i kapelusz w identycznym wiśniowym kolorze, jej ulubionym.

– Robię postępy – poinformowała mnie z zadowoleniem, siadając w fotelu na biegunach, gotowa znów nadzorować akcję. – Jutro mogłabym zdobyć się na odwagę i kupić czerwoną suknię. Wyobrażasz mnie sobie, jak wchodzę w tej czerwieni do kościoła? Ho, ho.

– Niech pani się prześpi – powiedziałam jej surowo. -Dziś wieczorem przyjęcie. Nie chcę, żeby pani zasnęła w środku deserów.

– Nie zasnę – zapewniła.

Ale ucięła sobie godzinną drzemkę w słońcu późnego popołudnia, kiedy pomocnicy poszli odpocząć i przebrać się na wieczór, a ja nakrywałam do stołu. To stół z czarnego dębu niedorzecznie duży w małej jadalni Armande, nietrudno pomieścić przy nim tyle osób. Trzeba było czterech ludzi, żeby go wnieść do nowej altany, którą zbudował Narcisse, i postawić pod baldachimem z liści i kwiatów. Obrus jest adamaszkowy, obszyty piękną koronką i pięknie pachnący, bo leżał w lawendzie od dnia ślubu Armande – nigdy nieużywany prezent jej babki. Porcelana z Limoges jest biała, obrzeżona szlaczkiem z żółtych kwiatków, kieliszki – trzy rodzaje – są kryształowe, małe gniazda słonecznego blasku rzucające tęczowe cętki na biel obrusa. Pośrodku stołu pyszni się ozdoba z wiosennych kwiatów, dzieło Narcisse'a, przy talerzykach leżą ładnie złożone serwetki i na każdej serwetce kartka z imieniem i nazwiskiem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czekolada»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czekolada» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanne Harris - Blackberry Wine
Joanne Harris
Joanne Harris - W Tańcu
Joanne Harris
Joanne Harris - Runas
Joanne Harris
Joanne Harris - Zapatos de caramelo
Joanne Harris
Joanne Harris - Chocolat
Joanne Harris
Joanne Harris - Jeżynowe Wino
Joanne Harris
Joanne Harris - Runemarks
Joanne Harris
Joanne Harris - Holy Fools
Joanne Harris
Joanne Harris - Sleep, Pale Sister
Joanne Harris
Joanne Sefton - Joanne Sefton Book 2
Joanne Sefton
Отзывы о книге «Czekolada»

Обсуждение, отзывы о книге «Czekolada» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x