Postąpili krok naprzód. Svarten nerwowo obejrzał się za siebie i groźnie zamachał nożem.
– Ostrzegam was! – zawołał ostro.
– Wiemy, że nazywasz się Svarten i handlujesz narkotykami! – zawołał młody policjant. – Jeśli nie rzucisz noża, zepchniemy cię w dół. Krok po kroku.
– To by było zabójstwo – warknął Svarten. – Woda ma temperaturę siedemdziesięciu stopni.
– Oszczędzimy ci tego, jeśli wyjawisz, skąd pochodzą narkotyki i jakich masz odbiorców. Wiemy, że nie działasz sam!
Svarten wykrzywił twarz w szyderczym grymasie.
– Blefujecie, nie odważycie się zepchnąć mnie w ten kocioł.
– Blefujemy? – Policjant z Islandii podszedł bliżej.
– Spróbujcie mnie dotknąć! – wrzasnął histerycznie Svarten, cofając się o krok. – Pierwszego, który się odważy, zadźgam!
Olaf patrzył z przerażeniem na policjantów, którzy najwyraźniej nie żartowali.
Jeden z nich uspokoił go jednak, szepcząc do ucha:
– Tu jest czterdzieści stopni.
Teraz wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Olaf podszedł bliżej i gdy pozostali skupili na sobie uwagę Svartena, jednym kopnięciem wytrącił nóż z drżącej dłoni przestępcy.
– Nie dotykajcie mnie! To zabójstwo!
– A ty co zrobiłeś z Ellen Ingesvik? – spytał Johannes. – I z tymi wszystkimi młodymi ludźmi, których faszerowałeś narkotykami? Ile ludzkich istnień masz na sumieniu? Bądź pewien, że nie żartujemy! Tu nie będzie żadnych świadków.
Cała piątka otoczyła go szczelnie.
– Nie, nie! Tu jest siedemdziesiąt stopni, to nieludzkie, nie możecie tego zrobić!
– Ostatnia szansa, Svarten! Nazwiska – rzekł Olaf.
Svarten obejrzał się za siebie, w dole groźnie błysnęła parująca woda.
– Dobrze, powiem!
I z jego ust posypały się nazwiska. Olaf notował: właściciele dyskotek, sekretarze ambasad, lekarze, kierowcy tirów – cała gama profesji.
A potem obezwładnili Svartena i popchnęli w stronę wyjścia.
– To terror! – krzyczał. – Władze w Norwegii zostaną poinformowane o metodach stosowanych przez policję! Zastraszyliście mnie, zmusiliście do mówienia! Gotowi byliście mnie zepchnąć we wrzącą kipiel. Widziałem to po was!
– Tak, rzeczywiście.
– Mordercy!
– Woda miała czterdzieści stopni, więc zamknij się już! – przerwał mu Johannes.
Svarten oniemiał. Czterdzieści stopni? Oszukali go, żeby wymusić zeznania!
Co go czeka teraz w Norwegii? Więzienie, ale nie to jest najgorsze. Znał dobrze swoich wspólników. Nie spoczną, póki nie będzie martwy. Dopadną go nawet za kratkami.
Może jeszcze nie wszystko stracone? Wprawdzie te chłystki wiedzą, że nazywa się Svarten, jednak nie mają pojęcia, kim jest naprawdę. Nikt nie zna jego prawdziwych personaliów. Jeszcze ma szansę uciec. Jeśli tylko dostanie się do Rejkiawiku, może wsiąść w samolot lecący na Grenlandię. A stamtąd do Kanady…
Wściekły, że znalazł się w tak beznadziejnej sytuacji, szarpnął się gwałtownie, jakby strach dodał mu sił. Wyrwał się i zawrócił biegiem na teren rozciągający się za „Kościołem”. Zdołał ominąć dziury wypełnione wodą i umknął.
Nadal znajdowali się w strefie podwyższonego niebezpieczeństwa, oddalonej od rejonu wyznaczonego dla turystów.
Desperacja dodała mu skrzydeł i ścigający potrzebowali kilku sekund, by się otrząsnąć z zaskoczenia.
Ruszyli w pogoń, ale uciekinier miał nad nimi przewagę. Odwrócił się, żeby sprawdzić, czy za nim biegną, gdy…
Nie powinien był tego robić. Ku przerażeniu policjantów Svarten nagle zniknął im z oczu. Z rozdzierającym krzykiem wpadł do otworu, który pojawił się nieoczekiwanie pod jego stopami.
Goniący mężczyźni zatrzymali się przy krawędzi – krzyk ofiary brzmiał coraz ciszej, wreszcie gwałtownie ustał. Głęboko w dole rozległ się plusk wody.
– O Boże – wyszeptał Olaf. – Jak my go stamtąd wydostaniemy?
– Nie ma sensu nawet próbować – powiedział młody policjant. – W tym miejscu jest głęboko, a woda osiąga prawie temperaturę wrzenia. Źródła różnią się temperaturami, rozumiecie?
Olaf odwrócił się.
Ellen przespała obiad i kolację. Tak silnie zadziałała tabletka nasenna, poza tym dziewczyna była kompletnie wyczerpana.
Śnił jej się jakiś koszmar o Diabelskich Kotłach, o miłym, nieporadnym Magnusie Pedersenie, który nagle okazał się uosobieniem zła. Zdawało jej się, że nigdy, ale to nigdy stamtąd nie wróci. Wszystko, co przeżyła na jawie poprzedniego dnia, wróciło na nowo w mrocznym śnie, dlatego rzucała się na łóżku i krzyczała rozdzierająco.
Gdy się obudziła, zobaczyła nad sobą twarze przyjaciół. Ellinor, nie wiedząc jak pomóc Ellen, sprowadziła w środku nocy Olafa i Johannesa.
– Już dobrze – powtarzał Olaf swym ciepłym, kojącym głosem. – Wszystko minęło, Ellen. Nic ci nie grozi.
Z trudem łapała powietrze w płuca, szukała po omacku kogoś, do kogo mogłaby się przytulić. Olaf i Ellinor wycofali się więc dyskretnie i Ellen została z Johannesem sama. Johannes miał na sobie tylko spodnie i koszulę, której w pośpiechu nie zdążył zapiąć. Jego skóra była gorąca, ramiona silne i bezpieczne.
Z wolna strach ustępował, Ellen przestała się trząść.
Niechętnie oswobodziła się z objęć Johannesa i popatrzyła na niego.
– Hej! – odezwała się zachrypniętym głosem i uśmiechnęła się. – Dziękuję za pomoc!
– Powiedz, czujesz się na siłach, by porozmawiać trochę ze mną?
– Oczywiście.
Pomógł ułożyć się jej na poduszce, a dziewczyna spojrzała pytająco w jego twarz, jak zwykle pełną powagi.
– Posłuchaj, Ellen… Wcześnie rano wyjeżdżamy z Olafem do Norwegii. Wzywają nas obowiązki, nie jesteśmy tu na wakacjach. Svarten został unieszkodliwiony, tak że nie potrzebujesz się go dłużej obawiać. Musimy złożyć raport i aresztować pozostałych członków narkotykowej mafii.
– W takim razie jedziemy z wami – rzuciła pośpiesznie.
– Nie, wrócicie razem z wycieczką, szkoda, żeby przepadły wam bilety. Za dwa dni się spotkamy.
– Ale ja muszę stąd wyjechać. Chcę wrócić do domu, do mojego przytulnego mieszkania, i trochę odpocząć. Jestem kompletnie wyczerpana fizycznie i psychicznie.
Popatrzył na nią. Jego zielone oczy błysnęły jakoś dziwnie w świetle lampy.
– Zielonooki Potwór – mruknęła jakby nieobecna duchem.
– Co mówisz?
– Tak cię nazywałam w myślach. Bo wiesz, tak naprawdę, to nigdy nie przestałam o tobie myśleć.
W tej samej chwili zobaczyła swe odbicie w lustrze.
– Jak ja wyglądam. Mam oczy jak królik!
– Zaczerwienienie zniknie w ciągu kilku dni, nie przejmuj się. Ale posłuchaj, Ellen, muszę ci powiedzieć o czymś, czego nie wiesz.
– Czy stało się coś jeszcze?
– Niestety, Goggo, to znaczy Ågot Lien, nie żyje, została zamordowana przez Bjarnego Lange i jego pomocnika.
– Co ty opowiadasz? – wyszeptała zastygłymi wargami, a jej oczy rozszerzyły się ze strachu.
– To się stało tego wieczoru, kiedy pojechałyście z Ellinor do Oslo. Gdybyś została w domu do następnego dnia, jak wcześniej planowałyście, przeżyłabyś potworny szok.
– O czym ty mówisz? – przełknęła głośno ślinę.
Zastanawiał się, jaką dawkę dramatycznych wieści dziewczyna jest w stanie znieść. Wydawała się taka drobna i bezradna, kiedy tak leżała, wpatrując się w niego napuchniętymi i zaczerwienionymi oczyma, a przy tym taka słodka. Z trudem oderwał od niej wzrok
– Zamordowali ją na strychu, tuż przy wejściu do twego mieszkania. Chodziło im o to, by winą obciążyć ciebie.
Читать дальше