Margit Sandemo - W Śnieżnej Pułapce

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - W Śnieżnej Pułapce» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

W Śnieżnej Pułapce: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W Śnieżnej Pułapce»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Z dala od innych zabudowań stał samotny dom. Wkrótce ośmioro ludzi miało w nim znaleźć bezpieczne schronienie. Tak im się przynajmniej wydawało. Nie wiedzieli jeszcze, że życie większości z nich właśnie tu ulegnie całkowitej odmianie. Pobyt w przysypanym śniegiem domu kilkorgu zabłąkanym podróżnym przyniósł nieszczęście, innym zaś pozwolił poznać prawdziwą miłość – na dobre i złe…

W Śnieżnej Pułapce — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W Śnieżnej Pułapce», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
Margit Sandemo W Śnieżnej Pułapce Tytuł oryginalny Elva dagar i snö Tłumacz - фото 1

Margit Sandemo

W Śnieżnej Pułapce

Tytuł oryginalny: Elva dagar i snö

Tłumacz: Budziszewska Izabella

ROZDZIAŁ I

Stojący z dala od wszelkich innych zabudowań dom sprawiał wrażenie samotnego i porzuconego.

Większość domów żyje własnym życiem, ma coś do opowiedzenia, może w nich panować jakiś nastrój. Ale nie w tym. To był martwy dom, bez atmosfery, bez uczuć, bez potrzeby ludzkiej obecności. Nie wiedział nawet, że jest pogrążony w oczekiwaniu. Nie przypuszczał, że właśnie w jego ścianach dokonają się wielkie przemiany w życiu ośmiorga ludzi. Drogi życiowe części z nich miały tutaj ulec zmianie – na lepsze lub na gorsze. Dla kilkorga oznaczał nieszczęście.

To go jednak absolutnie nie martwiło. Nic a nic.

Właśnie ta całkowita obojętność, ten brak jakiegokolwiek nastroju dość paradoksalnie przydawał domowi atmosfery zła.

Oczy doradcy wyrażały niezachwianą wolę. Ton głosu nie dopuszczał sprzeciwu.

– Dzwonił do mnie brat. Jak wiesz, mój nieuleczalnie chory ojciec mieszka od kilku miesięcy w Vindeid. Kochany braciszek grozi, że wyśle do niego list z opisem transakcji, którą przeprowadziliśmy ty i ja. Znaczy to, że ojciec mnie wydziedziczy, bo czegoś takiego nigdy mi nie wybaczy. Musisz tam natychmiast pojechać i dopilnować, żeby list nie dotarł do adresata.

– Ja? A jak to zrobić?

– Jeśli sprawa wyjdzie na jaw, znajdziesz się w takich samych tarapatach jak ja. Mój brat chce przekazać ten list przez przyjaciela, aby mieć pewność, że nie zginie gdzieś w drodze. Jak wiesz, on mnie nienawidzi. Nie mogę tego załatwić osobiście, bo jego przyjaciel może wiedzieć, jak wyglądam. Dlatego to ty musisz pojechać i nie pozwolić, żeby list dotarł do rąk mojego ojca. Za nic w świecie!

– Nawet gdybym musiał się uciec do drastycznych środków?

– To już twoja sprawa, ja umywam ręce.

– Nie będzie łatwo przechwycić ten list!

– Łatwiej niż myślisz. Jest kilka punktów zaczepienia. Znam, na przykład, nazwisko tego przyjaciela. Wiem też, kiedy i czym zamierza podróżować.

Rikard Mohr z komendy miejskiej policji w Oslo postawił kołnierz swojej skórzanej kurtki zaraz po wyjściu z kawiarni w nie znanym mu miasteczku o nazwie Boren. Z bezsilną złością popatrzył na lodowaty deszcz siąpiący na domy i ulice.

Deszcz ze śniegiem nie był jednak w stanie go powstrzymać. Cały dzień spędził w samochodzie, żeby tutaj dotrzeć. Musiał jeszcze tylko przejechać przez pasmo górskie, a potem już będzie na miejscu.

Kto się mógł spodziewać takiego zimna w październiku? W każdym razie nie taki mieszczuch jak on. Wyruszył na północ, nie zastanawiając się nad pogodą. Oprócz skórzanej kurtki nie miał na sobie nic ciepłego. Nie zmienił też opon na zimowe. Kiedy tylko zobaczył w gazecie ogłoszenie, wsiadł do samochodu i ruszył w drogę. Taka haniebna zdrada…

Jego związek z Marit trwał od roku. Sądził, że był to niezobowiązujący romans. Ona, młoda i atrakcyjna nauczycielka, pracowała niedaleko stąd, w Vindeid. Kiedy przyjeżdżała do stolicy, zatrzymywała się u niego, i odwrotnie. Zawsze podkreślał, że nie wierzy w małżeństwo, nigdy jej niczego nie obiecywał. Wydawało się, że się z nim zgadza.

A teraz się dowiaduje, że wychodzi za mąż. I to za innego. Tak nagle i bez jakichkolwiek skrupułów. Po prostu zamieszcza ogłoszenie w gazecie. Gdyby jeszcze chodziło o kogoś z miejscowości, w której mieszka, byłoby może Rikardowi łatwiej zrozumieć, że doskwierała jej samotność i dlatego postąpiła tak pochopnie. Ale nic podobnego, chłopak był z Oslo, tak jak on.

Natychmiast musi z nią porozmawiać! Jeśli zależy jej na małżeństwie, mogą się pobrać, chociaż sama myśl o tym budziła w nim sprzeciw. Dziwił się przemianie, jaka się w nim dokonała – zainteresowanie osobą Marit zmieniło się teraz w naprawdę silne uczucie.

Rikardowi przemknęło co prawda przez głowę, że nie powinien pod wpływem impulsu podejmować tak ważnej decyzji, ale zaraz odpędził tę myśl. Bzdury! Marit to wspaniała dziewczyna, zasługująca na miłość. Oczywiście poczuł zazdrość, cierpiała też jego ambicja. Nie można się chyba było spodziewać niczego innego?

Wiatr targał jego czarne włosy, a stalowoszare oczy zwęziły się w padającym deszczu. Dzięki ciemnym rzęsom oczy sprawiały wrażenie błyszczących.

Poboczem drogi, ku zaparkowanemu samochodowi Rikarda, podążał mężczyzna ubrany w jaskrawopomarańczową kamizelkę. Spostrzegłszy kierunek jazdy samochodu, przystanął z pewnym wahaniem.

– Zamierza pan przejechać na drugą stronę góry?

– Owszem – potwierdził krótko Rikard.

– Ma pan zimowe opony? Nie? Nie radziłbym więc tej trasy. Cały dzień pada, a to może oznaczać śnieg w górach. Nie jestem tego pewien, ale z Kvitefjell nigdy nic nie wiadomo. O tej porze roku panuje na tej drodze spory ruch. Przy letnich oponach jazda samochodem jest absolutnie wykluczona!

Rikard zaklął pod nosem, nie zamierzał jednak rezygnować!

– Ale ja muszę się dostać na drugą stronę.

– Niech pan pogada z Ivarem, widzę jego autobus po drugiej stronie rynku. Na pewno ma zamiar wrócić do domu, do Vindeid, przed nadejściem zimy.

Rikard natychmiast przeszedł przez rynek. Stał tam niewielki, najwyraźniej prywatny, miejscowy autobus, mniej więcej w połowie wypełniony pasażerami. A więc nie tylko ja odczuwam lęk przed długą podróżą do Vindeid okrężną drogą, promami i innymi środkami lokomocji, pomyślał.

Właściciel pojazdu, krzepki, zwalisty mężczyzna około pięćdziesiątki, z jasnym zarostem i posiwiałymi brwiami, zapewnił Rikarda, że naturalnie uda mu się przejechać na drugą stronę. Śnieg? Nie należy się go obawiać tak wcześnie. Jeśli nawet się pojawi, to najwyżej kilka płatków!

Po staranniejszym zaparkowaniu samochodu Rikard wsiadł do wysłużonego pojazdu i zajął miejsce prawie na samym końcu.

Musi się przedostać przez góry! Chciał przemówić Marit do rozsądku. Jadąc samochodem na północ, rozmyślał nad tym, jak sobie ułożą przyszłość. Na pewno jakoś im się to uda, nawet jeśli Marit nie zechce zrezygnować ze swojego obecnego miejsca pracy, a on ze swojego w Oslo. Marit to pierwsza dziewczyna, z którą chodził dłużej niż miesiąc. (Może dlatego, że tak rzadko się spotykali? Nie, nie powinien myśleć w ten sposób!) Przecież nie mogła zakochać się w tym facecie! Minęło dopiero pięć, no, może sześć tygodni od jej ostatniej wizyty u Rikarda w Oslo.

Te odwiedziny utkwiły mu w pamięci. Nie bardzo się udały. Prawie cały czas miał służbę i chwilami atmosfera stawała się dość napięta. Zabrakło im tematów do rozmowy. Ale to wszystko jego wina. Biedna Marit, czuła się taka osamotniona, że musiała się rzucić w ramiona innego! A może to z jej strony tylko dziecinna zagrywka? Po prostu chciała zemścić się za jego chłód, zamieszczając w gazecie takie ogłoszenie!

Znowu zawrzała w nim wściekłość.

Kiedy w końcu ruszą?

Ivar ładował jakieś bagaże, towarzyszył mu pewny siebie i nieprzyzwoicie wprost przystojny młodzieniec.

Deszcz za oknem był jak gruba kurtyna, całkiem przesłaniał widok. Rikard postanowił się przyjrzeć pozostałym pasażerom.

Z przodu siedziało parę starszych kobiet i kilku rolników. Najwyraźniej mieszkali gdzieś na wzgórzach otaczających górę Kvitefjell i zamiast czekać na regularne połączenie, skorzystali z okazji, aby wcześniej dotrzeć do domu. Jedna z kobiet powiedziała: „Ivar chce dziś wrócić do matki, do Vindeid. Wygląda na to, że czeka go trudna droga!” Inna odrzekła: „Nie ma obawy, on da sobie radę w każdą pogodę!”.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W Śnieżnej Pułapce»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W Śnieżnej Pułapce» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wyspa Nieszczęść
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Nie Dla Mnie Miłość
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Nieme Głosy
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przewoźnik
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Noc Świętojańska
Margit Sandemo
Отзывы о книге «W Śnieżnej Pułapce»

Обсуждение, отзывы о книге «W Śnieżnej Pułapce» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x