Margit Sandemo - Nie Dla Mnie Miłość

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Nie Dla Mnie Miłość» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Nie Dla Mnie Miłość: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Nie Dla Mnie Miłość»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gerd Hansen, młoda nauczycielka plastyki uwielbiana przez uczniów, jest osobą dość skrytą. Któregoś dnia wścibska dziennikarka Goggo odnajduje w jej mieszkaniu projekty gobelinów utalentowanej artystki, która kilka lat wcześniej zaginęła w nie wyjaśnionych okolicznościach na drugim końcu Norwegii. Opublikowanie tej sensacyjnej wiadomości w lokalnej prasie wywołuje lawinę zdarzeń.

Nie Dla Mnie Miłość — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Nie Dla Mnie Miłość», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Rzeczywiście tak się stało – szepnęła Ellen. – Wrogość, jaka powstała między nami, wynikła z powodu nieporozumienia. Ktoś celowo ją wywołał.

– Kto?

– Mój były mąż. Och, Ellinor, przeżyłam koszmar!

Mimo że Ellinor chętnie wysłuchałaby opowieści o życiu Ellen, rzekła stanowczo:

– Teraz musisz coś zjeść, a potem do łóżka! Mam polecenie nie spuszczać cię z oka. Svarten, jak wiesz, ciągle jest na wolności. Zaraz porozmawiam z pilotem w sprawie zamiany pokojów, żebyśmy mogły być razem…

Ellen uśmiechnęła się.

– Ciekawa jestem, jak na to zareaguje. Chyba pęknie ze złości! Wiesz, może to zabrzmi trochę dziwnie, ale po tylu godzinach spędzonych w prawdziwej saunie mam ochotę na gorącą kąpiel.

– Doskonale to rozumiem – odrzekła Ellinor.

Deszcz bębnił w dach samochodu, wycieraczki zgarniały wodę z szyby. A gdzieś tam niedaleko, pod gołym niebem…

– Mam nadzieję, że nic się im nie stanie. Taka jestem niespokojna – rzekła Ellen, ubierając w słowa myśli przyjaciółki.

ROZDZIAŁ X

Cisza zaległa nad Dimmuborgir. Pociemniało, jakby już zapadł zmrok. Deszcz siąpił ponuro, a mokre skały przybrały niemal czarną barwę. Wczepione w kamienne podłoże namokłe kępy trawy i mchu nie dawały pewnego oparcia stopom.

Johannes poczuł ściskanie w dołku wywołane głodem i silnym napięciem.

Wraz z towarzyszącymi mężczyznami przeszukali już najsłynniejsze formacje w kształcie zamków, które tak zachwycają turystów, obfotografujących się na ich tle bez umiaru. Za „zamkami” ciągnął się rozległy skalisty obszar: nierówny, jakby postrzępiony, pełen tajemnych korytarzy, grot i zakamarków, nie na darmo zwany „Labiryntem”.

Biada temu, kto tu zabłądzi, pomyślał Johannes. Ściganie Svartena w tym rejonie to prawie to samo, co szukanie igły w stogu siana. Właściwie mógł być wszędzie, a żeby przeczesać dokładnie cały teren, potrzeba wielu dni.

Nagle oczom Johannesa ukazała się osobliwa formacja. To chyba ten „Kościół”, o którym piszą w przewodnikach, pomyślał. Ozdobiony jakby gotyckimi łukowatymi sklepieniami, z pięknie wyszlifowaną fasadą. Że też natura potrafi stworzyć takie cuda!

Na szczęście deszcz zniechęcił turystów. Poszukującym nie na rękę byłyby kłębiące się tłumy ludzi z aparatami fotograficznymi i ciekawskie dzieciaki, które nie spoczną, nim nie zajrzą do każdej dziury. Przy bramie zostali robotnicy z Krafla, żeby nie wpuszczać nikogo do środka, a także pilnować, by Svarten im się nie wymknął.

Johannes obawiał się trochę o ich bezpieczeństwo, miał jednak nadzieję, że przestępca nie jest uzbrojony. Chyba by nie ryzykował, żeby podczas kontroli celnej przyłapano go na przemycie broni, przekonywał sam siebie.

Pięciu mężczyzn posuwało się naprzód w pewnej odległości od siebie, starając się przez cały czas trzymać w ukryciu. Ich taktyka polegała na zacieśnieniu kręgu, zarzuceniu niewidzialnej sieci na obszar, w którym według ich rozeznania powinien znajdować się Svarten.

Johannes dygotał z zimna, ręce mu zgrabiały i posiniały. Krople deszczu ściekały mu z włosów na twarz i kark.

Na szczęście Ellen jest bezpieczna, pomyślał i cieplej zrobiło mu się na sercu.

Młody policjant islandzki okazał się dla nich nieocenioną pomocą. Znakomicie orientował się w terenie, bo podczas studiów pracował tu zwykle w wakacje jako przewodnik. Na dobrą sprawę to on kierował akcją.

Johannes przystanął przy otworze prowadzącym prawdopodobnie do podziemnego korytarza. Gdyby Svarten dostał się do takiego przejścia, mógłby się prześliznąć przez oczka zarzuconej na niego sieci. Johannes rozważał, czy wejść do ciemnej czeluści, czy nie, ale powstrzymał go ostrzegawczy gest młodego policjanta, stojącego na końcu głębokiej rozpadliny.

Może tunel wypełniony jest wodą, a może nie ma sensu tam zaglądać? Nieważne, w każdym razie Johannes zrozumiał, że ma się stamtąd wycofać.

Zachowywali się bardzo cicho i poruszali jak cienie. Svarten na pewno się gdzieś przyczaił, oczywiście o ile to jego sylwetka mignęła im wówczas w oddali.

Nagle powietrze przeszył okrzyk jednego ze ścigających. Obok niego jakaś przemoczona postać poderwała się z ziemi niczym spłoszona kuropatwa.

Żaden ze znajdujących się tu mężczyzn nie widział wcześniej Magnusa Pedersena. Błyszcząca od deszczu łysina, jasna oprawa oczu, korpulentna sylwetka, wszystko zgadzało się co do joty z opisem Ellinor. Nie mieli więc najmniejszej wątpliwości, kto przed nimi stoi.

– What is this about? – spytał niewinnie Svarten, patrząc na nich z udawanym zdumieniem.

– Daruj sobie – odpowiedział lodowatym tonem Johannes. – Taki z ciebie Anglik, jak i ze mnie.

– Och, nie miałem pojęcia, kim jesteście, dlatego zagadnąłem po angielsku – błyskawicznie zmienił taktykę Svarten. – Rodacy, jak słyszę! O co chodzi? Pozwólcie, że się przedstawię: Magnus Pedersen, geolog.

– Co pan tu robi? – zapytał Olaf.

– Badam pole lawy w celu ustalenia czasu jego powstania.

– Ależ takie badania były prowadzone już wcześniej! Doszedł pan do jakichś nowych wniosków?

– Hmm, warstwę zewnętrzną szacuję na około pół miliona lat…

– Cha, cha, cha, drogi panie, nawet ja, zwykły laik, wiem, że liczy nie więcej niż dwa tysiące lat.

– Ale nie ta – przerwał mu Svarten. – Te formacje powstały…

– Skończmy tę komedię! Znaleźliśmy Ellen Ingesvik, która opowiedziała nam całkiem inną historię.

Svarten pobladł tak, jakby z jego okrągłej twarzy odpłynęła cała krew. Krople potu zmieszały się z kroplami deszczu. A więc jednak ją znaleźli! Jak to możliwe? W okamgnieniu ocenił sytuację: jeśli go teraz aresztują, nie ma najmniejszej szansy, by uniknąć odpowiedzialności. To przecież Magnus Pedersen zwabił Ellen Ingesvik do Diabelskich Kotłów…

Odwrócił się na pięcie i rzucił do ucieczki. Jeszcze przez chwilę widzieli go pomiędzy skałami, ale zaraz skrył się w jakiejś rozpadlinie i zniknął im z oczu. Młody policjant zawołał do pozostałych, by pobiegli skrótem i przecięli Svartenowi drogę, sam zaś razem z Johannesem skoczył w dół do podziemnego korytarza. Zauważyli uciekiniera w końcu rozwidlającego się tunelu, ale wnet pochłonęły go ciemności. Przez chwilę już myśleli, że stracili ślad, bo kiedy przez otwór wpadł promień światła, nie zobaczyli go w odgałęzieniu, do którego skręcili. Zawrócili więc i pobiegli następnym. Przed sobą usłyszeli głośne sapanie i dostrzegli z daleka Svartena kierującego się w stronę wyjścia. Wdrapywał się nieporadnie, już go prawie dopadli, ale wówczas oni z kolei musieli się wspinać.

Gdy tylko wydostali się na górę, zobaczyli swych kolegów nadbiegających z drugiej strony. Powoli zaczęli otaczać uciekiniera. Komuś osunęła się noga i usłyszeli w gęstym deszczu soczyste przekleństwa wypowiadane ze złością po islandzku.

Svarten zatrzymał się, zakręcił się bezradnie w kółko, a potem odwrócił w ich stronę.

Zorientowali się, że Svarten stoi nad głęboką rozpadliną, na której dnie błysnęła woda.

Znajdowali się już poza terenem wytyczonym do zwiedzania i nie wolno tu było nikomu poruszać się na własną ręką. Johannes rozumiał doskonale, dlaczego.

Nagle coś szczęknęło i w dłoni Svartena błysnął nóż.

– Jeśli ktoś się zbliży, to na własną odpowiedzialność – krzyknął groźnie, jakby broń dodała mu odwagi.

– Rzuć to! – odezwał się starszy rangą policjant z Islandii. – Jest nas pięciu przeciwko jednemu. Myślisz, że załatwisz nas wszystkich?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Nie Dla Mnie Miłość»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Nie Dla Mnie Miłość» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Nie Dla Mnie Miłość»

Обсуждение, отзывы о книге «Nie Dla Mnie Miłość» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x