Podczas ćwiczeń z oszczepem opowiedziałem Kserksesowi o oblężeniu Miletu i o spaleniu Sardes. Bardziej jednak interesował go romans Mardoniosa z Artemizją.
– Zazdroszczę mu – powiedział z żalem, lecz bez zazdrości.
Lais żaliła się na Abderę, na swoją morską podróż, ostatnie wydarzenia na dworze. Roztyła się wyraźnie.
– Tracka kuchnia! Wszystko pływa w sadle wieprzowym! On już wyzdrowiał. Mój ojciec, twój dziadek. Żałuję, że go nie znasz. Bardzo się lubimy. Wiesz, sama go wyleczyłam. Ale co za miejscowość! Nasi krewni stali się bardziej Trakami niż Grekami. Wyobraź sobie, że niektórzy z moich kuzynów noszą lisie czapy!
Opisała mi nie tylko dokładnie majątek mojego dziadka w Abderze, lecz także nakreśliła całą serię zabawnych portretów członków rodziny, których miałem dopiero poznać.
Rzecz charakterystyczna: mimo naszej trzyletniej rozłąki Lais ani razu nie zapytała, jak mi się żyje. Nigdy zresztą, kiedy byliśmy razem i sami, nie wykazywała najmniejszego zainteresowania moimi sprawami. Natomiast w obecności obcych – lub beze mnie – chełpiła się stale moją mistyczną mocą i religijną żarliwością. Lais nie znalazłaby się na dworze, gdyby nie ja… Muszę przyznać, że nie odczuwałem boleśnie braku zainteresowania Lais moją osobą. Zbyt dobrze znałem jej charakter. Poza tym jeszcze za młodu zrozumiałem, że gdy Lais wysuwała się na czoło, ja też z tego korzystałem. Byliśmy jak para przypadkowych współtowarzyszy podróży złączonych wspólnym niebezpieczeństwem.
Ze swej strony zawsze uważałem Lais za czarującą osobę. Nigdy w życiu nie spotkałem wspanialszej kłamczuchy, a przecież pędziłem je na dworach i wśród Greków.
Powiedziałem Lais, że poprosiłem o audiencję u królowej Atossy i że jeszcze nie otrzymałem na to zgody. Wykonała szereg tajemniczych gestów – niewątpliwie dla przyśpieszenia decyzji w tej sprawie.
Następnie potwierdziła podejrzenia Kserksesa. Od czasu kiedy Artabazanes sprawdził się w polu jako dobry dowódca, Dariusz napomykał o możliwości zmiany następcy tronu. Fakt, że Mardonios podbił Cypr, przyczynił się również do powiększenia chwały rodziny Gobryasa.
Tymczasem królowa Atossa zamknęła się w wewnętrznych komnatach trzeciego domu haremu. Mimo że nikt nie znał jej planów, Lais była pełna optymizmu.
– Atossa znajdzie sposób na przeforsowanie swojego syna. Po prostu jest sprytniejsza od wszystkich na dworze, włącznie z… – Lais zniżyła dramatycznie głos, tak jakby podejrzewała, że ktoś nas podsłuchuje, co nie było prawdą; nie uważano nas za wystarczająco ważnych – z Dariuszem!
– Ale dlaczego nie da on Kserksesowi takich samych szans jak innym?
– Ponieważ boi się, że Atossa i Kserkses połączą swoje siły. Dariusz wprawdzie panuje w Persji, ale rządzi Atossa. Gdyby Kserkses znalazł się na czele zwycięskiej armii na polu bitwy… w Karii albo innym podobnym kraju, a Atossa była w Suzie i gdyby gwiazdy znajdowały się w korzystnym układzie…
– Zdrada?
– Czemu nie? Historia zna takie wypadki. Dariusz dobrze o tym wie. Dlatego trzyma Kserksesa przy sobie. Dlatego pozwala innym swoim synom i bratankom odnosić najrozmaitsze zwycięstwa. Ale Atossa przeważy szalę.
– Jesteś tego pewna?
– Jestem tego pewna. Chociaż nie będzie to łatwe. Musimy jej wszyscy pomóc. Ty możesz się przyczynić zajmując należne ci miejsce jako następca Zoroastra. Twój stryj jest głupcem. Mógłbyś bez trudu go zastąpić.
Lais nakreśliła następnie plan działania, zgodnie z którym miałbym zostać najwyższym kapłanem. Nie powiedziałem jej, że wolałbym, by ukąsił mnie jeden z węży Kybeli. Nie czułem się stworzony na kapłana; jednocześnie jednak nie byłem pewny mojego przeznaczenia. Nie czułem prawdziwego powołania do wojaczki. Mogłem zawsze zostać radcą stanu albo szambelanem na dworze; niestety, eunuchowie spełniają te funkcje lepiej niż my… Tak naprawdę to pragnąłem służyć mojemu przyjacielowi Kserksesowi i zwiedzać dalekie kraje.
W tydzień po wyjeździe ponurego jak noc Kserksesa do Babilonu, uzyskałem audiencję u królowej Atossy. Drzwi do jej komnat strzegli jak zwykle imponujący eunuchowie odziani w niemal królewskie szaty. Ilekroć ją tam widziałem, przypominało mi się, jak będąc dzieckiem czołgałem się przerażony po jej czarno-czerwonym dywanie. Dywan był już dość przetarty, ale Atossa nie zmieniała nigdy niczego (ani nikogo), co jej raz przypadło do gustu.
Sama Atossa też się nie zmieniła. Czy może się jednak zmienić malowana maska? Asystował jej głuchoniemy eunuch, co zawsze było dobrym znakiem.
Pozwoliła mi łaskawie usiąść na podnóżku.
Po czym przeszła od razu do sedna sprawy.
– Podejrzewam Gobryasa o stosowanie czarnej magii. Myślę, że zaczarował Dariusza. Oczywiście, robię co mogę. Ale nie potrafię odczynić czarów, na których się nie znam. Zwracam się więc teraz do Mądrego Pana.
– Przeze mnie?
– Tak, przez ciebie. Masz podobno kontakt z jednym jedynym bogiem, innym niż wszyscy bogowie na ziemi i niebie. Chcę, żebyś wezwał Mądrego Pana. Niech uczyni Kserksesa Wielkim Królem.
– Zrobię, co mogę.
– To nie wystarczy. Chcę, żebyś miał autorytet, żebyś został najwyższym kapłanem wyznawców Zoroastra… Dlatego tu jesteś. Tak, to j a sprowadziłam cię do Suzy. Oczywiście w imieniu Wielkiego Króla.
– Nie wiedziałem o tym.
– Nie miałeś o tym wiedzieć. Nie powiedziałam o tym nikomu. Nawet Lais, która, przyznaję, podsunęła mi tę myśl, o tym nie wie. Od czasu, jak ją poznałam, nie mówiła ze mną o niczym innym. W każdym razie dałam instrukcje magom, zarówno twoim jak moim, to znaczy naszym. Wystarczy, żebyś powiedział jedno słowo, a twój stryj się wycofa. Wszyscy boją się ciebie i może mnie też odrobinę. – Wargi Atossy pomalowane był nieco zbyt jaskrawo. Warstwa bieli na jej policzkach popękała od przelotnego uśmiechu.
– A ja boję się Wielkiego Króla.
– Dariusz cię lubi. Nie będzie miał nic przeciw temu, żebyś stanął na czele wyznawców Zoroastra. Rozmawialiśmy już o tym. Ostatecznie to co innego, niż gdyby miał stracić wielkiego wodza.
Atossa nie umiała się nigdy powstrzymać od złośliwości.
– Spełniam swój obowiązek…
– Twoje obowiązki są tu, na dworze. Jako najwyższy kapłan Zoroastra będziesz się cieszył względami króla. Ponieważ udaje, że jest wyznawcą Zoroastra, będzie musiał cię słuchać, co oznacza, że będziesz mógł wpływać na jego stosunek do wrogów.
– Do Gobryasa?
– I Artabazanesa, wnuka Gobryasa, jego syna, Mardoniosa, i innych. Dariusz jest opętany, musimy wypędzić demona, który nim rządzi.
Atossa zaciskała i prostowała palce. Zauważyłem, że posąg Anahity jest gęsto obwieszony łańcuszkami i dziwnymi przedmiotami. Królowa energicznie oblegała niebiosa. A teraz sam Mądry Pan miał zostać wciągnięty do akcji.
Nie odważyłem się jej odmówić. Atossa była niebezpieczna jako przyjaciel, a jako wróg wręcz śmiercionośna. Przyrzekłem, że udam się do stryja.
– Nie wiem, co mi odpowie. Sam lubi przewodzić…
Atossa klasnęła w dłonie. Drzwi otworzyły się i stanął w nich główny kapłan zoroastryjczyków. Nie bez powodu wyglądał na przerażonego. Skłonił się nisko królowej, która wstała przez szacunek dla Mądrego Pana.
Mój stryj zaintonował wtedy jeden z najsłynniejszych śpiewów Zoroastra: „W jakiż kraj uciec? Dokąd iść zbiegowi? Murem mnie dzielą od szlachetnych rodem…”
Tymi słowy zwrócił się Zoroaster do Mądrego Pana w chwili załamania i zwątpienia w wypełnienie swego posłannictwa.
Читать дальше