Bernard Werber - Gwiezdny motyl
Здесь есть возможность читать онлайн «Bernard Werber - Gwiezdny motyl» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Gwiezdny motyl
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Gwiezdny motyl: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiezdny motyl»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Gwiezdny motyl — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiezdny motyl», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Tym razem podniósł się taki wrzask, że Mac Namarra nie mógł ani dokończyć zdania, ani ponownie zabrać głosu.
Nagle zaczęły padać wokół niego szklane pociski, rozbijając się z trzaskiem.
Jego przemówienie zostało jednak zamieszczone we wszystkich gazetach i transmitowane przez wszystkie stacje.
„Sądzę więc, że w tym wypadku żadna… „ – brzmiało ostatnie zdanie.
25. ELIKSIR ŻYCIA
Napięcie sięgnęło zenitu.
Wielu szefów państw zażądało ni mniej, ni więcej tylko przerwania „Ostatniej Nadziei”, o ile nie domagali się uwięzienia groźnego maniaka megalomana, który był jej inicjatorem. Prawo do własności prywatnej nie pozwalało jednak zmusić miliardera, żeby porzucił swój projekt.
Prace nad nim posuwały się dalej mimo szpiegów i paparazzich, którzy wdrapawszy się na dźwig, fotografowali wnętrze ośrodka.
W strefie budowlanej pojawiły się wkrótce szeregi reaktorów w kształcie stożka o kolosalnych wymiarach. Każdy reaktor wznosił się na dwadzieścia metrów, co pozwalało się domyślać, jak wielki będzie przyszły Gwiezdny Motyl V.
Właśnie wtedy w głównym hangarze wybuchła bomba zapalająca.
Wystarczyła jedna minuta, żeby całe tygodnie pracy poszły na marne.
Zrodziła się nieufność. Yves Kramer musiał zastąpić kilku podejrzanych inżynierów innymi. Nawet pracownicy ochrony okazali się niegodni zaufania. Wszędzie zapanowała podejrzliwość.
W ośrodku „Ostatnia Nadzieja” miejsce początkowego entuzjazmu zajęło ogromne napięcie.
Druga bomba zapalająca, podłożona tym razem w Mieście – Motylu, zniszczyła kafeterię, na szczęście pustą w środku nocy. Przesłanie było jasne: ich wrogowie zamierzali zaatakować maszyny, a jeśli to nie poskutkuje, zaatakują ludzi.
Ponieważ nieszczęścia zawsze chodzą parami, jedna ze stu czterdziestu czterech tysięcy osób zaczęła podżegać innych, aby porzucili pracę.
– Nie możemy walczyć z całym światem – oświadczyła. – Nie możemy bronić projektu jednego człowieka, który sprzeciwia się wszystkim narodom świata.
Udało jej się przekonać dwieście osób do odejścia. Trzeba było więc znaleźć na ich miejsce kogoś innego.
Yves Kramer był przybity, miał wrażenie, że coś, być może początkowy entuzjazm, zostało zniszczone.
Natomiast Gabriel Mac Namarra się nie poddawał. Zaprosił Yves’a na pizzę i kieliszek wina do odbudowywanej właśnie restauracji.
Tam zaś, siedząc przy stole, który w niczym nie przypominał tego z ich pierwszego spotkania, powiedział:
– Potraktujmy te doświadczenia jako dar od losu. Czego się pan spodziewał? Że wszystko pójdzie jak po maśle? Ten spór pozwoli nam nieco oczyścić całą tę masę kandydatów do lotu. Wyobraża pan sobie, co to by była za katastrofa, gdyby te typy wsiadły na pokład? Te zdarzenia pozwolą nam się przekonać, jaką każdy z nich ma motywację. Proszę mi wierzyć, wszystko, co się nam przytrafia, choćby było nie wiem jak zaskakujące, jest w interesie „Ostatniej Nadziei”.
Kiedy zjedli obiad, Mac Namarra zaprowadził go do okna.
– Wierzę w to. Uda nam się.
Yves sprawiał wrażenie zamyślonego.
– Należy przyswoić sobie pojęcie „paradoks” – powiedział. – Na przykład uważamy, że w dzień widzimy więcej niż w nocy. To nieprawda, za dnia rozróżniamy wydarzenia na odległość zaledwie kilkudziesięciu kilometrów, natomiast na niebie pole widzenia ograniczają nam chmury albo warstwa atmosfery. Za to w nocy… W nocy dostrzegamy gwiazdy znajdujące się miliony kilometrów stąd. W nocy widzimy daleko, widzimy w przestrzeni i w czasie.
Rozbawiony tą uwagą miliarder zapalił cygaro.
– A ponieważ przypadkiem akurat wtedy, gdy ludzie śpią i nie myślą o tym, żeby patrzeć, możemy dojrzeć najwięcej…
Gabriel już miał wybuchnąć gromkim śmiechem, powstrzymał się jednak, tak jak się ściąga cugle koniowi, który zamierza ponieść.
– Co do mnie, posiadam pewną sekretną metodę, która być może nie tłumaczy mojego bogactwa, ale przynajmniej wyjaśnia równowagę umysłową.
– Słucham pana.
– Na swój sposób jestem taki jak pan: korzystam z nocy, żeby „widzieć”. Tuż przed pójściem spać rozmyślam nad jakąś kwestią. I wiem, że nazajutrz rano będę znał odpowiedź.
Inżynier spojrzał na miliardera inaczej.
– Niegłupie. Zadaje pan pytanie swojemu aniołowi stróżowi?
– Albo mojemu chochlikowi, albo podświadomości, albo Bogu, albo wszechświatowi. W każdym razie jasno wyrażam to, co chcę wiedzieć. W czasie snu nie ulegam wpływowi lęku, pragnienia, emocji. Przez chwilę jestem wolny. Nawet strach nie ma do mnie dostępu.
Gabriel Mac Namarra wypuścił kłąb dymu ku gwiazdom.
– Jakie pytanie zada pan dzisiaj przed pójściem spać? – chciał wiedzieć Kramer.
– Jeszcze nie wiem. Przed zadaniem pytania wykonuję inną pracę. Analizuję miniony dzień. Zmuszam się do tego, żeby stwierdzić, gdzie popełniłem błąd, i próbuję w myślach skorygować własne błędy z całego dnia. I wtedy pojawiają się pytania.
– Naprawić błędy? Przecież wieczorem jest już za późno, błędy całego dnia już zostały popełnione.
Gabriel uśmiechnął się zagadkowo.
– Nie, nigdy nie jest za późno. Można posprzątać „potem”. Możemy cofnąć usłyszane lub wypowiedziane obelgi. Możemy wymazać błędnie dokonane wybory. Zupełnie jak głowica magnetofonowa, która kasuje określony dźwięk i zastępuje go innym.
– Myśl silniejsza niż czas i przestrzeń?
– Tak, wierzę w to.
– A więc skoro możemy cofnąć się w przeszłość, żeby posprzątać, możemy wyjść w przyszłość, żeby zapytać. Pańska teoria jest trochę skomplikowana, ale ma tę zaletę, że trzyma się kupy – przyznał z zainteresowaniem Yves.
Taniec krążących po niebie owadów stał się bardziej hałaśliwy. Do lampy podleciała ćma, uderzając o szkło chroniące żarówkę.
– To mój ojciec, Jules Kramer. Odwiedza mnie co jakiś czas, aby powiedzieć, co mam robić.
– Odpowiada na pańskie pytania?
– Lepiej: wskazuje mi pytania, które zapomniałem sobie zadać.
Przyglądali się wspólnie nocnemu owadowi.
Opuściwszy lampę, szaroskrzydły owad przysiadł właśnie na brzegu talerza, jakby chciał powąchać resztki dania, po czym odfrunął ku doniczce z kwiatami. Następnie rozwinął trąbkę i zaczął spijać nektar z samego serca kwiatu.
– Co to oznacza, według pana? Ze należy pomyśleć o przeniesieniu kwiatów do wazonu? – zażartował miliarder.
– Zadam to pytanie mojemu aniołowi stróżowi, zanim pójdę spać – odparł Yves, pragnąc dowieść, że pojął sens jego idei.
26. SKŁADANIE CZĘŚCI
Poruszenie. Krzątanina inżynierów w niebieskich kombinezonach i białych hełmach.
Jeżdżące w tę i z powrotem ciężarówki załadowujące i rozładowujące coś, co przypominało olbrzymie kawałki przestrzennej układanki.
Po wielu miesiącach wytężonej pracy w nowych, dobrze chronionych pomieszczeniach, w ogromnych hangarach zaczynał właśnie nabierać życia znajdujący się w częściach Gwiezdny Motyl V.
W ustalonym dniu części zostały złożone, tworząc statek kosmiczny.
W okazałej niczym budynek maszynie była jakaś dysproporcja.
Tysiąc metrów – tyle wynosiła wysokość pierwszego segmentu cylindra, który sam składał się z trzydziestu dwóch segmentów. Pięćset metrów średnicy.
Zaintrygowane ptaki krążyły wokół wierzchołka. Stukrotnie wyższy, potężniejszy i cięższy niż jakakolwiek rakieta wystrzelona dotąd w kosmos, Gwiezdny Motyl V zdołał utworzyć na pustyni strefę cienia.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Gwiezdny motyl»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiezdny motyl» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Gwiezdny motyl» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.