DUSZA (reagując gwałtownie): Nie mam sobie nic do zarzucenia. Byłem w porządku. Ożeniłem się. Miałem troje dzieci. Zanim umarłem, zostawiłem rodzinie całkiem spory spadek. A w tej chwili muszą być mile zaskoczeni, jeśli chcecie znać moje zdanie.
ARCHANIOŁ SĘDZIA RAFAŁ (podczas gdy Gabriel wyciąga przezroczystą nitkę z całą masą supełków): Nie na tym polega „odpowiednie zachowanie". Widzi pan te supły? Każdy przedstawia jakiś czyn w pańskim życiu.
Supły fosforyzują jak bańki wspomnień, które witają zmarłych po przekroczeniu pierwszej bariery komatycznej.
ARCHANIOŁ SĘDZIA RAFAŁ: Wspomniał pan o swojej żonie. Z tego co widzę, często przez pana wylewała łzy. Zdradzał ją pan, prawda? I do tego z jakąś idiotką.
DUSZA (z fatalizmem): No cóż, dzisiaj panuje dosyć duża swoboda obyczajów…
ARCHANIOŁ SĘDZIA GABRIEL (oschle): Po prostu cudzołóstwo. Za to 60 punktów ujemnych. (Przygląda się innym bańkom wspomnień). Mówił pan również o dzieciach. Naprawdę się pan nimi zajmował? Widzę tutaj, że zawsze pan się tak urządzał, żeby wyjechać na wakacje w momencie, gdy one przychodziły na świat, potem pod pozorem wyjazdów służbowych unikał pan płaczu dzieci w nocy, a żona zawsze zostawała sama właśnie wtedy, gdy najbardziej pana potrzebowała.
DUSZA: Zawsze miałem potwornie dużo pracy i dlatego, że chciałem zapewnić rodzinie dobrobyt, tak rzadko bywałem w domu. Ale za każdym razem gdy wracałem, zasypywałem dzieciaki mnóstwem prezentów.
ARCHANIOŁ SĘDZIA MICHAŁ: I wyobraża pan sobie, że zabawki zastąpią obecność ojca? Przykro mi. Za to 100 punktów ujemnych.
DUSZA: A cóż to w ogóle za historia z tymi punktami ujemnymi?'
ARCHANIOŁ SĘDZIA RAFAŁ: Żeby zakończyć cykl reinkarnacji i stać się mędrcem, trzeba uzyskać 600 punktów dodatnich podczas ostatniego pobytu na Ziemi. Na razie ma pan 160 punktów ujemnych. Jedźmy dalej. (Rozwija sznurek i zatrzymuje się przy kilku całkiem białych supłach.) Zamknął pan rodziców w domu starców trzeciej kategorii, gdzie odwiedzał ich pan nie częściej niż raz w roku.
DUSZA: Byli kompletnie niedołężni. A poza tym miałem tyle pracy, że nie byłem w stanie…
ARCHANIOŁ SĘDZIA GABRIEL: Kiedy oni pana wychowywali, pan też był „niedołężny", jak to pan mówi. Co więcej, nie umiał pan utrzymać moczu. Hałaśliwy, nieporządny, gruby, ośliniony, niezdolny do tego, żeby stać prosto na dwóch nogach. Rodzice mieli jednak cierpliwość, żeby znosić pana kaprysy.
ARCHANIOŁ SĘDZIA MICHAŁ: A poza tym ta pana praca ładnie wyglądała! Porozmawiajmy raczej o pana sekretarce!
DUSZA (zaskoczona): Ach tak, o tym także wiecie?
ARCHANIOŁ SĘDZIA RAFAŁ: Tutaj wiemy o wszystkim, widzimy wszystko, liczymy wszystko. Rodzice byli zrozpaczeni, że w ogóle już pan się nie pojawia. Naprawdę za panem tęsknili. A do tego w domach starców im więcej osób odwiedza pensjonariuszy, tym lepiej są traktowani przez personel. Ci, którzy są opuszczeni przez bliskich, no cóż, pielęgniarki myślą o nich, że tak czy inaczej nikomu już na nich nie zależy. Więc siłą rzeczy nie troszczą się o nich tak jak trzeba.
DUSZA: Ale przecież wysyłałem im mimo wszystko sporo prezentów.
ARCHANIOŁ SĘDZIA MICHAŁ: Znowu ta sama śpiewka. Oni nie chcieli prezentów. Pragnęli jedynie pana obecności. Tak jak żona, tak samo jak dzieci.
DUSZA: Czy aby trochę nie przesadzacie? Nie byli znowu aż tak bardzo nieszczęśliwi w tym domu. Kiedy ich odwiedzałem, zawsze mnie zapewniali, że wszystko jest w jak najlepszym porządku…
ARCHANIOŁ SĘDZIA GABRIEL: Bo kochali pana i nie chcieli potęgować w panu poczucia winy. No i mamy kolejne 100 punktów ujemnych! Kiepsko, kiepsko to wszystko razem wygląda! Już jesteśmy na poziomie minus 260.
DUSZA: Chwileczkę. Wydaje się to trochę zbyt proste. Osądza się ludzi i skazuje ich. Można odnieść wrażenie, że już na wstępie wzięliście czyjąś stronę i bierzecie pod uwagę tylko złe aspekty. A przecież wykonałem też dobre uczynki na ziemskim padole.
ARCHANIOŁ SĘDZIA MICHAŁ: Co pan ma na myśli?
DUSZA: Założyłem fabrykę, gdzie produkowałem butelki! Zatrudniłem bezrobotnych, dzięki mnie całe rodziny mogły się wyżywić, wytwarzałem produkty, które ułatwiały ludziom życie. No…
ARCHANIOŁ SĘDZIA GABRIEL: No to porozmawiajmy o tej pana fabryce butelek! Zanieczyszczała całą okolicę.
ARCHANIOŁ SĘDZIA MICHAŁ: A jakie tam panowały warunki pracy! Wywoływał pan bezustannie konflikty między kierownictwem a pracownikami. Nastawiał pan jednych przeciwko drugim, żeby mieć wszystkich w ręku.
DUSZA: Wprowadzanie podziałów, żeby skuteczniej kierować ludźmi, jest jedną z podstawowych zasad nowoczesnego zarządzania. Nie możecie mi zarzucać tego, że skończyłem wyższą szkołę handlową!
ARCHANIOŁ SĘDZIA GABRIEL: Za fabrykę 60 punktów ujemnych. Mamy już 320 punktów poniżej dopuszczalnego poziomu. A teraz dorzucimy do tego hurtem drobne rzeczy.
DUSZA: Drobne rzeczy? O co tu chodzi?
ARCHANIOŁ SĘDZIA RAFAŁ: W trakcie całego życia popełnił pan, cytuję: 8 254 kłamstwa, które zaszkodziły pana otoczeniu, 567 zwykłych podłości, 789 podłości poważnych; 45 małych zwierząt zginęło pod kołami pańskiego samochodu. Co więcej, głosował pan zupełnie bezsensownie w wyborach, szanowny pan przepuszczał w grach hazardowych pieniądze z domowego budżetu, szanowny pan jeździł sobie głośnym samochodem, szanowny pan…
DUSZA (skonsternowana ektoplazma Donahue): Można by pomyśleć, że uważacie mnie za niezłego łobuza!
ARCHANIOŁ SĘDZIA RAFAŁ: Tego nie powiedziałem. (Przygląda się znowu sznurkowi pełnemu supłów, z których niczym bąbelki w szampanie wydobywają się bańki wspomnień): systematycznie oddawał pan krew dla szpitali. Mamy 20 punktów dodatnich. Uratował pan jakiegoś kierowcę na autostradzie, kiedy jego samochód stanął w płomieniach. Znów 50 punktów dodatnich. Przekazywał pan stare ubrania stowarzyszeniu charytatywnemu, a mógł pan przecież wyrzucić je do śmietnika. Plus 10 punktów.
DUSZA: I proszę nie zapominać o okolicznościach, w jakich poniosłem śmierć.
ARCHANIOŁ SĘDZIA GABRIEL (wciąż wpatrując się w sznureczek): Rzeczywiście, zasługuje to na uwagę. Uderzył pan w drzewo, żeby nie potrącić rowerzysty, gdy z naprzeciwka nadjeżdżały dwie wielkie ciężarówki, które się wyprzedzały. Zresztą obaj ci kierowcy są tuż za panem i czekają na swoją kolejkę…
Ektoplazma Donahue odwraca się i widzi za sobą dwóch niecierpliwiących się umarłych.
DUSZA: Ha!
ARCHANIOŁ SĘDZIA GABRIEL: Przynajmniej tym razem miał pan właściwy odruch, muszę to panu przyznać. Doliczamy 10 punktów dodatnich, ale mógł pan za to dostać więcej, gdyby poza rowerzystą udało się panu oszczędzić także drzewo.
DUSZA (oburzona): Co takiego?
ARCHANIOŁ SĘDZIA MICHAŁ: No tak, to był młody platan, drzewo, które chciało dalej rosnąć i rzucać cień na drogę, a pan przełamał je na pół! Następnym razem niech pan się postara ominąć zarówno ciężarówki, rowerzystę, jak i drzewo i niech pan po prostu wjedzie do rowu. Być może wtedy pana samochód by się zapalił, a ciało zwęgliło. Bardzo wysoko cenimy śmierć w płomieniach.
DUSZA: Dlatego, że to okropna śmierć?
ARCHANIOŁ SĘDZIA RAFAŁ: Im boleśniejsza śmierć, tym bardziej przypomina męczeństwo. Śmierć w płomieniach przyniosłaby panu 100 punktów dodatnich!
DUSZA: Co pan miał na myśli, mówiąc o następnym razie?
ARCHANIOŁ SĘDZIA GABRIEL (tłumacząc cierpliwie): Trzeba zgromadzić 600 punktów dodatnich, żeby zakończyć cykl reinkarnacji, powiedzieliśmy panu o tym na początku ważenia. Tymczasem zakończył pan swoją egzystencję z wynikiem minus 230 punktów. Wygląda to bardzo marnie.
Читать дальше