Bernard Werber - Imperium aniołów

Здесь есть возможность читать онлайн «Bernard Werber - Imperium aniołów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Imperium aniołów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Imperium aniołów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Michael Pinson – jeden z tanatonautów – w wyniku katastrofy samolotowej zmienia się w… anioła stróża. Musi odtąd zajmować się trzema „klientami”, jednocześniej starając się zgłębić zagadkę istot i rajów pozaziemskich. Jego nowe zajęcie to praca na pełny etat.
Miejsce zatrudnienia: Raj. Gdy mija pierwszy szok, Michael uświadamia sobie, że bycie aniołem to nie tylko przyjemności, tym bardziej że odpowiada za trzech dość upartych śmiertelników: Venus, amerykańską aktorkę cierpiącą na uporczywe migreny; Igora, rosyjskiego żołnierza i króla pokera; oraz wiecznie zatrwożonego Jacques’a. Co więcej, jego mentor, Edmond Wells, wyraźnie daje mu do zrozumienia, że jego anielskim obowiązkiem jest spełnianie wszystkich, nawet najbardziej bezsensownych życzeń podopiecznych.

Imperium aniołów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Imperium aniołów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Dla mnie to będzie wszystko!

Wreszcie coś się ruszyło. Ojciec zdejmuje kapelusz, ukazując masę siwych włosów. Wiem, że w pierwszej chwili zastanawiał się, czy nie ma do czynienia z szaleńcem, teraz natomiast próbuje rozgryźć moje posunięcie. Tak czy owak przestał panować nad sytuacją. Teraz ja tu rządzę.

Poprosił o jedną kartę. Jedna karta oznacza, że ma w ręce dwie pary i ma nadzieję na fula.

Bierze kartę i wkłada ją byle jak pomiędzy pozostałe, bym nie mógł odgadnąć, czy pasuje do pozostałych. Żadnych znaków. Najmniejszego ruchu palców. Wzywam na pomoc intuicję. Czuję, że nie ma tego fula.

– Jaka stawka?

– Tysiąc – rzuca ojciec, nie odrywając oczu od kart.

Blefuje. Chce mnie wykończyć. Podnosi poprzeczkę, żeby mnie zmusić do zrezygnowania. Zważywszy, że jest to partia, w której nie patrzę nawet na swoje karty, nie pora teraz na poddanie się. Podbijam stawkę.

– Tysiąc pięćdziesiąt.

Krupier nie może się powstrzymać od uwagi.

– Hm… Podbija pan do tysiąca pięćdziesięciu, nie patrząc w karty i nie wymieniając ani jednej?

– Tysiąc pięćdziesiąt.

– Dwa tysiące – mówi ojciec.

– Dwa tysiące pięćdziesiąt.

– Trzy tysiące.

Niewzruszony, choć mam mokre ręce, ciągnę dalej:

– Trzy tysiące pięćdziesiąt.

Kwota zaczyna robić się znacząca, nawet dla niego. Wciąż nie spojrzał na mnie ani razu. Na tym musi polegać jego strategia. Chce, bym uwierzył, że nie musi patrzeć na swojego przeciwnika, by z nim wygrać. Z wciąż pochyloną głową, prosi o chwilę na zastanowienie. Czuję, że podniesie wzrok, by mi się przyjrzeć. Ale nie. Powstrzymał się.

– Dziesięć tysięcy – oznajmia, a w jego głosie słychać zdenerwowanie.

– Dziesięć tysięcy pięćdziesiąt.

Nie mam takiej kwoty. Jeśli teraz przegram, przez lata będę zmuszony spłacać dług ojcu, od którego nigdy niczego nie dostałem.

– Dwadzieścia tysięcy.

– Dwadzieścia tysięcy pięćdziesiąt.

Wreszcie masa siwych włosów porusza się i przekręca. Spojrzał na mnie. Widzę go z bliska. Ma dokładnie takie same wąsy w kształcie kierownicy od roweru jak na zdjęciu, które noszę przy sobie. Nie jest piękny. Wygląda na kogoś, kto miał w swoim życiu wiele trosk. Próbuję dostrzec to, co mama w nim widziała. Patrzy na mnie, chcąc mnie zrozumieć. Jego oczy są szare i nie wyrażają praktycznie nic.

– Trzydzieści tysięcy.

– Trzydzieści tysięcy pięćdziesiąt.

Wokół nas słychać szepty. Zwabieni wysokością stawki, pozostali gracze porzucają swoje stoły i gromadzą się wokół naszego. Słychać szemranie.

Ojciec spogląda mi prosto w oczy. Wytrzymuję to spojrzenie. Pozwalam sobie nawet na delikatny uśmieszek. Pocę się. Wokół nas rozmowy milkną, wszyscy wstrzymują oddech.

– Pięćdziesiąt tysięcy.

– Pięćdziesiąt tysięcy pięćdziesiąt.

Jeśli przegram, pozostanie mi tylko sprzedać krew i organy wewnętrzne. Mam nadzieję, że mój anioł stróż dobrze obserwował tę partię od samego początku i teraz mnie nie opuści. Święty Igorze, liczę na ciebie.

– Podbija pan? – pyta krupier.

– Pięćdziesiąt tysięcy pięćdziesiąt… Sprawdzam – odpowiada mój ojciec.

Nie przebija. Koniec napięcia, nadeszła pora na sprawdzenie kart. Ojciec odwraca jedną po drugiej. Ma parę waletów. Tylko jedną parę waletów. A ja? Osiem trefl. As pik. Król karo. Dama kier. Jak do tej pory nic. Pozostaje mi do odwrócenia jeszcze ostatnia karta…

W pomieszczeniu panuje grobowa cisza.

Dama trefl.

Święty Igorze, dziękuję ci! Mam parę dam! Wasylu, jesteś najlepszy ze wszystkich! Wygrałem. Ledwo, ledwo, ale jednak. Pokonałem ojca. Wilk zjadł węża! Wyję jak Wilk. Głośno. Nikt nie śmie się odezwać. A potem wybucham gromkim śmiechem. Śmieję się, i śmieję, i śmieję.

Tłumek zgromadzony wokół naszego stolika przerzedza się, zdegustowany.

Dziękuję, święty Igorze. Dziękuję Wasylu. Oto dowód na to, że poker jest tylko kwestią psychologii. Można w niego grać bez kart. Szaleję z radości.

Ojciec przygląda mi się uważnie. Zastanawia się, kim jest ten młody mężczyzna, który go właśnie zmiażdżył. Wyczuwa, że jest coś, o czym nie wie. Wszystkie moje geny krzyczą: „Jestem kawałkiem twojego ciała, którego się wyrzekłeś, a które teraz obraca się przeciwko tobie!".

Wkładam do kieszeni banknoty, które podał mi ojciec. A teraz na dodatek jestem bogaty. Oto moja spuścizna.

Ojciec już, już chce się do mnie odezwać. Czuję, że ma na to ochotę. Zada mi pytanie. Porozmawiamy. Powiem mu o mamie. A jednak nie. Jego usta drżą. Nie mówi nic i odchodzi.

144. VENUS. 22 LATA

Biorę do rąk gazetę i czytam sensację z pierwszej strony: samochód Cynthii uległ wypadkowi. Kierowca odbił kierownicą, gdy jakieś zwierzę wybiegło przed nim na szosę, i uderzył w latarnię. Kierowcy nic się nie stało, gdyż miał zapięty pas bezpieczeństwa. Cynthia, która nie uznała za stosowne zabezpieczyć się w ten sposób, uderzyła o stłuczoną przednią szybę. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, lecz odłamki szkła oszpeciły ją na zawsze.

Wieczorem świętuję z tej okazji wraz z moim agentem. Billy Watts przedstawia mi niezapowiedzianego gościa. Ludivine – medium, która przepowiedziała mój sukces.

Ludivine jest kobietą o posturze grubej chłopki. Siwe włosy, imponujący biust, silny akcent. Czuć od niej kapustę.

Dlaczego aniołowie przemawiają przez tak pospolitych ludzi? To na zawsze pozostanie dla mnie tajemnicą. Ale jako że jej przepowiednia się sprawdziła – słucham, co ma do powiedzenia.

Czyta z mojej dłoni. Medium oznajmia mi, że kariera modelki jest w moim wypadku tylko tymczasowym zajęciem. Zostanę w przyszłości znaną aktorką. I to nie wszystko. Doświadczę wielkiej miłości, rzadko spotykanej w naszych czasach.

– A co ze mną? – pyta Billy Watts niczym narkoman na głodzie. – Co z moją przyszłością?

145. NIC

Nic.

Nie ma nic. Kompletnie nic.

Moi przyjaciele kontynuowali przeszukiwanie kosmosu, gdy ja potulnie pilnowałem moich klientów. Niczego nie znaleźli. Zbieramy się na naradę w południowym krańcu Raju. Cieszę się, że nie marnowałem więcej czasu na czcze poszukiwania.

– Prawdopodobnie wyczerpaliśmy zakres naszych kompetencji – wzdycha Marilyn Monroe. – Kiedy sobie pomyślę, że swego czasu ludzie obawiali się ataku istot pozaziemskich, które przybierały w ich wyobrażeniach najstraszliwsze formy… Gdyby tylko… one naprawdę istniały!

Freddy wstaje. Znam go dobrze. To znak, że wpadł na jakiś pomysł. Nie może usiedzieć w miejscu, niczym wyżeł, który zwęszył zwierzynę.

– Czekajcie… czekajcie, czekajcie. Czy znacie dowcip o facecie, który zgubił w nocy klucze na ulicy?

Mina Raoula wyraźnie wskazuje na to, że nie jest to najlepszy moment na żarty. Freddy niewzruszony ciągnie dalej:

– No więc szuka kluczy pod latarnią. Dołącza do niego drugi facet i pomaga mu szukać. W końcu pyta: „Jest pan pewien, że tutaj właśnie je pan zgubił?". „Nie", odpowiada pierwszy. „Więc dlaczego tutaj szukamy?" „Bo pod latarnią przynajmniej jest jasno".

Nikt się nie śmieje. Nie widzimy, jaki ta historia może mieć związek z naszymi poszukiwaniami.

– Nasz błąd polega na tym, że sami się ograniczyliśmy – mówi Freddy. – Szukaliśmy tam, gdzie szukać było łatwo. Tak jak ten facet, który szukał kluczy w świetle latarni.

– Ale nas nic nie ogranicza – protestuje Marilyn. – Pokonaliśmy miliardy kilometrów z prędkością światła.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Imperium aniołów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Imperium aniołów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Bernard Werber - Las Hormigas
Bernard Werber
libcat.ru: книга без обложки
Bernard Werber
Bernard Werber - L'Empire des anges
Bernard Werber
Bernard Werber - L’ultime secret
Bernard Werber
libcat.ru: книга без обложки
Bernard Werber
Bernard Werber - Die Ameisen
Bernard Werber
Bernard Werber - Imperium mrówek
Bernard Werber
Bernard Werber - Tanatunauci
Bernard Werber
Bernard Werber - Gwiezdny motyl
Bernard Werber
libcat.ru: книга без обложки
Bernard Werber
Отзывы о книге «Imperium aniołów»

Обсуждение, отзывы о книге «Imperium aniołów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x