Bawi mnie to. Nie mam nawet matury, ale absolwenci Harvardu powołują się na moje słowa! Ci politycy naprawdę już nie wiedzą, co robić, by zbliżyć się do ludu.
À propos wojny w Czeczenii wyraziłam swego czasu opinię, że to źle i wszystkim bardzo się to spodobało. Ogólnie rzecz biorąc, moja opinia powstaje w trakcie odpowiedzi na zadawane mi pytania. Najpierw wyrażam swoje zdanie spontanicznie, a dopiero później zastanawiam się nad całą kwestią. Może się to wydawać głupie, ale działa. Zdałam sobie w ten sposób sprawę, że jestem przeciwna wojnie, czyli generalnie przeciwna przemocy, zanieczyszczaniu środowiska, biedzie i chorobom.
Jestem też zdecydowanie przeciwko głupocie, złości i brzydocie. Jestem gotowa podpisać wszystkie petycje z tym związane.
Co do małych fok, to muszę się zastanowić. Jeśli otacza się je nadmierną ochroną, tracą biedni Eskimosi, którzy utrzymują się z polowań na te zwierzęta. Na temat liberalizacji lekkich narkotyków, zakazu noszenia broni i zniesienia kary śmierci muszę dłużej pomedytować. Nie umiem jak na razie rozróżnić, kto w tej bajce jest dobry, a kto zły, obiecuję jednak wkrótce wydać swój werdykt. Pewna dziennikarka spytała, na którego z kandydatów zagłosuję podczas wyborów, na republikanina czy na demokratę. Odpowiedziałam: „Na tego, który lepiej się ubiera". To także się spodobało. Dziennikarze stwierdzili, że nie można mojej uwagi traktować dosłownie. W telewizji zilustrowano moją wypowiedź zdjęciami tyranów Trzeciego Świata, przy czym nietrudno było się zorientować, że ci ludzie są bardzo, ale to bardzo źle ubrani.
Wprowadziłam się do ślicznego loftu w modnej dzielnicy i widuję się z mamą tylko raz w tygodniu. Trochę jej odbija. Za dużo pije i za często zmienia partnerów. Ja także zawieram sporo znajomości, ale umiem się nie angażować. Lubię pogrywać sobie z moimi kochankami.
Z początku czułam się w obowiązku znajdywać mniej lub bardziej sensowne wymówki: „Kocham innego" albo „Nie znoszę twoich przyjaciół". Teraz już się tak nie staram. „Już mnie nie bawisz" powiedziane z obrażoną miną musi im wystarczać.
Jedynym ciemnym punktem na tym idyllicznym obrazku jest fakt, że coraz częściej męczy mnie migrena. Byłam u wielu lekarzy, lecz żaden z nich nie potrafił mi pomóc. Nie mogą zrozumieć, co mi dolega.
Coraz więcej palę. To nieco uśmierza ból głowy. By zasnąć, potrzebuję coraz większych dawek środków nasennych.
Ataki lunatyzmu pojawiają się naprzemiennie z migrenami. Tak czy owak nadal ufam swoim snom.
Telefon. Billy Watts oznajmia mi, że jestem brana pod uwagę przy wyborze twarzy jednej z bardziej znanych marek francuskich perfum. Szykuje się kontrakt stulecia. Skaczę z radości. Jeśli uda mi się podpisać tę umowę, będę mogła przestać martwić się o pieniądze do końca moich dni. Jest jednak pewien szkopuł. Billy Watts twierdzi, że drugą kandydatką na tę posadę jest Cynthia Cornwell. Jestem wściekła. Cynthia Cornwell jest moją główną rywalką. Jest czarna, tak jak ja. Wysoka. Częściowo poprawiona, jak ja. Uśmiecha się tak samo jak ja. I… jest młodsza. Ma zaledwie siedemnaście lat, a to może przeważyć szalę.
Billy Watts uważa jednak, że powinnam być dobrej myśli. Ludivine, jego medium, powiedziała mu, że to ja wygram.
Jeśli o mnie chodzi, chętnie zaufam jakiemuś medium, ale nie w sprawach dotyczących koncernów kosmetycznych. Znam urzędasów, którzy zarządzają tymi przedsiębiorstwami. Zawsze promują młodość. Wiem, że będą woleli Cynthię. Poza tym ja stałam się już nieco opatrzona w mediach i w wieku dwudziestu jeden lat uchodzę niemal za człowieka instytucję, Cynthia ma zaś tę zaletę, że jest dopiero wschodzącą gwiazdą.
Modlę się. Jeśli jest tam, w górze, ktoś – mój anioł stróż – to chcę… ŻEBY TA PINDA ZOSTAŁA OSZPECONA!
TYRANIA LEWEJ PÓŁKULI: Jeśli rozdzielimy obie półkule mózgowe i przedstawimy humorystyczny rysunek lewemu oku (odpowiadającemu prawej półkuli), zasłaniając przy tym prawe (odpowiadające lewej półkuli), badany roześmieje się. Jeśli jednak zapytamy go, dlaczego się śmieje, człowiek ten, którego lewa półkula nie będzie świadoma dowcipu, wymyśli wyjaśnienie dla swojego zachowania: „Bo koszula eksperymentatora jest biała, a kolor ten wydaje mi się prześmieszny".
Lewa półkula stwarza logiczne wyjaśnienie, nie chcąc przyznać, że człowiek śmiał się bez przyczyny lub z jakiegoś niewiadomego powodu. Co więcej: cały mózg szybko przekona się, że przyczyną śmiechu była koszula eksperymentatora i całkowicie zapomni o rysunku, który przedstawiono prawej półkuli.
We śnie lewa półkula zostawia prawą w spokoju. Ta z kolei tworzy swój własny, wewnętrzny film: postacie we śnie zmieniają twarze, miejsca nie pasują do siebie, zdania nie mają sensu. Jednak po przebudzeniu lewa półkula odzyskuje władzę nad całością mózgu i rozszyfrowuje wspomnienia senne w taki sposób, by te utworzyły sensowną całość (z jednością czasu, miejsca i akcji). W miarę upływu dnia sen staje się w pełni logiczny.
Pomijając marzenia senne, niemal bezustannie poddawani jesteśmy atakom informacji niezrozumiałych, które na bieżąco są interpretowane przez naszą lewą półkulę.
Ta tyrania lewej półkuli jest niełatwa do zniesienia. Niektórzy upijają się albo narkotyzują, by uniknąć nieubłaganej racjonalności. Używając jako pretekstu chemicznego zatrucia zmysłów, prawa półkula pozwala sobie na dowolne tworzenie zdań, wyzwolona od swojego stałego stróża.
Patrzący na taką osobę z boku powiedzą: bredzi, ma halucynacje – a ona tylko próbuje sobie ulżyć.
Nie wspomagając się żadną chemią, wystarczyłoby jedynie pogodzić się z faktem, że świat może być niepojęty. Wtedy zaczęlibyśmy otrzymywać nieprzetworzone informacje z prawej półkuli. Wracając do przykładu podanego na początku, jeśli pozwolimy naszej prawej półkuli wyrażać się swobodnie, poznamy właściwy dowcip. Ten, który tak naprawdę nas rozśmieszył.
Edmund Wells,
Encyklopedia wiedzy względnej i absolutnej , tom IV
139. IGOR. 21 LAT I 2 MIESIĄCE
Staram się. Wraz z moimi Wilkami dewastujemy całą okolicę. Zdobywamy szturmem pozycje nieprzyjaciela, przy czym nasze straty są umiarkowane. Któregoś dnia pułkownik Dukuskoff odwiedza mnie na froncie. Wygląda na zadowolonego. Kładzie mi ręce na ramionach i oświadcza:
– Mam doskonałą nowinę.
Podejrzewam, że musi chodzić o nową dostawę kałasznikowów. Już od dawna obiecywano nam wymienić stary sprzęt. Wiem nawet, komu powierzę nową broń do przetestowania.
– Wojna się skończyła.
Oddech zamiera mi w piersi. Pułkownik powtarza.
– Pokój.
Z trudem dukam:
– Po… kój…
A więc jednak skorumpowana władza na Kremlu ugięła się pod naciskiem mafijnych kapitalistów amerykańskich i postanowiła podpisać traktat z przedstawicielami oddziałów czeczeńskich. To najgorsza rzecz, jaką mogłem usłyszeć. Chciałbym, żeby ta chwila nigdy nie miała miejsca. Pokój. POKÓJ?! Gdy już, już mieliśmy zwyciężyć?! Nie śmiem się dopytywać, dlaczego zrezygnowaliśmy. Nie śmiem sygnalizować, że kto wie, czy w tej właśnie chwili moje Wilki nie zdobyły jednego z punktów strategicznych nieprzyjaciela. Nie wspominając już o straszliwych czynach, jakich dopuścili się Czeczeni: o dzieciach wykorzystywanych jako żywe tarcze, o torturach stosowanych wobec moich ludzi. I to z nimi mamy zawrzeć pokój?! Pytam z odrobiną nadziei w głosie:
– Czy… to żart?
Читать дальше