Wielu ludzi gotowych jest walczyć do ostatniej krwi, aby tylko nie pozbawiono ich kajdan. My, anioły, zmuszone jesteśmy od czasu do czasu prowokować tak zwane nieszczęścia, które tu, w górze, nazywamy KPW – „kryzysem podawania w wątpliwość". KPW może przyjąć różnorakie formy: wypadku, choroby, rozbicia rodziny, zawodu w życiu profesjonalnym.
Kryzysy przerażają śmiertelników, lecz przynajmniej usuwają tymczasowo odruchy warunkowe. Bardzo szybko człowiek ponownie wyrusza na poszukiwanie nowego więzienia. Rozwodnika ciągnie do małżeństwa. Zwolniony z posady przyjmuje ofertę jeszcze bardziej uciążliwej pracy. Mimo to pomiędzy chwilą wywołania KPW a znalezieniem nowego więzienia następuje okres, w którym śmiertelnik potrafi trzeźwo spojrzeć na świat. Przez moment rozumie, czym jest prawdziwa wolność. Nawet jeśli do tej pory się jej bał.
Edmund Wells,
Encyklopedia wiedzy względnej i absolutnej , tom IV
130. LOT KOSMICZNY. POWRÓT
Wracamy do Raju.
Ależ moi klienci się zmienili przez tak krótki okres! Można by rzec, że dojrzewają szybciej, gdy się ich nie ma na oku. Venus wyleczyła się z anoreksji i bulimii i zdobyła tytuł Miss Universe. Tym lepiej, zresztą sam miałem zamiar jej go załatwić. Igor wydostał się z zakładu dla psychicznie chorych i został bohaterem wojennym. Tylko Jacques pozostaje w tyle, nie umie się odnaleźć. Całe dnie spędza przylepiony do telewizora, a to nie wróży nic dobrego.
Edmund Wells jak zwykle pojawia się w nie najlepszym momencie. Wzdycha:
– Bardzo się na tobie zawiodłem, Michaelu. Pokładałem w tobie wielkie nadzieje, a ty wszystko psujesz…
– Jestem tu nowy, dopiero teraz zaczynam pojmować, jak funkcjonują ludzie.
Mój instruktor wciąż patrzy na mnie z powątpiewaniem.
– Ach tak, jak się udał spacer w przestrzeni kosmicznej?
A więc wie. Protestuję:
– Prócz Jacques'a Nemroda, który zawsze wlókł się nieco w tyle, moi klienci radzą sobie całkiem nieźle.
– Mój biedny Michaelu – powiada Edmund Wells – jest jeszcze wiele rzeczy, które muszę ci wytłumaczyć. Zauważyłeś, że w pobliżu Ziemi kręcą się wędrujące dusze?
– Nie… To znaczy…
Wie też zatem o naszej wizycie u Papadopulosa.
– Zauważyłeś może, że owe wędrujące dusze lepiej dogadują się z ludźmi niż my, a to dlatego, że znajdują się bliżej nich.
– Tak… ale…
– A więc gdy klient odmawia modlitwę, a w pobliżu nie ma akurat anioła stróża, który mógłby ją przyjąć, jak myślisz, co się dzieje?
– …Zajmuje się nią wędrująca dusza?
– W istocie. I wierz mi, dusze cieszą się z tego niezwykle, że mogą oddać komuś przysługę zamiast nas. To prawdziwe zgagi. Tam, gdzie anioł stróż nie dopisze, wciska się wędrująca dusza. Co ty sobie myślisz, Michaelu? Że Igor i Venus po prostu mieli szczęście? Nie. Modlili się, a jakaś wędrująca dusza pośpieszyła, by odwalić twoją robotę. Teraz żeruje na tym uczynku.
Mój instruktor zdaje się szczerze zmartwiony.
– To dlatego za każdym razem, gdy mam taką możliwość, powtarzam ludziom: „Nie wzywajcie duchów, nie wchodźcie w trans, unikajcie mediów i wszystkich tych, którzy twierdzą, że kontaktują się z zaświatami. Nie módlcie się byle jak, nie szukajcie swoich aniołów stróżów – oni sami wiedzą, jak was odnaleźć. Nie próbujcie dowiedzieć się, czym jest wudu, szamanizm i czarnoksięstwo. Myślicie, że umiecie manipulować innymi, a tak naprawdę sami dajecie sobą manipulować. Każda pomoc ma swoją cenę".
W spojrzeniu mojego nauczyciela odczytuję, że naprawdę się na mnie zawiódł.
– Co mam zrobić, żebyś mi wybaczył? Jak naprawić to całe zło? – szepczę.
– Jestem za ciebie odpowiedzialny, Michaelu – wzdycha Edmund Wells. – Nie znalazłszy cię, zakasałem rękawy i wziąłem się do pracy. Uwolniłem twoich klientów od wędrujących dusz, które ich obsiadły. „Odrobaczyłem" ich. Ale od teraz uważaj! Twoich dwóch „zwycięzców" myśli, że wystarczy wezwać cię, a wszystko potoczy się po ich myśli. Igor nazywa cię nawet świętym Igorem. Wyobraża sobie, że każdy człowiek ma swojego anioła – patrona, który nosi jego imię.
Edmund Wells unosi się nieco w górę.
– Nadejdzie dzień, w którym Igor, Jacques i Venus dołączą tutaj do ciebie i spojrzą ci w oczy. Ta chwila będzie dla ciebie straszna, gdyż wtedy dowiedzą się, kim jesteś, a ty będziesz musiał tłumaczyć się przed nimi.
Zawstydzony pochylam głowę.
– Jeszcze jedno. Nie słuchaj złych uczniów. Nie należy równać w dół. To nie oni będą się tłumaczyć za ciebie przed twoimi klientami.
Edmund Wells robi znaczący ruch głową w stronę Raoula, który lata w pobliżu.
– Na szczęście, Michaelu, dostałeś na starcie dobre dusze. Nie jest jednak powiedziane, że przy kolejnym rozdaniu będzie podobnie. Zazwyczaj jest tak, że gdy nie uda nam się z pierwszymi klientami, przy kolejnych zdajemy sobie sprawę, jak dobrze trafiliśmy za pierwszym razem.
Cały się kulę. Jego spojrzenie sprawia, że mam ochotę zamienić się w małą myszkę.
Dla śmiertelnika przegrać, to znaczy zostać zmuszonym do reinkarnacji. Dla anioła… dostać nowych klientów.
Stanisław i ja mamy otrzymać medale. Pułkownik Dukuskoff poklepuje nas po plecach.
– Od dzisiaj jesteście starszymi sierżantami.
Żołnierze w nienagannych mundurach wstają i biją brawo. Flaga narodowa zostaje wciągnięta na maszt, a w uszach dźwięczą mi nuty hymnu, tak bardzo ukochanego przez moją matkę. Pułkownik Dukuskoff szepcze mi do ucha:
– Wam jako jedynym udało się ujść z życiem z walki, gdzie na jednego z naszych przypadało dziesięciu żołnierzy wroga. Na czym polega wasz sekret?
Wzdycham ciężko i waham się. Przecież nie powiem mu o moim aniele stróżu.
– Udało mi się ujść cało przed własną matką – mówię w końcu.
Pułkownik uśmiecha się do mnie ze zrozumieniem.
W tej właśnie chwili nie posiadam się z radości, że mam osiemnaście lat i wciąż żyję.
Znajduję się właśnie w ramionach mistrza świata wagi ciężkiej w boksie, który wchodził w skład jury. Uprawiamy seks. To brutal. Dyszy, jak gdyby był na ringu. Ogłuszający hałas. Przygniata mnie swoimi wielkimi łapskami, prawie się duszę. Sto dwadzieścia kilo przytłaczających, parujących muskułów – to tak, jakby się kochać z lokomotywą albo ciężarówką. Zero delikatności.
A wszystko zapowiadało się całkiem nieźle. Po wyborach skontaktował się ze mną i poprosił o spotkanie. Zgodziłam się. Podszedł do mnie i obsypał mnie komplementami, jak gdybym rzeczywiście była najpiękniejsza spośród wszystkich uczestniczek. A potem się popsuło. Przypomniał, że to on dał mi najwyższą notę 10 na 10, dzięki której zdobyłam upragniony tytuł. Można by sądzić, że moim obowiązkiem jest się odwdzięczyć. Ach, ci mężczyźni! Gdyby im wierzyć, musiałybyśmy uznać, że bez nich nigdy byśmy sobie nie poradziły. Ale ja wiem, że jeśli odniosłam sukces, to tylko dzięki wypowiedzeniu właściwej modlitwy we właściwym momencie. Poczułam nawet czyjąś przyjazną obecność w pobliżu. Zapewne był to właśnie mój anioł stróż…
Z grzeczności daję mu dokończyć. Teraz śpi, chrapiąc głośno. Wykorzystuję okazję i wychodzę.
Jestem naprawdę zbyt miła.
Z każdym dniem mniej czasu poświęcam na pisanie. Czytam też coraz mniej. Zdarza mi się leżeć pięć godzin z rzędu na kanapie przed telewizorem z mruczącym kotem na kolanach. Nie oglądam nawet nic konkretnego. Skaczę z kanału na kanał.
Читать дальше