Romeo-y-Cohiba
Izoldo, jesteś tutaj?
IsoldA
Jestem.
Romeo-y-Cohiba
Wróciłem. Co się dzieje?
IsoldA
Nic ciekawego. Dziadek maltretował ludzi polityką. A ja dopiero co wróciłam z Wersalu.
Monstradamus
Dziadku, to tak a propos twojej królewskiej Francji. Nie taki markiz straszny, jak go malują.
Romeo-y-Cohiba
U mnie nuda. Krzaki, zakręt, krzaki, rozgałęzienie, zakręt i tak bez końca. Szerokość alejki jakieś sześć stóp.
IsoldA
Ile to będzie w metrach?
Romeo-y-Cohiba
Dwa. Czułem się jak szczur w labiryncie.
W pewnej chwili pomyślałem, że mam już dość, i spróbowałem przecisnąć się przez żywopłot. Natychmiast. Ale w krzakach była siatka z drutu kolczastego, całkiem jak zbrojenie w betonowym murze. A ja się zastanawiałem, czemu żywopłot jest taki równy, jak oni to zrobili…
IsoldA
Ten labirynt powinien prowadzić do mojego parku. Za wcześnie zawróciłeś. Mamy pod nogami ziemię tego samego koloru. Beżowa glina.
Romeo-y-Cohiba
Konsekwentnie skręcałem w prawo. Zabawne. W dzieciństwie wbili mi do głowy takie głupstwa. Wiesz, jak to bywa – jakieś wspomnienie, ciepłe, jasne i zamglone, i czujesz, że kryje się w nim coś najważniejszego. Jakaś przeczytana sto lat temu książka przygodowa. Było w niej napisane, że można wyjść z każdego labiryntu, byle tylko cały czas skręcać w prawo. No i spróbowałem. Pewnie słusznie, bo jednak udało mi się coś znaleźć. Widziałem twoją fontannę, jedną. I, niestety, z daleka.
IsoldA
Mów, mów.
Romeo-y-Cohiba
W labiryncie jest ławka. Zwykła ławka, taka jak w każdym parku. Wdrapałem się na nią, na oparcie, i wyjrzałem ponad wierzchołki krzaków. Z jednej strony zobaczyłem bijący w górę strumień wody, a z drugiej, na horyzoncie, jakiś ciemny, jakby zakopcony dach. Nie mogłem przyjrzeć mu się dokładnie, był za daleko, za to woda biła jednym cienkim strumieniem, a opadała kilkoma. Może to jakiś efekt optyczny.
IsoldA
Nie, nie, wszystko się zgadza. Znam tę fontannę. Też stoją przy niej spiżowe posągi. Żmija i taki… nie pamiętam, jak się nazywa, wygląda jak świnia z długimi igłami.
Romeo-y-Cohiba
Jeżozwierz.
IsoldA
O właśnie. Jeżozwierz siedzi na spiżowym pniaku i z pniaka tryska na wszystkie strony woda, jakby ktoś biedne zwierzątko okropnie wystraszył.
A żmija, wijąc się, pełznie w jego stronę i wyrzuca z pyska strumień wody, wysoko w górę, i tam strumień rozdziela się na trzy i opada jak deszcz na jeżozwierza i resztę. Bardzo piękna fontanna. Kiedy zobaczyłam ją po raz pierwszy, w mgiełce nad nią wisiała maleńka tęcza, i zaraz się w niej zakochałam. Tak naprawdę są tam trzy strugi wody, tylko pod różnym ciśnieniem, i tryskają z zaworów umieszczonych tuż obok siebie, w pysku żmii. Dlatego wydaje się, że to jeden strumień, który dopiero na górze dzieli się na trzy. Przy okazji przypomniałam sobie twój tatuaż, ten z tryskającą z ziemi ropą i jachtklubem. Strumień, który widziałeś nad krzakami, też dzielił się na trzy?
Romeo-y-Cohiba
Chyba tak.
IsoldA
Ale nie jesteś pewien?
Romeo-y-Cohiba
Widzę strumień i widzę ten dach, kiedy włażę na oparcie ławki, ale nie da się tam długo postać, zaraz zaczynam tracić równowagę i muszę zeskoczyć. Nie miałem czasu, żeby się przyjrzeć dokładniej. Ale jeśli to ta sama fontanna, to powinnaś znaleźć mój labirynt w którejś części swojego parku.
IsoldA
Niedaleko od fontanny ze żmiją i jeżozwierzem jest wysoka ściana krzaków, gęsta, nic przez nią nie widać. I bardzo długa. Przespacerowałam się kawałek, krzaki odgradzają sporą część parku. Myślę, że to właśnie twoja część.
Romeo-y-Cohiba
Jeśli spacerowałaś wzdłuż żywopłotu, mogło nas dzielić od siebie ledwie dziesięć stóp. Też tam byłem, tylko z drugiej strony. Właściwie jestem pewien, że to była zewnętrzna ściana mojego labiryntu. Po pierwsze, podwójne rzędy drutu kolczastego. Po drugie, w pewnym miejscu bardzo wyraźnie słyszałem plusk wody. Aha – zaraz obok tego miejsca z krzaków wychodził jakiś długi mur. Chyba tylna ściana budynku. Ozdobiona różowo-złotymi amorkami grającymi na muszlach. Widziałaś coś takiego?
IsoldA
Na prawo od fontanny faktycznie stoi parterowy budynek. Przypomina skład narzędzi ogrodowych, tylko bardzo duży. Tylną ścianę zarastają krzaki. Ale żadnych amorków nie widziałam.
Romeo-y-Cohiba
Możesz wejść do środka?
IsoldA
Drzwi są zamknięte. Z twojej strony jest jakieś wejście?
Romeo-y-Cohiba
Jest.
IsoldA
Otwarte?
Romeo-y-Cohiba
Prawdę mówiąc, nie sprawdzałem. Postałem tam chwilę i zrobiło mi się jakoś nieswojo, aż do bólu w skroniach. Nie jestem tchórzem, ale jakoś… I to zupełnie bez powodu. Pomyślałem: diabli wiedzą, co może siedzieć w środku. Może ten cały Minotaur.
:-)))
UGLI 666
Dziadku, znasz łacinę?
Nutscracker
Senat i lud rzymski. P-Q-R-S. Nie, zaraz, to alfabet. U Rzymian było S-P-Q-R.
Monstradamus
Ugli, po co ci łacina?
UGLI 666
Muszę przetłumaczyć parę słów.
Monstradamus
Jakich, może ja spróbuję.
UGLI 666
Co to jest aiselceclesia?
Monstradamus
Nie wiem.
UGLI 666
A ieselceaeclesi?
Monstradamus
Też nie wiem. Jesteś pewna, że to po łacinie?
UGLI 666
A po jakiemu?
Monstradamus
Czekaj, nie wiem. Przeczytasz całe zdanie?
UGLI 666
Jest bardzo długie.
Monstradamus
To przynajmniej parę słów.
UGLI 666
Zaczyna się: aiselceclesia ieselceaeclesi selceataecles elceatctaecle…
Monstradamus
Stop, na razie wystarczy.
UGLI 666
I co to jest?
Monstradamus
Zaraz, daj mi pomyśleć.
Nutscracker
Skąd to wzięłaś, Ugli?
UGLI 666
Z labiryntu.
Nutscracker
Masz za drzwiami labirynt?
UGLI 666
A co mam mieć?
Nutscracker
Katakumby.
Monstradamus
Przestań się z niej nabijać.
UGLI 666
W katakumbach narodziła się wiara. Bóg okazałby mi wielką łaskę.
Nutscracker
Wcześniej mówiła, że widzi salę z ławkami. Teraz nagle labirynt.
UGLI 666
Wynoś się do swoich suk. Monstradamusie, zrozumiałeś coś z tego?
Monstradamus
Te słowa były napisane jedno pod drugim?
UGLI 666
Tak.
Monstradamus
Możesz napisać środkowe?
UGLI 666
Jak środkowe? Które?
Monstradamus
Siódme od góry, policz sobie.
UGLI 666
Eatcnasanctae.
Nutscracker
Читать дальше