– Nie, nie staro – odparła, marszcząc brwi. – Tak jak powiedziałam, dorosło.
Wszyscy siedzieli w salonie – rodzina Cass i rodzina Sida. Zważywszy na okoliczności, chyba nieźle się bawili – przecież widzieli się pierwszy raz na oczy. Podzielili się na grupki według łatwego do przewidzenia klucza: matka Sida gawędziła z matką Cass, a ojciec Sida słuchał ojca Cass. Niewiele się odzywał, ale potakiwał grzecznie i czuł się chyba całkiem swobodnie.
Marinda i Darinda flirtowały bezwstydnie z dwoma młodszymi braćmi Cass, a jej siostry, Mel, Stephanie i Abigail zajęły jedną z ogromnych sof i gawędziły z ożywieniem. Sid i Cass grali role gospodarzy. W tym momencie częstowali przepysznymi na oko przekąskami.
Muzykę musiała wybrać Jennifer. Była to jakaś opera, zupełnie nieodpowiednia na taką okazję, ale na szczęście była przyciszona, więc nikomu to nie przeszkadzało.
Na mój widok wszyscy przerwali rozmowy. Większość pomachała mi na powitanie, a obie matki podeszły i mnie uściskały. Obu chyba podobał się mój „new look”, jak go określiły. Jego zwolenniczką okazała się, o dziwo, matka Sida, sama ubrana z artystowskim luzem. Przechadzała się po salonie w pomarańczowym kaftanie, z włosami omotanymi ekstrawagancko chustką. Żadnego paska. Odrobinę zaskoczyły mnie tylko jej czarne martensy.
Mama Cass, jak zawsze ciepła i serdeczna, prezentowała się bardziej konserwatywnie i poświęcała mi dużo uwagi chyba dlatego, że byłam jedyną osobą spoza rodziny. Całe wieki jej nie widziałam, ale odniosłam wrażenie, że wie, co się przydarzyło moim rodzicom. Poczułam ulgę, widząc, że nie ma zamiaru składać mi wyrazów współczucia. Dałam Sidowi prezent, w zamian za to otrzymałam kieliszek szampana, po czym wcisnęłam się między siostry Cass. Ich też bardzo dawno nie widziałam. Zawsze mnie dziwiło, że są do niej tak bardzo niepodobne.
Ubrały się w cienkie sukienki-haleczki w kolorach tęczy. Były ożywione i głupiutkie jak większość młodych kobiet przed dwudziestką i zaraz po dwudziestce. Paplały – zupełnie jak siostry Sida – o gwiazdach, ciuchach i facetach, w tej kolejności. Szybko mnie znudziły. I wtedy pomyślałam, że może Belle ma rację – może rzeczywiście w końcu dorosłam.
Podczas gdy dziewczyny rozmawiały o ostatnim numerze pisma „OK”, ja pomyślałam o wczorajszym telefonie od Aisling. Wydusiła z Libby czek. Opowiedziała o wszystkich dawnych kombinacjach tej wydry i o tym, że ma nowego faceta, do którego się przeniosła. Przez cały czas miałam jednak wrażenie, że mnie sonduje. A raczej stan moich uczuć do Dana. Po rozmowie z Cass poprzedniego wieczoru postanowiłam, że najbezpieczniej będzie trzymać język za zębami.
W końcu siostry Sida nie wytrzymały i chyłkiem się do nas dosiadły. Zostawiłam je, a sama poszłam przywitać się z młodszymi braćmi Cass. Zawsze myślałam o nich jak o dzieciakach. Ze zgrozą zauważyłam, że już tak nie jest. David musiał mieć już dwadzieścia cztery lata – tyle samo co Matt. Dowiedziałam się, że jego dziewczyna jest w ciąży, a on odkłada pieniądze na zadatek na dom. Mike, dziewiętnastoletni beniaminek, uczył się jeszcze w jakiejś szkole. Kilka słów rozmowy wystarczyło, bym utwierdziła się w tym, co Cass podejrzewała od dawna – że jest gejem.
Co wyjaśniało nagły spadek zainteresowania dziewczyn młodymi facetami.
Zamieniłam słowo z ojcami Sida i Cass oraz z samym Sidem, ale mimo kilku prób nie udało mi się przydybać Cass. Chciałam jej powiedzieć, że wygląda super w swojej cytrynowej sukience, z lekko potarganymi włosami. Można by pomyśleć, że mnie unika, choć wiedziałam, że to bzdura. Na pewno nie robiła tego z premedytacją, jednak skutecznie omijała mnie aż do chwili, gdy Jennifer oznajmiła, że podano do stołu.
Okazało się, że to nie zasiadane przyjęcie, a raczej cocktail party. Stół uginał się pod ciężarem ekstrawaganckich przekąsek, które były podobno dziełem samego Sida – jak się dowiedziałam od jego matki. Na półmiskach leżał łosoś, wołowina i szynka, a wszystko tak wspaniale udekorowane, że aż się nie chciało jeść, żeby nie popsuć efektu.
Tato Sida kroił mięsa z wielką powagą i równie wielką znajomością rzeczy, a my wszyscy patrzyliśmy na niego z respektem. Dziewczyny przejęły już kontrolę nad muzyką i w tle chłopcy z Vantage-Point w dość szybkim rytmie wypłakiwali sobie oczy z miłości do kogoś tam, wszystko jedno kogo. Mama Sida właśnie zachęcała wszystkich do jedzenia, kiedy rozległ się staroświecki gong do drzwi.
Wymieniono kilka zaskoczonych spojrzeń. Cass zareagowała błyskawicznie.
. – Ja otworzę – oznajmiła, najwyraźniej czując się tu jak u siebie w domu.
Szybko ruszyła w stronę wejścia.
Byłam czwarta w kolejce po jedzenie, trzymałam w rękach talerz i wpatrywałam się w łososia, i chwilę trwało, nim dotarło do mnie, że zespół wykonuje właśnie własną, przebojową wersję „Careless Whisper”. Oczywiście przed oczami stanął mi Dan.
– Mam dla was niespodziankę – usłyszałam głos Cass w chwili, kiedy sięgałam po łososia.
Nakładałam sobie spokojnie, ale ponieważ wszyscy dokoła jakby ucichli, odruchowo podniosłam głowę, żeby sprawdzić, co się stało. I nagle zrobiło mi się słabo. Dan dostrzegł mnie w tym samym momencie. On również był w szoku, ale chyba lepiej to ukrył. Zrobiłam się czerwona jak burak, a sztućce na moim talerzu brzęczały z takim hałasem, że musiałam odstawić swoją porcję na stół.
– Przedstawiam wam Dana – ciągnęła Cass. – Ma prezent dla dziewczyn – wyjaśniła matce Sida. – Pomyślałam, że będzie miło, jeśli sam im go wręczy.
Zaskoczona mina Jennifer świadczyła o tym, że nie miała pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi. Najwyraźniej jednak nieoczekiwane sytuacje to dla niej nie pierwszyzna. Zdobyła się na królewskie skinienie głową. Następnie Dan, zachęcony przez Cass, otworzył jedną z książek, które dopiero teraz zauważyłam.
– Ta jest dla Darindy – powiedział odrobinę skrępowany. A Darinda, jakby wywołano ją na podium po odbiór szkolnej nagrody, wolno wyszła z szeregu i odebrała książkę. Zerknęła na tytuł i niepokój natychmiast zniknął z jej twarzy. Potem zajrzała do środka i zrobiła rozanieloną minę. Pozostałej dwójki nie trzeba było zachęcać. Stukając obcasami swoich szpilek, podbiegły prosto do Dana. Po chwili szalały z radości.
Ponieważ wszyscy chcieli się dowiedzieć, o co to całe zamieszanie, na jakiś czas jedzenie poszło w zapomnienie. A gdy już wyjaśniono sytuację, ktoś zwrócił uwagę na muzykę w tle i podekscytowane dziewczyny uparły się, żeby ją przygłośnić.
Przez cały ten czas Cass uparcie unikała kontaktu wzrokowego ze mną.
Ojciec Sida podszedł do Dana i uścisnął mu dłoń. Nie słyszałam ich, ale odniosłam wrażenie, że prosił go, by został. Dan przez chwilę się wahał, ale Cass, która nadal stała u jego boku, też zaczęła nalegać, więc w końcu kiwnął głową.
A potem spojrzał na mnie. Odwróciłam wzrok i tylko zerkałam na niego ukradkiem, nakładając sobie jedzenie. Wyglądał naprawdę wspaniale. Włożył swoją najlepszą, czarną marynarkę. Najbardziej bałam się chwili, kiedy będziemy musieli coś do siebie powiedzieć.
I któż by inny jak nie siostry Sida doprowadziły do tej chwili!
Czepiały się go jak rzepy od chwili, gdy wręczył im książki, spijały słowa z jego ust. Musiał powiedzieć coś o mnie, bo wszystkie się odwróciły i spojrzały na mnie z osłupieniem. Znowu się zarumieniłam. Pisnęły z zachwytem, a potem podeszła do mnie Belle i siłą zaciągnęła mnie do nich.
Читать дальше