– Ale weźmiesz jakiś płaszcz, co? – zapytał, gdy wyśmiałam jego obiekcje, wyjaśniając, że większość młodych kobiet w Leeds tak właśnie się ubiera w sobotni wieczór. – Przeziębisz się na śmierć, jeśli niczego więcej na siebie nie włożysz.
– Włożę płaszcz – odpowiedziałam, wznosząc oczy do nieba i wzdychając ciężko.
– Marco po ciebie przyjdzie?
– Tak. Marco po mnie przyjdzie. Powinien się tu zjawić lada moment.
Zerknął na mnie z niepokojem.
– Tak się zastanawiałem, czy jest jakaś szansa, że zostanie u ciebie na noc?
– Tato, co ty sugerujesz? – zapytałam, biegając dookoła i zgarniając rzeczy do torebki.
– Pomyślałem tylko, że miło by było zostać na noc u Giovanny.
Przestałam biegać. Jestem pewna, że Marco żył w przekonaniu, że jego matkę łączy z moim ojcem uczucie czysto platoniczne. Chyba nie przyszło mu nawet do głowy, że mogliby się posunąć choć o krok dalej. Nie wiedział, że przed jego powrotem z Hiszpanii spędzili razem przynajmniej jedną noc. I podejrzewam, że nie ostatnią, choć wolę się nie zastanawiać, jak to sobie potem organizowali.
Głupio. Mieliśmy do dyspozycji dwa domy. Moglibyśmy więc bez trudu zaaranżować od czasu do czasu sytuację korzystną dla każdej pary. Nam na pewno byłoby wygodniej niż w samochodzie. Jednak uważałam, że to jakoś nie uchodzi.
– Sama nie wiem, tato – powiedziałam.
Wtedy zrozumiałam, że chodzi nie tylko o reakcję Marca na wieść, że jego matka prowadzi życie erotyczne, jak każda istota z krwi i kości. Gdybyśmy – ja i on – zaczęli spotykać się w domu, bylibyśmy normalną parą. Nasze relacje wyglądałyby poważniej. Tylko że ja wcale nie wiedziałam, czy tego chcę.
– Czy moglibyśmy się z tym wstrzymać jeszcze przez jakiś czas? – zapytałam samolubnie. – Do czasu, aż zdecyduję, jak widzę sprawy z Markiem?
Tato najwyraźniej źle zrozumiał tę uwagę i uznał, że jeszcze nie skonsumowaliśmy naszego związku. Był bardzo skruszony i zażenowany, ale nie wyprowadzałam go z błędu. Wolałam, aby wierzył, że jego córka jest czysta jak łza, nie chciałam wpuszczać się w wyjaśnianie mu skomplikowanego stanu moich uczuć.
Zresztą i tak nie miałabym na to czasu, bo właśnie w tej chwili do drzwi zadzwonił Marco. Złapałam płaszcz i ruszyłam do wyjścia.
Kolacja w Vine była znakomita, a ponieważ wydatki szły na koszt funduszu reprezentacyjnego firmy Nicoli, mogliśmy zamawiać wszystko, na co przyszła nam ochota. Opróżniliśmy też kilka butelek szampana.
Nicola przyprowadziła ze sobą Andy’ego, całkiem przystojnego kolegę z pracy, ale gdy ją o niego zapytałam, wzruszyła ramionami. Zaprosiła go tylko po to, żeby było nas do pary.
Nicola podobnie jak ja przyszła cała w czerni, ale ubrała się ze zdecydowanie większą finezją. I nie odsłaniała aż tyle. Natomiast Cass w dalszym ciągu podbijała świat mody. Miała na sobie dzisiaj wyjątkowo twarzową, cytrynową sukienkę bez ramiączek, a do tego – trudno! – rozpinany sweter, ale w tej kombinacji prezentowała się całkiem awangardowo. Mężczyźni też się postarali. Moim zdaniem tworzyliśmy całkiem atrakcyjną grupę.
Później, zgodnie z przepowiednią Darindy, przenieśliśmy się do Zoota. Cały czas myślałam o mojej ostatniej wizycie tutaj i spotkaniu z Danem.
Miałam ochotę potańczyć, a Marco nie bardzo. Przez cały wieczór był w kiepskim nastroju. Chyba wciąż gniewał się na mnie za to, że odrzuciłam jego wczorajsze zaproszenie. Podejrzewam, że niezbyt podobał mu się mój strój. Jego humor pogarszał się z minuty na minutę, a w tym samym czasie we mnie rósł bunt. Za wszelką cenę chciałam się bawić.
Nicola chyba wyczuła, co się dzieje.
– Nic się nie martw – szepnęła. – Ja będę miała go na oku, a ty idź zatańcz z Andym.
Miło z jej strony. Sid i Cass też chcieli się bawić, więc cała nasza czwórka ruszyła na parkiet, a biedna Nicola została przy barze ze starym nudziarzem Markiem.
Didżej – młoda kobieta – siedziała na wysokiej platformie górującej nad parkietem. Wyglądała tak młodo, że uświadomiłam sobie nagle, że mam już dwadzieścia sześć lat i moje dni klubowe są policzone. Lecz nie zamierzałam pozwolić, by ta myśl zepsuła mi Wieczór. W świetle hipnotycznych reflektorów zaczęłam się kołysać w rytm muzyki, która, jak upierał się Dan, w ogóle nie jest muzyką. Kiedyś tak mówił, ale chyba zmienił zdanie, skoro napisał książkę o czymś takim, jak Vantage-Point. Nie wiem dlaczego ta myśl tak mnie rozśmieszyła, że roześmiałam się w głos. Byłam już trochę wstawiona – Co cię tak rozbawiło?! – wykrzyknęła Cass, wirując dookoła.
– Zadzwoniłaś do Dana w sprawie autografów? – zapytałam ją.
Kiwnęła głową.
– Zachował się wspaniale. Był naprawdę miły. A potem ogarnął mnie niepokój.
– Mam nadzieję, że nie wspomniałaś mu o mnie?
– Po twoich groźbach? – Wyszczerzyła zęby w uśmiechu. – Pewnie, że nie.
Uśmiechnęłam się do niej. Wykonała kilka zręcznych gestów na znak, że idzie do toalety. Więc zostałam na parkiecie sama z dwójką mężczyzn – z czego skorzystałam. Marco się dąsa? Proszę bardzo. Nie pozwolę, żeby coś przeszkodziło mi w dobrej zabawie.
Dan poczuł, jak ktoś się wciska na miejsce koło niego. Obejrzał się i ze zdziwieniem zobaczył Cass. Przez ostatnie pięć minut stał oparty o barierkę przy parkiecie, myślami daleko od tego, co działo się dookoła.
– Myślałam, że nienawidzisz tego miejsca – powiedziała, przekrzykując muzykę.
– Zgadza się! – odkrzyknął. – Przyciągnięto mnie tu siłą.
– Więc nie jesteś sam?
Machnął butelką w stronę Steve’a i Aisling.
– Równie dobrze mógłbym być sam – zadrwił. – A ty? Gdzie ten twój nowy chłopak?
Zmrużyła oczy, a potem wskazała kogoś, kto wydawał się dużo za młody na chodzenie po klubach.
– To jest Sid – oznajmiła z dumą. – A z kim tańczy, pewnie sam poznasz.
Na widok Jo żołądek podskoczył mu do gardła. Zatrzymał wzrok nie na Sidzie, lecz na drugim mężczyźnie. To nie był ten sam gość, z którym widział ją poprzednio.
– Ona jest z tym facetem? – wyrwało mu się. Cass pokręciła głową.
– Nie, przyszedł z Nicolą.
– Z Nicolą?
– Owszem. – Cass przewróciła oczami. – Z Nicolą Dick. Ona i Jo bardzo się zaprzyjaźniły.
– Myślałem, że się nie znoszą – powiedział Dan, marszcząc czoło.
– Ja też tak myślałam.
Odwróciła się i wyciągnęła szyję, jakby próbowała wypatrzyć kogoś w tłumie. Dan podążył za jej spojrzeniem. Przy końcu baru dostrzegł Nicolę Dick i jakiegoś ciemnowłosego faceta, który ją właśnie całował. Popatrzył pytająco na Cass.
– Jeśli przyszła z tym gościem, który tańczy, to kim…?
– Właśnie – zauważyła spokojnie Cass. – Też sobie zadaję to pytanie.
Już miała odejść, gdy złapał ją za rękę.
– Nie mów Jo, że mnie widziałaś – powiedział. Zamarła na chwilę, a potem spojrzała mu prosto w oczy.
– Dobrze – odparła. – Jeśli tego właśnie chcesz.
– Co jest…?
Cass złapała mnie za rękę i siłą ciągnęła przez tłum. Próbowałam się jej wyrwać, ale kiedy ona coś sobie postanowi, potrafi być bardzo silna. A teraz chciała mnie gdzieś zaprowadzić. Nagle stanęła jak wryta. Patrzyła wprost przed siebie. Chciałam sprawdzić, co doprowadziło ją do podobnego stuporu i podążyłam za jej wzrokiem.
Chwilę trwało, zanim dotarło do nas to, co zobaczyłyśmy.
Читать дальше