Margit Sandemo - Złoty Ptak
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Złoty Ptak» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Złoty Ptak
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Złoty Ptak: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Złoty Ptak»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Złoty Ptak — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Złoty Ptak», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Powinien jeszcze być. Ale musimy się pospieszyć.
Potężny szef wydawnictwa przyjął nieoczekiwanych gości w swoim gabinecie.
– Jestem bardzo przygnębiona tym, że moja powieść ukazała się w takiej postaci – zaczęła Helle. – Miałabym do pana w związku z tym ogromną prośbę. Jeśli uda nam się jakimś cudem wygrać sprawę, to czy mógłby pan przeczytać mój rękopis? Naprawienie tej szkody bardzo wiele dla mnie znaczy. Całkowicie nie da się chyba tego zrobić, ale…
– Przejrzę go, obiecuję. Ale nie mogę przyrzec, że na pewno wydam pani powieść. To zależy od jakości.
– Naturalnie, rozumiem to. Bardzo panu dziękuję. Kiedy znaleźli się z powrotem w recepcji, Helle nagle cofnęła się o parę kroków.
Policjant spojrzał na nią zdumiony.
Na ścianie wisiało kilka zdjęć z życia wydawnictwa. Dziewczyna zatrzymała się przed jednym z nich, na którym dyrektor z dumą pokazywał nową prasę drukarską, a za nim widnieli pracownicy, wnoszący wspaniały nabytek.
– To on! – szepnęła Helle i wskazała na jedną z postaci. – Ten na prawo. To ten lekarz, profesor!
– O czym ty mówisz?
– Tak, przysięgam! To na pewno on!
Lund zerwał fotografię ze ściany i z impetem wpadł do gabinetu dyrektora.
Mężczyzna aż się cofnął, zaskoczony tym nagłym wtargnięciem.
– Ten tutaj? – wykrztusił, kiedy przyjrzał się uważnie fotografii. – Ach, to Mogensen. Spotkał go tragiczny los!
– Czy to znaczy, że on nie żyje? – spytał Lund, pełen najgorszych przeczuć.
– Nic mi o tym na razie nie wiadomo. Ale to by mnie wcale nie zdziwiło. Był bardzo utalentowanym człowiekiem. Zaczynał tutaj w redakcji, lecz niestety pił i szybko się stoczył. Przechodził na coraz mniej odpowiedzialne stanowiska, aż wreszcie jakiś czas temu musiałem go zwolnić.
– Czy ma pan jego adres?
– Proszę spytać w sekretariacie.
Lund otrzymał adres i wraz z Helle opuścił wydawnictwo.
– Najpierw odwiozę cię do hotelu, bo nie chcę cię narażać na spotkanie z Mogensenem.
– Ale tak bardzo chciałabym się zobaczyć z moimi przyjaciółmi z Vildehede.
– Wykluczone! Nikt nie może się dowiedzieć, gdzie się zatrzymałaś. I pod żadnym pozorem nie wychodź z pokoju. Wąsal nadal znajduje się na wolności.
Lund wstąpił jeszcze po drodze na komendę, zabierając ze sobą dwóch ludzi do pomocy, nakaz aresztowania i nakaz rewizji. Następnie udał się pod adres, otrzymany w sekretariacie wydawnictwa.
Drzwi uchyliły się nieznacznie, zabezpieczone łańcuchem, i ukazała się w nich nie ogolona twarz.
– Czego chcecie? – zabrzmiał niewyraźny głos. Przez szparę uderzył policjantów odór wódki.
– Policja.
Łańcuch został zwolniony.
Mogensen był kiedyś z pewnością zadbanym i przystojnym mężczyzną, który przed łatwowierną dziewczyną z powodzeniem mógł odegrać rolę lekarza lub profesora. Teraz jednak ledwie trzymał się na nogach i z dawnej świetności pozostało niewiele.
Lund oznajmił mu, że jest aresztowany pod zarzutem oszustwa i używania fałszywych tytułów, oraz pokazał nakaz rewizji.
– Ach, tak – rzucił gospodarz zaskoczony. – A co spodziewacie się tu znaleźć?
– Może rękopisy. Napisane przez pewną młodą autorkę.
Mogensen tylko prychnął pogardliwie i pozwolił funkcjonariuszom szukać do woli.
Nie znaleźli żadnych papierów. Ani też jakichkolwiek brudnopisów czy notatek, sporządzonych przez Helle.
– Czy teraz jesteście zadowoleni? – mruknął Mogensen.
– Niezupełnie, nie znaleźliśmy tego, czego szukaliśmy – odparł Lund łagodnym głosem. – A to co takiego? – zawołał nagle zdumiony. Kiedy pokazywał Mogensenowi dziwny przedmiot, w jego oczach pojawił się triumf.
Następnego dnia wszyscy zainteresowani ponownie pojawili się w sądzie. Helle weszła po schodach wraz ze swym adwokatem i przedzierała się przez tłum czekający w holu.
Nieoczekiwanie usłyszała zdyszany głos:
– Helle!
Odwróciła głowę. To Peter!
Przez sekundę trwali tak naprzeciw siebie, Peter chwycił dziewczynę za ręce i usiłował coś powiedzieć, lecz był tak głęboko poruszony, że tylko ciepło się uśmiechnął. Helle poczuła się spokojna. I silna, jakby Peter w swym geście przekazał jej jakąś moc. Po chwili jednak adwokat pociągnął ją za sobą.
Leśniczy patrzył, jak dziewczyna znika za drzwiami sali rozpraw, a w jego oczach pojawił się smutek. Zdawał sobie sprawę, że gdyby musiał walczyć z olbrzymami, smokami lub z czymkolwiek, co mógłby pokonać przy użyciu siły, odniósłby zwycięstwo. Ale Bernland był innego rodzaju przeciwnikiem, złym człowiekiem, wykorzystującym kłamstwo i stosującym niedozwolone chwyty. Peter czuł się bezsilny, wydawało mu się, że nic nie może dla Helle zrobić.
Pierwsi świadkowie tego dnia nie zasługiwali na szczególną uwagę. Przesłuchanie toczyło się ospale, a publiczność ziewała. Szanse Helle i Bernlanda wydawały się niemal równe, choć może oskarżony miał pewną przewagę ze względu na to, że dziewczynie brakowało dowodów.
Znaleźliśmy się w sytuacji bez wyjścia, pomyślała Helle w panice. Tej sprawy nigdy nie uda się rozwiązać, a podejrzenie będzie na mnie ciążyć do końca życia. A moich powieści, które tak wiele dla mnie znaczą, na pewno już nie odzyskam.
Nagle drgnęła. Wywołano jej nazwisko, wzywając na świadka. Publiczność poprawiła się na swoich miejscach.
Helle znalazła się w krzyżowym ogniu pytań obrońcy Bernlanda. Starała się odpowiadać zgodnie z prawdą, lecz pytania były podstępne i przebiegłe i często zadawane w innym zamiarze, niż początkowo mogło się wydawać. Czuła się zbita z tropu. Adwokat Bernlanda dążył do tego, by dziewczyna zaprzeczała samej sobie, ale mimo to zdołała wybrnąć z najgorszych pułapek.
Wypytywał Helle o najdrobniejsze szczegóły życia prywatnego, natomiast wyraźnie unikał tematu samych rękopisów. Z kolei jej adwokat, Marholm, który zadawał pytania jako następny, mówił głównie o powieściach. Przedstawił sądowi notatki, sporządzone przez Helle w hotelu, analizował je i porównywał z książkami Bernlanda.
– I proszę zapamiętać sobie jedną rzecz, panie Bernland – rzucił ostrzegawczo, zwracając się w stronę sali. – Posiadam streszczenia obu brakujących powieści: jednej z dawniejszych i najnowszej, która jeszcze nie ma tytułu. Zamierzam dostarczyć ich kopie wszystkim wydawcom w kraju. Niech więc pan nawet nie próbuje wydać ich jako swoje własne!
Bernland nawet nie drgnął, lecz jego adwokat wyraził sprzeciw. Sprzeciw został uznany, ale Marholm osiągnął to, co zamierzał.
Kiedy Helle pozwolono w końcu wrócić na miejsce, czuła się jak wykręcona przez wyżymaczkę. Nie sądziła, by udało się jej przekonać sąd o winie Bernlanda. Twarze sędziów wydawały się nieprzeniknione i poważne, niemal surowe.
Ale oto zaczęły się dziać rzeczy, których nikt nie przewidział.
Adwokat Marholm wezwał na świadka panią Astę Bernland.
Bo Bernland drgnął i poderwał się z miejsca.
– Protestuję! Żonie nie wolno świadczyć przeciw mężowi.
– Chciałbym zauważyć, że nie jesteście już małżeństwem – odparł Marholm z chytrym uśmieszkiem. – Państwo się przecież rozwiedli. Zresztą skąd pan wie, że pańska była żona zamierza świadczyć przeciw panu?
Bernland usiadł, czerwony z wściekłości na twarzy.
A więc tak. Jednak dostał rozwód! Skłamał, żebym nie robiła sobie żadnych nadziei, pomyślała Helle zaskoczona. Mogę się tylko z tego cieszyć.
Pani Bernland okazała się piękną kobietą, innej ten człowiek naturalnie by nie wybrał. Odpowiadała krótko i zwięźle.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Złoty Ptak»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Złoty Ptak» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Złoty Ptak» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.