• Пожаловаться

Владимир Короткевич: Złocisty bóg

Здесь есть возможность читать онлайн «Владимир Короткевич: Złocisty bóg» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: short_story / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

libcat.ru: книга без обложки

Złocisty bóg: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Złocisty bóg»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Владимир Короткевич: другие книги автора


Кто написал Złocisty bóg? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Złocisty bóg — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Złocisty bóg», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- Ciociu! - wołał wyłażąc z wody. - Przecież lada dzień będziemy obchodzić twoje imieniny!

- Skąd ty o tym wiesz? - pytała z ledwo znacznym uśmiechem.

- No przecież... - udawał wielce poważnego - dwudziestego trzeciego września mamy świetej Tekli-męczennicy.

I trudno było na ten widok nie roześmiać się, powaga tak dalece nie pasowała do tego grubasa.

- I co z tego?

- A to, że może wspólnie je będziemy, ciociu, obchodzić, co?

- Niby czemu?

- Moje też są dwudziestego trzeciego, tylko że wedle starego stylu: Andrzeja, Iwana i Piotra...

- Cóż, można... Ale ty pewnie o tym zapomnisz?!

- To niemożliwe - odpowiadał. - Zapomnieć o okazji do wypitki?

- Oj, będziesz ty na tamtym świecie smołę z dziegciem popijać!

- Jakoś i do tego się przyzwyczaję!

- A pij sobie, siostrzeńcu ty mój, jeżeli to tobie nie szkodzi - mówiła po chwili. - Bo tak naprawdę, to nie ma takiego piekła!

Rzeźbiarz udawał zdziwienie:

- Nie ma?

- Nie!

- A może to i prawda?

Oglądali nielicznych plażowiczów. Na kamykach leżały dziewczyny - brązowe, nagrzane słońcem.

Snuli się między nimi, rzucając baczne, dookolne spojrzenia, młodzi ludzie z zatajonymi uśmieszkami.

- Podrywacze! - mówił rzeźbiarz-antropolog. - Drapieżnicy z wyższym wykształceniem domowym.

- Przestań - mówiła stara - sam kiedyś pewnie nie byłeś lepszy.

Kobieta patrzała na morze, na niebieszczejące, rzadko porośnięte wzgórza, przymrużała oczy:

- Och, ile tutaj ciepła! Gdyby tak u nas... Jakby wszystko rosło, Boże!

Przypominały się jej rodzinne błota, stuletnie lipy, brzozy strażujące przy gościńcach i mgła wśród miedzianych pni puszczańskich.

...Po upływie jakichś czterech dni od czasu, gdy przy starej zatrzymała się owa młoda kobieta, przyjechała nowa grupa, ośmiu mężczyzn, bardzo ruchliwych, lecz o bladych twarzach - pochodzili widocznie z północy. Wydawali się wszyscy podobni jeden do drugiego. Sprawiał to może ich ironiczny wyraz twarzy, może zaś ogienek, jarzący się w ich oczach, gdy od autobusu, sprzeczając się, szli do recepcji.

Wyróżniało się wśród nich tylko dwóch: stary o twarzy fanatyka i młody człowiek około lat trzydziestu.

Gdy młody człowiek po raz pierwszy rozebrał się, zostawiając ubranie na leżaku i wolno ruszył brzegiem - podrywacze spojrzeli na niego i jakby stracili pewność siebie. Dziewczęta zaś po prostu nie mogły oderwać od niego oczu, gdy ten szedł przed siebie. Zapomniały o wstrzemięźliwości i wstydliwości, zapomniały nawet o swojej odmiennej zdolności do kokieterii.

Sprawiał dość dziwne wrażenie: ręce i twarz widocznie nieco opaliły się w czasie podróży, były złociste, reszta jednak ciała była biała jak piana.

Twarz dość szeroka, zgrabne ukształtowanie ust, niebieskie oczy, złociste włosy... A cała postać? Przypominał greckie posągi. Ani grama w niej czegoś zbytecznego, jednocześnie zaś nie była to uroda zawodowych gimnastyków, u których węzły muskułów, jak skłębione żmije, grają pod skórą.

Jego ciało było twarde, gładkie, miało jedwabistą skórę. Atletyczny tors, ale wąskie biodra.

Nie zwrócił na niego uwagi tylko malarz, który siedząc na leżaku trzymał przed sobą szkicownik i gorączkowo rysował kobietę w czerni. Stała tuż nad samą wodą, patrząc w najdalszą dal.

Malarz dopiero co przyjechał, wszedł na plażę i aż stęknął z radości: widział przed sobą żywy prototyp rozpaczającej matki dla swego obrazu. A szukał czegoś takiego dosyć długo. Rzeczywiście, nigdy nie można przewidzieć - gdzie coś się straci, a coś znajdzie.

Młody człowiek podszedł do starej, nachylił się i pocałował ją w skroń.

- Dzień dobry, mamusiu!... Bardzo za mną się stęskniłaś?

Cała zniknęła w jego uściskach, szukała jego oczu, szeptała w zaskoczeniu:

- Waleryk!... Synku mój!

- Źle ci tu było samej?

- Co też ty... Jakie tu piękne morze... I Łarysa... I Piotr Modestowicz. Walerku... Syneczku...

- Wybacz mi tę zwłokę... Ale teraz to już będziemy razem!

Malarz, widząc tę parę, jęknął i pomyślał, że jest niezdarą, że powinien zabrać się do zupełnie innego obrazu: po prostu - matka i syn, po prostu - szczęście...

...Piotr Modestowicz pojawił się na plaży, kiedy matka udała się już na odpoczynek przed obiadem. Ujrzawszy Waleryja, również zawołał do samego siebie: "Rzeźbić!" Na razie podszedł do niego, przedstawił się, wdał w rozmowę i... ogarnęło go zdumienie.

"Chyba tylko głowa... Naukowcy nie miewają takiego ciała! Nikt w to nie uwierzy!"

...W czasie obiadu w miłym chłodzie olbrzymiej jadalni siedział w swoim kącie i tylko z daleka obserwował, jak tych ośmiu obsiadło dwa zestawione stoły, jak stara siedziała obok syna, którego zapragnął rzeźbić, jak wszyscy jej nadskakiwali - i dopiero teraz, porównując oczy i brwi, wyraz twarzy, coś wspólnego w ruchach starej i młodego, domyślił się, że przed nim znajdują się matka i syn, cicho gwizdnął ze zdumienia:

- Ot, masz ci... Trudno wprost uwierzyć, że to ta Tekla Daniłauna wydała na świat kogoś takiego...

Koledzy Waleryja patrzyli na nią z oddaniem, gdyż najwidoczniej lubili jej syna.

Stara ledwo przerywała swoje milczenie, może wstydząc się wiejskiej mowy. Jednak jej serce coraz bardziej przepełniała duma, gdyż widziała szacunek, jakim wszyscy otaczali syna. Syn zaś niekiedy się uśmiechał, mówił do niej właśnie po wiejsku - i wtedy rosło serce w starej.

Podeszła pielęgniarka-gospodyni.

- Oto ona! - ożywiła się stara. - To właśnie Łaryska... A to, Łarysko, mój syn!

Siostra spojrzała na niego i trochę się zarumieniła.

Waleryj patrzył na nią z przyjaznym uśmiechem. Trudno było przyjaźnie nie uśmiechnąć się, widząc przed sobą kogoś takiego: ładna, drobne ręce, dobre niebieskie oczy, rumieniec na buzi, usta jakby dziecięce i dołki na policzkach.

- Dziękuję pani za opiekę nad matką!

- Proszę pana, przecież to... Była zawstydzona.

- Bardzo dziękuję... - powtórzył Waleryj.

- A gdzież Jaryńka? - zapytała stara.

- Kto taki?

- Jaropełk to jej braciszek. Oni są sierotami. Łaryska go hoduje. Dobry chłopczyk!

- Gdzież on może się podziewać?! Wiadomo, że ugania się za psami!

- Tu dla niego gościniec! - stara podała siostrze pakuneczek... - Nasz gościniec spod Słonima. W nim takie nasze cukierki, bulba biełaruskaja, i antonówki. Tutejsze jabłka nie mają nijakiego smaku. Jak wata... A ty jemu powiedz, żeby więcej się kąpał... Prędko jesień, niech nabiera słońca!

Łarysa, cała czerwona, to spoglądała na nią, to na jej syna, który patrzył na nią z przyjaznym uśmieszkiem.

Kiedy odeszła, a Waleryj znowu usiadł, stara, opuszczając wzrok ku ziemi, powiedziała:

- Ach, jaka ona dobra... Nadziwić się nie mogę... Po co jej stara baba, ale ona...

I nagle, ni stąd ni zowąd, powiedziała:

- Co te dzieci widzą w psach?!

Psy hodowały, się przy stołówce. Było ich pięć, wszystkie opasłe, dobre, kosmate tak, że mogłyby żyć na biegunie, ale wszystkie podłej rasy. Dobrze wyczuwały ludzi i, na przykład, za Piotrem Modestowiezem biegały stadkiem.

- Lizusy - pomrukiwał rzeźbiarz. - Darmozjady. Pieczeniarze. Wysiedlić by was stąd!

Psy merdały ogonami.

- Trzeba pracować! - burczał. - Bóg niech was opatrzy! - I kładł na żwirze kości, nie dojedzone resztki.

...Siostra-gospodyni, która zatrzymała się przy stole rzeźbiarza, wciąż zerkała ku przybyszom. Zwracało jej uwagę, że wszyscy z takim szacunkiem odnoszą się do młodego przystojnego człowieka, nawet starsi od niego wiekiem, wszyscy milkną, gdy ten zaczyna mówić.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Złocisty bóg»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Złocisty bóg» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Владимир Короткевич
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Владимир Короткевич
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Владимир Короткевич
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Владимир Короткевич
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Владимир Короткевич
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Владимир Короткевич
Отзывы о книге «Złocisty bóg»

Обсуждение, отзывы о книге «Złocisty bóg» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.