• Пожаловаться

Владимир Короткевич: Złocisty bóg

Здесь есть возможность читать онлайн «Владимир Короткевич: Złocisty bóg» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: short_story / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

libcat.ru: книга без обложки

Złocisty bóg: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Złocisty bóg»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Владимир Короткевич: другие книги автора


Кто написал Złocisty bóg? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Złocisty bóg — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Złocisty bóg», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- Czemu: Łarysko?

- A nie wiem... tak jakoś mi się wyrwało...

- A ja wiem... Skrzep masz w sercu...

- Jestem już stary... Bardzo zmęczony... Życie niczego mi nie oszczędziło... Moją pierwszą żonę zamordowali, a drugą... przegapiłem w pogoni za uznaniem.

- Ale ja pytam o Łarysę!

- At, to tak sobie. Ostatnie poblaski zachodu!

...Syn jak gdyby urwał się z jakiegoś łańcucha. Od czasu tej złowrogiej nocy przez wszystkie następne dni ani na chwilę nie zjawiał się w towarzystwie. Uciekał między piaszczyste wydmy "wąchać piołun", na rowerze wodnym znikał gdzieś za horyzontem, wdrapywał się na urwiste skały, skakał z nich do wody, przepływał przez całą zatokę aż do plaży. Tylko matka wiedziała: jeśli ktoś stoi nad stromym urwiskiem i, pochylony, pozwala wiatrowi rozwiewać skrzydła płaszcza, to jest nim jej syn. I jeśli na skale, oddzielonej przez wzburzone morze, dostrzega się jakiś drobny punkcik - to znowu jest nim jej syn.

Gdy nie było jego, nie widywało się również i jej.

Zjawiał się niekiedy na kolację - dziwny, jakby zdziczały, hałaśliwy, przesiąknięty zapachem soli, jodu i piołunu - o spalonej przez słońce skórze, o włosach wypłowiałych w jego blasku. Jeśli jeszcze na kogoś zwracał przez chwilę swoją uwagę, to tylko na matkę. Przygoda, niebezpieczeństwa, wiatr od morza - to było dla niego najważniejsze. Jak gdyby chciał wychlusnąć z siebie te wszystkie swoje trzydzieści lat w ciągu kilkunastu dni.

"Wziął rozbrat ze wszystkim" - myślała stara.

Jego oczy były teraz zupełnie inne: wąskie, zatajające jakieś pragnienie, baczne i... jednocześnie jakieś puste.

Pewnego razu znowu nie było ich od samego rana. Gdy pojawili się we dwoje ze śmiechem niemal wyzywającym, gdy stanęli na werandzie przed oknami jadalni - matka pojęła: to już koniec!

Dopiero co przeszedł pierwszy tego lata deszcz, zwilżył ziemię, pachniały gwoździki, wanilia, cynamon, pieprz. Ziemia była jak szkatułka, zawierająca wszystkie ostre przyprawy.

Sukienka kobiety i koszula mężczyzny były przemoknięte, ale oni nie zwracali na to uwagi. W oczach Agaty, patrzącej na syna, czaił się ledwo dostrzegalny uśmieszek. On zaś patrzył na nią z wyrazem jakiejś psiej pokory. Mimo iż twarz nadal była zuchwała, nie pozbawiona czegoś szorstkiego. W oczach jednak nie było nic, prócz może pierwotnej, elementarnej żądzy życia.

"To już koniec - jeszcze raz pomyślała matka - stał się jeńcem, niewolnikiem - władcą..."

I, wbrew samej sobie, wyrzekła głośno:

- Onuca!

- Co takiego? - zapytał rzeźbiarz.

- A nic.

Sama zaś rozmyślała dalej:

"Panować, owszem, można, ale nad szlachetnymi i dobrymi. Ale w tym wypadku... Czy naprawdę nie widzisz, kto jest przy tobie?.. Ona ciebie porzuci przy pierwszym twoim nieszczęściu!"

...Po obiedzie wszyscy, kto tylko chciał, pojechali łodziami do Lwich Grot. Matka nie wsiadła do łodzi, w której znajdował się Waleryj. Zajęli się nią koledzy syna, właśnie było tylko jeszcze jedno miejsce, więc już rzeźbiarz w niej się nie pomieścił.

Poczuła się prawie szczęśliwa, gdy Łarysa przyprowadziła na brzeg Jaropełka.

- Jareńku! - zawołała. - Chodź tu, dziecino!

Jasnowłosy chłopaczek o niebieskich oczach, nóżkach smukłych jak u źrebięcia, patrzył na starą z jakąś dziecinną, ale wyraźną niechęcią.

- Nie pójdę.

Zacisnął drżące wargi, zaczęły poruszać się dołeczki na policzkach, które przypominały dołeczki Łarysy.

- Jarek! - powiedziała siostra niemal gniewnie. - Cóż to takiego?!

- Nic - odrzekł Jaropełk - cóż ty mnie popychasz? Ja chcę do... Piotra Modestowicza.

Łarysa wzruszyła ramionami i, kiedy Jaropeł odszedł, powiedziała z poczuciem winy:

- Niech pani mu wybaczy. Przejściowy okres. Bardzo mi z nim ciężko.

Matka nic na to nie mogła odpowiedzieć.

Podrostek usadowił się u nóg rzeźbiarza i patrzył mu w oczy z oddaniem, z uśmieszkiem winowajcy, który nie pamięta ojca, lecz tęskni za nim.

Piotr Modestowicz - widoczne to było nawet z daleka - poczuł się nagle szczęśliwy, taki był wesoły, że aż stara mu zazdrościła... Coś chłopcu opowiadał, a ten słuchał go i patrzył na niego jak zakochany, wesoły, wzruszony.

Matka przeniosła wzrok na syna. Waleryj stał w łodzi i patrzył na tę scenę pociemniałymi oczami, w których czaił się jakiś smętek.

- Usiądź - rzekła do niego Agata. - Czyż to się stoi w łodzi?

Stał i patrzył.

- Siadaj.

- A jak pan poznał, że to szkielet Jarosława? - pytał w tym czasie chłopiec.

- Usiądźże wreszcie...

- Jarosław był chromy - jak dorosłemu wyjaśniał rzeźbiarz. - Na jego czaszce pozostał ślad od cięcia mieczem. Ostatnimi w jego sarkofagu byli złodzieje... Wleźli, a tu rozległ się jakiś alarm. A może po prostu opadło na nich wieko? A waży ono więcej niż tonę.

- Proszę cię, nie zasłaniaj mi słońca! - powiedziała Agata.

- Odczep się!

Odpływano od brzegu. Rzeźbiarz wciąż jeszcze opowiadał, Waleryj zaś w milczeniu, skupiony - wiosłował, na nikogo już nie zwracając uwagi.

- Dorwałeś się do tego dziecka - rzekła Agata.

- A cóż, ty ich nie lubisz? Powiedz, nie lubisz dzieci?

- Nie wiem. Nie przydarzyło się. Ale i takich chęci, prawdę mówiąc, nie mam.

- Dzieci to dobry ludek!

- Tęsknisz? Przejdzie ci to z wiekiem.

- ...To miły ludek!

Łódź ich oddaliła się i matka niczego już nie słyszała i nie widziała.

...W jakąś godzinę później matka siedziała nad zatoką, w pobliżu cienistej skały, z której ściekała cieniutka nić wodospadu. Ludzie się porozchodzili. Łodzie kołysały się u brzegu, przypominając ogromne śnięte ryby. W pobliżu siedziała Agata, zaś Waleryj jak obłąkany snuł się po brzegu, pilnie patrząc sobie pod nogi. Zaczynała się "choroba kamyków i muszelek". Nieco wyżej, na skalnym występie znajdował się rzeźbiarz z Jaropełkiem. Grubas toczył ku brzegowi urwiska olbrzymi kamień, chciał go widocznie zrzucić ze stromizny.

- Co wy tam robicie? - zawołał Waleryj.

- Chcemy zrzucić bombę Agaty - ponuro odkrzyknął grubas.

- A duża?

- Większa niż dwa kułaki.

Matka wsłuchiwała się w śpiew wody i ze wzniesienia patrzyła prosto na głębinę. Była to toń czysta, błękitnozielona, przezroczysta jak niebo. W toni tej pływały liliowe i białe meduzy. Najwięcej było białych. A jeszcze głębiej, między rozszczepieniami podwodnych skał rosły dziwaczne, kosmate lasy, krzewy. Od czasu do czasu poruszały się ich gałązki, potrącane przez przepływające tędy ryby.

"Jak ptaki w naszych sadach" - pomyślała matka.

Waleryj zaczął rozgrzebywac nogami otoczaki niemal tuż u nóg matki.

- I co? - zapytała.

- A nic.

- Czy ona z tobą jest szczęśliwa?

- Chyba tak...

- Szczęśliwe nie mówią w ten sposób o dzieciach. Bo co to, synku, szczęście? Szczęście dla siebie - to tylko zwid.

- To czemu mnie potrzebuje?

- Bo ty teraz jesteś ważny, a jej z tym jest dobrze... Ja tobie więcej nic nie powiem, ale ty przypomnij sobie tamte jej słowa.

Milczeli. Sennie nuciła woda. Cieniutka nić wodospadu spadała z wygładzonych kamieni i znikała w niej, nie mogąc znaleźć sposobu na utrzymanie się na powierzchni morza.

Wydawało się, że i te rozpalone kamienie taiły wielkie pożądanie, niezaspokojone żądze.

- Ja ją kocham, mamo!

O czym było tu mówić?! Milczenie jednak także było nie do zniesienia... Nie wiadomo, czy jeszcze by sobie coś powiedzieli, gdyby nie to, że od strony występu naraz doleciał przeraźliwy krzyk. Coś przed matką zaledwie mignęło w powietrzu. Następnie wytrysnął słup wody. I natychmiast matka, gdy woda zaczęła opadać z powrotem, ujrzała syna, który popłynął w takim tempie, jakby od tego zależało wszystko.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Złocisty bóg»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Złocisty bóg» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Владимир Короткевич
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Владимир Короткевич
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Владимир Короткевич
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Владимир Короткевич
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Владимир Короткевич
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Владимир Короткевич
Отзывы о книге «Złocisty bóg»

Обсуждение, отзывы о книге «Złocisty bóg» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.