• Пожаловаться

Barbara Cartland: Na całą wieczność

Здесь есть возможность читать онлайн «Barbara Cartland: Na całą wieczność» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Исторические любовные романы / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Barbara Cartland Na całą wieczność

Na całą wieczność: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Na całą wieczność»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Barbara Cartland: другие книги автора


Кто написал Na całą wieczność? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Na całą wieczność — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Na całą wieczność», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Oczywiście, jesteś bardzo ważną osobą – rzekła z zadumą lady Burnham – i pewna jestem, że ojciec każdej debiutantki z zachwytem przyjąłby cię na zięcia.

Markiz wiedział, że jest to prawda. Od kiedy opuścił Eton, wszyscy ambitni rodzice z wielkiego świata zastawiali na niego sidła, schlebiali mu, i starali się o jego względy. Nie tylko pochodził z jednej z najznakomitszych rodzin w Anglii, ale oprócz niezwykłego bogactwa odznaczał się urodą, zdolnościami i uważano go za znakomitego sportowca. Wrogowie, a miał ich niemało, twierdzili, iż był tak wydęty pychą, że nie mógłby zobaczyć czubków swych butów. Mówili, iż jest apodyktyczny, czasem określali go jako tyrana. Nie dostrzegali faktu, że jego duma była w pełni uzasadniona.

Jak gdyby nagle zdając sobie sprawę, że markiz tak wiele ma do zaoferowania, iż nawet szybkie i niespodziewane zaloty nie wzbudzą niczyich wątpliwości, lady Burnham powiedziała pośpiesznie:

– Oczywiście, każda panna byłaby szczęśliwa, mając cię za męża. Pozostaje tylko pytanie, którą wybrać?

– Już się zdecydowałem – rzekł markiz.

– Kto to? Kim ona jest? – dociekała lady Burnham.

Zadając to pytanie sądziła, iż odczuje zazdrość, ale w tej chwili nawet miłość, którą uznawała ostatnimi miesiącami za niezwyciężoną, ustępowała wobec instynktu samozachowawczego.

– Myślę, że powinienem utrzymać to w sekrecie – odparł markiz.

Mówiąc to wyciągnął rękę i ujął dłoń lady Burnham.

– Słuchaj, Leone, jeśli mam cię uratować, i oczywiście siebie, musimy być bardzo sprytni.

– Tak… oczywiście.

Jej palce zacisnęły się na jego dłoni, czepiała się go, jak gdyby był liną ratunkową, która mogła ocalić ją przed utonięciem.

– Chcę, byś wróciła do domu i nalegała na spotkanie z mężem – ciągnął markiz. – Powiedz mu, że nie mogłaś zasnąć, bo byłaś nieszczęśliwa i wstrząśnięta jego oskarżeniami.

– Rozumiem… Mogę mieć tylko nadzieję… że mnie wysłucha.

– Musisz sprawić, by cię wysłuchał! – powiedział markiz stanowczo. – Powiedz mu, że widywaliśmy się, bo uznałem, że nadszedł czas, bym się ustatkował, i prosiłem cię o radę, kogo powinienem poślubić.

– Jestem pewna, że George nigdy mi nie uwierzy.

– Mniejsza o to! Jeśli nie uwierzy, po prostu powtarzaj swą historyjkę – odparł. – Powiedz mu, co jest prawdą, że rodzina naciskała mnie, bym spłodził dziedzica. Postanowiłem w końcu się zgodzić i za trzy dni ogłoszą moje zaręczyny w „Gazette”.

– Za trzy dni? – wykrzyknęła lady Burnham. – A przypuśćmy… że się nie uda?

– Uda się! – powiedział stanowczo markiz. – Musisz tylko namówić męża, by poczekał trzy dni. Zasugeruj mu, że jeśli podejmie kroki rozwodowe, a zaraz potem ogłoszone zostaną moje zaręczyny, ludzie nie tylko będą wątpić w jego dowody, lecz pomyślą, iż celowo mści się, bo jego konie zostały pobite przez moje podczas ostatnich dwóch wyścigów.

Lady Burnham zaczerpnęła tchu i splotła dłonie. To mogłoby… przekonać George'a, tak… mogłoby – powiedziała. – Wiesz, że nie widzi świata poza swymi końmi.

Markiz dobrze zdawał sobie z tego sprawę; wiedział, że powodem częstych wyjazdów lorda Burnhama było uczestnictwo na wyścigach w różnych częściach Anglii.

– Powtarzaj mu, że jego przyjaciele uznają za czyn bardzo niehonorowy zniszczenie szczęścia młodej dziewczyny, która właśnie się ze mną zaręczyła.

Powiem mu to! Oczywiście, że mu to powiem! – lady Burnham mówiła z zapałem. – I, Quintusie, myślę, że jesteś bardzo mądry. To jest jedyny… argument, którego George może wysłuchać.

– Tak właśnie myślałem – w głosie markiza zabrzmiała nutka zadowolenia.

Spoglądał przez długą chwilę na lady Burnham, potem uniósł jej dłoń do ust.

– Żegnaj, Leone. Dziękuję ci za szczęście, które mi dałaś. Żałuję tylko, że stałem się przyczyną tylu twoich zmartwień.

– Kocham cię, Quintusie! I wiem, że nigdy już nie pokocham nikogo tak mocno, jak ciebie.

Zaszlochała cichutko, ale ciągnęła mężnie dalej:

– Myślę jednak, że gdyby George'owi się udało, i gdybyśmy wzięli ślub… w końcu byśmy się znienawidzili.

– Możemy mieć tylko nadzieję i modlić się, aby to się nigdy nie stało.

Markiz ucałował jej dłoń powtórnie i dodał:

– Idź już. Zrób dokładnie to, co ci mówiłem, i nie próbuj się ze mną kontaktować.

– Nie, oczywiście, że nie – odparła. – I dziękuję ci, najdroższy Quintusie, za… wszystko, ale… przede wszystkim za to, że… jesteś sobą.

Mówiąc to wstała, otuliła się szczelnie ciemną peleryną i przez długą chwilę spoglądała w oczy markiza. Potem odwróciła się bez słowa i odeszła. W chwilę później markiz usłyszał, jak zamknęły się za nią drzwi kaplicy.

Markiz znowu usiadł na ławie. Wiedział, że najlepiej będzie odczekać jakiś czas, zanim opuści kościół, na wypadek, gdyby Leone była śledzona. Poza tym trzeba było wiele przemyśleć. Co więcej, zdawał sobie sprawę, iż jego myśli przekształcić się muszą w czyn, którego skutki już za trzy dni powinny być wszystkim znane!

Dwie godziny później markiz wyjechał ze Stowe house. Powoził swym najnowszym faetonem, zaprzężonym w najlepsze konie. Był to jeden z najszybszych powozów, jakie zbudowano, a markiz poświęcił wiele czasu na wymyślanie poprawek w konstrukcji, które bez wątpienia przyczyniły się do zwiększenia szybkości i wygody jazdy.

Wyglądał niezwykle elegancko w nieco przekrzywionym na ciemnych włosach cylindrze. Jego buty z cholewami lśniły jak polerowany heban, a fular zawiązany był w sposób, który budził zawiść i rozpacz u innych dandysów. Markiz i jego świta przyciągali spojrzenia wszystkich ludzi spacerujących lub jeżdżących w Park Lane.

Gdy markiz skierował swe konie na północ, pomyślał, że stajenny, którego wysłał przodem półtorej godziny temu, powinien dotrzeć do zamku Dawlishów za cztery godziny. Dzięki temu książę będzie miał dosyć czasu, by przygotować się na przyjęcie nieoczekiwanego, lecz – bez wątpienia – pożądanego gościa.

Właśnie w kaplicy – niczym błysk światła w mrokach rozpaczy – wróciło do niego wspomnienie rozmowy, jaką przeprowadził przed dwoma tygodniami z księciem Dawlishem. Rozmawiali właśnie o wyścigach, na których spotkali się poprzedniego dnia, i markiz spytał niedbale:

– Czy wasza wysokość kupił jakieś konie w tym sezonie?

– Niestety, nie – odparł książę. – Mój trener usiłował namówić mnie na parę roczniaków, które jak powiadał, zapowiadają się bardzo obiecująco, ale szczerze mówiąc, Stowe, nie mogę sobie pozwolić w tej chwili na wydanie tak dużej sumy na konie.

Markiz wyglądał na zaskoczonego, ale zanim zdążył coś odpowiedzieć, książę pospieszył z wyjaśnieniem.

– Moja córka ma być wprowadzona do towarzystwa w tym sezonie. To oznacza bal w Londynie i astronomiczną liczbę rachunków od krawcowych, modystek i Bóg jeden wie – jakich jeszcze kramarzy.

Westchnął głęboko i mówił dalej:

– Albo suknie, albo konie – i możesz odgadnąć, co jako człowiek żonaty muszę wybrać!

Markiz roześmiał się i książę, obdarzony dużym poczuciem humoru, zawtórował mu, a potem dodał:

– Posłuchaj mej rady, Stowe, i zostań kawalerem tak długo, jak potrafisz! W końcu i tak cię złowią, ale niech się przynajmniej zdrowo za tobą nauganiają!

Markiz znowu się zaśmiał.

– Tak zrobię, wasza wysokość. Z całą pewnością!

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Na całą wieczność»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Na całą wieczność» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Barbara Cartland: Węgierska Tancerka
Węgierska Tancerka
Barbara Cartland
Barbara Cartland: Córka Pirata
Córka Pirata
Barbara Cartland
Barbara Cartland: Nie Zapomnisz O Miłości
Nie Zapomnisz O Miłości
Barbara Cartland
Barbara Cartland: Taniec serc
Taniec serc
Barbara Cartland
Barbara Cartland: Urocza Oszustka
Urocza Oszustka
Barbara Cartland
Barbara Cartland: Poskromienie Tygrysicy
Poskromienie Tygrysicy
Barbara Cartland
Отзывы о книге «Na całą wieczność»

Обсуждение, отзывы о книге «Na całą wieczność» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.