Graham Masterton - Festiwal strachu

Здесь есть возможность читать онлайн «Graham Masterton - Festiwal strachu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Festiwal strachu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Festiwal strachu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Festiwal strachu – nowa książka mistrza horrorów Grahama Mastertona.
Kolejny, czwarty już na polskim rynku zbiór znakomitych opowiadań mistrza horroru. Festiwal strachu zawiera dziesięć krótkich, dotąd nie przetłumaczonych utworów, które powstały w latach 2002 – 2004. Masterton między innymi opowiada o roli sił nadprzyrodzonych w historii Anglii, ukazuje ludzkie obsesje i dewiacje we współczesnym świecie, przestrzega przed korzystaniem z fast foodów, przedstawia prawdziwe oblicze Świętego Mikołaja – jak zwykle zaskakując, strasząc i bawiąc.

Festiwal strachu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Festiwal strachu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Wiedział pan, że to lustro połknęło te kobietę z Shalott, i sprzedał pan je nam bez żadnego ostrzeżenia?

– Dlatego, że Lady of Shalott to tylko wiersz, że istnienie sir Lancelota jest mitem, a Camelot nigdy nie istniał! Nigdy nie przypuszczałem, że to się może zdarzyć naprawdę. Nawet lord Tennyson uważał lustro za kopię i był zdania, że ci biedni idioci z Towarzystwa Arturowskiego zostali naciągnięci, wydali bowiem fortunę na zwyczajne szkło.

– Na miłość boską! – krzyknął na niego Jack. – Nawet zwyczajne lustra mogą być niebezpieczne, przecież pan doskonale o tym wie! Niech pan tylko pomyśli o swoim psie!

Mężczyzna przyczesał dłonią długie siwe włosy.

– Handlarz z Sacramento powiedział mi, że w ciągu ostatnich trzydziestu lat to lustro nikomu nie sprawiło żadnego kłopotu. Sprawdziłem je, na wszelki wypadek szukając w nim srebrnego podkładu, ale, oczywiście, wcale nie jest łatwo sprawdzić, czy lustro jest zainfekowane czy nie.

Jack kilkakrotnie głęboko odetchnął, żeby się uspokoić. W tym momencie w drzwiach sklepu z antykami stanął Punipuni i zadźwięczał dzwoneczek.

– Wszystko w porządku, panie Keller?

– Nie, Pu, nic nie jest w porządku.

Mężczyzna skinął w kierunku Punipuniego i zapytał:

– Kto to jest?

– Przyjaciel. Nazywa się Punipuni Puusuke.

Mężczyzna wyciągnął rękę do Pu.

– Miło pana poznać. Nazywam się Davis Culbut.

– Miło pana poznać, panie Culbut.

Mężczyzna ponownie zwrócił się do Jacka, pokazując mu kolejną kartkę papieru, zapisaną pismem maszynowym.

– Napisane jest tutaj, że sir Lancelot opłakiwał Lady of Shalott tak mocno, że nawet wezwał Merlina Magika. Chciał się bowiem od niego dowiedzieć, czy może w jakiś sposób ją odzyskać. Merlin powiedział mu jednak, że klątwa jest nieodwracalna. Jedynym sposobem na ponowne zjednoczenie się z nią mogło być tylko wejście do lustra.

– Zatem…

– Tak, niestety. Może pan odzyskać dla siebie przyjaciółkę, ale tylko wtedy, jeśli pan do niej dołączy. Jednak mimo wszystko to jest tylko legenda, jak sam Camelot, i nie mogę dać panu żadnych gwarancji.

– Panie Keller! – zawołał Punipuni żałośnie. – Nie może pan zamieszkać w świecie lustra!

Jack milczał. Po długiej ciszy Davis Culbut złożył papier i podał go mu.

– Mogę jedynie powiedzieć, że bardzo panu współczuję z powodu tego, co się stało. Obawiam się, że nic nie mogę dla pana zrobić.

* * *

Usiedli przy oknie w Stainer’s Bar przy West Street numer 1 i zamówili dwa zimne William Randolph Hearsts. Kelnerka miała włosy jak lama, związane z tyłu biało-czerwonymi wstążkami, a na jej szyi wisiał dzwoneczek z brązu.

– Podać wam menu? – zapytała wysokim, ochrypłym głosem, docierającym z głębi jej gardła. – Specjalnością dnia jest tłuste mięso z maraskino.

Jack potrząsnął przecząco głową.

– Nie, dziękujemy. Wystarczy nam piwo.

Kelnerka popatrzyła na niego wąskimi złotymi oczyma.

– Nie obraź się, ale wyglądasz na zasmuconego, przyjacielu.

– Problem z lustrem – powiedział Punipuni.

– Och, tak mi przykro. Mój siostrzeniec też to przeżył. Stracił dwie córki.

Jack spojrzał na nią.

– Czy w ogóle próbował je wydostać?

Kelnerka wzruszyła ramionami. W tym momencie odezwał się jej dzwoneczek.

– A niby jak? Kiedy ktoś raz znajdzie się w lustrze, to jakby go już nie było.

– Czy rozważał możliwość wejścia tam za nimi?

– Nie rozumiem.

– Zastanawiał się, czy samemu nie wejść do lustra, żeby się przekonać, czy może je uratować?

Kelnerka wzruszyła ramionami.

– On ma jeszcze piątkę innych dzieci i żonę. Musi się nimi opiekować.

– Co więc zrobił?

– W końcu roztrzaskał lustro. Nie mógł słuchać, jak jego małe dziewczynki płaczą.

Kiedy kelnerka odeszła, Jack i Punipuni w milczeniu pili piwo. W końcu jednak Punipuni otarł usta wierzchem dłoni i powiedział:

– Chyba chciałby pan spróbować, co?

– A co innego mogę zrobić, Pu? Kocham ją. Nie mogę jej tak po prostu zostawić.

– Załóżmy, że dostanie się pan do tego lustra. Co się stanie, jeżeli nie będzie pan mógł z niego wyjść?

– Wtedy resztę życia spędzę tam, a nie tutaj. Punipuni mocno zacisnął ręce na dłoniach Jacka.

– Gdy twoja ukochana spada z wysokiej wieży, nie uratują jej nawet flamingi, a one przecież potrafią latać.

* * *

Tej nocy Jack siedział na skraju łóżka, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze, jak wróżbita, który znalazł się w obliczu fatalnej wróżby dla samego siebie. Za oknami miasto jak Camelot lśniło nad brzegiem oceanu.

– Jacqueline – odezwał się cichutko, tak jakby nie chciał jej w niczym przeszkadzać.

Pomyślał o dniu, w którym zobaczył ją po raz pierwszy. Jechała na białej krowie, siedząc na niej bokiem, jakby unosząc się nad polem słoneczników, pod niebem koloru wypolerowanego mosiądzu. Na głowie miała biały obrusik z adamaszku, a na nim tort weselny i owinięta była długą szarfą, która wiła się wokół niej i opadała aż do ziemi.

Jack zatrzymał się i osłonił oczy. Był wtedy z wizytą u swojego przyjaciela, Osmonda, w Mumm’s Winery w Napa i wcześniej wypił dwie butelki bardzo zimnego wina Couvee Napa methode champenoise. Szukając parkingu, skręcił w złą stronę i zabłądził.

– Przepraszam! – zawołał, mimo że znajdował się nie dalej niż dziesięć stóp od niej. – Czy może mi pani wskazać drogę do Yountville?

Krowa odezwała się pierwsza.

– Przepraszam – powiedziała z wyraźnym francuskim akcentem i westchnęła. – Nigdy tutaj nie byłam. – Powoli obracała lśniącymi czarnymi ślepiami to w lewo, to w prawo, obejmując nimi całe pole słoneczników. – Prawdę mówiąc, nigdy nie byłam nigdzie.

Ale Jacqueline roześmiała się i powiedziała:

– Wskażę panu drogę, niech się pan nie martwi. Zsunęła się z krowiego grzbietu i podeszła do niego.

Nagle znalazła się niepokojąco blisko. Szarfa zsunęła się z jej ramion i zobaczył jej nagie piersi.

– Chyba wcale pan nie chce jechać do Yountville, prawda? – zapytała go. Pachniała mocnymi perfumami, jakby mieszanką lilii i zawrotu głowy. – Już nie, prawda?

– Czy wypiłem za dużo wina, czy ma pani na głowie tort weselny?

– Tak… Miałam dzisiaj wyjść za mąż, ale zrezygnowałam.

Jack zachwiał się i zamrugał oczyma, po czym rozejrzał się po polu słoneczników. Słoneczników, które, o ile dobrze widział, pochylały się, jakby były wścibskie i chciały podsłuchiwać rozmowę.

– Niech pan to potrzyma – powiedziała do niego Jacqueline.

Jacqueline podała mu koniec szarfy, a potem zaczęła się kręcić wokół własnej osi, z uniesionymi ramionami, uwalniając się z okrycia. Po chwili była zupełnie naga, jeśli nie liczyć tortu weselnego na głowie i białych butów na szpilkach, z białymi koronkami. Jack był pewien, że ma halucynacje. Zbyt długo przebywał na słońcu i wypił za dużo méthode champenoise.

Jacqueline miała nadzwyczajną figurę, tak doskonałą, że niemal baśniową. Miała szerokie ramiona, doskonałe duże piersi, najwęższą z talii i równie wąskie biodra. Jej skóra miała kolor stopionego karmelu i lśniła od wilgoci. Ciepły wiatr, który pochylał słoneczniki, sprawiał, że sztywniały jej brodawki.

– Miałam dziś skonsumować moje małżeństwo – powiedziała. – Ale skoro nie mam już pana młodego…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Festiwal strachu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Festiwal strachu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Graham Masterton
Graham Masterton - Mirror
Graham Masterton
Graham Masterton - The Devils of D-Day
Graham Masterton
Graham Masterton - Revenge of the Manitou
Graham Masterton
Graham Masterton - Das Atmen der Bestie
Graham Masterton
Graham Masterton - Irre Seelen
Graham Masterton
Graham Masterton - Brylant
Graham Masterton
Graham Masterton - Strach
Graham Masterton
Graham Masterton - Kły i pazury
Graham Masterton
Graham Masterton - Manitú
Graham Masterton
Graham Masterton - Dom szkieletów
Graham Masterton
Отзывы о книге «Festiwal strachu»

Обсуждение, отзывы о книге «Festiwal strachu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x