Graham Masterton - Festiwal strachu

Здесь есть возможность читать онлайн «Graham Masterton - Festiwal strachu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Festiwal strachu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Festiwal strachu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Festiwal strachu – nowa książka mistrza horrorów Grahama Mastertona.
Kolejny, czwarty już na polskim rynku zbiór znakomitych opowiadań mistrza horroru. Festiwal strachu zawiera dziesięć krótkich, dotąd nie przetłumaczonych utworów, które powstały w latach 2002 – 2004. Masterton między innymi opowiada o roli sił nadprzyrodzonych w historii Anglii, ukazuje ludzkie obsesje i dewiacje we współczesnym świecie, przestrzega przed korzystaniem z fast foodów, przedstawia prawdziwe oblicze Świętego Mikołaja – jak zwykle zaskakując, strasząc i bawiąc.

Festiwal strachu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Festiwal strachu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wyciągnął rękę i dotknął palcami zakurzonej powierzchni lustra.

– Jacqueline – powiedział. – Jacqueline, jesteś tam?

– Może to tylko jakieś nieporozumienie? – odezwał się Punipuni, starając się nadać swojemu głosowi optymistyczną barwę. – Może jedynie wyszła na chwilę, żeby kupić sobie szminkę do ust?

Jack jednak wiedział, że nie zaszła żadna pomyłka. Gdy patrzył w lustro, widział w nim białą jedwabną koszulę nocną Jacqueline, leżącą na podłodze przy łóżku. Kiedy się jednak odwrócił, nie było jej tam, nie było jej w realnym świecie.

Pochylił się zbliżył twarz do lustra.

– Jacqueline! – zawołał chrapliwym głosem. – Jacqueline, kochanie, to ja, Jack!

– Może się ukrywa? – zasugerował Punipuni. – Może nie chce, żeby pan zobaczył, jak cierpi?

Jednak w tym samym momencie Jacqueline ukazała się w lustrze i ruszyła powoli przez pokój w kierunku Jacka, jak kobieta we śnie. Była naga, jedynie w czarnych szpilkach, ozdobionych czarnymi jedwabnymi chryzantemami, i w wielkim czarnym kapeluszu pogrzebowym, ozdobionym strusimi piórami. Oczy miała osłonięte okularami z czarnymi szkłami, z uszu zwisały jej wielkie kolczyki, a usta miała pomalowane błyszczącą czarną szminką.

Niemal oszalały z bólu, Jack zacisnął dłoń na ramie lustra.

– Jacqueline! O Boże, Jacqueline!

Jej wizerunek w lustrze zbliżył się do jego wizerunku w lustrze. Zarzuciła mu ręce na ramiona. Widział to wszystko wyraźnie w lustrze, ale ani nie widział, ani nie czuł Jacqueline obok siebie, w sypialni.

– Jack… – wyszeptała. Nie widział jej oczu pod czarnymi szkłami, lecz słyszał strach w jej drżącym głosie. – Musisz mnie stąd wydostać. Proszę cię…

– Nie wiem jak, kochanie. Nikt tego nie wie.

– Ja przecież jedynie malowałam brwi. Pochyliłam się bliżej lustra… Potem pamiętam, jak się przewróciłam. Jakbym przebiła taflę lodu. Jack, ja nie chcę, nienawidzę tu być. Jestem taka przerażona. Musisz mnie stąd wydostać.

Jack nie wiedział, co powiedzieć. Widział, jak Jacqueline targa mu włosy, przyciska się do niego piersiami, ale to wszystko było jedynie iluzją.

Punipuni niepewnie odkaszlnął.

– Może ja już pójdę, panie Keller? Zna pan mój numer telefonu. Proszę do mnie zadzwonić, jeśli będzie pan potrzebował mojej pomocy. Prawdziwy przyjaciel zawsze czeka jak gawron na płocie.

– Dzięki, Pu – odparł Jack. – Później się z tobą skontaktuję.

Nie odwrócił się. Nie chciał, żeby Punipuni zobaczył gęste łzy w jego oczach.

* * *

Gdy Punipuni wyszedł, Jack klęknął przed lustrem, a Jacqueline uklękła w lustrze, twarzą do niego, mimo że widział siebie klęczącego za nią.

– Musisz znaleźć sposób, żeby mnie wydostać – powiedziała Jacqueline. – Tutaj jest tak nieprzyjaźnie… Ludzie nie chcą ze mną rozmawiać. Pytam ich, jak wyjść z powrotem z tego lustra, a oni jedynie się uśmiechają. I tak tu cicho. Nie ma żadnych samochodów. Słychać tylko wiatr.

– Posłuchaj – odezwał się Jack. – Pojadę do Sonomy, gdzie kupiliśmy to lustro. Może ten facet ze sklepu z antykami coś mi poradzi?

Jacqueline opuściła głowę tak mocno, że zobaczył pierzaste obramowanie jej kapelusza pogrzebowego.

– Tak za tobą tęsknię, Jack. Znowu chciałabym kłaść się z tobą do łóżka.

Jack nie wiedział, co na to odpowiedzieć. Tymczasem Jacqueline uniosła głowę i powiedziała do niego:

– Rozbierz się.

– Co?

– Proszę cię, rozbierz się.

Powoli, jak człowiek, którego bolą kolana i łokcie, rozpiął koszulę i dżinsy, po czym się rozebrał. Zdjął także bokserki w biało – czerwone pasy. Stanął nagi przed lustrem, z penisem w stanie półerekcji. Słońce wczesnego popołudnia oświetlało jego włosy w taki sposób, że wyglądały jak żarniki elektryczne.

– Podejdź do lustra – poprosiła Jacqueline.

Sama zbliżyła się do jego powierzchni od wewnątrz i przycisnęła dłonie do szkła. Przylgnęła do szkła także piersiami i jej brodawki przybrały wygląd dużych suszonych owoców.

Jack wziął penis do ręki i przycisnął nabrzmiałą purpurową żołądź do lustra. Jacqueline wysunęła język i zaczęła lizać drugą stronę szyby, z każdą chwilą coraz intensywniej. Jack niczego nie czuł, jednak widok jej języka na członku wprawiał go w niesłychane podniecenie i zarazem powodował uczucie wielkiej bezsilności. Zaczął masować swój członek z góry w dół i z powrotem, coraz mocniej zaciskając na nim dłoń. Tymczasem Jacqueline coraz szybciej poruszała językiem.

Sięgnęła pomiędzy swe uda i dłonią rozwarła srom. Za pomocą środkowego palca zaczęła bawić się łechtaczką. Promienie słońca, odbite od drewnianej podłogi, podpowiedziały Jackowi, że jej pochwa lśni od soków.

Masował się coraz energiczniej, aż wreszcie zrozumiał, że już nie będzie w stanie powstrzymać orgazmu.

– O Boże – jęknął, a jego sperma strzeliła wielkimi kroplami na lustro, na odbijający się w nim język, nos i nawet na włosy Jacqueline. Lizała ją zachłannie, mimo że nie była W stanie ani jej czuć, ani smakować. Obserwując ją, Jack przycisnął czoło do lustra w skrajnej desperacji.

Pozostał w takiej pozycji, czując, że opuściły go wszystkie siły, a tymczasem Jacqueline położyła się na podłogę, rozłożyła szeroko nogi i powoli bawiła się sobą, wsuwając długie paznokcie, pomalowane na czarno, do śliskiej różowej dziurki. Po chwili mocno zacisnęła nogi i zadrżała. Jack nie był pewien, czy ma orgazm czy nie, leżała jednak bez ruchu na podłodze przez ponad minutę. Pióra jej kapelusza powiewały w słabych podmuchach wiatru, wpadających przez szeroko otwarte okno.

Pan Santorini z mieszkania na parterze odtwarzał na gramofonie płyty Carry Me To Heaven With Candy – Colored Ribbons. Słowa tenora z podrapanej płyty Jack odbierał jak wiadomość z dawnych i odległych czasów.

* * *

Mądrość ludowa mieszkańców San Francisco głosi, że z każdymi dziesięcioma milami, które się przebędzie, wyjeżdżając z miasta, temperatura wzrasta o dziesięć stopni Fahrenheita. Kiedy Jack po południu dojechał do Sonomy, było już tak gorąco, że powietrze zdawało się być płynnym miodem. Skręcił w lewo z East Spain Street i po chwili znalazł się przed Loculus Antiques, parterową szklarnią, stojącą w cieniu eukaliptusów. Zatrzymał samochód i wysiadł, a Punipuni pozostał na miejscu, słuchając z radia kambodżańskiego jazzu. Utwór That Old Fish Hook Fandango wykonywał akurat Samlor Chapheck i South East Asian Swingers.

Jack otworzył drzwi Loculus Antiques i w sklepie rozległ się dźwięk dzwonka. Pomieszczenie było pełne antycznych sof, krzeseł, gipsowych popiersi Arystotelesa i pachniało suchym końskim włosiem oraz nieudaną próbą zrobienia dużych pieniędzy. Unosiło się tu dziwne światło, jak w kostnicy, szklany dach pomalowany był bowiem na zielono. Z zaplecza wyszedł jakiś mężczyzna, ubrany w strój przywodzący na myśl białą płócienną pidżamę. Wyglądał mniej więcej na pięćdziesiąt pięć lat. Z jego wielkiej czaszki wyrastały rozwiane białe włosy, na nosie miał okulary w grubych oprawach. Jego przednie zęby wystawały jak u konia.

– Czy mogę panu coś zaprezentować? – zapytał, przeciągając samogłoski. Miał akcent z północnej Kaliforni. A może z Marblehead, z Massachusetts?

– Prawdopodobnie mnie pan nie pamięta, ale jakieś sześć miesięcy temu sprzedał mi pan lustro. Nazywam się Jack Keller.

– Mówi pan, lustro? Sprzedaję całe mnóstwo luster. Wszystkie z gwarancją bezpieczeństwa oczywiście.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Festiwal strachu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Festiwal strachu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Graham Masterton
Graham Masterton - Mirror
Graham Masterton
Graham Masterton - The Devils of D-Day
Graham Masterton
Graham Masterton - Revenge of the Manitou
Graham Masterton
Graham Masterton - Das Atmen der Bestie
Graham Masterton
Graham Masterton - Irre Seelen
Graham Masterton
Graham Masterton - Brylant
Graham Masterton
Graham Masterton - Strach
Graham Masterton
Graham Masterton - Kły i pazury
Graham Masterton
Graham Masterton - Manitú
Graham Masterton
Graham Masterton - Dom szkieletów
Graham Masterton
Отзывы о книге «Festiwal strachu»

Обсуждение, отзывы о книге «Festiwal strachu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x