Graham Masterton - Czternaście Obliczy Strachu

Здесь есть возможность читать онлайн «Graham Masterton - Czternaście Obliczy Strachu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czternaście Obliczy Strachu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czternaście Obliczy Strachu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kolejna, po "Dwóch tygodniach strachu", kolekcja błyskotliwych opowiadań angielskiego mistrza grozy. Tym razem czytelnik będzie miał sposobność odbyć podróż do czternastu różnych punktów ziemskiego globu… Na spowitych gęstą mgłą ulicach San Francisco odkryć sekret dziewczyny, która zrobi wszystko z miłości. Tajemnicę gorszą od największego koszmaru… Odbyć spacer po dużym londyńskim parku w czasie deszczu i poznać przerażającą prawdę o mężczyźnie, który ukrywa się pomiędzy drzewami… Odwiedzić Walię i stanąć twarzą w twarz z ludźmi, którzy poszukują śmierci…

Czternaście Obliczy Strachu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czternaście Obliczy Strachu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W końcu jednak opróżnił szklankę do końca, wstał od stolika i oznajmił:

– Chodźmy, Charlie! Powinieneś dowiedzieć się, o co w tym wszystkim idzie.

Zgarbiony, na uginających się nogach, wiódł mnie ulicami podczas padającego ciągle deszczu. Przecięliśmy River Road i weszliśmy na Arun Terrace, długą ulicę, wzdłuż której stały małe wiktoriańskie domki rzemieślników, o dachach krytych hipkiem i wykładanych majoliką gankach. Żywopłoty śmierdziały kocią uryną, a wśród gałęzi pełno było poutykanych pustych pudełek po papierosach. John pchnął bramkę domu nr 17, noszącego napis "Caledonian", i otworzył własnym kluczem frontowe drzwi. Wnętrze było mroczne i wypełnione mnóstwem dekoracyjnych przedmiotów. Miniaturowe okrętowe koło sterowe z wmontowanym barometrem, gipsowa głowa siwego Araba z sokołem na ramieniu, ogromna obrzydliwa waza wypełniona pomalowaną na różowo trawą z pampasów.

– Mój pokój jest na górze – powiedział i powiódł mnie w górę po nieprawdopodobnie stromych schodach, pokrytych czerwonym, wytłaczanym dywanem.

Na piętrze otworzył drzwi wiodące do małego pokoju: przeciętnego, zimnego angielskiego pokoju, z obszytą frędzlami kapą na łóżko, lakierowaną szafą na ubrania i kuchenką Baby Belling. Jedynym śladem tego, że mieszka w nim jeden z najlepszych gitarzystów od czasów Erica Claptona, była czarna błyszcząca gitara Fender Strat, upstrzona śladami palców.

John przyciągnął plecione krzesło z zapadniętym siedzeniem

– Rozgość się – zaproponował. Sam usiadł w nogach łóżka i znów wyciągnął papierosy.

Zająłem miejsce ostrożnie. Czułem się jak na dnie suchej studni. Przyglądałem się Johnowi palącemu w rozdrażnieniu papierosa. Z minuty na minutę stawał się coraz bardziej podniecony, a ja nie wiedziałem dlaczego. Po dłuższej chwili zaczął mówić bezbarwnym monotonnym głosem.

– Jimi zawsze opowiadał o czasach, kiedy występował z zespołem The Flames, dawno temu, jeszcze zanim zaczął być sławny, wkrótce po odejściu z wojsk desantowych. Grali pewnego razu w jakimś bezimiennym mieście w Georgii i wówczas to Jimi wplątał się w aferę z pewną dziewczyną.

Pamiętam do dziś, co o niej powiedział: "Przebiegła jak lis". W każdym razie spędził z nią całą noc, chociaż wiedział, że spóźni się na autobus i że dziewczyna ma męża, o którym mówiła, że zleje ją, kiedy wróci do domu.

Zwierzył się jej, że chce być sławny, a ona na to, że może mu to załatwić. Około czwartej nad ranem zaprowadziła go do tajemniczej starej kobiety, a ta kobieta dała mu voodoo. Powiedziała że dopóki będzie je żywił, pozostanie zdrowy i zyska sławę na całym świecie, i wszystkie jego marzenia zostaną spełnione. Ale w dniu, w którym przestanie je żywić, voodoo zabierze mu wszystko i Jimi będzie niczym, po prostu gównem. Jimi chciał być sławny za wszelką cenę. Potrafił dobrze grać na gitarze, ale dla niego to było za mało; on chciał grać olśniewająco. Chciał grać tak olśniewająco, żeby ludzie przestali wierzyć, że urodził się na Ziemi.

– Co się działo potem? – zapytałem. Deszcz bębnił o szyby, jakby ktoś sypał ziarnka grochu.

John wydmuchnął dym nosem i wzruszył ramionami.

– Kobieta dała mu voodoo, a reszta jest znana. Grał z Isley Brothers, Little Richardem, Curtisem Knightem. Później był sławny, a jeszcze później przestał w ogóle być. Po co, jak myślisz, napisał piosenkę Voodoo Chile? On sam był dzieckiem voodoo i to wszystko.

– John, on żyje – upierałem się. – Widziałem go i rozmawiałem z nim. Inaczej nie przyjechałbym tu.

John jednak pokręcił głową.

– Nie ma go, Charlie. Nie ma go od dwudziestu lat. Kiedy stał się sławny, zaczął głodzić voodoo, które w rewanżu pozbawiło go sił i zmąciło umysł. Pragnął występować na koncertach z publicznością, ale voodoo sprawiło, że grał muzykę całkowicie niezrozumiałą dla przeciętnych słuchaczy, niezrozumiałą nawet dla największych gitarzystów. Pamiętasz Robina Trowera z Procol Harum? Pojechał obejrzeć występ Jimiego w Berlinie i powiedział, że Jimi był zdumiewający, ale słuchacze siedzieli ogłupiali. Robin był jednym z największych gitarzystów wszystkich czasów, ale nawet on nie mógł zrozumieć muzyki, którą grał Jimi. Jimi grał tak, że nikt go nie zrozumie przez następne sto lat. Jimi próbował pozbyć się voodoo, ale skończyło się na tym, że voodoo pozbyło się jego. Voodoo go po prostu zniszczyło. Jeśli nie będziesz żył ze mną, to nie będziesz w ogóle żył. Ale nie umrzesz. Będziesz niczym, absolutnie niczym. Będziesz niewolnikiem i sługą, i tak będzie już zawsze.

– Mów dalej – wyszeptałem.

– Miał tylko jedno wyjście: wrócić z voodoo do tego miasteczka w Georgii, skąd pochodziło. To znaczyło, że musi opuścić swój grób w Seattle, pojechać do Anglii, odszukać voodoo, wrócić i podarować je komuś; jeśli bowiem osoba, której oddaje się voodoo, nie przyjmie go w prezencie, voodoo jest w dalszym ciągu twoje, człowieku. W dalszym ciągu twoje – na zawsze.

Siedziałem na tym komicznym krześle z zapadniętym siedzeniem. i nie wierzyłem uszom.

– Co właściwie usiłujesz mi wmówić? Że Jimi jest czymś w rodzaju zombie? Ożywionym trupem?

John palił i patrzył przed siebie. Nawet nie próbował mnie przekonywać.

– Widziałem go – nalegałem. – Widziałem go, a poza tym telefonował do mnie. Zombie nie rozmawia przez telefon.

– Człowieku, pozwól, że coś ci powiem – odparł.- Jimi był martwy od chwili, w której przyjął voodoo. Tak samo jak ja.

– Jak to?

– Chcesz, żebym ci pokazał?

Przełknąłem ślinę.

– Nie wiem… może… tak, pokaż!

Podniósł się niezdarnie, zdjąłł swoją czarną, wytartą kurtkę i rzucił na łóżko. Potem skrzyżował ramiona i uniósł koszulkę.

Miał białą skórę i szkieletowaty tułów; był tak chudy, że widać było żebra i arterie, a także bicie serca. Najbardziej zaszokował mnie jego brzuch. Przywiązana była do niego, cienkimi sznurkami ze splecionych włosów, płaska hebanowa figurka, z wyglądu bardzo afrykańska, podobna do małej małpki, przyozdobiona piórami i podejrzanie wyglądającymi kawałkami suszonej skóry.

W jakiś sposób figurka małpki stała się częścią Johna. Nie można było rozpoznać, gdzie kończyła się figurka, a gdzie zaczynało ciało Johna. Wydawało się, że jego skóra obrosła hebanową główkę, że za półprzeźroczystym przylepcem widnieją wygięte, hebanowe szczęki.

John pozwolił mi chwilę popatrzeć, potem opuścił koszulkę.

– Znalazłem to w korytarzu Moniki, pod podłogą. Było owinięte w starą koszulę Jimiego. Jestem przekonany, że ona nic o tym nie wiedziała. Zdawałem sobie sprawę, że to jest niesamowite i niebezpieczne, ale, człowieku, chciałem być sławny. Chciałem mieć pieniądze. Myślałem, tak jak Jimi, że dam sobie z tym radę. Przez czas jakiś nosiłem to pod koszulą, luźno przywiązane do mnie w pasie. Karmiłem małymi kęskami, tak jak się karmi małe zwierzątka domowe. W rewanżu w pewien sposób mi śpiewało. Trudno ten śpiew opisać, trzeba go usłyszeć. Śpiewało mi, a mnie nie pozostawało nic innego jak grać to, co ono śpiewało. Wówczas zaczęło chcieć więcej. Przywierało do mnie mocniej i mocniej, a to mi było potrzebne, bo kiedy ono było mocno do mnie przytulone, wtedy śpiewało cudowne melodie, a ja stawałem się coraz sławniejszy. Któregoś ranka obudziłem się i stwierdziłem, że wygryzło dziurę w mojej skórze i włożyło pyszczek do środka.

Miałem bolesną ranę, ale moja muzyka była jeszcze lepsza. Nie musiałem nawet słuchać jego śpiewu, muzyka tkwiła już we mnie. Nie musiałem też karmić go więcej małymi kawałkami, ponieważ samo wysysało ze mnie to, co jadłem. Kiedy zaczęło jeść prosto z mojego żołądka, zorientowałem się, co się dzieje. Moja muzyka stawała się taka, że nie można jej było porównać z żadną inną. Zabrnąłem już tak daleko, iż nie było powrotu. – przerwał na chwilę i zakaszlał. – Jimi zdjął je, nim wgryzło mu się do jelita. Ale nie mógł grać bez niego. Był już uzależniony. Voodoo to gorszy narkotyk niż jakikolwiek, o którym słyszałeś w całym swoim życiu. Jimi używał wszystkiego: pigułek, alkoholu, LSD i inych narkotyków, jeśli jednak ktoś nie był uzależniony od voodoo, to nie wie, co to jest uzależnienie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czternaście Obliczy Strachu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czternaście Obliczy Strachu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Graham Masterton
Graham Masterton - Mirror
Graham Masterton
Graham Masterton - The Devils of D-Day
Graham Masterton
Graham Masterton - Revenge of the Manitou
Graham Masterton
Graham Masterton - Das Atmen der Bestie
Graham Masterton
Graham Masterton - Ciemnia
Graham Masterton
Graham Masterton - Festiwal strachu
Graham Masterton
Graham Masterton - Brylant
Graham Masterton
Graham Masterton - Strach
Graham Masterton
Graham Masterton - Kły i pazury
Graham Masterton
Graham Masterton - Manitú
Graham Masterton
Graham Masterton - Dom szkieletów
Graham Masterton
Отзывы о книге «Czternaście Obliczy Strachu»

Обсуждение, отзывы о книге «Czternaście Obliczy Strachu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x