- Ze sponsorowaniem poczekaj do jutra - poradził Jakub. - Najpierw zobaczymy, co tu jest grane, bo, wiesz, jakbyśmy tak dali forsę, a klątwa nadal by działała, to ludzie, co tu wlezą kopać, mogą poginąć. Nie mówiąc już o tym, że sami byśmy oberwali, bo wysokiej klasy zabezpieczenie magiczne potrafi wyczuć i trzasnąć nawet za współudział.
- No właśnie - wszedł mu w słowo przyjaciel. - Mój wnuk jeszcze żyje, tylko sobie rozharatał łydkę szpadlem i stłukł łokieć. Czemu to tak?
- Bo kopie w złym miejscu - wyjaśnił egzorcysta. - A przy tym ma szczęście albo instynkt go chroni. Wyczuwam tu dwie silne klątwy, jedną rzucono przy wejściu do grobu, drugą na sarkofag z mumią faraona. Powinni byli przesunąć komorę grobową o jakieś półtora metra i zmienić nieco natężenie, ale może w tamtych czasach nie umiano tego wystarczająco precyzyjnie wyliczyć. A dwa źródła potężnej mocy magicznej zawsze trochę interferują.
- Tak jak fale radiowe z dwu nadajników? - upewnił się Piotruś. - Albo dwa magnesy?
- Coś tak jakby. A więc w tej dolinie są miejsca prawie wolne od przekleństwa i takie, gdzie działa podwójnie - Jakub zakończył swój wywód.
- Genialne - przyznał Semen. - Czyli jak zdejmiemy pierwszą, to cała dolina będzie miała pokrycie, a jak zdejmiemy drugą, to zero? Trza będzie uważać, żeby nas nie sponiewierało...
- Zawsze może jeszcze pojawiać się echo reliktowe, spowodowane długim napromieniowaniem przez pole sił bionekrotycznych, ale zasadniczo powinien być spokój. Poczekamy, aż archeolodzy zasną, i bierzemy się do roboty.
- A jak się obudzą? - zaniepokoił się Piotruś.
- Po tym, co im dosypałem do kolacji, tak łatwo się nie obudzą - mruknął pradziadek z satysfakcją i błysnął w ciemnościach złotymi zębami.
- I jak sądzisz, to tutaj, czy może trochę obok? - Piotruś rozejrzał się po wykopie.
- Klątwa bije mocno. - Jakub wskazał walające się tu i ówdzie kawałki połamanych stylisk od łopat. – Ale musieli się pomylić o co najmniej dwadzieścia metrów. Jakby rozkopywali zasypisko prowadzące do szybu grobowego, waliłoby dużo mocniej.
- Czyli gdzie?
Egzorcysta rozejrzał się uważnie po dolince.
- Tam. - Wskazał kąt nieróżniący się niczym szczególnym od reszty. - Narzędzia...
Semen otworzył torbę. Wydobył krucyfiks, manierkę wody święconej, kredę i pęczek ziół.
Jakub z krzyżem w ręce ruszył w stronę usypiska głazów. Szedł ostrożnie, jak zwiadowca skradający się w stronę wrogiego okopu. Nagle rozległo się gardłowe warknięcie i dolinę wypełnił mdły poblask.
Na stosie kamieni pojawił się wysoki, muskularny osobnik z głową szakala. Obok niego zmaterializował się mężczyzna w fartuszku i z biało-czerwoną chustą na głowie.
- In nomine Pater et... - Jakub uniósł kropidło do ciosu, a Piotruś zamachał kadzielnicą, żeby dobrze się rozpaliła.
- Panowie, po co tak nerwowo? - zapytał Anubis. - Może najpierw pogadamy, wyjaśnimy sobie to i owo.
- Co za czasy parszywe nastały, że trupy, zamiast na cmentarzu leżeć, żywych nachodzą - Wędrowycz nieświadomie sparafrazował Ziemiańskiego.
- Przykro mi wyprowadzać pana z błędu, ale właśnie znajdujemy się na cmentarzu – odparł psiogłowy. - A co do najścia, mój podopieczny leży tu sobie spokojnie od przeszło trzech tysięcy lat, nikomu nie przeszkadzając, a tu naraz przyłazi banda hien cmentarnych zwanych archeologami wykopać mu...
- Archeolog kopie, bo musi z czegoś żyć. To nic osobistego, po prostu taki zawód - wyjaśnił Semen.
- To może niech poszuka złotych zębów u waszych nieboszczyków – zasugerował zgryźliwie faraon. - I bliżej będzie miał, i płycej zakopani.
- Hm... No fakt - zgodził się Wędrowycz, opuszczając kropidło. - Coś z racji pan ma...
- Jakub, święć teren, co się będziesz jakimś burkiem przejmował - warknął Semen. - Mało mi wnuka klątwą nie wykończyli, myśmy też oberwali, nawet Bardakowi się rykoszetem dostało, choć to ostatnie nawet nie takie złe było.
- To była usprawiedliwiona okolicznościami samoobrona - oświadczył Amenhotep.
Piotruś, nieco zdezorientowany, popatrzył na biało-czerwone pasy zdobiące nakrycie głowy faraona, ale zaraz zrozumiał, że nie o taką Samoobronę chodzi.
- Hm... - Teraz dla odmiany kozak popadł w zadumę. - Coś z racji niby w tym jest.
- My tu na swojej ziemi - powiedział władca dobitnie.
- Myślę, że dojdziemy jakoś do porozumienia - zaproponował psiogłowy. - Kulturalni i wykształceni ludzie zawsze znajdą wspólny język. Powiedzcie tylko, czego chcecie za powstrzymanie archeologów?
- Ich się nie da powstrzymać - mruknął chłopak. -Ten grobowiec to największe marzenie doktora Korczaszki. Nie zrezygnuje, póki żyje. Trzeba by go zamordować...
- Ja ci dam - syknął Semen.
- ...albo poważnie zmodyfikować mu pamięć, ale nawet wtedy i tak pozostaną artykuły w gazetach i książki.
- Zepchnąć na fałszywy trop - powiedział poważnie Jakub. - Zrobić coś, żeby uznał, że ta dolina nie jest ciekawa.
- Jest przekonany, że to całkowicie dziewiczy teren - rozważał Piotruś. - Gdyby pojawiły się dowody, że tak nie jest...
Anubis strzepnął dłonią i z powietrza wyciągnął płachtę pożółkłego papieru.
- Gazeta z 1901 roku - rzekł. - Podrę ją i utknę strzępy pod kamieniami. Do tego puszki po angielskich konserwach. - Trącił nogą zardzewiały nieco stosik.
Pstryknął palcami. Kamienne usypiska zafalowały jak woda w jeziorze i współczesne śmieci zatonęły.
- To może nie wystarczyć - odezwał się Amenho tep. - Dalej będzie szukał mojego grobu. Jeśli zacznie na przykład kuć skały wokół...
- Po co kuć, to można załatwić w godzinkę grawimetrem albo radarem geologicznym. - Piotruś się uśmiechnął. - W ostateczności bierze się odpowiedni świder.
- Fakt, technika poszła do przodu przez ostatnie stulecia - odparł Anubis. - A właściwie po co mu ten grobowiec? Chce tylko wyrabować klejnoty? Może dałoby się osiągnąć jakiś kompromis? Na przykład pół na pół... - Archeolodzy szukają przede wszystkim wiedzy o przeszłości - wyjaśnił Semen. - Złoto jako takie interesuje ich mniej. A to znaczy, że zaiwanią kompletnie wszystko.
Amenhotep otarł czoło zroszone nagle zimnym potem. Co za zdumiewająco parszywa epoka...
- A gdyby tak - podsunął Jakub - skierować ich wysiłek badawczy na co innego? Gdyby tak wykopali coś cholernie ciekawego, co w dodatku trzeba analizować przez całe lata? Nie wystarczy im wtedy czasu ani ochoty, by grzebać za jakimś faraonem.
- Jest tu trochę nieodkrytych grobów, ale to ciut nieetyczne - zaprotestował psiogłowy.
- Po co zaraz groby. - Amenhotep uśmiechnął się wrednie. - Niech sobie zbadają świątynię Seta. Z tego, co pamiętam, jest o rzut kamieniem stąd. Trzeba tylko ciut poszerzyć szczelinę, którą można dostać się do przedsionka...
- No to do roboty. - Jakub zatarł ręce.
- Panu Zachodniej Pustyni chyba się to nie spodoba. - Strażnik Krainy Zmarłych najwyraźniej żywił jakieś obawy, ale jego psie oblicze też przyozdobił grymas pełen ponurego triumfu. - Ale w sumie czemu nie... I odegramy się przy okazji za ten numer z Leninem i jego bandą.
- Z kim? - zdumiał się Jakub.
- To długa historia. - Psiogłowy strzelił w powietrzu palcami, wyczarowując pięć egipskich taboretów, stolik, miskę daktyli, bukłak z winem i kubki. - Ale możemy opowiedzieć. Sami sobie z hołotą nie poradzimy, ten świat jest dla nas zbyt obcy, a wy wyglądacie na fachowców.
- Będą problemy z przekazaniem im pieniędzy za usługę - trzeźwo zauważył faraon.
Читать дальше