– No dobra – mruknął. – Z tą całkowitą apolitycznością trochę się zagalopowałem. O czym to... A, właśnie. Sami rozumiecie, nasz wydział zajmuje się najtajniejszą i najbardziej skomplikowaną robotą. O tym, co tu robimy, nie może dowiedzieć się absolutnie nikt.
– Nawet Moskwa!?
– Zwłaszcza Moskwa. To nie jest zwykła działalność, jak na przykład inwigilacja pracowników naukowych czy podkładanie świni klerowi. To prawdziwa, skomplikowana i brudna robota, jak w czasie okupacji. Śmiertelne zagrożenie.
Jeden błąd, jedno potknięcie i idziecie do piachu, bo albo tamci was zarżną, albo my zlikwidujemy za fuszerkę. Czy to jasne?
– Tak jest!
– Każdy przepracowany rok do emerytury liczy się za pięć lat, ale, towarzyszu Brona, musicie wiedzieć, że w naszym wydziale nikt jeszcze tej emerytury nie dożył!
– Ku chwale ojczyzny! Ja dożyję. Major westchnął ciężko.
– Brona, obudźcie się! – ryknął. – Ja wam nie proponuję etatu u nas...
– Tylko werbunek na tajnego współpracownika? – Radek zgłupiał do reszty.
– Nie możecie być tajnym współpracownikiem, bo nie wolno nam werbować agentury w Partii, a wy jesteście już na stażu kandydackim.
– E... to co mam...
– Będziecie „kontakt operacyjny”. Tak pro forma rejestrujemy tych, których z różnych powodów przyjąć nie możemy.
– Ku chwale ojczyzny! A jak z tą emeryturą?
– Zamknijcie, Brona, jadaczkę, bo się zdenerwuję! Wasze pierwsze zadanie będzie nieskomplikowane, ale mimo wszystko śmiertelnie niebezpieczne. Jesteście naszym człowiekiem, więc weźcie to, zawieście na szyi i nie zdejmujcie nawet pod prysznicem.
Major wyjął z szuflady jakiś przedmiot na łańcuszku.
– Co to jest? – nastroszył się Radek. – Bo wygląda mi zupełnie jak...
– To jest tak zwany krucyfiks.
– Krzyż to symbol ciemnoty, zacofania i zabobonu katolickiego! Jako kandydat na członka partii i tajny współpracownik organów socjalistycznego państwa...
– I wszystko się zgadza – warknął major poirytowany. – Wampiry są istotami bardzo ciemnymi, zacofanymi i zabobonnymi. Ich szczątkowa świadomość sprawia, że zdają sobie sprawę ze swojej śmierci, ale interpretują ten stan kompletnie ciemniacko. Sądzą, że są wampirami, dlatego na widok krzyża reagują alergicznie. I tyle. Możecie w to nie wierzyć, ale macie to nosić.
– Nigdy w życiu! – uniósł się Radek. – Nie po to mój pradziadek zerwał z burżuazyjnymi zabobonami i padł w walce o socjalizm, żebym teraz...
– Nie podnoś głosu w moim gabinecie, gnoju. A co do twojego pradziadka –
zmrużył złośliwie oczy – mogę zaraz pokazać ci jego teczkę.
– Nie boję się! Historia naszej rodziny jest kryształowa!
– Takiś pewien?
Major sięgnął po interkom.
– Agencie Kot, proszę przynieść z archiwum teczkę rodziny Brona. Tak, tę błękitną, z hrabiowskim herbem...
Kwadrans później Radek łkał jak dziecko, a grube łzy rozbijały się o linoleum podłogi.
– No, już nie becz. – Major stanął obok i przyjacielsko objął go ramieniem.
Następnie podreptał do szafy na akta, pogrzebał w środku i podsunął chłopakowi pod nos musztardówkę z radzieckim koniakiem.
– Weź się w garść. Jesteś wśród przyjaciół. Pracuj lojalnie, a nikt się o niczym nie dowie. Ani o pradziadku poległym pod Radzyminem, ani o dziadku, który uciekł z Kołymy, ani o tym, jak twój ojciec zapisał się do Partii z rozpaczy, po tym jak mu księżniczka z Czetwertyńskich dała kosza.
– Ja... – zaczął Radek i znów się rozbeczał.
Dopiero druga szklanica brązowego zajzajeru pozwoliła mu dojść do siebie.
– Dołożę wszelkich starań, żeby zmazać winy wynikające z mojego pochodzenia.
– Potulnie zawiesił sobie krzyż na szyi. – Partia będzie miała we mnie...
– Nie bądźcie naiwni, towarzyszu. Partia nie zapomina o niczym i niczego nie wybacza.
Wasze szczęście, że jesteśmy bezpieką! I że ta dokumentacja bezpiecznie spoczywa w naszych sejfach. Czy kojarzycie nazwę Drucianka?
– Taka stara, jeszcze carska fabryka na Pradze? Koło bazyliki na Kawęczyńskiej?
– O! – Major mile się zdziwił. – Skąd wiecie?
– Czytałem Historię ruchu robotniczego w Warszawie . A naprzeciwko jest liceum, które rok po roku wypuszcza maturzystów reakcjonistów. Socjalistyczny Związek Studentów nieraz informował organa, co absolwenci tej szkoły wygadują na uczelni.
– Doskonale. Teraz warunki umowy. Wy nam coś sprawdzicie na Druciance, a my wam pomożemy zlikwidować siostrę wampirzycę.
– Ku chwale ojczyzny!
– Problem przedstawia się tak, że w Warszawie przebywa Wieczny Robol.
– Co proszę!?
– Od pytania to my tu... a, nieważne. Wieczny Robol to byt o charakterze bionekrotycznym.
– Co proszę?
Major przewrócił oczami.
– Coś jakby twoja siostra. Podejrzewamy, że też jest martwy, ale z jakichś przyczyn nadal przychodzi do roboty. W każdym razie pracował już kiedyś na Druciance. Konkretnie, zaczął pracę w tysiąc dziewięćset trzecim, a w tysiąc dziewięćset jedenastym przeniósł się do Norblina.
– To fascynujące! – Oczy Radka zalśniły.
– Co takiego?
– Z tego, co pan mówi, wynika, że pracował w Druciance podczas wielkich strajków w czasie rewolucji tysiąc dziewięćset piątego.
– To co? – nie zrozumiał zwierzchnik.
– W tym samym czasie co Karol Wójcik! Musiał go znać!
– I...?
– Skoro zachowuje świadomość, mógłby nam opowiedzieć, jak to wszystko wyglądało naprawdę!
– Niech ręka boska bro... To znaczy w żadnym wypadku! – przeraził się ubek. –
Tylko tego brakowało, żeby zaczął chlapać ozorem! Historię ruchu robotniczego należy poznawać z książek i opracowań naukowych, a nie ze źródeł tak mało wiarygodnych jak naoczni świadkowie! W dodatku nie wiemy, na ile procesy zachodzące po śmierci wpływają na pamięć. Przez osiemdziesiąt lat pewnie wszystko mu się pomyliło.
– Mam przeniknąć do fabryki i dokonać jego likwidacji?
– Nie pieprzcie, Brona. Jakiej, u diabła, likwidacji? Jak niby? Mam wasze wyniki strzelania ze studium wojskowego!
– Moje wyniki? – Zaczerwienił się.
– A coście myśleli? Gromadzimy wszystko. Haki na sukinsynów z opozycji. Haki na bydlaków, którzy sprzyjają opozycji, i przede wszystkim haki na lojalnych obywateli, którzy w przyszłości mogliby się złajdaczyć i polubić opozycję!
– Yyyy...
– Dostaliście kategorię F. Czy wiecie, co to znaczy?
– Nikt na komisji nie chciał mi wyjaśnić... – wybąkał student.
– Takich poborowych w razie wojny oddaje się wrogowi jako jeńców! Dupa wołowa z was będzie, a nie żołnierz. Ale nie martwcie się. Nasza socjalistyczna ojczyzna znajdzie jakieś pożyteczne zajęcie dla każdego. A słuchajcie: macie przeniknąć do fabryki, potwierdzić identyfikację, zdobyć odciski palców dla naszego działu daktyloskopii, poobserwować, wybadać i napisać raport.
– Do fabryki dostanę się przez mur?
– Brona, co wy bredzicie? – zirytował się major. – Filmów o Bondzie się na wideo naoglądaliście? Pójdziecie tam legalnie na praktyki robotnicze.
– Jak go rozpoznam?
– I tu jest problem, towarzyszu Brona. Nie mamy żadnego jego zdjęcia. Wampiry i tego rodzaju istoty nie dają się sfotografować.
– To znaczy...
– To nic nie znaczy! – wkurzył się major. – Przodująca radziecka nauka dawno już wyjaśniła ten fenomen! Nie ma w tym absolutnie nic nadprzyrodzonego lub choćby niezwykłego. Widzieliście kiedyś szklankę z wodą, do której wrzucono słomkę?
Читать дальше