Kirył Yeskov - Ostatni władca pierścienia

Здесь есть возможность читать онлайн «Kirył Yeskov - Ostatni władca pierścienia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Olsztyn, Год выпуска: 2002, ISBN: 2002, Издательство: Solaris, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ostatni władca pierścienia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ostatni władca pierścienia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nowe, odkrywcze spojrzenie na historię Śródziemia. Wojna o Pierścień wybucha z powodów ekonomicznych i ekologicznych. Mordor buduje cywilizację technologiczną, wynajduje proch, buduje huty i fabryki, ale ma kłopoty z żywnością, bo to kraina jałowa pod względem rolniczym. Elfy, ludzie z Gondoru zawiązują antymordorską koalicję, która ma na celu „Ostaeczne rozwiązanie kwestii mordorskiej”, zgodnie z planem Gandalfa. Koalicja obawia się wzrostu potęgi Mordoru dzięki zdobyczom techniki i wskutek kilku sprytnych prowokacji doprowadza do wojny. Rozpoczyna się krwawa rozgrywka tajnych służb elfów i Mordoru o pozyskanie potężnych sojuszników…

Ostatni władca pierścienia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ostatni władca pierścienia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Z łatwością i w szczegółach wyobraził sobie, jak to się będzie odbywać, w końcu sam nieraz brał udział w operacjach przeczesywania. — i jako zwierzyna, i jako myśliwy. Należy sądzić, że ściągną tu co najmniej półtorej setki pieszych i konnych. Wszystkich, których w ogóle uzbiera się na tym odcinku szlaku; konni na początek odetną im drogę do Houtijn-Hotgoru i zamkną półokrąg na wschodnim brzegu hammady, a piesi ruszą obławą od wymordowanego obozu, zaglądając po drodze do każdej norki. W takiej sytuacji można się obejść i bez doświadczonych tropicieli — tu, jak i wszędzie, można przeciwnika zdusić liczebnością. Bazować ta horda będzie na najbliższym punkcie oporowym — tylko tam jest wystarczająco wydajna studnia, tam też rozmieszczą sztab dowodzący operacją…

Cerleg dobrze znał to miejsce — karawanseraj porzucony wraz ze starym Traktem Nurneńskim od chwili, gdy Zachodnie Przyrunie w wyniku prac irygacyjnych stało się martwym solniskiem. Była to obszerna kwadratowa budowla z glinianej cegły z różnego rodzaju przybudówkami gospodarczymi; na tyłach znajdowała się ruina poprzedniego, zrzuconego przez trzęsienie ziemi karawanseraj u, gęsto zarośnięta bachtrianowymi cierniami i piołunem… Zaraz, zaraz, zaraz! Ale przecież, nawiasem mówiąc te ruiny będą ostatnim miejscem, które przyjdzie im do głowy przeszukać! Właśnie — ostatnim. Wcześniej czy później dotrą i tam, metodą wykluczenia kolejnych elementów. Szkoda — na pierwszy rzut oka pomysł wygląda nieźle… A gdyby tak wykonać fałszywy trop — zajęczą Pętlę z odbiciem? No, a co dalej?

A tymczasem nocy ubywało niczym wody z przekłutego bukłaka, i z wyrazu twarzy i postawy zwiadowcy Haladdin nagle wyczytał coś, co uświadomił sobie z nieubłaganą wyrazistością: on też nie widzi szans na ratunek. Miękkie, lodowate łapsko wlazło lekarzowi w trzewia i zaczęło niespiesznie grzebać w nich, jak w stercie trzepocących na dnie łodzi ryb. Nie był to lęk żołnierza przed walką, przez to już dzisiaj przeszedł, a coś zupełnie innego — podobne do ciemnego irracjonalnego strachu dziecka, które się zgubiło. Dopiero teraz zrozumiał, że Cerleg nie tylko zwyczajnie pełzał po wodę dla niego przez tłoczny od elfów las pod Osgiliath i wlókł go na sobie pod nosami minasmorgulskich wartowników. Zwiadowca przez cały ten czas okrywał lekarza swą potężną i przytulną aurą — „twarz-blacha, spokój na pokładzie” — i oto w tej chwili aura ta rozpadła się na strzępy. Haladdin wszak, jeśli mówić szczerze, przyłączył się do tego głupiego pomysłu z „akcją odwetową” tylko dlatego, że uważał za pewnik, iż lepiej znaleźć się w samym jądrze wydarzeń z Cerlegiem, niż poza walką samemu. I tym razem przecwanił. Koło się zamknęło — Eloar zapłacił za Teshgol, oni za kilka godzin zapłacą za tę diunę… I wtedy, tracąc opanowanie ze strachu i rozpaczy, wywrzeszczał w twarz orokuenowi:

— No i jak, zadowolony?! Zemściłeś się jak należy i ciągle nie możesz się nacieszyć swoją robotą?! Zapłaciłeś nami wszystkimi za jednego elfickiego bydlaka! Żeby sczezł!

— Jak powiedziałeś? — odezwał się zwiadowca z dziwnym wyrazem twarzy. — Żeby elf sczezł, tak?

13

Haladdin zamilkł w pół słowa. Zobaczył przed sobą poprzedniego, zwyczajnego Cerlega, który wie, co i jak.

— Wybacz — powiedział przybity, nie wiedząc, gdzie uciec spojrzeniem ze wstydu.

— Dobra, zdarza się. Mamy to już za sobą. A teraz przypomnij sobie dokładnie, i pan, baronie, też. Czy ta para Wastaków zwiała, gdy ja już się wziąłem do walki z Eloarem czy wcześniej? Przed czy potem?

— Według mnie, przed.

— Dokładnie tak, kapralu, daję głowę.

— Dobrze. To znaczy, że nic nie wiedzą nie tylko o śmierci elfa, ale nawet tego, czy w ogóle wziął udział w walce… Teraz tak… Konsyliarzu, czy baron przejdzie przynajmniej dwie, trzy mile? Może o kulach?

— Gdyby były kule, to może tak. Napompuję go środkami przeciwbólowymi… Co prawda potem za to zapłaci…

— Proszę działać, konsyliarzu — inaczej w ogóle nie będzie żadnego „potem”! Niech pan zabierze apteczkę, trochę wody i sucharów — nic więcej, może jakąś broń, dla zmyłki…

Po kilku minutach kapral podał Tangornowi parę podobnych do krzywych krzyży kul wykonanych z wastackich włóczni, i zaczął instruować:

— Rozstaniemy się teraz. Wy dojdziecie do skraju hammady i ruszycie wzdłuż niego prosto na północ…

— Jak to — na północ?! Przecież tam jest posterunek!

— Właśnie.

— Aaa, rozumiem… „Rób to, czego nie spodziewa się wróg”.

— Jak na lekarza nieźle pan łapie! Kontynuuję. Z hammady na piasek proszę nie wchodzić. Jeśli — właściwie, gdy — baron zacznie tracić przytomność, przyjdzie ci wziąć go na plecy, ale kul proszę nie porzucać, jasne? Przez cały czas pilnuj, żeby nie otworzyła się rana, gdyż krew spod opatrunku naznaczy ścieżkę. Najważniejsza dla was sprawa to nie zostawiać za sobą śladów. Na hammadzie to nie jest problem — będziecie szli po drobnych kamieniach… A ja was dogonię za jakieś dwie godziny, może dwie i pół.

— Co wymyśliłeś?

— Potem opowiem — teraz każda minuta się liczy. Naprzód, sokoły, w tempie marsza! Hej, zaczekaj! Rzuć kilka orzeszków coli. Mnie też nie zaszkodzą.

I, odprowadziwszy wzrokiem oddalających się towarzyszy, zwiadowca zabrał się do realizacji planu. Czekała go masa pracy, część z nich to drobiazgi, o których nietrudno zapomnieć w krzątaninie. Na przykład, zebrać wszystkie te rzeczy, które przydadzą się potem, jeśli wyjdą żywi z tej opresji — od elfickiej broni do ksiąg Tangorna — i starannie zakopać to wszystko, zapamiętawszy punkty orientacyjne. Przygotować wór dla siebie — woda, żywność, ciepłe płaszcze, broń i odnieść do hammady. No, a teraz najważniejsze.

Pomysł Cerlega, na który nieoczekiwanie naprowadził go Haladdin, był taki. Jeśli wyobrazimy sobie, że Eloar nie zginął podczas nocnego ataku, a jedynie uciekł w pustynię i zabłądził, co jest całkowicie możliwe — elf w pustyni, to jak orokuen w lesie — to jego ludzie będą przede wszystkim szukać swego księcia, czy kim on tam jest. Dopiero potem zabiorą się za partyzantów, którzy załatwili szóstkę wastackich najemników. Żadna strata dla nich.

Teraz właśnie Cerleg miał ten wariacki zamysł wprowadzić w życie.

Podszedł do elfa, zdjął mu z nóg mokasyny i podniósł walający się obok rozcięty skórzany napierśnik; odnotował przy tym, że na lewej dłoni zabitego znajduje się srebrny pierścień i na wszelki wypadek wsunął go do kieszeni. Potem, wykopawszy dół na jakieś kilka stóp zagrzebał w nim trupa i starannie wyrównał piasek; ten ruch sam w sobie byłby dość naiwny, gdyby nie stworzono przy tym pozorów, że powierzchnia piasku w tym miejscu jest w oczywisty sposób nie naruszona. Do tego potrzebujemy ciała któregoś z Wastaków, najlepiej z minimalnymi ranami. Może być ten wartownik, którego ustrzelił Haladdin — nada się. Cerleg przeniósł ciało na miejsce, gdzie został zakopany elf, po czym podciął Wastakowi gardło od ucha do ucha i „spuścił juchę”, jak to czynią myśliwi ze swą zdobyczą. Następnie ułożył ciało, nadając naturalność jego pozycji.

Teraz każdemu wyda się zupełnie oczywiste, że najemnik zginął właśnie tu; raczej nie ma powodu by szukać ciała pod ciałem w przesączonym krwią piasku. No, chyba że ktoś dokładnie wie o miejscu spoczynku elfa — normalnemu człowiekowi coś takiego do głowy przyjść nie powinno.

Dobra, połowa roboty wykonana — prawdziwy elf zniknął; teraz musi się objawić jego bliźniak — żywy i dość nawet żwawy. Orokuen przebrał się w elfickie mokasyny, pomrukując do siebie: „Do licha, jak można nosić takie buty, bez normalnej twardej podeszwy?!”, i pobiegł na południe wzdłuż podnóża diuny, starając się pozostawić dobry ślad na odcinkach z twardszym gruntem; rozcięty od dołu do góry napierśnik nałożył na siebie jak bezrękawnik, a w ręku niósł swoje buty, bez których trudno sobie wyobrazić marsz po pustyni. Oddaliwszy się od obozu na jakieś półtorej mili, kapral zatrzymał się. Nigdy nie był wybitnym biegaczem, i serce kołatało mu już gdzieś w gardle, usiłując wyskoczyć na zewnątrz. Zresztą odległość była odpowiednia i „elf musiał tylko jeszcze skręcie w hammadę, gdzie śladów praktycznie znaleźć się nie da. Jakieś piętnaście kroków od miejsca, gdzie ślad się urywał, zwiadowca cisnął na kamienie skórzany napierśnik Eloara. W ten sposób potwierdzał i osobę uciekiniera, i, pośrednio, kierunek jego dalszej ucieczki — nadal na południe.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ostatni władca pierścienia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ostatni władca pierścienia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Jerry Ahern - Ostatni Deszcz
Jerry Ahern
William Golding - Władca Much
William Golding
Bob Shaw - Ostatni lot
Bob Shaw
Gleb Anfiłow - Ostatni z Atlantydy
Gleb Anfiłow
Kirył Bułyczow - Żuraw w garści
Kirył Bułyczow
Kirył Bułyczow - Przełęcz. Osada
Kirył Bułyczow
Foraine Amukoyo Gift - Réparer Le Chemin Et L’Âme
Foraine Amukoyo Gift
Lange Antoni - Władca czasu
Lange Antoni
Gabriela Zapolska - Ostatni promień
Gabriela Zapolska
Отзывы о книге «Ostatni władca pierścienia»

Обсуждение, отзывы о книге «Ostatni władca pierścienia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x