Margit Sandemo - Drżące Serce

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Drżące Serce» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Drżące Serce: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Drżące Serce»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kari odebrano wszelkie możliwości godnego życia. Los poskąpił jej urody i skazał na bycie złą. Gdy jednak w głębi Gór Czarnych spotyka przystojnego Armasa, dostrzega maleńki promyk nadziei na bodaj trochę szczęścia w życiu. Ale czy młodzieniec wysokiego rodu naprawdę zainteresuje się godną pożałowania istotą…

Drżące Serce — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Drżące Serce», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Oni przebywają tu dłużej, uświadomił sobie wstrząśnięty Armas. Zrozumiał teraz, skąd płynie smród. To cuchnęły opary sączące się również do tego pomieszczenia. Nie były to siarczane gorące źródła, ten zapach był ostry, wywołujący mdłości, niepodobny do żadnych innych.

– Nie wiedziałem, że ciemna woda jest gorąca – powiedział głośno, za co kobieta natychmiast uderzyła go w twarz. Pozostałe istoty przyglądały mu się zdumione, jak gdyby zastanawiały się, ile on może wiedzieć.

Nagle nadbiegli dwaj źli niewolnicy, prowadząc między sobą kobietę. Widoczne było, że bardzo się spieszą.

Mniej więcej tak musiał wyglądać Tengel Zły, pomyślał Armas, tak opisywał go Nataniel, jakież to obrzydliwe! Kobieta nie wyglądała na więźniarkę, przeciwnie, przynieśli jej szklankę czarnej wody. Opróżniła ją łapczywie i powoli na ich oczach zaczęła się przeistaczać w równie lodowato piękną kobietę jak ta, która wyszła im na spotkanie.

Podczas gdy uwaga wszystkich zebranych skupiła się właśnie na niej, Armas czym prędzej podjął próbę skontaktowania się z Ramem. Mógł to zrobić niepostrzeżenie, telefon był maleńki, ledwie widoczny, chłopak udawał też, że szepcze coś do siebie.

– Ram, słyszysz mnie?

– Tak, Armasie, co u ciebie?

Armas postarał się możliwie najkrócej wyjaśnić, że został uwięziony, powiedział też, co widział po drodze.

W głosie Rama dało się wyczuć wyraźne zdenerwowanie.

– Musimy teraz stąd odejść, ale zrobimy, co w naszej mocy, by was uwolnić. Nie wiem tylko, w jaki sposób moglibyśmy wam pomóc. Czym jest To we Własnej Osobie, ten najpiękniejszy?

– Kari twierdzi, że to samo zło. Ja przypuszczam, że to jakaś żywa istota, która od bardzo bardzo dawna raczy się złą wodą, ale to tylko teoria.

– Czy widziałeś już tę istotę?

– Jeszcze nie, ale chyba właśnie do niej nas prowadzą, Kari jest wystraszona do szaleństwa.

– Bądźcie ostrożni i postarajcie się wytrzymać, dopóki nie pospieszymy wam na ratunek, chociaż nie bardzo wiem, w jaki sposób mogłoby się to udać.

– Rozumiem. Drzwi się otwierają, muszę kończyć. Ach, ale… ale…! Na Święte Słońce, cóż to jest takiego?

Rozmowa została przerwana. Armas po prostu zaniemówił, a poza tym Ram znalazł się poza obszarem, na którym mogli się ze sobą komunikować.

Armas wpatrywał się w zjawisko wyłaniające się z cuchnących oparów. Nie wierzył własnym oczom. Czy to żywa istota? Tak, oddychała, ciężko, z wysiłkiem czerpiąc oddech.

W jednej chwili zrozumiał, dlaczego nazywano ją Tym we Własnej Osobie. Nie miał też wątpliwości, że oto ma do czynienia ze skondensowanym złem, ale… „najpiękniejszy”?

Armas musiał odwrócić głowę, nie miał sił dłużej na to patrzeć.

Gdy z wolna zaczął dochodzić do siebie, popatrzył na zjawisko siedzące za czymś, co mogło przypominać zagłębienie dla orkiestry. W ustach czy też tym, co musiało być ustami, tkwiła mu gumowa rurka ciągnąca się dalej do sąsiedniego pomieszczenia za szklaną ścianą. Kari wspominała mu o tym pokoju. Tam unosiły się jeszcze gęstsze opary i właśnie stamtąd bił ów straszny smród.

Co się ze mną stanie tutaj, tak blisko centrum wszelkiego zła? zastanawiał się Armas. Jak zdołam uniknąć jego wpływu, nie stając się niewolnikiem najgorszego rodzaju? Och, oby Święte Słońce i szafir zapewniły mi dostateczną odporność!

To coś, co tkwiło przed nim, było rozmyte i trzęsło się jak galareta, w masie błyszczących łusek, zielonych, niebieskich i czarnych, ledwie dało się odróżnić głowę. Para złośliwych oczek błyskała pośrodku, źrenice przypominały kozie, poza oczami jednak ta twarz nie miała żadnych konturów, gdyby nie rurka, nie dałoby się dopatrzyć nawet ust. Istota miała też członki, choć ich istnienia należało się raczej domyślać, wyglądały na uwstecznione jak u padalca, a gdy Armas przyjrzał się jej uważniej, odkrył, że całe ciało tej istoty ma w sobie coś wężowatego. Trudno było jednak to stwierdzić w tej niesamowitej bezkształtnej masie.

Chmura oparów pogrążyła nagle pomieszczenie we mgle, klęcząca na podłodze Kari zaniosła się kaszlem, nie przestając przy tym drżeć ze strachu. Odór był już teraz nie do wytrzymania, lecz Armas zacisnął zęby i wykorzystał okazję, że nikt go nie widzi, i wezwał Marca. Bez nadziei na odpowiedź, lecz jego rozpacz była tak głęboka, że chwytał się każdej możliwości ratunku.

Ale niespodziewanie nadeszła odpowiedź, wśród trzasków rozległ się bardzo niewyraźny głos Marca, jego specyficzny melodyjny akcent.

Armas, połykając w pośpiechu końcówki słów, szeptem przedstawił mu sytuację i dokończył:

– Wydaje mi się, że tego nie przeżyjemy. Słuchaj więc uważnie: z wysokich szczytów w dół stromego skalnego zbocza za pałacem biegnie rurociąg. Wydaje mi się, że tamtędy właśnie płynie ciemna woda.

Marco odpowiedział:

– Znajdujemy się teraz wysoko, właśnie za takimi szpiczastymi wierzchołkami, o których mówisz.

– Tak blisko?

– Dlatego możemy się słyszeć. Armasie, to, co teraz mówisz, jest dla nas niezmiernie ważne. Czy potrafiłbyś to zwizualizować? Przekazać mi myślą obraz?

Ponieważ Armas nie odpowiedział, Marco ponaglił go:

– Jesteś Obcym, Armasie, stać cię na o wiele więcej, niż sam wiesz.

– Tak, teraz już zdaję sobie z tego sprawę. Chyba zrozumiałem. W każdym razie spróbuję.

Popatrzył zdenerwowany na strażników, stojących między nim a drzwiami, lecz oni wydawali się nie zwracać na niego uwagi. Czekali na to, co zrobi przerażająca istota.

Armas mógł więc próbować. Zaczął myśleć obrazami i wysyłał je Marcowi: najpierw wyobraził sobie dolinę, w której się znajdował, pałac, rurociąg, stromo opadający w dół z gór. Potem zaczął myśleć o kolejnych pomieszczeniach, przez które szli.

– Doskonale, Armasie! – usłyszał spokojny głos Marca.

To dodało mu sił. Przekazywał obraz strasznego pomieszczenia wraz z budzącą obrzydzenie potworną figurą i oparami wydobywającymi się z sąsiedniego pokoju. Próbował nawet opisać zapach.

– Masz rację, Armasie, to ciemna woda. Źródło samo w sobie nie jest niebezpieczne, otacza je spokój, ta istota jednak, która kiedyś musiała być zwykłym człowiekiem, piła wodę i zbudowała ten pałac. To ona jest przyczyną wszelkiego zła w Górach Czarnych, stała się jego uosobieniem. To ją trzeba unicestwić. Tego nie jesteśmy w stanie zrobić ani ty, ani ja. Ale postaramy się zapamiętać twoje słowa. Wytrzymaj, jasna woda może was uratować.

– Czy odnaleźliście źródło?

Ale Marco roześmiał się z goryczą.

– Ach, nie, ledwie zaczęliśmy go szukać.

W tych słowach nie było wiele nadziei.

Armas bał się powiedzieć coś więcej, opary nie były już takie gęste.

Do jakiego stopnia miały na niego wpływ? Rozumiał przecież, że wdycha zło w najczystszej postaci. Na ile okaże się silny?

Nie miał jednak czasu, by dłużej się nad tym zastanawiać, bo wszyscy teraz wyłonili się już z mgły. Nie było ich wprawdzie tak wielu, bo tylko nielicznych dopuszczano przed oblicze samej świętości. Oprócz niego samego, Kari i Tego we Własnej Osobie znajdowała się tu jeszcze ta śliska jak węgorz kobieta i mężczyzna, którzy pierwsi ich przyjęli.

Przez drzwi zajrzał jeden z niewolników. Armas zauważył jakiś błyskawiczny ruch Tego we Własnej Osobie, jak gdyby potworna istota strzyknęła śliną w swego sługę, a ten, wijąc się w konwulsjach, upadł na podłogę. Drzwi zamknęły się akurat w momencie, gdy niewolnik zaczął się rozpływać na jego oczach.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Drżące Serce»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Drżące Serce» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Drżące Serce»

Обсуждение, отзывы о книге «Drżące Serce» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x