Musieli jak najszybciej zatrzymać się na noc, ponieważ Dolg był śmiertelnie zmęczony. Kiedy w końcu zaakceptował, że znajduje się znowu w świecie ludzi, po dwustu pięćdziesięciu latach spędzonych u elfów, siły po prostu go opuściły. Obciążenie wynikające ze „zmiany strony” okazało się zbyt wielkie.
Móri i Marco wymienili spojrzenia. „To nie jest normalny sen”, zdawały się mówić ich oczy. „To robota elfów. Co my z tym poczniemy?”
W domu zastali gości, turystów z Francji i Niemiec, udało im się jednak przeprowadzić Dolga po kryjomu, żeby nikt nie widział. Ulokowali go w osobnym pokoju w sąsiedztwie Móriego. Dolg, czy też w dalszym ciągu Lanjelin, zasnął natychmiast.
Po kolacji zajrzeli jeszcze do niego; wciąż leżał jak nieżywy, potem Marco i Móri wyszli na dwór przejść się trochę i obejrzeć piękną okolicę wokół domu. Niedaleko stąd wybuchającą z gorących źródeł parę ujęto w rurę, czy rodzaj komina, by mieć z niej pożytek, ale w jaki sposób mogło to działać, tego ci dwaj, pochodzący z minionych czasów, nie potrafiliby określić. W miejscu, gdzie rura wychodziła z ziemi, coś ryczało ogłuszająco. Pospiesznie stamtąd odeszli.
Zatrzymali się nad niewielkim strumykiem, gdzie woda z gorącego źródła szumiała i rozpryskiwała się spadając po niezbyt stromym zboczu. Marco przykucnął, zanurzył rękę w przyjemnie ciepłej wodzie i zamyślił się.
– Móri… Z wielkim zainteresowaniem słuchałem tego, co nam opowiadałeś – uśmiechnął się jakoś nieśmiało. – Ja jestem wiecznym wędrowcem pomiędzy światami, nigdzie nie mającą przystani duszą, która nie może znaleźć spokoju. To, co mówiłeś o Wrotach, bardzo mnie pociąga. Przywiązałem się też do ciebie i twojego syna. Coraz częściej marzę o tym, by wam towarzyszyć.
Móri rozjaśnił się na te słowa niczym słońce po długotrwałej mgle.
– Ależ drogi przyjacielu, nic nie mogłoby nas ucieszyć bardziej. Tylko co będzie z twoją rodziną tutaj na ziemi?
Piękna twarz Marca posmutniała.
– Masz rację, czarnoksiężniku, jestem z nimi związany. Nataniel i Ellen zawsze byli mi bliscy, a także nasz sympatyczny, spokojny Gabriel i jego wspaniałe córki. Miło jest z nimi przebywać. No cóż, poczekajmy, zobaczymy, jak się to wszystko dalej rozwinie! Wciąż jeszcze przecież nie znamy drogi do jakichkolwiek Wrót.
Móri wolno zwrócił głowę ku wschodowi. Tam, gdzie znajduje się Vatnajökull, największy lodowiec w Europie. Tak ogromny, że w jego granicach pomieściłyby się wszystkie pozostałe.
Pod nim… w głębi Kverkfjöll. Trzeba iść wzdłuż ciągu wodnego. Do Grimsvötn… i tam!
– No właśnie, zobaczymy – rzekł krótko.
Dolg przespał dwie noce i dzień pomiędzy nimi. W końcu drugiego ranka dowiedzieli się, co elfy z nim zrobiły.
Gdy wstał z łóżka i zszedł do siedzącej przy śniadaniu rodziny, me był już elfem, w każdym razie nie tak bardzo.
Nie był przezroczysty i bardziej nieziemski, niż to miało miejsce przed przybyciem do Gjáin, krainy elfów. Troszkę, jeśli tak można powiedzieć, astralny, wydawał się od dawna, po tym jak dotykał dwóch szlachetnych kamieni, szafiru i farangila, a zwłaszcza Świętego Słońca. Większość cech charakterystycznych dla elfów zniknęła, lecz Miranda ku swojej wielkiej radości stwierdziła, że uszy Dolga są w dalszym ciągu spiczaste, a i usta podobne do ust elfów. Poza tym stał przed nimi po prostu dobrze zbudowany, urodziwy młody mężczyzna.
– Och, Bogu niech będą dzięki – szepnął Móri.
Mogli więc wracać do Reykjaviku, jeśli tak można powiedzieć o kimś, kto nigdy tam nie był. Mimo wszystko ta część kraju stanowiła ich punkt wyjściowy.
Indra, która przedtem sądziła, że cudownie będzie dotrzeć do cywilizowanych okolic, odkryła z wielkim zdumieniem, że się tutaj nudzi. Natychmiast zaczęła tęsknić do dzikich pustkowi ze wszystkimi ich niedogodnościami. Niepojęte!
Jedyną pociechę stanowiło wspaniałe, komfortowe łóżko, czekające na nią w znakomitym hotelu. Trochę słodyczy, dobra książka i tak dalej…
Ellen i Nataniel nie mogli jednak odpocząć. Natychmiast po przyjeździe zadzwoniła Tova, która pod ich nieobecność pilnowała domu. Tova miała do przekazania ważne nowiny.
Opowiadała, że kilka dni temu, gdy właśnie podlewała kwiaty, ktoś zadzwonił do drzwi, a kiedy otworzyła, zobaczyła egzaltowaną, ale też dość agresywną damę z dziewczynką. Okazało się, że mała to jedyna wnuczka Ellen i Nataniela. Dziecko z buzią zeszpeconą głębokimi bliznami po oparzeniu.
Dama, będąca ich synową, wysłała dziewczynkę do ogrodu i dość bezceremonialnie wyjaśniła Tovie, że jej zdaniem nadszedł czas, by dziadkowie zajęli się trochę wnuczką. Tova bardzo dobrze znała tragedię Ellen i Nataniela, wpadła więc w złość, a kiedy Tova się wścieka, rzadko waży wypowiadane słowa. Wykrzyczała więc przybyłej, że przecież oni przez całe lata cierpią i tęsknią za dziewczynką, ale nic nigdy nie mogli na to poradzić.
Synowa lekko się zarumieniła i zaczęła coś bąkać, że teraz to się zmieni, ponieważ ona rozpoczyna nowe życie… „Aha” – syknęła Tova wściekła niczym osa. – „Jak rozumiem, pojawił się nowy mężczyzna. I sądzi, że twoja córka nie nadaje się do pokazywania ludziom, prawda?” Pani, głęboko wzburzona, odrzekła: „Wcale nie!” Zrobiła to jednak w taki sposób, że Tova nie wątpiła, iż to ona ma rację. Powiedziała, że Ellen i Nataniel znajdują się na Islandii, ale że możliwość zajęcia się wnuczką sprawi im prawdziwą radość, a tymczasem ona może opiekować się dziewczynką.
„Nie zostawię jej byle komu” – odparła synowa wyniośle. „A ja cenię małą tysiąc razy więcej niż twój przyszły mąż” – odparła Tova i dodała, że nigdy nie mogła pojąć, dlaczego synowa odmawia teściom prawa do spotykania się z dziewczynką. Co oni takiego zrobili? Dlaczego Ellen musiała wylać tyle łez z powodu utraconej wnuczki?
„Co oni zrobili?” – krzyknęła dama. – „Oni wychowali swojego syna na zwyczajnego dziwkarza, oto co zrobili! Zdradzał mnie już w dwa lata po ślubie”.
„Nigdy w to nie uwierzę”, – rzekła Tova spokojnie. Zdążyła odzyskać kontrolę nad swoimi reakcjami, choć w dalszym ciągu byłą zła. – „On nie należał to takich, to był bardzo wrażliwy, pełen uczucia chłopiec”.
– Dziękuję ci, Tova – bąknęła Ellen do słuchawki.
Tova, obdarzona gwałtownym charakterem Ludzi Lodu, zdołała jednak rozmawiać uprzejmie z synową Ellen nawet po tym, co tamta powiedziała: „Musiałam przecież uwierzyć przyjaciółkom!” „Więc ty bardziej wierzyłaś przyjaciółkom niż swojemu mężowi?” – zareplikowała Tova ze złością. Synowa odwróciła się i mruknęła coś na temat, że później rzeczywiście dowiedziała się, iż przyjaciółki z niej zadrwiły, że to był tylko głupi dowcip, po czym Tova zapytała, dlaczego w takim razie nie przeprosiła męża. Młoda kobieta rozgniewała się i warknęła: „Tak, tylko że on wtedy już nie żył, a za to, to ja już nic nie mogę”. „Owszem, myślę, że to właśnie ty za to odpowiadasz” – odparła Tova, Po chwili zamieszania, kiedy młoda kobieta najbardziej ze wszystkiego pragnęła wyjść, głęboko urażona, rzekła w końcu: „Dobrze, no to jak będzie? Mogę tu na razie zostawić dziewczynkę? Mogę polegać na tobie i wierzyć, że będzie jej tu dobrze?”
„Lepiej niż mogłaby marzyć” – odparła Tova i na tym rozmowa się skończyła.
Ellen gorąco dziękowała kuzynce i oboje z Natanielem zaczęli natychmiast załatwiać bilety powrotne. Ich wykupione jeszcze w Norwegii miały być ważne dopiero za kilka dni.
Читать дальше