Margit Sandemo - Strachy

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Strachy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Strachy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Strachy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Sol z Ludzi Lodu ma wreszcie szansę przeżyć prawdziwą miłość. Podczas wielkiej ekspedycji do Ciemności spotyka swego księcia z bajki: rycerza w zbroi z mieczem u pasa. Ale poza granicami Królestwa Światła nic nie jest takie, na jakie wygląda, a w dodatku Sol zaczyna się interesować ktoś inny, o wiele potężniejszy…

Strachy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Strachy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jori westchnął tylko ciężko, jak gdyby na jego barki złożono wszelkie troski świata. Faron zauważył to i rzekł niemal łagodnie:

– Kto wie, chłopcze, może to właśnie was czekają najgorsze kłopoty? Poza tym podczas tej wyprawy wykazałeś się już taką mądrością, zręcznością i odwagą, że połowa tego by wystarczyła.

Jori usiłował sobie przypomnieć, co też mądrego, zręcznego i odważnego zrobił, lecz nie bardzo mu to wychodziło. Zanadto mu było przykro. Ale słowa Farona dodały mu otuchy.

– I bez względu na to, co się będzie działo, wy, którzy zostaniecie tutaj, nie opuszczajcie pojazdów – prosił Faron.

Obiecali, że będą posłuszni.

Zaraz potem Faron wziął Joriego na stronę.

– Wiem, że bardzo chciałbyś pójść z nami – rzekł przyjaźnie. – Obiecałem jednak twoim rodzicom, że nie zabiorę cię aż do końca. Jesteś też na to nieco za młody, tylko Siska i Sassa są młodsze od ciebie, a one zostają tutaj.

Żaden z nich nie wspomniał, że zarówno Indra, jak i Armas są rówieśnikami Joriego. Chłopak doskonale zdawał sobie sprawę, że on jest najbardziej dziecinny i najbardziej zuchwały z nich wszystkich, zdecydował więc wreszcie, że z honorem przyjmie wyznaczoną mu rolę. Tu na pewno też przeżyje niejedno. Właściwie nawet się cieszył.

Pokusił się jednak na ostatnią próbę:

– Czy nie byłoby dobrym pomysłem wykorzystanie gondoli? Ja w każdym razie mógłbym, jako doświadczony kierowca…

Ale Faron nie dał się przekonać, pokręcił głową.

– Gondola jest zbyt delikatna, mieliśmy już okazję się o tym przekonać. Ale przez cały czas będziemy z wami utrzymywać łączność radiową, teraz gdy znajdujemy się już w tym samym wymiarze, nie powinno być z tym kłopotów. Aparat będziesz miał ty i po jednym obaj Madragowie. Pozostali nie będą mieli żadnego.

To pomogło trochę podtrzymać prestiż Joriego. Wciąż jednak był zdania, że ludzie wędrujący pieszo przez dolinę będą jeszcze bardziej pozbawieni ochrony, niż gdyby lecieli gondolą. Lecz w niej oczywiście wszyscy by się i tak nie zmieścili.

– Utrzymujcie z nami kontakt przez cały czas – poprosił.

– Możesz nam zaufać – odparł Faron. – A gdyby coś zaczęło się dziać tu, przy pojazdach, natychmiast daj znać. Informuj nas o wszystkim.

Jori złożył obietnicę.

Wreszcie się rozdzielili. W Juggernautach zostało osiem osób, dwanaścioro innych wraz z dwoma wilkami wyruszyło w chłodny mrok. Indra zaraz zatęskniła za bezpiecznymi objęciami J1, za jego ciepłem i światłem.

Pragnęła jednak tam być, gdzie Ram. Wstyd przyznać, lecz to właśnie było dla niej najważniejsze.

Faron ustawił ich w szyku.

– Ram i Kiro, pójdziecie na samym końcu, będziecie pilnować, by nikt nie zaatakował nas od tyłu. Gere i Freke, wy będziecie iść przodem, razem ze mną…

Wilki natychmiast zajęły miejsce po jego bokach.

– Marco, ty przypilnujesz Oka Nocy, ruszycie zaraz za mną. Potem Dolg i Cień, a za wami Shira i Mar. Armasie, ty pójdziesz przed Indrą i Sol, a na samym końcu Strażnicy, Ram i Kiro. Czy o nikim nie zapomniałem?

Nie, nikt nie został pominięty.

A potem stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Wszyscy zajęli swoje miejsca w szyku, gotowi do wymarszu. Wtedy Faron wyprostował się tak, że wydawał się jeszcze wyższy niż zwykle, wznosił się nad nimi niczym wieża, a potem jego postać w jasnych szatach rozbłysła, zaczęło bić od niego światło.

Ruszył.

Za nim cały oddział.

– Marco, ty chyba też to potrafisz? – spytała Indra.

Odwrócili się obaj, Marco i Faron.

– Owszem – odparł książę. – Ale jedna gwiazda przewodnia wystarczy.

Indra zauważyła, że Faron z wielkim zainteresowaniem rozprawia o czymś z Markiem, nie miała jednak czasu się nad tym zastanowić, odkryła bowiem, że poruszają się we wprost oszałamiającym tempie. Ona również, tak jak wszyscy. Przemieszczali się tak prędko, że przestraszyła się, iż nie zdoła dotrzymać towarzyszom kroku, lecz nie czuła się ani trochę zmęczona. Pokonali połowę odległości dzielącej ich od Góry Zła w niezmiernie krótkim czasie.

Indra odwróciła się do Rama.

– Faron to Obcy, nie zapominaj o tym – odpowiedział Ram na jej niewypowiedziane pytanie.

Indra oczywiście nie mogła utrzymać języka za zębami.

– Faronie, dlaczego tak długo ukrywałeś wszystkie swoje zdolności? – zawołała.

– Dotychczas nie były mi potrzebne – odparł, nie odwracając się.

– Czyżbyśmy tak świetnie sobie radzili?

– Owszem, przynajmniej niektórzy z was.

– O, zasłużyłam sobie na to – roześmiała się Indra zawstydzona.

Wcale nie poruszali się biegiem, szli całkiem normalnie, a mimo to ziemia umykała im spod stóp. Indra nie mogła się temu nadziwić, ale też i nigdy nie jeździła konno na sposób elfów. Teraz mieli do czynienia z bardzo podobnym zjawiskiem.

Przez cały czas czuli, że nie są sami. Ktoś ich obserwował, ktoś stał ukryty za każdą mijaną przez nich skałą. Raz jedna z migotliwych postaci znalazła się tak blisko, że Indra mogła jej wręcz dotknąć.

Odwróciła się do Rama z pytaniem:

– Czy właśnie dlatego poruszamy się tak prędko?

– Prawdopodobnie. Przypuszczam, że spotkanie z tym czymś, co nas obserwuje, nie byłoby przyjemne.

– Jest ich wielu.

– Tak, jeden… albo wielu.

Zastanowiła się nad tym, co powiedział Ram. Czy naprawdę mogło chodzić o jedną istotę, która przemieszczała się błyskawicznie od skały do skały, od jednego skamieniałego drzewa do drugiego?

Nie przypuszczała, by tak właśnie było.

– Wydaje mi się, że to nie są ci potworni niewolnicy – mruknęła Sol.

– Ja też tak myślę. Ci tutaj są bardziej rozmyci.

– Są chyba bardzo wrogo nastawieni.

– O, tak, bez wątpienia.

Prawdą było to, co mówiła Sol. Można by przypuszczać, że potajemna obserwacja wypływa jedynie z ciekawości bądź niepewności, lecz kryło się za tym coś jeszcze. I Sol trafiła prosto w dziesiątkę, istota bądź istoty rzeczywiście były wrogo nastawione.

Na cóż wobec tego czekały? Czyżby mimo wszystko bały się czegoś?

Błyskawiczny przemarsz całego oddziału z jaśniejącym Faronem na czele każdego zdołałby wystraszyć.

Wysoko w sali władców oglądano obrazy na ekranie.

– Są niesłychanie potężni – mruknął jeden z obecnych.

– Wcale nie potężniejsi od nas – warknął inny. – Teraz ich rozdzielimy, a wtedy nic już ich nie uratuje. Otworzyć tamy! Są teraz w odpowiednim miejscu!

W dolinie Faron wsłuchiwał się w narastający szum, który z wolna zmieniał się w huk, rozlegający się coraz bliżej. Wszystko działo się tak szybko, że nikt w grupie nie zdążył zidentyfikować tego zjawiska. Zdążyli tylko pomyśleć: czyżby to masy wody? Myśl była jednak na tyle nieprawdopodobna, że nikt nie zareagował w czas.

W następnej sekundzie zalała ich brudna fala powodzi. Pochwyciła ich, cisnęła daleko, nikt nie miał możliwości, by jakkolwiek ją powstrzymać. Armas, ciśnięty na skałę, zaczął tracić przytomność od mocnego uderzenia, zdołał jednak uchwycić się kamienia i starał się wstrzymać oddech tak długo, jak tylko mógł, pod zalewającą go błotnistą wodą. Przez moment widział nad powierzchnią głowę Indry i Rama, który usiłował rzucić się dziewczynie na ratunek. Potem zniknęli. Nikogo innego nie zauważył, widocznie prąd poniósł ich gdzieś dalej.

Równie niespodziewanie jak nadeszła, tak samo prędko fala powodzi się cofnęła. Armas znów mógł zaczerpnąć powietrza.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Strachy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Strachy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Strachy»

Обсуждение, отзывы о книге «Strachy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x