Margit Sandemo - Czarne Róże

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Czarne Róże» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czarne Róże: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czarne Róże»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nareszcie wszystko jest gotowe, ekspedycja w Góry Czarne może wyruszać. Obok wielu dzielnych mężczyzn wezmą w niej udział cztery panie: Indra, Siska, Shira i Sol z Ludzi Lodu. Pierwszą przeszkodą, którą uczestnicy wyprawy muszą pokonać w Ciemności, będzie rozległa Dolina Róż i czyhające tam strachy…

Czarne Róże — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czarne Róże», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie chciałem zrobić nic złego, ale sami widzicie, jak wielkie jest niebezpieczeństwo. Trzymajcie tę małą z daleka od nas, to moja szczera rada.

– A tę?

Marco wskazał ręką Bellę.

– Nie, ona jest za stara i żylasta.

Indra zachichotała, ale Bella wpadła we wściekłość

– To najokropniejsze, co słyszałam! Wcale nie jestem stara ani żylasta!

– To chcesz tam do nich wejść? Posiedź, dopóki nie skruszejesz i nie zrobisz się smakowita – rzekł Marco ostrym tonem.

Bella przyglądała mu się z lękiem.

Indra natomiast rzuciła ze złością:

– Po raz pierwszy w życiu cieszę się, że jestem na coś za stara! – Podeszła do kraty. – Słuchajcie no, chłopaki, pozbierajcie teraz z ziemi ten chleb, który upadł tak żałośnie majonezem na dół, i pojedzcie sobie. Podziękujcie tej małej, że chciała wam pomóc. Może jaja i pomidory to nie są najodpowiedniejsze dla was dania, ale potraktujcie je jako zakąskę! Później Kiro wymyśli coś, co wam może bardziej przypadnie do smaku.

Te słowa rozładowały napięcie. Wszyscy przyglądali się teraz ze zdumieniem i wzruszeniem, jaki troskliwy jest silniejszy z wilków, jak karmi swego towarzysza resztkami kanapek.

Zdrowszy popatrzył na Indrę i wyjaśnił:

– Jesteśmy braćmi i mamy tylko siebie. Nie chciałbym zostać sam na świecie.

– Rozumiem – powiedziała Indra wzruszona. Z jakiegoś powodu nie bała się wilkoludów. Wbrew wszelkiemu rozsądkowi odczuwała do nich coś w rodzaju sympatii. – W Królestwie Światła też żyją wilki, ale muszę powiedzieć, że są wprost nieprzyzwoicie łagodne, po prostu oswojone. Żadnego wycia do księżyca ani nic, żadnych zbójeckich wypraw do owczarni. Myślicie, że będziecie mogli się z nimi zgodzić?

Wilki się z pewnością nie uśmiechają. Ale teraz w oczach jednego z nich pojawił się właśnie uśmiech. Indra poczuła, że ma nowego przyjaciela.

Podeszła Siska i przystanęła obok niej.

– Wspominano tu o ptakach – powiedziała. – Czy one też pochodzą z Gór Czarnych?

– Owszem – przytaknął wilk po wilczemu, ale wszyscy bez trudu go zrozumieli. – To padlinożercy, tylko czekają, aż umrzemy.

– Kruki i wrony też się żywią padliną, a nikt się ich nie boi. Tymczasem Heike mówił, że te ptaki mają w sobie zło.

– I tak jest – potwierdził wilkolud. – One składają raporty siłom, których nie wymienię z imienia.

– Więc gdyby nie my, nie mielibyście żadnych szans ucieczki? – spytała Siska.

Indra przerwała jej:

– Dlaczego ty jesteś taka zafascynowana tymi ptaszyskami, Sisko?

– Nie jestem zafascynowana, jestem śmiertelnie przestraszona!

– Dlaczego?

– Bo… Bo czuję, że one wróżą coś bardzo złego.

– Daj spokój, już przecież odleciały! Heike i Mar je przegonili.

Siska nie wyglądała na przekonaną, ponownie zapytała wilkoluda:

– Więc nie mielibyście najmniejszych szans?

– W każdej chwili mogły nas złapać. Gdybyście się nie pojawili…

Patrzył raz na sufit, raz na ściany sali.

– A co to właściwie jest? W czym my siedzimy?

– Możemy to określić jako twierdzę na kółkach – rzekł Ram, podchodząc bliżej. – Wierzcie mi, nie chcemy waszej krzywdy i bardzo chętnie wam pomogliśmy. Sami jednak widzieliście, co się przed chwilą stało. Pozwólcie, żeby Marco i Dolg weszli do was i zajęli się rannym!

Wilkolud skinął głową, złożył uroczystą obietnicę, że nic się nie stanie Dolgowi ani Marcowi, wobec którego najwyraźniej odczuwał wielki respekt.

Nie wiedział jednak, że do klatki weszli nie tylko ci dwaj. Aż się w niej zaroiło od duchów, gotowych walczyć w obronie księcia Czarnych Sal i jego przyjaciela, syna Czarnoksiężnika.

Był wśród nich Heike. Shira i Mar również, wszyscy niewidzialni. Podobnie jak Cień i Sol. Nikomu nie wolno zranić najbardziej kochanych mieszkańców Królestwa Światła.

Dolg i Marco popatrzyli po sobie. Mieli przez cały czas świadomość, że zdrowy wilkolud stoi przy nich z otwartą paszczą, gotów w każdej chwili do ataku.

Bardziej niż kiedykolwiek zależało im więc na tym, by wypełnić zadanie ku zadowoleniu wszystkich.

Również wilkoluda z Gór Czarnych.

19

Chor podszedł do Rama.

– Czy nie powinniśmy już wystartować? – zapytał cicho.

– Owszem, masz rację. A będziemy mogli nadal posuwać się między wzgórzami? Na widok róż dostaję alergicznej wysypki.

– Niestety, górą się nie przedostaniemy. Tylko ten niewielki odcinek był dostępny.

– No, trudno, to musimy wlec się doliną. Czy Juggernauty zdołają jeszcze wzbić się w powietrze?

– Wzbić się mogą, ale długo już nie możemy podróżować w ten sposób.

– No, ale dopóki się da…

W klatce dla wilkoludów Marco rozpoczął zabiegi lecznicze. Niełatwo się skoncentrować, kiedy człowiek ma nad karkiem dyszącą wilczą paszczę. Marco wiedział jednak, że czuwają nad nim naprawdę doborowe straże.

Dolg klęczał obok i asystował mu.

– Zaczekamy z szafirem, Dolg – rzekł Marco półgłosem. – Nie chciałbym go zbytnio zanieczyszczać.

Dolg wiedział, co przyjaciel ma na myśli, tutaj w grę wchodziły naprawdę złe moce.

Zdrowy wilk zareagował gwałtownie na dźwięk silników J1.

– Co to? Co wy z nami robicie?

– Uspokój się – odparł Marco i odtrącił łapy tamtego, które już, już miały mu się zacisnąć na szyi. – My się w ten sposób przenosimy z miejsca na miejsce.

Wilk rozglądał się rozpaczliwie.

– Dokąd teraz się przenosimy?

– Do Gór Czarnych, oczywiście!

Okropne pazury znowu znalazły się na szyi Marca.

– My tam nie chcemy! Za nic! Nigdy!

Dolg stanął między nimi, a duchy czekały gotowe do ataku.

– Zapomniałeś już, jak kiepsko radziliście sobie sami w Ciemności? – zapytał Dolg wilkoluda. – Tu, w pojeździe jesteście bezpieczni. Później postaramy się przenieść was w spokojniejsze okolice.

Nie określił bliżej, kiedy może nastąpić owo „później”. Potwór ochłonął jednak na tyle, że Marco mógł pracować.

Zdrowy wilkolud patrzył oniemiały, jak ten ciemny, niezwykle urodziwy człowiek kładzie dłonie na piersiach jego brata, widział, że drugi, równie dziwny mężczyzna, zajmuje się innymi ranami i nagle pojawiła się w jego sercu nadzieja, że może on też stanie się obiektem troskliwych zabiegów obu lekarzy. W końcu ciemnowłosy szlachetny mężczyzna uniósł ręce w górę. Po strasznej ranie na piersi brata nie było śladu!

Chory otworzył oczy. Brat chwycił go nerwowo i trzymał w pozycji leżącej.

– Spokojnie, spokojnie, oni chcą dla nas dobrze.

Dopiero teraz Dolg i Marco zauważyli, że to chory jest osobnikiem dominującym i że to on jest naprawdę groźny. Kiedy zwierzęcy ryk przetaczał się po wszystkich pomieszczeniach J1, obaj lekarze opuścili już klatkę, a duchy wraz z nimi.

Wilkolud, który zaczynał dochodzić do siebie, dopadł do kraty i szarpał nią wściekle.

– Nie można na to pozwalać! – zawołał Marco. – Klatka została zbudowana jako magazyn, krata nie wytrzyma. Mar! Yorimoto! Dwie strzały!

W pośpiechu Ram niedokładnie sformułował polecenie. Obaj wojownicy wystrzelili, ale każdy w inny cel.

– Och, nie – jęknął Ram. – Ale to moja wina. Nie powiedziałem, że obaj powinniście celować w tamtego. Przykro mi – przepraszał spokojniejszego wilkoluda, który patrzył na niego z wyrzutem. – Nie zasłużyłeś sobie na to. Mar, zaaplikuj szaleńcowi podwójną dawkę, musimy mieć spokój, żeby się trochę przespać.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czarne Róże»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czarne Róże» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Czarne Róże»

Обсуждение, отзывы о книге «Czarne Róże» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x