Margit Sandemo - Czarne Róże

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Czarne Róże» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czarne Róże: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czarne Róże»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nareszcie wszystko jest gotowe, ekspedycja w Góry Czarne może wyruszać. Obok wielu dzielnych mężczyzn wezmą w niej udział cztery panie: Indra, Siska, Shira i Sol z Ludzi Lodu. Pierwszą przeszkodą, którą uczestnicy wyprawy muszą pokonać w Ciemności, będzie rozległa Dolina Róż i czyhające tam strachy…

Czarne Róże — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czarne Róże», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Rozpięto linowy mostek między obydwoma pojazdami i wszyscy z J2 przeszli do jadalni w J1. Zespół kuchenny zajął się pracą, Bella zachwycała się swoimi zdrowymi rękami, zły wilkolud nadal spał i wszystko było w najlepszym porządku.

Po lunchu odbyła się narada, co robić dalej, chociaż szczerze powiedziawszy, wybór był raczej ograniczony. Nadal znajdowali się w Dolinie Róż, mieli tylko jedno wyjście.

Zebrani wiercili się na krzesłach, wsłuchiwali się w dochodzące skądś, nie wiadomo skąd, odgłosy, Madragowie zaczynali się niepokoić. Czy mimo wszystko mogło się stać coś złego z silnikami? Czy lot nie był nadmiernym obciążeniem? Dziwne odgłosy trudno było zlokalizować, zresztą trudno je też było zidentyfikować, jakieś szumy, trzaski, parskania…

Nagle stały się nieważne, uwagę obecnych zaprzątnęło coś innego.

– Czujecie ten smród? – zapytał Jori.

– Coś się pali – Oko Nocy pociągał nosem.

– Gorzej! – zawołał Ram. – To gaz!

– Tam! W kącie palą się pojemniki!

Wszyscy zerwali się na równe nogi, niczego nie rozumieli, do tych pojemników ogień nie mógł się w żaden sposób dostać! Ale skoro się już dostał, załodze groziło śmiertelne niebezpieczeństwo.

– Co się tu dzieje? – wołał Faron. – Niech wszyscy wychodzą, natychmiast!

Indra wrzasnęła:

– A wilki?

– Machnij na nie ręką – syknęła Bella. – To chyba najlepsze rozwiązanie. Nie będziemy musieli szukać sposobu, jak się ich pozbyć.

– Zamknij się, ty idiotko! Ram, czy możesz mi pomóc?

– Oczywiście! Kiro, dopilnuj, żeby wszyscy wyszli, ale chciałbym, żeby paru ochotników zostało z nami.

Obudzony wilk szarpał rozpaczliwie kratę, ogień przerażał go śmiertelnie, jak wszystkie zwierzęta. Drugi, niestety, też zaczął dawać znaki życia, ale nikt nie miał czasu na nic więcej, jak ewakuacja z zagrożonego pojazdu. Faron polecił Heikemu i Marcowi, którym ogień nic nie mógł zrobić, dogaszenie pożaru przeznaczoną do tego aparaturą, ludzie krztusili się i kaszleli, Indra i Ram zasłonili nosy i usta, z wdzięcznością przyjęli pomoc Armasa i Yorimoto. Wszyscy razem szli uwolnić wilkoludy.

– Miej się na baczności, bo jak mnie dotkniesz, to… – powiedziała Indra do jednego z nich po otwarciu drzwi. On jednak myślał tylko o tym, jak się wydostać z kłębów dymu, który w ich narożniku był najgęstszy. Pochylając głowę, bestia opierała się o kaszlących ludzi, którzy przyszli jej pomóc.

– Mój brat – wykrztusił.

– Nim też się zajmiemy – obiecał Ram. – Indra, sprowadź tego ze schodów, a my wrócimy po jego brata.

Uff, przestraszyła się Indra. Czy dam sobie radę sama z wilkiem, który zaatakował Sassę? I co się stanie, kiedy wyjdę z nim na zewnątrz? Czy nie zechce rozszarpać nas wszystkich?

Wpychała jednak wilka na schody jak mogła. Parę osób odskoczyło na ich widok, lecz wielkiego niebezpieczeństwa nie było. Podopieczny Indry runął jak długi na ziemię i leżał całkowicie bezradny.

Kilkoro członków wyprawy zatruło się gazem i oni też nie mogli się ruszać. W końcu w wejściu ukazali się Madragowie, pożar został ugaszony, należało tylko wywietrzyć trujące opary.

Wyniesiono niebezpiecznego wilkoluda, który jeszcze się do końca nie rozbudził, a palący się gaz też zrobił swoje. Oba potwory leżały teraz obok siebie, Marco i Dolg zastanawiali się, jak ochronić przed nimi innych. Zdążyli jednak zamienić ledwie parę słów, kiedy wydarzyło się znowu coś strasznego, coś budzącego taką grozę, że wszyscy zapomnieli o wilkoludach.

Siska zaczęła potwornie krzyczeć. Ponieważ pojazdy stały na stosunkowo niewielkiej przestrzeni, było nieuniknione, że w końcu ktoś znajdzie się blisko czarnych róż. Siska przyglądała się wilkoludom, w którymś momencie postąpiła parę kroków w tył, żeby przepuścić przechodzącego obok Joriego. No i wystarczył ułamek sekundy. Poczuła, że coś ją uderzyło po odsłoniętych nogach, jakby potwornie parząca pokrzywa, ból był straszny, coś ciągnęło ją w tył, o mało nie straciła równowagi.

Tsi zorientował się natychmiast: Siskę zaatakowały róże. Rosły tutaj bardzo wysokie i ich łodygi oplatały łydki Siski, a liście przywierały do skóry tysiącami maleńkich igiełek. Potężne kolce wwiercały się w ciało tak, że krew tryskała strumieniami.

Tsi-Tsungga nie wahał się ani chwili. Rzucił się na ratunek i przytrzymywał Siskę, chociaż wysokie róże oplatały również jego. Szarpnął z całych sił i uwolnił dziewczynę, wyrywając całą różę z korzeniami, chociaż, jak się okazało, nie miała normalnych korzeni. Popchnął Siskę w objęcia czekających przyjaciół, sam jednak padł ofiarą makabrycznej wściekłości tych dziwnych roślin. Unieszkodliwił jedną z nich, ale podczas gdy Dolg i Marco starali się wyciągać kolce z ciała dziewczyny, Tsi upadł do tyłu w gęstą kępę różanych zarośli. Rozlegały się stłumione, mlaszczące dźwięki, kiedy kolejne rośliny oplatały nieszczęsnego Tsi, okrywały go liśćmi i szpikowały kolcami.

Dolg zdołał oczyścić nogi Siski, ale sam musiał się zmagać z roślinami, które syczały, parskały i wiły się w jego rękach, próbując się owinąć wokół ramienia. Wielu chciało pomóc Tsi, ale musieli dać za wygraną, uważać, by ich samych nie wciągnęły śmiertelnie niebezpieczne kwiaty.

Tsi został niemal całkowicie pogrzebany. Nikt nie mógł zrozumieć, skąd się biorą te nowe oplatające go róże, które potrafiły się niewiarygodnie wydłużać, żeby dosięgnąć intruza.

Gdy tylko Siska została uwolniona, natychmiast podbiegła do Tsi, padła przy nim na kolana i w tej samej chwili znalazła się ponownie w pułapce.

– Siska, wracaj! – krzyknął Ram i wyciągnął do niej rękę.

Kręciła przecząco głową.

– Musimy go ratować! – krzyczała. – Róbcie coś!

Owszem, robili, co mogli. Madragowie przynieśli ostre noże, którymi wycinano sobie przejścia, ale łodygi róż wiły się jak węgorze. Dolg pobiegł po święte kamienie, a Marco starał się powstrzymać rozwój wypadków za pomocą magii. Nic nie pomagało.

– Siska – prosiła Indra. – Ty masz jeszcze szanse.

Chociaż wszyscy widzieli, że i jej szanse topnieją w oczach.

– Trzeba ratować Tsi – powtarzała Siska z uporem, płakała gorzkimi łzami i nie przejmowała się tym, że jest coraz bardziej poraniona.

– Nic z tego nie będzie – stwierdził Staro.

– Ale czy wy nie rozumiecie, że ja go kocham? – wybuchnęła Siska. – Nie pozwolę mu umrzeć, jeśli on zginie, ja zginę razem z nim!

Słuchali tego w najwyższym zdumieniu. Siska? Ta chłodna istota? I Tsi, na którego zawsze patrzyła z góry? Trudno uwierzyć!

Indra, starając się powstrzymywać rozwścieczone róże tak, żeby nie wpaść w pułapkę, wołała:

– Siska, chyba przesadzasz. Wszyscy lękamy się o Tsi, naturalnie, ale to… beznadziejne!

I rzeczywiście. Nie było widać już nic oprócz zrozpaczonych oczu Tsi, spod stosu dziwacznych roślin sterczało jeszcze parę kosmyków jego zielonych włosów. Nawet na twarzy pod nosem miał poprzylepiane liście. Siska zerwała je wściekłym ruchem, chociaż sama była nimi gruntownie pooblepiana.

– Ja nie przesadzam – szlochała. – Ty nic nie wiesz.

Indra przypomniała sobie, że całkiem niedawno Tsi też tak powiedział: „Ty nie wiesz, jak to jest”. I nagle uświadomiła sobie, że oto w jej obecności rozwijała się jakaś miłosna historia, a ona niczego nie zauważyła.

Zdecydowanie ruszyła na pomoc dwojgu uwięzionym, natychmiast jednak przyczepiła się do niej jakaś gałązka, której dotknięcie sprawiło jej potworny ból.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czarne Róże»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czarne Róże» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Czarne Róże»

Обсуждение, отзывы о книге «Czarne Róże» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x