Margit Sandemo - Czarne Róże
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Czarne Róże» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czarne Róże
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czarne Róże: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czarne Róże»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czarne Róże — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czarne Róże», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Ram milczał. Nie był pewien, czy postąpili właściwie. Ale w Królestwie Światła przestrzega się praw humanitarnych. Mar i Yorimoto mieli jednak rozkaz zabić, gdyby się okazało, że obie bestie mają za mało sił, by przeżyć.
Ale tylko w takiej sytuacji wolno im dobić. Nie mogli tego uczynić nawet w obronie własnej. Tylko w razie absolutnej konieczności!
18
Czwórka wysłanników szła w milczeniu przez pogrążone w mroku pustkowie. Duchy widzą w ciemnościach, więc Mar podążał przodem, a dwa pozostałe duchy po bokach Yorimoto, by wskazywać mu drogę.
Bardzo szybko dotarli do jeziorka, a tam mimo woli przystanęli. Przywykli do panującej w tej krainie ciszy, która teraz została zakłócona czymś, co przypominało krzyki niewidzialnej chmary ptactwa.
– Sądzę, że powinniśmy kierować się właśnie według tych krzyków – powiedział Mar, a reszta zgodziła się z nim.
Yorimoto uniósł wzrok. Było ciemno, ale czyż na tle wiecznego mroku nie zauważał nad najbliższymi wzgórzami jeszcze bardziej mrocznych cieni?
Wspięli się na jedno z tych wzgórz i ich oczom ukazała się budząca grozę scena. Yorimoto ledwie ją dostrzegał, ale trzy duchy widziały wyraźnie. Chmary ogromniastych, czarnych niczym węgiel drapieżnych ptaków krążyły nad dwiema istotami skulonymi na ziemi. Leżący bronili się najlepiej jak mogli, wyglądali jednak na bardzo osłabionych. Jeden sprawiał wrażenie do tego stopnia pozbawionego sił, że próbował tylko osłaniać się przed atakującymi drapieżnikami.
Na widok nowo przybyłych jedno potężne ptaszysko oderwało się od grupy i ruszyło ku nim, łopocząc skrzydłami. Zdołali zobaczyć jego czarne, lśniące ślepia i ogromny, rozdziawiony dziób. Tego rodzaju potworów nikt z nich przedtem nie widział.
– One są pewnie z Gór Czarnych – oświadczył Cień. – Jeden jastrząb większy od drugiego.
– Na to wygląda – potwierdził Heike. – Co robimy? Czy wystarczy nam kul?
– Nie sądzę, żeby ich było potrzeba tak wiele – odparł Cień. – Mar! Yorimoto, najpierw my zajmiemy się ptaszyskami. Celujcie starannie, nie stać nas na marnowanie amunicji.
Yorimoto odłożył swoją strzelbę, służącą do obezwładniania przeciwnika. Tamci widzieli lepiej niż on. Heike przejął jego broń, wkrótce obaj z Marem trafili cztery żądne krwi drapieżniki. Przestraszona chmara zerwała się z okropnym wrzaskiem, wściekle okrążyła wzniesienie i zniknęła w mroku nocy. Cztery ogłuszone ptaki zostały na ziemi.
Jedna z przypominających wilki istot podniosła się z ziemi i podeszła do Yorimoto i Mara. Pozostałych dwóch duchów stwór nie widział. Wołał coś, co zabrzmiało jak „zaczekajcie!”
Yorimoto żałował, że nie ma swego miecza, ale Ram nie pozwolił mu go zabrać. Musiał się zadowolić karabinem, który teraz Heike mu oddawał. Wyglądał dobrze i był nieskomplikowany w obsłudze, ale co będzie, jeśli Yorimoto chybi?
Cóż za wstyd!
Wtedy musiałby popełnić harakiri. Samuraj nie może stracić twarzy.
Mar załadował swój karabin. Yorimoto poszedł za jego przykładem. Przeklinał mrok, który przeszkadzał tylko jemu.
Otrzymał zadanie. Pierwsze zadanie w Królestwie Światła. Musi się okazać godny zaufania.
Bestie krzyczały:
– Nie! Nie!
Mar i Yorimoto pociągnęli za spusty. Ram powiedział, że mają celować w barki. Yorimoto zajmował się istotą stojącą po lewej stronie.
Trafił w bark. Co prawda nie w prawy, jak zamierzał, lecz w lewy, ale i tak się udało. Mar zajął się drapieżnikiem po prawej stronie. Trafił. On także. Wrogowie leżeli na ziemi.
Całe szczęście, odetchnął z ulgą samuraj! Nie trzeba myśleć o harakiri!
Czterej wysłannicy Królestwa Światła pospiesznie zabrali nieprzytomne potwory i wyruszyli w drogę powrotną. Marco wyposażył duchy w moc pozwalającą im dźwigać ciężary, w przeciwnym razie nie byłoby to takie oczywiste.
Z bliska bestie wyglądały naprawdę okropnie, pół zwierzęta, pół ludzie, można powiedzieć: wilkoludy! Tym razem Yorimoto wdzięczny był losowi za ten wiekuisty mrok, który skrywał najgorsze.
W milczeniu dźwigali swoje ciężary do pojazdów, gdzie przygotowano już starannie okratowane pomieszczenie. Ram wyjął z ciał wilkoludów usypiające strzały. Teraz pozostawało już tylko czekać, aż się obudzą…
Siska strasznie się tej chwili bała. Nikt nie wiedział, co takie potwory mogą zrobić ani jakie naprawdę są niebezpieczne. Widziała przecież Hannagara i jego świtę.
Irytowała ją też Bella, która mierzyła mężczyzn pożądliwym spojrzeniem. Czy Staro tego nie widzi? Nie, Staro był ślepy na wszystko prócz tego, że ukochana córka się odnalazła. Rozpierała go duma. „Spójrz, Dolg, czyż ona nie jest śliczna? Byłaby to dla ciebie wspaniała żona!”
Och, biedny Staro, jak on mało wie! Ale Dolg uśmiechał się tylko przyjaźnie, ze smutkiem, jak to on, i unikał odpowiedzi.
Kiedy Kiro wysłał Siskę do składu bielizny na wieżę, po ręczniki, pomknęła wdzięczna, że może stąd w końcu odejść.
Przypadkiem Tsi również znajdował się na górze, liczył w spiżarni jakieś słoiki. Przybiegł do niej natychmiast.
– Księżniczko, okropnie mi się nie podoba ta nowa dziewczyna – poskarżył się. – Wygląda jak kanibal, jakby chciała mnie pożreć, poczynając od pośladków.
Dobry, naiwny Tsi! Całe rozgoryczenie Siski natychmiast się ulotniło.
– Ja też jej nie znoszę – szepnęła gorączkowo. – Ona nie ma do ciebie żadnego prawa, Tsi! Nikt nie może cię dotykać, tylko ja.
Pomieszczenie na bieliznę było bardzo małe. Tsi położył ręce na biodrach Siski.
– Nikt mnie nie dostanie, księżniczko! Dla mnie istnieje tylko jedna!
Siska przytuliła się do niego z westchnieniem ulgi. Nie stawiała najmniejszego oporu, kiedy Tsi, wbrew wszelkim obietnicom, przycisnął ją do ściany. Przeciwnie, objęła go mocno za szyję, oparła nogi na jego biodrach i otworzyła się przed nim. Och, jak strasznie chciała jeszcze raz to przeżyć! Kochali się bez słowa, od czasu do czasu słychać było tylko stłumione westchnienia, obejmowali się gorączkowo, z poczuciem winy, ale odsuwali od siebie każdą myśl o otaczającej ich rzeczywistości.
Potem, próbując doprowadzić do porządku włosy i ubranie, Siska myślała ze złością: Znowu to zrobiłam! A przecież oboje przysięgaliśmy! Ale co tam, było tak cudownie! Tego właśnie pragnęłam, on jest mój, tylko mój!
Odrobinę spóźniona zeszła z ręcznikami na dół.
I wtedy uświadomiła sobie, że tym razem Tsi się nie cofnął w odpowiedniej chwili, że w ogóle tego nie zrobił, czuła przecież wyraźnie. Na pozór spokojna powlokła się do łazienki, gdzie robiła co mogła, by pozbyć się fatalnych dowodów grzechu.
Ale wciąż gnębił ją niepokój: co będzie, jeśli nie wszystko udało się usunąć?
Marco i Dolg starali się zbadać oba wilkoludy, dopóki jeszcze leżały nieprzytomne.
– Nie widzę takich ran jak u Staro – stwierdził Dolg.
– Takich nie – rzekł Marco z goryczą. – Ale rany mają. Spójrz tutaj! Jakbyś to określił?
– Zapalenie skóry otartej pod kajdankami. O, i tam! Rozległe poparzenia! Całe futro popalone!
– Tak. Wiele świadczy o tym, że byli torturowani. Będzie czym się zająć, Dolg!
– No, niestety. Od czego zaczniemy? Czy powinniśmy przejrzeć najpierw ich rzeczy? Nie bardzo mnie to interesuje.
– Mnie też nie. Zresztą szkoda czasu. Patrz, ten człowiek, czy też wilk, jest konający. Spójrz na tę ranę! Co ty na to?
Dolg pochylił się. Słabszy wilkolud miał głęboką kłutą ranę na piersi. Wciąż jeszcze sączyła się z niej krew.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czarne Róże»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czarne Róże» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czarne Róże» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.