Margit Sandemo - Czarne Róże
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Czarne Róże» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czarne Róże
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czarne Róże: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czarne Róże»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czarne Róże — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czarne Róże», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Naturalnie! Słyszymy wszystko, co mówicie.
Po chwili ukazało się znowu małe jeziorko. Położone w zagłębieniu między okrągłymi skałami, dobrze ukryte. Na brzegu nie było róż, rosła tam jakaś blada trawa, wkrótce zauważyli też coś w rodzaju szałasu, a nawet resztki ogniska.
Nie udało się jednak zobaczyć żadnego ruchomego obiektu, musiał się znajdować zbyt daleko od kamery.
– Potem jeszcze do tego wrócimy – mruknął Ram. – Idź dalej, Jori! Szczerze mówiąc to fantastyczne, że można tu rozpalać ognisko!
Sonda krążyła pośród skał. Kierowała się raz w jedną, raz w drugą stronę i w końcu zatrzymała na przedmiocie, który emanował takim ciepłem, że termiczny poszukiwacz skupił się właśnie na nim.
Sonda zastygła bez ruchu.
Najpierw nie widzieli niczego specjalnego, po chwili jednak Mar zawołał: „tam!” i wszyscy dostrzegli małą skuloną postać, niemal wciśniętą w skałę.
Staro zaszlochał.
Nie musieli dłużej szukać. Odnaleźli Bellę.
17
Przez jakiś czas sondy trwały nieruchomo w powietrzu, tak że można było rozróżnić szczegóły.
Widzieli młodą dziewczynę o bardzo jasnych włosach, szesnasto-, może siedemnastoletnią, z wielkimi przestraszonymi oczyma w niezwykle pięknej twarzy. Najwyraźniej odkryła sondę, ponieważ próbowała odegnać ją od siebie rękami. Ale chyba nie to przerażało ją najbardziej. Bała się chyba tego, że sonda ujawni jej kryjówkę jakiemuś innemu wrogowi.
– Ależ ona jest ranna! – zawołał Staro z rozpaczą. – Patrzcie na jej ręce! I na ramiona.
– Na stopy też – dodał Kiro ponurym głosem.
– Tak jest – przytaknął Ram. – Czy wolno podejrzewać, że to znowu te tajemnicze stwory z Doliny Róż?
– Byłoby dziwne, gdyby ich nie spotkała przez cały rok – skomentował Oko Nocy.
Armas zakończył:
– Załóżmy, że szukała tam schronienia przed tymi małymi bestiami gnieżdżącymi się wśród róż. Nie mogła wrócić do domu, bo musiałaby ponownie przejść przez dolinę, a na to nie miała odwagi. Czy wolno sądzić, że szałas nad jeziorkiem należy do niej?
– Z pewnością – rzekł Staro. – Ona pochodzi przecież z rybackiego plemienia, a my chętnie mieszkamy nad wodą. Mogła się przez cały czas żywić rybami.
– Owszem – przytaknął Ram. – A teraz coś ją wystraszyło i uciekła z domu. Mogą to być te dziwne istoty, które nam przedtem mignęły. Dziękuję, Jori, możemy posuwać się dalej.
Jori pozwolił im jeszcze przez chwilę studiować obraz. Potem taśma znowu ruszyła.
Sonda kierowała się teraz znowu w stronę jeziorka. Gdy znalazł się w połowie drogi, Siska krzyknęła:
– Stop, zatrzymaj tam! Nie, cofnij odrobinę! Ale tylko troszeczkę!
– Ja niczego nie widziałam – rzekła Indra.
– Ja też nie – przyznał Ram. – Ale zrób to, Jori!
Obraz przesunął się w tył i znieruchomiał.
– Nie, za daleko – mówiła Siska. – Przesuń jeszcze troszeczkę w przód! Tam! Stop!
Teraz widzieli wszyscy, w górnym prawym rogu poruszały się skrajne, czarne pióra skrzydła jednego z ptaków.
Jori przestawiał obraz do tyłu i do przodu. Nie ulegało wątpliwości, że skrzydło się porusza.
– Miałem nadzieję, że tutaj ich już nie spotkamy – mruknął Marco.
– Pytanie brzmi: czego one szukają? Belli? Czy tego czegoś nieznanego? Przesuń dalej, Jori! Ale może trochę wolniej?
Młody kuzyn Czarnoksiężnika robił, o co go prosili. Musi się teraz czuć bardzo ważny, pomyślała Indra, która bardzo dobrze znała Joriego. To jego wielka chwila.
Sonda zbliżyła się teraz do jeziorka, mogli uważnie przyjrzeć się temu, co uznali za mieszkanie Belli. Owszem, bardzo prymitywne narzędzia rybackie wisiały na ścianie szałasu, jeśli w ogóle można mówić o ścianie w odniesieniu do czegoś, co jest zaledwie kupką ziemi.
Staro niecierpliwił się bardzo, przestępował z nogi na nogę.
– Czy nie możemy ruszać jej na ratunek?
– Zaraz pójdziemy – obiecał Ram. – Zobaczmy tylko resztę filmu!
Sonda wyraźnie kierowała się teraz ku pojazdom. Jori miał jednak poczucie obowiązku, przesuwał film bardzo wolno i nagle znowu pojawiło się coś niezwykłego.
– Co to u licha może być? – szepnął Ram.
Jori manipulował, dopóki nieznany obiekt nie stał się wyraźniejszy. Wtedy zatrzymał film.
Wszyscy wydali równocześnie głębokie westchnienie.
– Jezus Maria – jęknęła Sol.
– I co my z tym zrobimy? – zastanawiał się Ram z goryczą w głosie.
Widzieli dwie istoty, nikt nie znajdował innego określenia niż właśnie to: istoty. Wspierały się nawzajem, dlatego przedtem tak trudno było rozstrzygnąć, ile ich jest. Jedna trzymała surową rybę, którą prawdopodobnie złowiły za pomocą narzędzi Belli, albo po prostu ukradły już złowioną. Próbowała karmić towarzysza, tamten jednak był chyba za słaby, by przyjąć jedzenie. Żadna z istot nie odkryła sondy, zanadto były zajęte sobą.
– No właśnie, co z nimi zrobimy? – powtórzył Kiro. – Co w odniesieniu do istot w takim stanie byłoby najbardziej humanitarne?
– Jori, czy możesz trochę powiększyć obraz? Chcielibyśmy przyjrzeć im się bliżej?
Jori natychmiast usłuchał.
– Ale… – powiedział. – Oni przypominają mi stwory, o których opowiadał wuj Villemann. Wilki o ludzkich ciałach!
– Tak jest – usłyszeli głos Dolga. – Strażnik przy bramie do przestrzeni poza czasem. Ale wyglądają inaczej. Ci z pewnością pochodzą z Gór Czarnych.
– To nie ulega wątpliwości – potwierdził Faron, który przed chwilą przyłączył się do reszty. – Zastanówcie się dobrze, zanim coś postanowicie!
Indra wpatrywała się w budzący grozę obraz. Obraz trwał teraz bez ruchu, więc mogła przez cały czas studiować wygląd tych dziwnych istot. Mogłaby je opisać jako wilki w ludzkiej skórze, a może odwrotnie? Ludzi w wilczej skórze.
Dziwne istoty poruszały się na dwóch nogach. Miały zdecydowanie wilcze głowy, długie pyski i zęby wielkie niczym u krokodyla. Skośne, wąskie oczka mieniły się zielono i żółto, były tak niepodobne do ludzkich jak to tylko możliwe. Z daleka jednak ci dwaj wyglądali jak bardzo przystojni mężczyźni.
Ubrania zwisały w strzępach, ale nie mieli takich ran, jak Bella, Staro i Sassa. Wyglądali na niewiarygodnie wycieńczonych, jakby tygodniami wędrowali bez jedzenia i picia.
– Nie możemy ich tak po prostu zostawić – powiedział Marco cicho.
– A może powinniśmy im oddać szałas Belli? – zaproponowała Sol.
– Wygląda na to, że nie przywykli do ryb, jedzą je na surowo – stwierdził Armas.
– Mam pomysł – wtrącił Ram. – Posłuchajcie i powiedzcie, czy się zgadzacie.
Poprzez otulającą Ciemność noc, nie zapalając reflektorów, J1 i J2 cicho sunęły ku kryjówce Belli. Wykonały wielkie okrążenie dookoła jeziorka i okropnych stworzeń. Chodziło teraz o bezpieczeństwo Belli,
Aparaty na pokładzie J2 przez cały czas śledziły, gdzie się dziewczyna znajduje. Ukrywała się wciąż w tym samym miejscu.
Staro załamywał ręce i chodził tam i z powrotem po wielkiej sali J1, pojękując od czasu do czasu.
– Przecież ona jest ranna. Marco, czy ty i Dolg nie moglibyście…?
– Obejrzymy ją.
Nikt nie powiedział głośno tego, o czym wszyscy myśleli: Bella przez cały rok przebywała w pobliżu Gór Czarnych. Jak dalece to sąsiedztwo na nią wpłynęło?
Tylko Staro się nad tym nie zastanawiał. On przecież nie widział Elji ani Hannagara.
Okazało się, że po terenie między skałami pojazdy mogą jechać, więc przez jakiś czas posuwali się po stałym gruncie. Gdy tylko było to możliwe, starali się oszczędzać silniki.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czarne Róże»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czarne Róże» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czarne Róże» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.