– Czy pani wie, gdzie teraz przebywa matka Tiril? – pytał Erling. – Czy wciąż jest w Holsteinie-Gottorpie? Czy też wróciła do Austrii?
– Nigdy więcej nie miałam już od nich żadnych wiadomości. Nikt też nie dowiedział się o mojej bytności na Akershus. Odwieziono mnie do domu. Cały czas trzymałam dziecko w ramionach i zastanawiałam się, jak zdołam je wykarmić, potrzebowało wszak mleka matki. Pani Dahl zjawiła się, jakby ją niebiosa zesłały.
– Czy ostatnio nikt pani nie szukał? – ostrożnie dowiadywał się Móri. – Dwaj mężczyźni?
– Nie. Dawno już przestałam wykonywać swój zawód.
– Ale my zdołaliśmy panią odnaleźć – zauważył Móri.
– Chwileczkę… – zastanowiła się akuszerka. – Chwileczkę, coś mi przychodzi na myśl! Była tu kiedyś moja siostrzenica, podczas gdy ja wybrałam się w odwiedziny do brata. Mówiła, że ktoś o mnie pytał. Chciał wiedzieć, czy… Że też mogłam o tym zapomnieć! Zrozumcie, wszystko, co wydarzyło się przed laty, stoi mi przed oczami jak żywe. Ale niedawne wydarzenia giną w pamięci.
Typowa oznaka starości, pomyśleli.
– Ten człowiek dopytywał się, czy nie pomogłam kiedyś przy porodzie jakiejś wysoko urodzonej kobiecie, wielkiej pani. Moja siostrzenica jednak nie wiedziała nic o tamtej nocy na Akershus, roześmiała się więc tylko mówiąc, że ja zajmuję się ubogimi rodzącymi, mieszkankami ruder w Vika. „Bogaci mają własne położne, powiedziała. Z pewnością nie tutaj szukają pomocy!”
– Ma pani niezwykle roztropną siostrzenicę. – Erling z uznaniem pokiwał głową. – Proszę ją pozdrowić i powtórzyć jej moje słowa. Pozostaje jeszcze pytanie: skąd księżna mogła wiedzieć, gdzie przekazywać pieniądze? Jak dowiedziała się o rodzinie Dahlów?
– Napisałam list na Akershus, adresując go do pokojówki, której nazwisko mi wyjawiono. Otrzymałam odpowiedź z niezwykle piękną pieczęcią. Jej wysokość informowała, że przyjmuje propozycję, podziękowała i obiecała, że kwota na utrzymanie dziecka będzie regularnie przekazywana przez pewnego Norwega.
– Aha, zaczyna się więc rozjaśniać – ucieszył się Erling. – Księżna dotrzymała obietnicy. Nie jej winą było, że konsul okazał się chciwy i pokusił się o szantaż.
– Wątpię, by miała coś wspólnego z napadem na Dahlów – wtrącił Móri. – Ale skąd wziął się ten lichwiarz, typ spod ciemnej gwiazdy? Przecież on musiał sporo wiedzieć na temat pochodzenia Tiril.
– Przypuszczam, że mój przybrany ojciec pewnego razu, wypiwszy za dużo, dał się pociągnąć za język – stwierdziła Tiril. – Często się zdarzało, że po kilku kieliszkach mówił o sprawach, o których nie powinien w ogóle wspominać.
– To znaczy, że zaufanym człowiekiem w Norwegii nie był lichwiarz?
– Nie, to niemożliwe. Konsul zwracał się przecież do osoby, która łożyła na moje utrzymanie, czy też do wy- branego przez nią pośrednika. Właśnie po to, by móc spłacić dług zaciągnięty u lichwiarza.
– No tak, masz rację. To znaczy, że jeszcze ktoś jest w to zamieszany.
– Chyba że to ci dwaj złoczyńcy – podsunął Erling.
– O, nie, oni mają za mało oleju w głowie, są tylko ślepymi narzędziami w czyimś ręku. Moja prawdziwa matka nie skorzystałaby z pośrednictwa żadnego z nich.
– To prawda. – Erling pokiwał głową i znów zwrócił się do akuszerki. – Ten list z pieczęcią… Czy przypadkiem nie przechowała go pani?
– Owszem, schowałam go. Pomyślałam sobie, wasza wysokość – zwróciła się do Tiril – że być może kiedyś jeszcze się przyda. No i był taki piękny. Starannie go ukryłam.
Catherine uznała, że Tiril poświęcono już stanowczo zbyt wiele uwagi. Zaprotestowała ostro:
– Nie uchodzi nazywać bękarta „waszą wysokością”!
– Przecież ona jest córką księżny! – sprzeciwiła się urażona akuszerka.
– Tytuł matki nie ma żadnego znaczenia. Istotny jest tytuł ojca, a on przecież mógł być najzwyklejszym kominiarzem!
– Ależ nie! Pokojówka szepnęła mi w sekrecie, że to bardzo wysoko postawiona osoba.
– I tak się to nie liczy. Jeśli ojciec nie uzna dziecka, bękart nie ma prawa do żadnego tytułu. A ojciec tej dziewczyny nawet nie wie o jej istnieniu!
– Nie bądź małostkowa, Catherine – łagodnie upomniał ją Erling. – A może nie chcesz, by ktoś górował nad tobą urodzeniem?
– Cóż znowu za głupstwa! – żachnęła się Catherine, ale Erling trafił w najczulszy punkt. – Zważam na to, co mówię, i noszę swój tytuł z godnością…
Z oczu mężczyzn wyczytała, że mają co do tego swoje wątpliwości. Wprawiło ją to w gniew. Urażona już miała ich opuścić i zostawić na pastwę losu, kiedy Móri zapytał spokojnie:
– Czy możemy obejrzeć ten list z pieczęcią?
Ciekawość Catherine zwyciężyła. Prędzej czy później i tak pokona Tiril. Odbierze jej obu kawalerów bez najmniejszego trudu!
Akuszerka przyniosła z sąsiedniego pokoju pożółkły list. Widniała na nim złamana pieczęć.
Treść listu odpowiadała temu, co wcześniej powiedziała im staruszka. Ich jednak bardziej interesował podpis, a zwłaszcza pieczęć.
Pod duńskim czy niemieckim nazwiskiem pokojówki, które nic im nie powiedziało, dopisano mieszanką duńskiego i niemieckiego: Kammerjungfrau bej Jej Wysokość Księżna Gottorp .
Nazwiska księżnej nie było. Ale pieczęć…?
Jeszcze raz z pomocą przyszła im Catherine.
– Pokażcie mi.
Wystarczył jej jeden rzut oka.
– Dwugłowy orzeł należy do Habsburgów – orzekła natychmiast. – Do arcyksiążąt Austrii, z koligacjami cesarskimi.
– Mój ty świecie! – jęknął Erling.
Catherine targały mieszane uczucia. Czy zabłysnąć wiedzą i zdradzić, z jak wysokiego rodu wywodziła się ta przeklęta Tiril, czy też nie powinna nic ujawniać? Może wtedy dziewucha przestanie ich interesować?
Pierwsza myśl jednak zwyciężyła. W Catherine tkwiło także sporo dobra, choć niestety z trudem dawało się je zauważyć.
– Zgaduję, Tiril, że twoja matka była jedną z wielu córek cesarza Leopolda Pierwszego. Niektóre z nich zmarły, inne powydawano za mąż. Jeśli się nie mylę, to była siostrą zarówno cesarza Józefa Pierwszego, jak i obecnego cesarza Karola Szóstego. Brak mi jednak pewności, bo w rodzie Habsburgów jest wiele odgałęzień. Możesz wywodzić się ze znacznie niższego rodu.
– Doprawdy, mam taką nadzieję – westchnęła Tiril słabym głosem. – Nie poczuwam się do cesarstwa.
– I wcale nie wyglądasz na osobę tak wysokiego rodu. – Catherine nie mogła powstrzymać się od złośliwego komentarza.
Przy każdej wzmiance na temat rodu cesarskiego akuszerka gięła się w ukłonach przed Tiril. Nagle skamieniała przerażona.
– Ach, całkiem o tym zapomniałam! Wasza matka, szlachetna jej wysokość cesarzowa, dała mi paczuszkę, którą wasza wysokość miała otrzymać, kiedy dorośnie, na pamiątkę po matce. Niestety, gdy pani Dahl zaopiekowała się waszą wysokością, zapomniałam o podarunku, a później Dahlowie zniknęli z Christianii, nie wiedziałam, dokąd się wyprowadzili. Przez wiele lat gnębiły mnie wyrzuty sumienia. Nie śmiałam zaglądać do szuflady, do której schowałam paczkę, tak bardzo było mi przykro, że nie dotrzymałam słowa.
Erling pocieszył starowinkę:
– Stało się chyba najlepiej jak mogło, bo konsul Dahl z pewnością i tak sprzeniewierzyłby podarek.
– Dziękuję za te miłe słowa, ale… Czy można uznać, że jej wysokość jest dorosła?
– Oczywiście! Tiril powinna już otrzymać pamiątkę po matce. O ile, rzecz jasna, wciąż ją pani ma.
Читать дальше