Margit Sandemo - Zaklęty las

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Zaklęty las» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zaklęty las: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zaklęty las»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tiril, Erling i Móri wyruszają w podróż, podczas której mają poznać szczegóły prawdziwego pochodzenia Tiril. Ślady prowadzą do Tiveden, głębokich leśnych ostępów ciągnących się między jeziorami Wener i Wetter. Towarzyszy im baronówna Catherine von Zuiden.
Niebezpieczna wyprawa… W mrocznych lasach pełnych drapieżników grasują niewidzialne istoty, a w dodatku zazdrosna Catherine z nienawiścią spogląda na Tiril…

Zaklęty las — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zaklęty las», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Podobno hrabia von Tierstein, ojciec trzech braci, podarował synom klucz, otwierający dostęp do dwóch tajemnic. Do niezmierzonych skarbów, pochodzących z jego wypraw łupieżczych w wielu krajach…

– Jak mógł dać trzem synom jeden klucz? – spytał Erling.

– Tego nie wiem – odrzekła gospodyni. – Owszem, to brzmi dość dziwnie, ale legenda wspomina tylko o jednym kluczu.

Popatrzyli po sobie, teraz już wiedzieli, czym naprawdę była mała figurka demona.

Nie zastanawiali się dłużej nad kluczem, bo gospodyni kontynuowała swą opowieść:

– Jak to często bywa, między braćmi zapanowała nieprzyjaźń, każdy też osiadł w innym kraju i podobno skarbu nigdy nie odnaleziono.

Czworo przyjaciół w milczeniu pokiwało tylko głowami. Przypuszczali, gdzie może się znajdować trzecia część kamiennej figurki.

Jeden z synów wżenił się w austriacki ród Habsburgów. Stamtąd pochodziła cząstka figurki, którą matka Tiril przekazała córce w spadku. Drugą część Catherine zabrała z domu Mai i Kai. Miał ją przy sobie Gustaf Wetlev, który wyruszył w drogę do Tiveden.

Czy po to, by odnaleźć fragment należący do trzeciego, złego brata, czarnoksiężnika?

Trzy części klucza, podarowanego trzem braciom w zamierzchłych czasach, miały się więc teraz, po wielu stuleciach, nareszcie połączyć.

Ale gospodyni twierdziła, że zamek, Tistelgorm, nigdy nie istniał.

Oni byli innego zdania.

Znajdował się wśród nich człowiek obdarzony niepowszednią mocą: Móri. Jeśli ktokolwiek mógł ujrzeć zaklęty zamek, to tylko on.

Świadczyła o tym zwłaszcza odpowiedź na kolejne zadane przez Erlinga pytanie.

– Wspomniała pani o dwóch tajemnicach, do których drogę otwierał ów klucz?

– Tak – odparła gospodyni i zadrżała zdjęta nagłym chłodem, chociaż wieczór był ciepły. Nad jej głową z piskiem, jakby wystraszona, przeleciała jaskółka. – Oprócz wielkich bogactw kryło się tam coś jeszcze. Jak już wspominałam, zarówno ojciec, jak i najmłodszy syn, który osiedlił się tutaj w Szwecji, znali się na czarach. Podobno ojciec pozostawił jakąś straszną rzecz, mającą związek z wiedzą tajemną.

Zniżyła głos do szeptu. Przyjaciele zerknęli na Móriego, ale jego twarz pozostawała nieruchoma, jak wyrzeźbiona w kamieniu.

Na chwilę zapadła głucha cisza, w końcu jednak Catherine otrząsnęła się z zamyślenia:

– Ale spodziewam się, że na pytanie, gdzie ukryty został skarb, nie otrzymamy odpowiedzi?

– Pewnie nie – westchnął Erling. – Prawdopodobnie leży gdzieś w Niemczech. W Tierstein? Ciekawe, gdzie to jest. Skarb musi znajdować się w miejscu, gdzie mieszkał ojciec.

– Nie ma co się nad tym zastanawiać – stwierdziła Tiril. – Mnie osobiście nie interesują żadne skarby. Chcę się tylko dowiedzieć czegoś o moim pochodzeniu.

– Ja nie miałabym nic przeciwko bogactwom – rozmarzyła się Catherine. – Moja garderoba zaczyna się już wydzierać, nie zawsze też można liczyć na zaproszenie na obiad zakrapiany winem.

Móri uznał, że dość już powiedzieli.

– Przede wszystkim musimy odnaleźć Tistelgorm, zamek, o którym wspomniała matka Tiril.

Z wdzięcznością przyjęli propozycję wynajęcia ludzi, którzy będą ich eskortować przez leśne bezdroża. Udziałem w wyprawie zainteresował się sam właściciel gospody, równie uczony jak jego małżonka. Zamierzał wziąć ze sobą najsprytniejszego parobka.

Kiedy udawali się już do swoich pokoi na spoczynek, Tiril zauważyła nieśmiało:

– Wiecie, coś mi się tu nie zgadza.

– Co takiego? – zainteresował się Erling.

– Jedna z części klucza miała znajdować się w posiadaniu Habsburgów, rodu mej matki, a ona przecież powiedziała akuszerce, że to „pamiątka po ojcu dziecka”! Jak to się łączy?

Przystanęli w korytarzu, rozmyślając.

– Ech, nie róbmy tej sprawy jeszcze bardziej zawikłaną, niż jest w rzeczywistości! – wzruszyła ramionami Catherine. – To przecież nieistotne! Spróbujmy najpierw odnaleźć zaginiony zamek!

– To wcale nie jest nieistotne – zaoponował Erling. – Jeśli to ojciec Tiril wywodził się z Habsburgów, kim wobec tego była jej matka?

– Nie, nie, źle myślicie – wstrzymał ich Móri. – Tiril, pamiętasz naszą wizytę u akuszerki w Christianii? Podała ci paczuszkę, obwiązaną aksamitem, mówiąc, że dostał ją od twej matki, która wyjaśniła jej, że to pamiątka po twoim ojcu.

– Tak.

– Pamiątką po ojcu mógł równie dobrze być naszyjnik. Matka mogła otrzymać go od niego w prezencie i chciała przekazać córce.

– Masz nację – zgodził się z nim Erling. – Już sam fakt, że wzięła go ze sobą podczas potajemnego wyjazdu do Christanii, świadczy o tym, że miał on dla niej szczególne znaczenie. A nazwa Tistelgorm łączyła się z pewnością z wyjaśnieniem na temat figurki-klucza. Pamiętajcie, akuszerka nie znała języka matki Tiril. Wyłapała zaledwie kilka słów.

– Tistelgorm to absurdalna nazwa dla zamku – stwierdziła Catherine. – Co to ma znaczyć?

– To po szkocku – wyjaśnił Erling, który w związku ze swym zajęciem wiele jeździł po świecie. – O ile dobrze pamiętam, w Szkocji jest miejscowość o takiej nazwie, Thistlegorm. Ale nie twierdzę tego z całą pewnością.

– Szkocja? – jęknęła Catherine. – Czyż nie dość już krajów zamieszanych jest w tę historię? Czy to ma znaczyć, że będziemy musieli objechać cały świat w poszukiwaniu tych nieciekawych rodziców Tiril?

– Z pewnością nie będzie to konieczne. – Erling przemówił tonem tak surowym, że Catherine się zaczerwieniła. – Powinnaś jednak wiedzieć, że rody książęce zawierały małżeństwa wyłącznie między sobą. W całej Europie utworzyły w pewnym sensie sieć. Nie wiem, dlaczego zamek w Tiveden otrzymał szkocką nazwę, i pewnie się tego nigdy nie dowiemy, zbudowano go wszak przed setkami lat. Ale chodźmy już spać! Jutro czeka nas ciekawy dzień.

Wszyscy się z nim zgodzili. Udali się na spoczynek, tej nocy każde zasnęło w swoim pokoju.

Las czekał.

Kto dobrze wsłuchał się w nocną ciszę, mógł usłyszeć potęgujący się i opadający szum boru.

Nigdy dotąd do owianego legendą Tistelgorm nie wyprawił się człowiek, który miał do tego większe prawo. Prawowity dziedzic ukrytych, wymyślonych bądź rzeczywistych skarbów, nie zapuścił się jeszcze w leśną głębinę.

Tiveden szumiało i szeptało. Falujący, rozhuśtany chór rozbrzmiewał głośniej, to znów cichł. Król lasu, łoś, podniósł przystrojony potężnymi łopatami rogów łeb i nastawił uszu. W pięknych czarnych oczach zwierzęcia błysnął strach.

Łoś znał wszystkie zamieszkujące las stworzenia, i te żywe, i te, które nie ukazywały się ludziom podróżującym przez jego królestwo.

Łoś wiedział.

Ludzie go nie obchodzili. Gdy zachowywali ostrożność, cało i zdrowo udawało im się przejść przez knieje. Gdy nie poddali się prawom Tiveden, zjawiały się istoty, za których sprawą zaczynali błądzić po bezkresnych leśnych połaciach, zapuszczając się coraz głębiej…

Potem nikt już ich nie widział.

Las czekał. W ciężkim poszumie koron drzew rozbrzmiewał złowróżbny ton.

Rozdział 9

Jeszcze nie zniknęła z listków poranna rosa, kiedy spora grupa ludzi wyruszyła z zajazdu. Pojechali starą Mnisią Ścieżką z klasztoru w Ramundeboda.

Rozpoczęła się podróż przez Tiveden.

Przed opuszczeniem tych lasów wiele miało się zmienić, czekały ich wstrząsające przeżycia, nikt nie wyszedł stamtąd bez uszczerbku na duszy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zaklęty las»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zaklęty las» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Las Ma Wiele Oczu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Zaklęty las»

Обсуждение, отзывы о книге «Zaklęty las» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x