Sny Jordiego dotyczyły akurat tej samej sprawy: jedyna możliwość powrotu do świata żywych zależy od tego, czy zdoła unieszkodliwić upiora.
W żaden inny sposób nie mógł też uchronić Unni przed grożącym jej niebezpieczeństwem, czającym się w mrokach ponad tym idyllicznym miejscem.
W jego snach nie było Sissi, a z obecności Hege nie zdawał sobie sprawy. Nie wiedział też, że to z jej powodu Sissi i Unni wdały się w tę całą aferę jako rzekome uczestniczki kuracji.
Kobieta w bieli położyła mu na stoliku trzy przedmioty i odeszła.
Podczas gdy Jordi spoczywał w głębokim śnie, którego tak bardzo potrzebował, w domu działy się rzeczy, które – dokładnie tak, jak to powiedziała strażniczka – jego nie dotyczyły.
Przy śniadaniu pani Falk przedstawiła pensjonariuszom plan dnia. Sissi stwierdziła, że gospodyni wygląda dużo lepiej niż poprzedniego dnia. Oczy znowu lśniły energią i siłą, a jej mąż także był w znakomitym humorze.
– Dzisiaj będziemy ćwiczyć metody przeżycia – poinformowała Birgit Falk. – Będzie to bardzo surowy program, uczestnicy dostaną minimalne ilości jedzenia, będziecie bowiem ćwiczyć wytrzymałość i odporność nerwową.
Unni i Sissi spoglądały po sobie. Akurat w tych dziedzinach były znakomicie wytrenowane.
– Unni nie bierze udziału w ćwiczeniach – oznajmił kierownik kursu. – I ty, Justyno, też nie. Wy obie możecie sobie popływać na basenie, a potem będziecie pomagać w kuchni.
Justyna, która pochodziła z Polski, miała za trzy dni opuścić dom, wszyscy o tym wiedzieli. Widocznie już przedtem przeszła ów kurs przeżycia.
W grupie brakowało jednej osoby, niejakiej Marit. Na pytanie Sissi pani Falk odpowiedziała, że Marit nie czuje się dziś najlepiej, zresztą ona, podobnie jak Justyna, za trzy dni wyjeżdża.
Pani Falk mówiła dalej:
– Wszystkie pozostałe osoby dzielą się na grupy. Sissi i Miguel, czy już się przywitaliście?
– Nie – odpowiedzieli unisono.
– Pójdziecie ze mną. Mój mąż zajmie się Hege i Charlotte. Paul, ty weźmiesz…
I tak dalej. Paul i blondyn Adrian byli najwyraźniej stałymi instruktorami na farmie. Wężowe Oko, jak go Sissi I nazywała, wyglądał na gościa, wiedział jednak tyle, że pomyślała, iż chyba pomaga obsłudze od czasu do czasu. W każdym razie teraz też przydzielono mu jakąś rolę.
Przed wymarszem każdy dostał butelkę „specjalnego soku leczniczego”. Sissi uznała, że jest raczej gorzki niż zdrowy.
Miguel podszedł się przywitać i tylko oni wiedzieli o tym, że uścisk dłoni był taki gorący. Starali się wyglądać możliwie obojętnie, ale nie było to łatwe.
Nie mamy do tego prawa, mówiły ich oczy, a jednak jak to cudownie być znowu razem!
Grupy były różnej wielkości. Paul i Adrian odpowiadali za dość liczną gromadkę dziewcząt, natomiast Wężowe Oko kierował tylko jedną, która przyjechała na farmę dzień przed Unni i Sissi. Może nie miał wielkiego doświadczenia, więc wprawiał się przy minimalnych obciążeniach.
Powietrze było chłodne, musieli się ubrać ciepło. Jak najmniej bagażu, szczerze powiedziawszy, tylko koc wełniany, który niósł Miguel. Sissi miała jakieś nieprzyjemne skojarzenia, że będą realizować głupawy program typu Robinson Crusoe.
Skojarzenie stało się jeszcze silniejsze, gdy po długim marszu przez las zatrzymali się nad jeziorem. Przy brzegu czekała łódź.
– Znowu mam problemy z kolanem – oznajmiła Birgit Falk. – Wygląda na to, że będę musiała wrócić. Powinnam zostać z wami na wyspie, którą stąd widać, ale chyba będę mogła tylko popłynąć tam, a potem wrócę na ląd. Bardzo mi przykro, ale naprawdę źle się czuję.
Cóż mogli powiedzieć, tylko tyle, że nie powinna się nimi przejmować, poradzą sobie sami. Miguel wiosłował do wyspy, tam oboje z Sissi wyszli na ląd. Pani Falk wyjaśniła^ że znajduje się tam niewielki szałas, w którym mogą przenocować. Rano ktoś po nich przybędzie, Jeszcze raz zapewniła, jak jej przykro, że nie może z nimi zostać, ale cierpi tak bardzo, że musi jak najszybciej wracać do domu, żeby zażyć coś przeciwbólowego.
Chociaż pani Falk wciąż powtarzała, jak bardzo cierpi, to nie wyglądała na taką wyczerpaną jak poprzedniego dnia. Udzieliła im jeszcze jakichś instrukcji, po czym wsiadła do łodzi i powiosłowała w stronę lądu.
Długo patrzyli w ślad za nią.
– Nie podoba mi się to – westchnęła Sissi. – Cała ta historia z bólem kolana wygląda na zaaranżowaną.
– Owszem. I jak ja teraz zdołam pomóc Jordiemu?
– Jordiemu?
– Tak, on gdzieś tu jest, nie wiem tylko gdzie.
– Wczoraj wieczorem Unni coś wspominała, że wyczuwa jego obecność. Ale on przecież znajduje się w innej sferze!
– Przybył tutaj, by unieszkodliwić upiora, – Tutaj?
– Tak powiedziała Urraca i rycerze. To oni skierowali mnie do tego dworu.
– Pięknie z ich strony, nie ma co! – wybuchnęła Sissi. Czy myślisz, że i ja zostałam tu ulokowana z tego samego powodu? Myślisz, że ten upiór żywi jakieś podejrzenia?
– Pojęcia nie mam. Sissi potrząsała głową.
– Boże, Boże, i jak my teraz będziemy ochraniać Unni? I Hege?
Długo rozważali sprawę coraz bardziej zmartwieni. Zwłaszcza o Unni. Jeśli ten upiór wie, że Sissi i Miguel są niebezpieczni, to na Unni również skieruje podejrzenia.
– Miguel – powiedziała nagle Sissi. – Jak myślisz, co ' może się znajdować w tym zdrowotnym napoju?
– Sam się zastanawiam. Może viagra?
– W każdym razie coś w tym rodzaju. Jak myślisz, o co im chodzi?
– Naprawdę nie wiem – odparł Miguel. – Jak my sobie teraz poradzimy?
Oboje odczuwali coraz większe pożądanie. To niby nic nadzwyczajnego między nimi, ale tym razem było ono nienaturalnie silne.
– Sissi, ja myślę, że oni nas podejrzewają. Specjalnie nas tu zostawili samych.
– Tak, ale dlaczego? Co to jest za instytucja? Prawie same dziewczyny. A ci chłopcy urodziwi jak zjawiska.
– Może służą do rozrodu?
– Hege powiedziała coś w tym rodzaju. Że coś z nią robili. I… Miguel, wiesz, co ja usłyszałam dzisiaj rano? Jedna z dziewczyn powiedziała do drugiej: Tutaj to chyba nie tylko Unni jest w ciąży. Już dawno przekroczyłam swój termin i nie mam miesiączki. Ja też – mruknęła ta druga. Więcej nie usłyszałam, ale obie te dziewczyny są tu już jakiś czas. Ponad miesiąc, jak mi się zdaje.
Nie znajdowali odpowiedzi na tę zagadkę.
– Z nami nie musieli się uciekać do takich sposobów – bąknął Miguel bezradnie.
– Nie, my potrafimy tęsknić za sobą bez żadnych środków – zgodziła się Sissi.
– Zniszczyłem naszą przyszłość.
– Co masz na myśli?
– Za długo byłem Tabrisem. Wciąż mam zbyt długą drogę do przebycia, by stać się człowiekiem. I wiem, że nie będę w stanie powstrzymać swojej osobowości demona, jeśli teraz… zbliżymy się do siebie.
Sissi pojmowała, na czym polega niebezpieczeństwo.
– Rozumiem, że bywałeś zmuszony wracać do postaci demona – powiedziała.
– Tak Na przykład po to, by ratować Jordiego. Nie musiałem jednak korzystać ze skrzydeł w drodze do Norwegii. Zrobiłem jeszcze kilka niekoniecznie niezbędnych rzeczy. Rycerze i Urraca upominali mnie z tego powodu niezwykle surowo. Bardzo mi przykro, Sissi.
– Mnie też, choć świetnie cię rozumiem. Teraz powinniśmy jednak zachować przytomność umysłu. Może spróbujmy znaleźć ten szałas?
– Dobrze.
Opuścili brzeg jeziora i weszli do gęstego lasu. Przez chwilę posuwali się w milczeniu, Sissi po śladach Miguela. Och, był tak nieznośnie pociągający! Czuła gorąco w całym ciele, jego bliskość doprowadzała ją do szaleństwa. Z podniecenia krew pulsowała mocno, a kiedy zobaczyła, jak on zaciska pięści, jakie ma napięte mięśnie ramion, zrozumiała, że on również musi z sobą toczyć walkę, by nie stracić panowania.
Читать дальше