Margit Sandemo - Zimowe Marzenia

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Zimowe Marzenia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zimowe Marzenia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zimowe Marzenia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Unni i jej przyjaciele już prawie wypełnili zadanie uwolnienia rodu od przekleństwa. Jordiego i Miguela wciąż jeszcze czekają trudne próby. Jordi musi wyeliminować groźne istoty ze świata tych, którzy nie mogą umrzeć, Miguel zaś, by móc się połączyć z ukochaną Sissi, powinien na zawsze zerwać ze swoją przeszłością demona, co okazuje się bardzo trudne, zwłaszcza gdy jego przyjaciele znajdą się w niebezpieczeństwie…

Zimowe Marzenia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zimowe Marzenia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jordi nie mógł odpowiedzieć. Szeptał gorące słowa o tym, jak bardzo ją kocha i jak tęskni, by być z nią razem, ale ona nie mogła go słyszeć.

To niesprawiedliwy podział ról, myślał. On przez cały czas mógł widzieć i słyszeć ludzi żyjących, ale sam był dla nich niczym powietrze.

– Zaraz wrócę – powiedział, choć Unni go nie słyszała. – Muszę się tylko rozejrzeć trochę po tym domu. Muszę się dowiedzieć, dlaczego ty tutaj jesteś. Zobaczymy się niedługo, kochanie! Było to bardzo optymistyczne pożegnanie.

Jordi dokonał odkrycia, które powinien był zrobić i już w Pajęczej Wsi. A może po prostu nie pomyślał, że może przechodzić przez zamknięte drzwi? Nie pomyślał o tym, bo tam wszystko było jednym wielkim, trudnym do opanowania chaosem, o którym chciał jak najszybciej zapomnieć.

Wyszedł na korytarz oświetlony dyskretnymi lampkami. Przystanął i zaczął nasłuchiwać.

Najpierw wyglądało na to, że cały dom jest uśpiony, wkrótce jednak dotarł do niego krótki, skrzekliwy dźwięk i Jordi ruszył w jego stronę.

Jestem tutaj po to, by unieszkodliwić upiora, myślał. Trzeba jednak zachować ostrożność. Nie mogę pozwolić, by upiór mnie zobaczył.

Wszystkie drzwi w korytarzu miały nazwy, a obok na szyldzie wyryty był kwiatek. Dzwoneczki. Maki. Fiołki. Słonecznik i tak dalej. To wszystko sypialnie, podobnie jak Unni, domyślił się. Unni miała na drzwiach margerytkę.

Kiedy mijał drzwi z prymulką, dotarły do niego ze środka jakieś głosy. Jeden męski, perswadujący, a drugi gniewny:

– Ale ja nie jestem chora, to po co mam zażywać jakieś tabletki?

To skański dialekt! Co do tego nie może być wątpliwości. Czysty, nieskalany skański. Czy Sissi jest tu także? Oczywiście, to przecież jej głos!

Mężczyzna coś mamrotał, a Sissi wykrzyknęła:

– Dodatek do jedzenia? W środku nocy? Wynoś się stąd albo cię wyrzucę!

Drzwi otworzyły się i na korytarz wyszedł młody, przystojny mężczyzna. Nie był to mężczyzna z samochodu. I ten wyglądał na rozwścieczonego.

Ale Jordiego nie zauważył.

Tak więc Jordi spotkał już dwóch mężczyzn. Żaden z nich nie był upiorem.

Ten mężczyzna szedł w stronę, w którą zamierzał też pójść Jordi, postanowił więc posuwać się za nim.

Znaleźli się w innym skrzydle budynku. W tym z oświetlonymi oknami.

I rzeczywiście na korytarz padło światło, kiedy młody mężczyzna otworzył drzwi do jakiegoś pokoju. Zaraz znowu je za sobą zamknął. Jordi nie odważył się wejść do środka, został na korytarzu i nasłuchiwał.

Młody mężczyzna tłumaczył, że on i Paul zrezygnowali z tej szwedzkiej amazonki. Bardzo rozsądnie, pomyślał Jordi. Sissi potrafiłaby wyrzucić nawet boksera wagi ciężkiej, gdyby było trzeba.

Odpowiedział kobiecy głos:

– Nic nie szkodzi. Po południu pojawił się tu szaleńczo przystojny młodzieniec. Połączymy tych dwoje, to się da zrobić, zobaczysz, Adrian.

Jordi zastanawiał się. Mężczyzna w samochodzie nie był specjalnie pociągający, raczej całkiem pospolity.

Na drzwiach znajdowała się tabliczka z napisem: „Pomieszczenia prywatne”. I było to rzeczywiście jedyne wejście do tego skrzydła.

Musi to być wielkie prywatne mieszkanie, stwierdził Jordi. Był strasznie ciekawy.

Młody człowiek wyszedł i udał się do głównej części budynku. Jordi słyszał, że w głębi prywatnego mieszkania otworzyły się jakieś drzwi, słyszał oddalające się kroki. Szarpany wątpliwościami przeniknął do środka. Odetchnął z ulgą, bo pomieszczenie zastał puste. Był to raczej hall z przylegającym biurem. A może recepcja. Otwarte drzwi prowadziły do kolejnego, niewielkiego przedpokoju, bardziej komfortowego, musiało to być wejście do prywatnych apartamentów.

Ale te drugie drzwi…?

„Nieupoważnionym wstęp wzbroniony” – przeczytał bardzo oficjalny zakaz.

Jordi się wahał. Czy powinien? Byłby absolutnie bezbronny, gdyby wszedł do niewłaściwego pomieszczenia i zderzył się z upiorem, który przecież musi się znajdować w zakładzie. Bo zewsząd pachnie niebezpieczeństwem i sprzecznymi z naturą zjawiskami, chociaż z pozoru wszystko wygląda normalnie.

To, co właśnie usłyszał, jeszcze pogłębiało jak najgorsze przeczucia. Coś jest nie tak, ale co? Wiedział, że znalazł się na pierwszym piętrze. Z tego co zapamiętał, gdy wchodził do domu, z głównej części budynku nie było wejścia na pierwsze piętro. Więc gdzieś tutaj muszą się znajdować schody.

Jordi pochylił się i badał drzwi, ustalił, że są zamknięte na klucz. Nie szkodzi, tym akurat nie musiał się martwić i ucieszył się, że pochodzi z innej sfery.

No trudno, wóz albo przewóz, nie ma co się dłużej zastanawiać – przeniknął przez drzwi, przygotowany jednak na natychmiastową rejteradę, gdyby było trzeba.

Nowy korytarz. I tak jak przypuszczał, schody na dół. Ale było też coś więcej…

Jakieś otwarte drzwi wiodły na galerię. Mógł na niej stanąć i spoglądać w dół na niższe piętro. Paliło się tam światło, a ludzie chodzili pospiesznie tam i z powrotem.

Ukryty na wszelki wypadek w cieniu widział na dole ni mniej, ni więcej tylko salę operacyjną. Na stole leżała młoda dziewczyna w narkozie. Pielęgniarka właśnie ją okryła i zdjęła aparaturę usypiającą.

Lekarz skończył pracę, wyprostował się. Jordi rozpoznał w nim mężczyznę, który przyjechał samochodem.

– No to tyle – powiedział lekarz. – Czy dziś wieczór mamy coś jeszcze?

– Nie – odpowiedział mężczyzna stojący pod galeryjką tak, że Jordi nie mógł go widzieć. – Chyba że wzięlibyśmy tę nową. Ma na imię Unni czy jakoś tak.

– Zaczekamy do przyszłego tygodnia – wtrąciła pielęgniarka. – Wtedy rezultat będzie lepszy.

– No jasne, tak będzie lepiej – przytaknął mężczyzna pod galerią.

Lekarz szykował się do opuszczenia sali.

– Resztę załatwicie już sami, jak zwykle?

– Jak zwykle – uśmiechnęła się pielęgniarka, a Jordiemu na widok tego jej uśmiechu zimny dreszcz przebiegł po plecach.

Nie chciał dłużej na to patrzeć, pospiesznie wrócił do pokoju Unni. Spala teraz, więc Jordi usiadł w wygodnym fotelu, podciągnął w górę kolana, objął je rękami.

Siedział tak aż do rana i dzwonił zębami z przerażenia i bezsiły. Czekał, aż nastanie świt i na korytarzu, a także poza domem, rozlegną się glosy.

Wtedy pojawiła się ubrana na biało kobieta z koszykiem jedzenia. Dziękował jej szczerze i zapytał, co powinien zrobić, żeby oczyścić ten zakład.

– Dzisiaj możesz odpoczywać – rzekła. – Tymczasem bowiem wszyscy są bezpieczni, a to co się tu dzieje akurat ciebie nie dotyczy, nie wchodzi w skład twojego zadania.

– Ale ja przecież nie mogę spać…

Uciszyła go i kazała wypić szklankę mleka. Posłuchał, choć do końca z oporu nie zrezygnował. Kobieta zaczekała, aż zje swój chleb.

Gdy skończył, usiadł przy Unni i patrzył na nią, tak bardzo chciał ją ochraniać, żeby nikt, nikt mu jej nie odebrał ani nie zrobił jej nic złego. O tak wiele rzeczy chciał zapytać kobietę w bieli, ale nie miał siły.

Skulił się więc i zasnął pod wpływem proszku, który strażniczka wsypała mu do mleka. Wiedziała bowiem, że ostatnimi czasy naprawdę nie pozwalał sobie na odpoczynek, a przed akcją jego umysł musi być sprawny, zmysły wypoczęte.

Przyjrzała mu się uważnie i westchnęła. To niesprawiedliwe, żeby taka na wskroś dobra istota jak Jordi musiała przez to wszystko przechodzić, ale nie mieli innego wyjścia.

Otrzymasz pomoc, myślała. Jeszcze o tym nie wiesz, ale otrzymasz naprawdę wspaniałą pomoc. Bo masz rację, że w tej sytuacji sam wiele nie zdziałasz.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zimowe Marzenia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zimowe Marzenia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Zimowe Marzenia»

Обсуждение, отзывы о книге «Zimowe Marzenia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x