Margit Sandemo - Bezbronni

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bezbronni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bezbronni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezbronni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na barki młodego Dolga spada wielka odpowiedzialność. Jego pomocy potrzebują nie tylko rodzice, pojawia się też Danielle. Danielle to zastraszone i poniewierane dziecko, które przez większą część życia trzymano w zamknięciu. Kiedyś miała brata, ale rozum pomieszał mu się po tym, jak zaczął widywać ducha…

Bezbronni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezbronni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– I mnie – wtrąciła Taran.

– Tak, i tobie – potwierdził Móri z uśmiechem, spoglądając przelotnie na córkę. – I dlaczego dzieci musiały się nauczyć tego tekstu na pamięć? Nawet tego pierwszego tekstu musieliście się nauczyć na pamięć, prawda?

Dzieci kiwały głowami.

– No dobrze, nie mamy czasu się nad tym zastanawiać – skwitował Móri. – Teraz idziemy. Bernd i Siegbert, weźcie latarnie!

– Czy mógłbym przypomnieć, że to moja posiadłość? – przerwał mu baron cierpko. – Tutaj ja wydaję rozkazy.

Móri nie zaszczycił go nawet jednym spojrzeniem.

– Chodźcie, chłopcy! Jesteście gotowi?

Rafael włożył już ubranie i szedł teraz ręka w rękę z Dolgiem na samym przedzie. Na dworze nie było jeszcze całkiem ciemno, zarysy gór odcinały się na tle płonącego nieba, tak że widziało się jeszcze bardzo dobrze bez latarni. Deszcz ustał. Nero tańczył radośnie, biegnąc przodem oszczekiwany z daleka przez dworskie psy.

Kiedy podeszli do starego zamku, wszyscy zgromadzili się wokół Dolga i Rafaela. Opowiedzieli raz jeszcze, co widzieli, a Móri słuchał z wielkim zainteresowaniem.

Taran i Danielle trzymając się za ręce stały w pobliżu chłopców. Danielle drżała, trochę od wieczornego chłodu, ale jednak przede wszystkim z wielkiego napięcia i podniecenia. Jakim sposobem aż tyle może się wy – darzyć jednego dnia, skoro tak długo nie działo się nic?

Tatuś i maman pilnowani przez żołnierzy? Danielle poczuła lekki skurcz żołądka, może powinna odczuwać coś więcej?

Coś chyba ze mną jest nie w porządku, pomyślała. Tak, z pewnością, nie jest całkiem normalna, wcale nie lepsza od brata, tak, przecież mademoiselle powtarzała to każdego dnia.

Danielle spojrzała na innych, których pilnowali żołnierze, to znaczy Claude siedział zamknięty w garderobie, więc pozostała tylko mademoiselle.

Że tych dwoje zostało ukaranych, to Danielle uważała za słuszne i sprawiedliwe. Cieszyła się z tego. Zwłaszcza za to, co zrobili Rafaelowi, ale ona sama też się czuła spokojniejsza. Ona, która zawsze musiała wysłuchiwać, że jest winna, niezależnie od tego, jak było naprawdę. I oto teraz przyjechała ta sympatyczna rodzina Taran i powiedziała, że tamci byli wobec Danielle niesprawiedliwi i źli.

Danielle czuła, że w piersi dławi ją płacz, ale teraz był to dobry płacz. Odczuwała wzburzenie tak wielkie, że z trudem śledziła wydarzenia związane z upiorem.

Ten pan, o którym jej nowi przyjaciele mówili „wuj Erling”, niósł Rafaela przez ostatni kawałek drogi do zamku, ale teraz brat Danielle stał na własnych nogach wspierany lekko przez Dolga. Dolg to najwspanialsza istota, Danielle nie bardzo wiedziała, czy może nazywać go człowiekiem, bo chyba tak do końca to nim nie był. Z tymi swoimi oczyma i z tą cudowną twarzą tak przypominającą elfa. Ale jakżeż ona go podziwiała!

Ojciec dzieci też zdawał się niezwykłym człowiekiem, ale nie do tego stopnia jak Dolg, teraz robił dokładnie to samo, co Dolg, mianowicie badał mur.

Potem cofnął się o kilka kroków i potrząsał głową.

Nagle Rafael pisnął:

– On idzie! Cofnijcie się, żeby nie wszedł na was!

– Kto idzie? – zapytał jego ojciec ostro.

– Upiór – odpowiedział Dolg zamiast Rafaela. – I to prawda, idzie wprost na pokojówkę Edith i obu gwardzistów, którzy stoją za nią.

Wymienieni natychmiast uskoczyli w bok.

– Głupstwa! – wrzasnął baron, a jego żona zapiszczała przenikliwie: – Ja nic nie widzę!

– A ja owszem – wtrącił Móri.

Móri stanął za plecami barona i pilnującego go gwardzisty, położył obu mężczyznom ręce na ramionach. Obaj drgnęli tak gwałtownie, że Móri to odczuł. Dzięki jego wpływowi oni też zaczęli „widzieć”.

– Dobry Boże – szepnął żołnierz. – Nigdy bym nie wierzył, że coś takiego jest możliwe…

Przerwał mu okropny krzyk barona:

– Dziadek! To jest mój dziadek!

– Baron Rupert von Virneburg? – zapytał Móri.

– Tak! Tak! – Baron jąkał się. – Ja nie… nie chcę być… tutaj, ja…

Żelazna ręka gwardzisty osadziła go w miejscu.

Upiór znalazł się w środku zgromadzenia, po chwili rozpłynął się w powietrzu i zniknął.

Móri zrobił znak na trawie.

– Tutaj był – stwierdził. – Rafaelu, czy on się zawsze zatrzymywał w tym samym miejscu?

– Tak. Zawsze tutaj.

Baronowa krzyczała histerycznie:

– Albert, czy ty oszalałeś? Ja niczego nie widzę, gdzie jest duch, och, mam wrażenie, że zemdleję!

– Milcz! – wrzasnął baron, jakby miał przed sobą oddział wojska. Potem otarł pot z czoła. – Chcę wracać do domu, to wszystko niczemu nie służy.

– Nie, nie – rzekł Móri stanowczo. – Teraz chcielibyśmy się dowiedzieć, dlaczego baron Rupert von Virneburg wraca na ziemię? Czy chciałby nam coś powiedzieć?

– Skąd ja to mam wiedzieć? – skrzywił się baron.

– Pan widział rysunki, które mają dzieci? Czy dostrzega pan jakiś związek tych znaków z pańskim dziadkiem?

– Co za rysunki? Aha, te! Owszem, mój dziadek miał różne głupie pomysły. Studiował tajemne pisma. Ja wiem, że zajmował się przez jakiś czas wątpliwymi Księgami Mojżeszowymi.

– Co to znaczy „wątpliwe księgi”? – zapytała Danielle swoją przyjaciółkę Taran.

– Ja nie wiem – odpowiedziała Taran szeptem.

– To znaczy, że nie wiadomo, czy księgi są prawdziwe, a nie sfałszowane – rzekł Erling i uśmiechnął się do dziewczynek.

Jego uśmiech sprawił, że Danielle poczuła się bezpieczna. Podeszła do niego o krok bliżej.

– Baronie von Virneburg – powiedziała Theresa. – Co się znajduje wewnątrz murów akurat tutaj?

– Przecież nie mogę wszystkiego pamiętać – burknął zirytowany baron. – To jest chyba rejon kuchni.

Niewiele im to wyjaśniło.

Wszyscy drgnęli, kiedy od strony parku dał się słyszeć obcy głos:

– Może ja mógłbym dostarczyć jakichś informacji? Stał przed nimi rabin Etan, który nie był żadnym rabinem, tylko po prostu wujem barona.

Właściciel dworu na widok krewnego wpadł w prawdziwy gniew.

– Co? – ryknął z purpurową twarzą. – Co ty tutaj robisz? Czyż nie zakazałem ci przekraczać mojego progu?

– Co do tego ostatniego, to znaczy, czyj jest ten próg, to zdania są podzielone – oznajmił „rabin” spokojnie. Skłonił się uprzejmie księżnej – Wasza wysokość… Bardzo przepraszam, że nie przedstawiłem się jak należy przy pierwszym naszym spotkaniu, ale miałem swoje powody… Mój brat Ernst zawsze wyrażał się o pani bardzo ciepło. Byli państwo zaprzyjaźnieni, jak pamiętam.

– Tak, rzeczywiście – powiedziała Theresa z uśmiechem. – I dlatego właśnie odważyłam się prosić w tym domu o opiekę nad moimi wnukami. Sprawy nie potoczyły się dokładnie tak, jak oczekiwałam. Ale…

Zawahała się na moment, a potem dokończyła:

– Ale może tak, jak pan oczekiwał?

Etan von Virneburg uśmiechnął się.

Móri natomiast zapytał:

– Czy mógłby nam pan wyjaśnić, dlaczego? Dlaczego nasi chłopcy dostali te rysunki? A także czy pan sam widział tutaj upiora?

– Nie, ja go nie widziałem, ale wiedziałem, że Rafael go widuje. A teraz stwierdzam, że państwo oznaczyli miejsce, w którym duch mojego dziadka znika.

– Tak, to tutaj – przyświadczył Rafael podchodząc bliżej.

– Rafael! – wrzasnął jego ojciec. – Ty się w to nie mieszaj! A poza tym uważam, że skończyliśmy już te obserwacje na dworze i proponuję, byśmy wrócili do domu i wyjaśnili różne nieporozumienia przy kolacji.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bezbronni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezbronni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Bezbronni»

Обсуждение, отзывы о книге «Bezbronni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x